11 grudnia 1941 r., cztery dni po japońskim ataku na amerykańską bazę morską w Pearl Harbor na Hawajach i dzień po zniszczeniu przez lotnictwo japońskie brytyjskiego zespołu okrętów pod Kuantan, pod naciskiem Wlk. Brytanii, Rzeczpospolita Polska wypowiedziała wojnę Cesarstwu Japonii.
Wraz z Polską aktu tego dokonała większość krajów obozu alianckiego (m.in. Wspólnota Brytyjska, Belgia, Holandia oraz Francuski Komitet Wyzwolenia Narodowego).
Był to jeden z najbardziej bezsensownych aktów politycznych w historii Polski, który w dodatku… nie został uznany przez samych Japończyków. Ówczesny premier Japonii Hideki Tōjō skomentował fakt wypowiedzenia wojny przez Polskę w następujący sposób:
„Wyzwania Polaków nie przyjmujemy. Polacy, bijąc się o swoją wolność, wypowiedzieli nam wojnę pod presją Wielkiej Brytanii”.
I. Stosunki polsko-japońskie przed 7 grudnia 1941 r.
Japonia była jednym z pierwszych krajów, które uznały niepodległość Rzeczpospolitej (6 marca 1919 r.) i jednym z najbardziej przyjaznych nam mocarstw w okresie międzywojennym. W latach 1919-41 Polska i Japonia utrzymywały bliskie kontakty polityczne, gospodarcze i wojskowe, w tym wywiadowcze – podstawą tych kontaktów była współpraca przeciw ZSRS, uważanemu przez oba kraje za najgroźniejszego przeciwnika (np. Polacy i Japończycy wspólnie łamali szyfry sowieckie, o czym mało kto dziś wie).
W II połowie lat 30-tych na terenie Polski działała emigracyjna organizacja rosyjska Narodowo-Ludowy Związek Pracujących, później Narodowy Związek Pracujących (NTS). Organizacja miała bliskie powiązania z wywiadem japońskim i polskim, z terytorium Polski członkowie NTS przerzucali nielegalnie przez granicę do ZSRS materiały propagandowe i ludzi. Po upadku Polski jesienią 1939 r. NTS działała nadal na terenie Rumunii pod ochroną konsulatu Japonii i z udziałem rezydentów polskiego wywiadu.
W 1939 r. Japonia bez entuzjazmu przyjęła niemiecką agresję na Polskę. Paradoksalnie, w nowej sytuacji politycznej kontynuowano bliską współpracę wywiadowczą przeciw ZSRS przy założeniu, że Japończycy nie będą wspierali działań Polski przeciw Niemcom (co jednak często łamano, gdyż wielu dyplomatów i oficerów japońskich było zdegustowanych polityką III Rzeszy, zwłaszcza paktem Ribbentrop-Mołotow), a Polacy Japonii przeciw Wlk. Brytanii i USA. Japońskie konsulaty w Sztokholmie i Kownie walnie wsparły powstanie w Szwecji i na Litwie polskich rezydentur wywiadu.
Do historii przeszły m.in. działania japońskiego konsula Chiune Sugihary, który m.in. zorganizował ewakuację części polskiej placówki wywiadu do Szwecji po wkroczeniu na Litwę Armii Czerwonej w czerwcu 1940 r. (w tym zagrożonego aresztowaniem przez NKWD mjr. M. Rybikowskiego). Ten sam konsul wraz z rezydentami polskiego wywiadu, kpt. Jakubiańcem i por. Daszkiewiczem, zasłynął uratowaniem ok. 6000 polskich Żydów, którzy otrzymali paszporty Japonii lub jej protektoratu, Cesarstwa Mandżukuo (fragmentu Mandżurii, zajętego w 1932 r. przez Japończyków i przekształconego przez nich w marionetkowe państwo ze zdetronizowanym ostatnim cesarzem Chin Puyi na tronie).
Współpracę wywiadów kontynuowano później w latach 1940-41 (i po tym czasie!) na terenie Szwecji, gdzie działał przyjazny Polakom attaché wojskowy japońskiej ambasady płk. Makoto Onodera, znany z przedwojennych kontaktów z polskim wywiadem. Onodera formalnie zatrudnił mjr. Rybikowskiego, występującego jako obywatel Finlandii rosyjskiego pochodzenia, jako osobistego tłumacza. Ułatwiło to wymianę informacji, Polacy przekazywali Japończykom dane dot. ZSRS, a płk. Onodera (znający osobiście m.in. szefa Abwehry adm. W. Canarisa i marszałka Rzeszy H. Goeringa) przekazał Polakom szereg informacji nt. III Rzeszy. Co więcej, Japończycy umożliwili Polakom wyrabianie autentycznych (!) dokumentów Cesarstwa Mandżukuo, z którymi kurierzy Polskiego Państwa Podziemnego mogli bezpiecznie podróżować po całej Europie. Płk. Onodera w swoich wspomnieniach zachwalał profesjonalizm wywiadu polskiego.
Innym epizodem wspólnej działalności polsko-japońskiej była historia sztandaru Polskich Sił Powietrznych na Zachodzie. Jego projekt stworzył pod koniec 1939 r. przebywający we Francji, a pochodzący z Wileńszczyzny kpt. pil. Jan Hryniewicz, wspólnie z pilotami Kazimierzem Karaszewskim i Zbigniewem Wojdą. Na sztandarze miał widnieć wizerunek Matki Boskiej Ostrobramskiej i napis „Miłość żąda ofiary”. Przy udziale tajnej poczty polowej przez Sztokholm projekt dotarł do Wilna, znajdującego się wówczas pod stosunkowo „lekką” okupacją litewską, do dr Wasilewskiej-Świdowej, działaczki polskiej, która stała się organizatorem komitetu wykonania sztandaru w okupowanej Polsce, wspólnie z ks. Józefem Kucharskim. Nici oraz materiał sprowadzono za pośrednictwem konsulatów państw neutralnych z… Berlina. Haft wykonały siostry zakonne w jednym z wileńskich klasztorów. Latem 1940 r. sztandar został poświęcony w sanktuarium Matki Boskiej Ostrobramskiej. Następnie, wraz z odnalezionym sztandarem 81. Pułku Piechoty z Armii Prusy, zapakowano i jeden z wysłanników zawiózł je do konsulatu Cesarstwa Japonii w Kownie. Konsul Chiune Sugihara zdumiał się na widok ogromnej paczki, jednak zgodził się pośredniczyć w jej dostarczeniu do celu. Pocztą dyplomatyczną przez Sztokholm, oba sztandary zostały dostarczone do Wlk. Brytanii, gdzie w lipcu 1941 r. na lotnisku w Swinderby Naczelny Wódz Wojska Polskiego, gen. Władysław Sikorski uroczyście przekazał Sztandar Lotniczy przedstawicielom Polskich Sił Powietrznych. Po wojnie znalazł się on w Instytucie Historycznym im. gen. Sikorskiego w Londynie, skąd w 1992 r. przewieziono go do Polski, obecnie jest wystawiony w Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie.
Japonia zwinęła swój konsulat w Kownie pod koniec 1940 r., ale nie zakończyło to współpracy polsko-japońskiej. Chiune Sugihara objął w marcu 1941 r. posadę konsula w Pradze, zabierając z sobą Polaków – por. Daszkiewicza (który stał się jego sekretarzem pod nazwiskiem… Herman Goering!) i kpt. A. Jakubiańca, który miał litewski paszport. Stworzyli oni na terenie III Rzeszy siatkę szpiegowską. Odniosła ona szereg sukcesów, m.in. odkrycie planów niemieckiej inwazji na Jugosławię w marcu 1941 r., a po kolejnej przeprowadzce konsulatu do Królewca w maju 1941 r. – rozpoznanie niemieckich przygotowań do inwazji na ZSRS. Polacy m.in. mieli możliwość podróżowania samochodem na dyplomatycznych numerach, a informacje trafiały pocztą dyplomatyczną do Szwecji i dalej przez polską komórkę w Sztokholmie – do Wlk. Brytanii. Kres działalności wywiadowczej przyniosła w lipcu 1941 r. dekonspiracja kpt. A. Jakubiańca przez męża jego kochanki, pracownicy berlińskiego konsulatu Mandżukuo, który przekazał Gestapo uzyskane informacje nt. rzekomego „Litwina”. Jakubianiec został aresztowany i zamordowany przez Niemców w więzieniu Moabit lub obozie koncentracyjnym Sachsenhausen, jednak Japończycy umożliwili ucieczkę por. Daszkiewiczowi, który wraz z dokumentami i szyframi został przerzucony na teren neutralnej Turcji.
II. Po wypowiedzeniu wojny.
Akt wypowiedzenia wojny Japonii przez Polskę 11 grudnia 1941 r. nie przyniósł istotnych następstw. Polska komórka w konsulacie japońskim w Sztokholmie działała do 1944 r., gdy Abwehra rozpracowała mjr. Rybikowskiego. Japoński attache próbował bronić podwładnego, jednak Niemcy zmusili rząd Szwecji do wydalenia Polaka – brytyjskim samolotem odleciał do Londynu, gdzie został awansowany na pułkownika i otrzymał krzyż Virtuti Militari, oraz kilka odznaczeń brytyjskich.
Polska nie podjęła żadnych znaczących działań militarnych przeciw Japonii, choć np. podjęto takie działania wobec Włoch, z którymi Rzeczpospolita nigdy nie była w stanie wojny. Jedynym znanym Polakiem walczącym z Japończykami był płk. pil. Witold Urbanowicz, legendarny dowódca 303. Dywizjonu w okresie Bitwy o Anglię, który w 1943 r. odbywał staż w 14. Armii Powietrznej USA w Chinach (75. Dywizjon 23. Grupy Myśliwskiej, tzw. „Latających Tygrysach”) i zgłosił zestrzelenie 3 samolotów japońskich. W jednostkach brytyjskich walczących przeciwko Japonii w Birmie służył polski personel medyczny, polscy piloci dostarczali też samoloty dla jednostek RAF walczących na Dalekim Wschodzie, m.in. na Jawie wiosną 1942 r. latał jako pilot transportowy gen. bryg. pil. Ludomił Rayski, przedwojenny dowódca lotnictwa, ze względów politycznych usunięty przez ekipę gen. Sikorskiego w 1940 r. z Wojska Polskiego.
Dziś wiadomo, że Winston Churchill planował wykorzystanie Polskiej Marynarki Wojennej na Dalekim Wschodzie w planowanych operacjach: brytyjskiej inwazji na Malaje (opanowane przez Japończyków w 1942 r.) we wrześniu 1945 r., oraz alianckiej inwazji na Wyspy Japońskie w październiku 1945 – marcu 1946 r. Operacje te nie doszły jednak do skutku w związku z kapitulacją Japonii 14 sierpnia 1945 r. (podpisaną 2 września).
Na terenach okupowanych przez Japonię w Azji i na Dalekim Wschodzie znajdowały się skupiska ludności polskiej, np. w Szanghaju w Chinach, czy w Harbinie w Mandżukuo (Mandżurii, w latach 30-tych mieszkało tam ok. 1500 osób narodowości polskiej). Polacy pod okupacją japońską byli dobrze traktowani i nie byli obiektem zainteresowania japońskiej tajnej policji Kempeitai (porównywalnej w metodach działania do Gestapo), w odróżnieniu od obywateli innych państw alianckich.
Mimo wojny działalność swą kontynuowali w Japonii polscy franciszkanie. Ich misję założył w Nagasaki ojciec Maksymilian Kolbe wraz z bratem Zeno, czyli Zenonem Żebrowskim. Franciszkanie działają do dziś, niosąc ofiarną pomoc sierotom, starcom, niepełnosprawnym.
Po wojnie oficjalne stosunki pomiędzy Polską (PRL) a Japonią zostały nawiązane dopiero w 1957 r.
Maciej Orzeszko
(23221)
Źródło?
Tak czy siak prawda wyglada nastepujaco. Anglosasi z wysp i ci z za oceanu wypna sie na nas gdy bedzie im to na reke. Juz tak robili i zrobia ponownie.