Kiedyś tutaj było miasto, które nazywało się Schömberg i słynęło z tkactwa oraz z wyrobu niezwykłej kiełbasy wędzonej na jodłowych szyszkach. Dawni mieszkańcy byli tak dumni z tego faktu, że owa kiełbasa znalazła się na regionalnych kartkach pocztowych reklamujących miasto, nie tylko na Dolnym Śląsku. Legenda też głosi, że koszule utkane z tutejszego lnu trafiły nawet na Dziki Zachód na plecy rewolwerowców.
Do Chełmska Śląskiego od strony Wałbrzycha są 22 kilometry. Droga przez Mieroszów jest malownicza. Prowadzi tuż przy granicy z Czechami, wijąc się raz w górę, raz w dół. Kiedy jest ładna pogoda, to warto zatrzymać się na chwilę na wzniesieniu pasma Zaworów, minąwszy przełęcz Strażnicze Naroże. Stamtąd rozciąga się widok na dolinę, nad którą góruje barokowy kościół z XVII w. pod wezwaniem św. Rodziny – jeden z zabytków dawnego miasta.
Bo Chełmsko Śląskie już miastem nie jest. Mimo iż prawa miejskie uzyskało w 1248 roku, mimo zabudowy typowo miejskiej i licznych pozostałości o tym świadczących. Współczesne Chełmsko Śląskie umiera w zapomnieniu. Zapomniały przede wszystkim lokalne władze, bo turyści jeszcze jakoś pamiętają – potrafią tutaj zaglądać zarówno w drodze do Krzeszowa, jak i wracając z Karkonoszy.
[quote]Chełmsko ma ten atut, że jest położone w centrum różnych atrakcji turystycznych po obu stronach pogranicza, lecz wciąż nie potrafi tego twórczo wykorzystać. Wystarczy spojrzeć na mapę. Do sanktuarium w Krzeszowicach jest 6 km. Tyle samo – tylko że na zachód – do Lubawki. Do czeskiego miasta Trutnov w linii prostej jest 15 km, natomiast do Adrspach mamy 18 km. Jeśli nie brak nam wrażeń u naszych południowych sąsiadów, to możemy jeszcze udać się do Broumova – prostą drogą ok. 30 km. Wszystkie miasta dookoła Chełmska wykorzystują wszelkie walory turystyczne, przyciągają turystów. Tylko samo Chełmsko Śląskie zamienione w relikt dawnej świetności wciąż czeka na swój czas…[/quote]
W październikowy dzień – ciepły, słoneczny i kolorowy – jadę do Chełmska Śląskiego. Tradycyjnie już zatrzymuję się na chwilę w Mieroszowie. O tym mieście też zapomniano. Może w końcu znajdzie się pomysłodawca na tę powszechną niemoc ekonomiczną, pożerającą region? Obok nieczynna linia kolejowa. Jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku był tutaj ruch. Teraz poniemiecka infrastruktura straszy swoim widokiem, będąc łupem złomiarzy i często plenerem dla fotografów. Cóż… Jadę dalej, mijając kolejne malownicze zakątki.
W Chełmsku niewiele się zmieniło. Kilka kamienic pokrywa nowy dach, na kilku ulicach trwa remont. Zabytkowe domy w rynku straszą wyglądem, choć fascynują pięknem epoki, w której zostały wybudowane. Układ jest typowy dla dolnośląskich miasteczek: kamieniczki z podcieniami, w centralnym miejscu rzeźba z Madonną albo z Nepomukiem; od Rynku rozchodzą się uliczki w cztery strony świata. Cicho, malowniczo. Od czasu do czasu jakieś większe lokalne wydarzenie. Tak jest w Lądku-Zdroju, Lubawce, Boguszowie-Gorcach, Złotym Stoku czy Ziębicach. Chełmsko Śląskie, pozbawione praw miejskich, choć posiadające swój herb, wypada najgorzej.
[quote]Lecz gdyby tylko ktoś zechciał wykorzystać jego walory historyczno-krajoznawcze, to byłby to drugi Kazimierz Dolny. W Sudetach.[/quote]
Domy Dwunastu Apostołów – podobnie jak Domy Siedmiu Braci – to najbardziej znany zabytek Chełmska. Istnieją od XVIII wieku. Dawniej mieszkali i pracowali w nich tkacze, a teraz pomieszkują zwykli ludzie. W jednym z nich znajduje się „Lniana Chata u Apostoła”. Warto tam zajrzeć, by napić się dobrej kawy, skosztować chluby ziemi chełmskiej – ciasta zwanego Bombą Apostołów, a ponadto posłuchać niezwykłych opowieści z życia i historii miasta. Tutaj możemy zaopatrzyć się w różne lniane wyroby, pamiątki z drewna, porcelany, a do tego widokówki oraz inne precjoza. Na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. „Chata Apostoła” przyciąga wędrowców, a pan Adam chętnie pokaże nam jeszcze bijące źródełko w ogrodzie, które potrafi sprawić, że się do Chełmska wróci.
Właśnie pan Adam Antas jest jednym z niewielu mieszkańców, który przyczynia się do popularyzacji Chełmska Śląskiego i okolic. Jest dobrym przykładem tego, że można być skutecznym nawet w najprostszych lokalnych działaniach. I można te sukcesy pomnażać. On to poniekąd sprawił, że wróciłem tutaj. Dawny Schömberg w jego opowieściach z nutą nostalgii rysuje się słuchaczom przed oczami. Z dawnych zdjęć można bez trudu zlokalizować to, co pozostało teraz. Gdyby władze gminy podzielały entuzjazm pana Adama i chciały się prężniej włączyć w restrukturyzację tej miejscowości, stałaby się ona sudeckim centrum kultury lokalnej i mogłaby konkurować z nadwiślańskim Kazimierzem. Oczywiście, panowałaby tutaj inna atmosfera ze względu na charakter i specyfikę miejsca, lecz cała Polska mogłaby wreszcie usłyszeć o Chełmsku Śląskim – mekce śląskich artystów i koneserów niebanalnego wypoczynku.
Tomasz J. Kostyła, artykuł i zdjęcia pochodzą ze strony ngopole.pl
(413)
Sanktuarium jest w KRZESZOWIE nie KRZESZOWICACH a jadac do Krzeszowa z Chelmska Slaskiego jest po drodze mlyn wodny z XVIII wieku w Jawiszowie
Nie ma ani jednego słowa o pięknym Kościele parafialnym p.w. św. Rodziny.