Wolne nakrycie przy stole, siano pod obrusem, modlitwa na pasterce – tradycji wigilijnych mamy wiele. Jedną z panujących w Polsce powszechnie, z której historii nie zdajemy sobie jednak sprawy, jest… wigilijny karp.
Polacy pytani o historię podawania karpia na wigilijnej wieczerzy, odpowiadają na ogół w przeświadczeniu o wielowiekowych, staropolskich korzeniach tej tradycji. Tymczasem rzeczywistość jest zgoła inna.
[quote]Choć znany nam był już od XII wieku, na dobre zagościł na naszych świątecznych stołach dopiero na początku lat 50. ubiegłego wieku, stanowiąc remedium na braki w świątecznym zapotrzebowaniu. Ówczesny, komunistyczny minister przemysłu Hilary Minc wprowadził go do wigilijnego jadłospisu projektem “karp na każdym wigilijnym polskim stole”.[/quote]
Jako ryba tania, łatwa do hodowania i szybko rosnąca, przyjął się we wczesnej PRL bardzo dobrze, zaś liczne i ciągle powstające hodowle cieszyły się ciągłymi zamówieniami. Tym sposobem karp zajął miejsce solonego śledzia, który w dawnej Polsce był rybą zdecydowanie dominującą na wigilijnym stole.
– Minc rzucił hasło: „karp na każdym stole wigilijnym w Polsce”. Idea podwójnie sprytna, bo zgodna z duchem epoki wielkiego planowania i czynów społecznych, a po drugie wynikająca z fatalnego zaopatrzenia w ryby po wojnie – mówi prof. Zygmunt Woźniczka, historyk.
Po 1945 r. polska flota rybacka była w gruzach. Minc wymyślił więc ideę kopania i zarybiania stawów, z których karp miał na święta trafić do każdego domu. Karp, który do tej pory najbardziej kojarzył się z żydowską tradycją kulinarną, Mincowi nie był obcy, bo sam pochodził przecież z żydowskiej rodziny.
– Obecność karpia w świątecznym menu najbardziej wzięła się jednak z niedostatków w PRL – podkreśla Robert Makłowicz, kucharz i podróżnik.
Dziś tzw. produkcja karpia sięga w Polsce od 15 do ok. 23 tys. ton rocznie. Czyni to nasz kraj największym „producentem” tej ryby w całej Unii Europejskiej, zaś Polaków, prawdopodobnie jej największymi konsumentami – w tym konkretnym przypadku zjadamy bowiem blisko 80% tego, co wyhodujemy, większość w okresie świąt Bożego Narodzenia.
źródło: Radio Maryja, Dziennik Zachodni
(603)