75 lat temu 5 stycznia 1939 r. w Berchtesgaden doszło do spotkania szefa polskiej dyplomacji Józefa Becka z Adolfem Hitlerem.
Monachium odbyło się 29 września 1938 r., a w niespełna miesiąc później, bo 24 października, Ribbentrop rozmawia z Lipskim, naszym ambasadorem w Niemczech, i wysuwa po raz pierwszy dwa żądania: oddania Gdańska Niemcom i autostrady przez Pomorze.
W polskiej „Białej księdze” pod nr 45 znajdujemy instrukcję, którą Beck 31 października wysyła do Lipskiego, wskazując jakiej ma na te żądania udzielić odpowiedzi. Dziwnym zbiegiem okoliczności, instrukcja Becka co do Gdańska powtarza prawie dosłownie mój projekt załatwienia sprawy gdańskiej z grudnia 1935 r., tylko że wtedy miał on wszelkie szanse powodzenia z korzyścią dla Rzeczypospolitej, obecnie już żadnej. Natomiast zgody na włączenie Gdańska do Niemiec Beck odmawia stanowczo, oświadcza, że wywołałoby to konflikt zbrojny. W instrukcji swej Beck nie wspomina o autostradzie. […]
Zatrzymajmy się teraz nad stosunkiem Hitlera do Polski w owym okresie, przy tym rozpatrzmy tę kwestię na zimno, oddalając od siebie wszelkie sentymenty i demagogie. Niewątpliwie Hitler w tygodniach następujących bezpośrednio po Monachium wygrywa atut polski w polityce międzynarodowej, udając – jak to widzieliśmy z jego rozmowy z François-Poncetem – że Polska to jego sojusznik. Dla tych celów zataja nawet sprawę Bogumina, zajętego przez Polaków wbrew jego woli. Jednocześnie jednak naciska na Polskę zarówno w Gdańsku, gdzie mnożą się awantury i demonstracje antypolskie, jak na Rusi Karpackiej. Włosi chcieli, aby Ruś odeszła do Węgier, były to resztki włoskich planów o sojuszu włosko-węgiersko-polskim, o którym Mussolini myślał zapewne w czasach Stresy. Ale Hitler nie zgadzał się na to, i w Wiedniu Ribbentrop z Cianem, jak już wspominaliśmy, przesądzili inaczej.
Ku zdumieniu całej Europy, od chwili arbitrażu wiedeńskiego głos hitlerowskiej radiostacji w Wiedniu zaczyna przemawiać do Karpatorusinów po ukraińsku, uprawiając… antypolską propagandę, wzywając do budowania wielkiej Ukrainy itd. Fakt ten nie był omawiany w polskiej prasie oficjalnej, Beck uważał za stosowne znowuż przymknąć oczy, co tak lubił czynić w kłopotliwych dla siebie sytuacjach. W ten sposób Hitler grozi nam w razie nieposłuszeństwa z naszej strony irredentą niemiecką w Gdańsku, a więc i na Pomorzu, oraz przerzuceniem kwestii ukraińskiej z Rusi Karpackiej do Galicji Wschodniej. Hitler okrąża nas niebezpieczeństwami.
Sądzę jednak, że stosunek Hitlera do Polski w październiku, listopadzie i grudniu 1938 r., a nawet w styczniu 1939 r., nie jest jeszcze bezwzględnie wrogi, że nie stracił on jeszcze wtedy kompletnie nadziei, iż zdoła namówić Polaków, aby poszli z nim, że w Berlinie jeszcze przynajmniej w 10% pokutuje ten plan, który każdy, kto znał ówczesne nastroje w Polsce, uzna za fantastyczny. Przecież natychmiast po rozmowie Ribbentrop–Lipski z 24 października 1938 r., w której po raz pierwszy wysunięto żądanie Gdańska i autostrady, znajdujemy w polskiej „Białej księdze” dokument nr 46, zawierający relację ambasadora Lipskiego z rozmowy z tymże Ribbentropem, który go zapewnia, że stosunek Hitlera do Polski jest zupełnie inny niż do takich np. Czech, że Hitler chciałby, by Polska wzięła udział w jego rozległych planach. W podobny sposób, według świadectwa dokumentu nr 47, rozmawia niemiecki ambasador w Warszawie von Moltke z Beckiem. W świetle tych, rozmów nawet żądanie Gdańska i autostrady, które tak oburzyło społeczeństwo i rząd polski, jest jak gdyby filopolskie. Nad tymi rozmowami unosi się oferta:
[quote]„Niech Polska pójdzie z nami, a nie będziemy od niej niczego więcej żądali prócz Gdańska i autostrady”. „Cóż to jest Gdańsk? – wywodzą Niemcy, Gdańsk jest i tak niemiecki, nad Gdańskiem powiewa swastyka, Gdańsk i tak ślepo jest posłuszny Hitlerowi. Zostawimy wam uprawnienia gospodarcze, a uznając przynależność Gdańska do Niemiec, uznacie tylko fakt dawno już w rzeczywistości dokonany. Autostrada? – przecież daliście nam tranzyt kolejowy przez Pomorze i nawet sporo na tym zarabiacie. Czemu nie macie się zgodzić na autostradę, która tylko zmniejszy dolegliwość powstającą z oddzielenia Prus Wschodnich od kadłuba Rzeszy. Zmniejszając tę dolegliwość, zmniejszacie również i narzekanie niemieckie na «korytarz», czyli leży to w waszym interesie”.[/quote]
Dnia 5 stycznia 1939 r. Beck odwiedza Hitlera w Berchtesgaden, który jest wobec niego nadzwyczaj uprzejmy i kusicielski. Powiada mu, że arbitraż wiedeński to wina Węgrów. Powraca do tematu, że Rosja to dziedziczny wróg Polski, oświadczając przy tym, że każda dywizja polska, zaangażowana na wschodzie, oszczędzałaby jedną dywizję niemiecką. Z tego frazesu, najważniejszego niewątpliwie z całej rozmowy, wynika że Hitler wyraźnie myśli o wojnie na zachodzie, a Polsce przeznacza rolę obserwatora Sowietów.
Dalej Hitler mówi, że Niemcy nie mają zainteresowań politycznych na Ukrainie. Można się domyślać, że nam powiada: „Bierzcie sobie Ukrainę, jeśli chcecie”.
Wreszcie przechodzi do sprawy Gdańska, którego ustrój jest anachroniczny wobec zaniku znaczenia Ligi Narodów. O tym Gdańsku mówi Hitler bardzo ostrożnie, oświadcza, że można by wymyślić formę ustrojową, pn. „Körperschaft”, która by zadowoliła zarówno Niemców jak Polaków.
[quote]Ta rozmowa z 5 stycznia 1939 r. to ostatnia oferta ze strony Hitlera. Gotuje się on do wojny, do ataku na Zachód i musi mieć po swej stronie albo Sowiety, albo Polskę. Nie chce mieć jednocześnie francuskiego i wschodniego frontu. Oto cztery dni przed ofertą, zrobioną Beckowi, na przyjęciu noworocznym dyplomatów, złamał swój dotychczasowy zwyczaj ignorowania przedstawiciela Sowietów, zbliżył się do niego i uprzejmie z nim rozmawiał. Zrobiło to na wszystkich obecnych ogromne wrażenie. Hitler zaczyna licytację pomiędzy Sowietami a Polską, który z tych krajów chce iść z nim przeciw Zachodowi. Ryzykuję twierdzenie, że Hitler jeszcze 5 stycznia 1939 r. wolał Polskę aniżeli Sowiety.[/quote]
Po odpowiedź ostateczną przyjeżdża do Warszawy Ribbentrop 25 stycznia 1939 r. Tutaj mówi się już do nas wyraźnie: „Idźcie z nami, a wszystko będzie dobrze”. Niemcy nie wymagają od nas udziału w wojnie przeciwko Francji czy Anglii, lecz neutralności w czasie takiej wojny i obserwacyjnego stanowiska przeciwko Rosji. Beck, w zgodzie zresztą z całym narodem polskim odpowiada: „Nie”.
To „nie”, które usłyszał Ribbentrop w Warszawie, przesądza o dalszych losach Polski. Wojna w Berlinie już jest postanowiona, po powrocie Ribbentropa postanawia się także, że się ją zacznie od Polski i w tym celu przyjmie się Sowiety do spółki. Tajne rokowania z Sowietami są w toku.
[quote]Wojna została Polsce wypowiedziana nie o Gdańsk i autostradę, ale z powodu odmowy Polski zachowania neutralności w razie wojny Niemiec z Francją i Anglią. Gdańsk miał tu być jakby zaręczynowym pierścieniem przyszłej współpracy politycznej. Ci z publicystów polskich, którzy twierdzą, że wojna obecna toczy się o Gdańsk, nie tylko mijają się z prawdą, nie tylko fałszywie przedstawiają bieg historii, ale i interesom Polski wyrządzają niezasłużoną i wielką krzywdę. Nie świat się bije o nasze prawa do Gdańska, lecz my, Polska, biliśmy się pierwsi w obronie świata, w obronie Francji i Anglii. Rzuciliśmy siebie jak pierwszy kamień na szaniec.[/quote]
Stanisław Cat-Mackiewicz, fragment książki „O jedenastej – powiada aktor – sztuka jest skończona. Polityka Józefa Becka”, Wydawnictwo Universitas, Kraków 2012
(480)