Wybuch amerykańskiej bomby atomowej był szokiem dla Stalina. Na rozwój sowieckiego programu atomowego przyznano nieograniczone środki, a nadzór nad nim zlecono wszechpotężnemu Ławrientijowi Berii.
Gdy w sierpniu 1945 nad miastami Hiroszimą i Nagasaki wybuchły amerykańskie bomby atomowe, rozpoczęła się nowa era w dziejach świata – era atomowa. Przez następne cztery lata Stany Zjednoczone jako jedyne dysponowały śmiercionośną bronią. Jednak wbrew wszelkim wyliczeniom amerykańskich wojskowych, już cztery lata później do klubu atomowego dołączył Związek Sowiecki.
29 sierpnia 1949 przeprowadzono na poligonie w Semipałatyńsku pierwszą udaną próbę sowieckiej bomby atomowej.
Sowiecki program atomowy
Badania nad sowiecką bombą atomową ruszyły już w końcu lat 30. XX wieku, jednak wybuch wojny z Niemcami w 1941 roku skłonił kierownictwo polityczne do realizacji projektu atomowego w dalszej kolejności. Nie był to główny priorytet strategiczny. Nie do końca zdawano sobie wtedy sprawę jakie możliwości daje nowa broń.
Wybuch amerykańskiej bomby atomowej był szokiem dla Stalina. Na rozwój sowieckiego programu atomowego przyznano nieograniczone środki, a nadzór nad nim zlecono wszechpotężnemu Ławrientijowi Berii. – Oznaczało to, że projekt atomowy otrzymuje absolutny priorytet w stosunku do wszystkich innych działań państwa sowieckiego oraz, że wspomagać go będą tajne służby – mówił historyk prof. Paweł Wieczorkiewicz.
Dla dobra ludzkości
Sowiecka bomba atomowa powstała za pomocą trzech czynników. Starannie wykorzystano przejęte od Niemców badania w tym zakresie. Przyznano nieograniczone środki finansowe, ludzkie i techniczne sowieckim uczonym. Jednak kluczowe znaczenie miało szpiegostwo zagraniczne. U progu zimnej wojny głośna stała się sprawa małżeństwa Rosenbergów, oskarżonych i skazanych za przekazanie tajemnic atomowych Związkowi Sowieckiemu.
Zresztą nie byli oni wyjątkiem. Najwięksi fizycy atomowi ówczesnego świata, zgromadzeni w amerykańskim ośrodku Los Alamos uznali, że dla dobra ludzkości należy zadbać, aby Stany Zjednoczone nie dysponowały monopolem atomowym.
Stalin i III wojna światowa
W dobie narastającego wyścigu zbrojeń bomba atomowa nie wystarczała. Związek Sowiecki musiał mieć bombę wodorową, nad którą Amerykanie już pracowali. Po kolejnych czterech latach odniesiono sukces, szczęśliwie już po śmierci Stalina.
– Było to bardzo istotne, gdyż Sowieci w 1951-1952 roku w sposób oczywisty szykowali się do wojny. Do wielkiej wojny atomowej – mówił Wieczorkiewicz – miała zakończyć się zajęciem Europy Zachodniej.
Tak wyglądały wszystkie sowieckie plany wojenne także w późniejszych latach. Zakładano, że Związek Sowiecki, jako stosunkowo mało zurbanizowany w porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi był o wiele mniej czuły na uderzenie atomowe. Przy zastosowaniu uderzenia prewencyjnego, a nawet odwetowego w symulacji konfliktu atomowego, straty amerykańskie byłyby znacznie większe. Ponadto Sowieci za czasów Stalina utrzymywali gigantyczną, 5-milionową armię. Swoją liczebnością ilością sprzętu była w stanie zmieść wszystkie stojące naprzeciw niej siły aż do wybrzeży Atlantyku.
– Groźba czerwonego sztandaru powiewającego na wieży Eiffla była w latach 50-tych, aż do śmierci Stalina jak najbardziej realna
– zakończył prof. Paweł Wieczorkiewicz.
Posłuchaj audycji na antenie Polskiego Radia!
(798)