Temat cegielni Biegonice chciałem poruszyć już dawno. Opiszę zniszczenie kury, która znosiła złote jaja.
Jestem budowlańcem, więc temat jest mi bliski. Dom budowałem osiem lat temu, dwa lata wcześniej uciułałem kilka tysięcy złotych i zacząłem rozglądać się za materiałem budowlanym do budowy domu. Składy w pobliżu oferowały pustaka tzw. max-a z cegielni Biegonice koło Nowego Sącza, kupowałem późną jesienią, więc cenę uzyskałem wyśmienitą: 1,8 zł za sztukę. Za 8 tys. złotych zgromadziłem pustaki na całą budowę i jeszcze zostało. Pustak biegonicki z magazynu w Nowym Sączu był bezkonkurencyjny, mocny i dobrze wypalony – jak spadł z wysokości kalenicy, to tylko się poobijał. Konkurencyjne produkty przy takim teście rozsypywały się w drobny mak. Poszperałem trochę w sieci, żeby przybliżyć szanownym Czytelnikom procedurę zniszczenia polskich cegielni na przykładzie cegielni Biegonice.
Znalazłem artykuł z 2007 roku, kiedy już byłopo wszystkim. Zredaguję go po swojemu, a link jest na końcu.
Z ponad trzystu pracowników zatrudnionych w czasach świetności Nowosądeckich Zakładów Ceramiki Budowlanej „Biegonice” w Nowym Sączu pozostało dziś zaledwie czterech.
Prowadzą hurtową sprzedaż artykułów austriackiej firmy Wienerberger, która ponad dwa lata temu kupiła sądeckie przedsiębiorstwo od Belgów. Skład towarów ma istnieć do końca marca (2007 roku, przypis mój). Z sądeckiego krajobrazu przemysłowego zniknął w kompletnej ciszy jeden z większych producentów.
Na ironię losu zakrawa fakt, że zakład posiadający na swoim terenie najlepsze w okolicy złoża surowca do produkcji cegieł stoi od dawna zamknięty. Dawni konkurenci „Biegonic”, cegielnie w Zawadzie i w Bielowicach robią doskonałe interesy. Prace budowlane, mimo pory zimowej, idą pełną parą. Tymczasem „Biegonice”, największy niegdyś potentat w produkcji różnego rodzaju cegieł i pustaków oraz ceramiki dachowej, dziś utrzymuje się z obrotu sprowadzanymi towarami. Na zewnątrz przedstawia smutny widok, charakterystyczny dla upadających przedsiębiorstw. Próżno na martwych halach doszukać się śladów tego, co działo się w niedalekiej przeszłości, bo raptem sześć lat temu (czyli 2001 rok).
Trzeba bowiem pamiętać, że do 1991 roku „Biegonice” stanowiły bazę produkcyjną dla Nowosądeckich Zakładów Ceramiki Budowlanej. Od lipca tego roku (2007 przyp. mój) wydziela się spółka pracownicza „Biegonice”. Załoga ma jednak zaledwie 20 procent udziałów. Głównym jest nowy nabywca Juergen Klatt.
Jak Juergen Klatt kupuje Cegielnie Biegonice? Juergen Klatt, niemiecki biznesmen wypłynął na sądeckie wody na początku lat 90., kiedy to zajechał pod państwowe zakłady ceramiki budowlanej w Biegonicach zdezelowanym mercedesem. Wkrótce był już właścicielem cegielni, która osiągnęła sukces rynkowy. Kiedy jednak zaczęły się mnożyć reklamacje dachówki, nowego sztandarowego produktu PC Biegonice, Klatt sprzedał zakład Belgom. Nawiasem mówiąc, czego się nie dotknął Jurgen Klatt, to upadało. Przedsiębiorstwo Obrotu Zwierzętami i Mięsem ,Rapid” sp. z o.o. w Moszczenicy Niżnej koło Starego Sącza też upadło. Odwiedzajacymi ten zakład ponoń byli ministrowie i generałowie i takie tuzy jak W. Pawlak i inni peeselowscy „dobrodzieje”…
Taki stan rzeczy trwa do 2000 roku, kiedy to Klatt sprzedaje „Biegonice” Belgom. To nie tylko cegielnia. Juergen Klatt postawił na działalność wielobranżową, łącznie ze stolarką. W szczytowym momencie pracowało w firmie ponad trzysta osób. To właśnie wówczas podjęto decyzję o wydzieleniu działu handlowego, który przeniósł się i prosperuje do dziś po drugiej stronie ulicy Węgierskiej pod nazwą „Biegonice Składy”. Uzyskały samodzielność prawną już za belgijskich właścicieli i dziś nie mają nic wspólnego z austriacką bazą handlową.
W chwili przejęcia „Biegonic” przez Belgów miały miejsce pierwsze poważaniejsze zwolnienia. Nowy właściciel przejął 170 osób, a więc niewiele więcej niż połowę ludzi, by w ciągu czterech następnych lat – jak to się gładko mówi – schodzić z kosztów osobowych, aż do poziomu 80 pracowników.
Był to jednak okres prężnej działalności spółki Biegonice Nowy Sącz S.A. Przypominano nie bez dumy, że Belgowie przejęli zakład ze 110-letnią tradycją, a po roku ich rządów sądecka dzielnica Biegonice jest na ustach odbiorców doskonałych wyrobów jako centrum krajowego holdingu budowlanego. Dysponowała dziesiątkami hektarów, własnym surowcem bardzo dobrej jakości.
– Zarzuciliśmy produkcję cegły pełnej – informowali kierownicy zakładu w 2001 roku – nastąpiła rewolucja technologiczna, gdy chodzi o izolacyjność naszych pustaków. Wykorzystujemy wyniki najnowszych badań prowadzonych na AGH w Krakowie. W efekcie badań pojawił się hit rynkowy w postaci bloczka wielowpustowego. Tym sposobem przy budowie ubywa zaprawy o połowę, miejsc przepuszczania wilgoci i zimna do budynku. Mamy swoje sposoby, aby utrzymywać jednorodność pozyskiwanej gliny.
Zakład wystawiał na widok publiczny nie tylko swoje nowe produkty, ale także dyplomy i świeżo zdobyte na różnych targach budowlanych nagrody. Wydawało się, że istniejący opodal dwaj konkurenci „Zawada” i „Bielowice” mogą tylko zazdrościć. A to wszystko minęło jak sen.
Dość szybko po tych triumfalnych doniesieniach Belgowie zlikwidowali jedną z cegielni produkującą dachówki, a potem było już systematyczne wygaszanie pieca.
Prawie rok po zakupie zakładów przez Austriaków produkcja cegieł jeszcze szła. Od połowy 2005 roku „Biegonice” nie robią cegieł, a jedynie zajmują się hurtową sprzedażą austriackich wyrobów. Ci, którzy tu już nie pracują, mówią o nieubłaganej ekonomii. Może mają rację, ale co z tego.
No właśnie nic z tego. Ekspansja produktów Winerbergera nastąpiła, ich pustaki dlatego miały szansę wejść na polski rynek, bo mogli sprzedawać do Polski swoje produkty o zaniżonych parametrach cieplnych, gdzie cegielni rodzimej zawyżano normy cieplne. Niestety do tego przyczynili się też sami urzędnicy, którzy dopuścili chłam zagraniczny do obrotu w Polsce. Nieocenioną rolę w tej ekspansji mają też czasopisma budowlane, które publikując porady budowlane, sugerowały i niejako promowały tzw. ciepłą ceramikę, która jest tak krucha jak suchar. Zobaczymy, czy po latach, jak się będą sypać domy zbudowane z austriackiego „chłamu”, do kogo pójdą inwestorzy na skargę?
tekst za blogiem Trybuesa – TUTAJ!
(630)