24 sierpnia 1675 roku Jan III Sobieski ujawnił swój wojskowy geniusz. Armia polska rozbiła pod Lesienicami dzięki sprytnemu fortelowi liczniejsze siły tatarskie. Król po bitwie zabronił zabijania jeńców, co było ewenementem w tamtych czasach.
To był jeden z najgłośniejszych triumfów Sobieskiego w wojnie z Turcją 1672-1676. Przed bitwą nic nie zapowiadało zwycięstwa strony polskiej, ale król wykazał się odpowiednim sprytem i wyczuciem wojskowym.
Pod koniec czerwca armia turecka dowodzona przez Ibrahima Szyszmana opanowała Bar, a wkrótce pod Manaczynem dołączyły do niej wojska tatarskie. W sumie około 50-60 tysięcy wojowników. Sobieski postanowił skoncentrować swoje wojsko w okolicach Lwowa, oddając Wołyń i Podole. Na wroga postanowił czekać pod Lwowem. Gdy Turcy dowiedzieli się o planach Sobieskiego, wysłali 22 sierpnia 10 tysięcy żołnierzy, by rozbili liczącą 6 tysięcy ludzi polską armię.
Sobieski był przygotowany na atak i miał plan. Najpierw rozstawił dragonów i lekką jazdę w czterech kierunkach, skąd mógł nadejść nieprzyjaciel Husarię zostawił w odwodzie, a piechotę w obozie pod miastem. 24 sierpnia Tatarzy pojawili się na trakcie gliniańskim, wąskim przejściu między wzgórzami i bagnami. Wyborem tej drogi mocno skomplikowali sobie sprawy, a Sobieski to w pełni wykorzystał. Tym bardziej, że zastraszył też wroga za pomocą… pachołków, którzy stali za wzgórzami z kopiami i imitowali kawalerię. Wróg nie połapał się w fortelu i sparaliżowany strachem dał się łatwo stłamścić w krótkiej walce.
Co ciekawe Turcy do dzisiaj pamiętają Sobieskiemu, że po bitwie nie zabijał jeńców.
Sobieski jako hetman, a po Chocimiu (1673), już jako król, wydał rozkaz zakazujący zabijania jeńców. Turcy podobno do dziś mu to pamiętają
— Sławomir Sieradzki (@slaw_sieradzki) 23 sierpnia 2017
(22535)