Marek Suski długo uchodził za najsłabsze ogniwo komisji, a kilka jego wpadek było wykorzystywanych, aby zadrwić z próby rozwikłania afery Amber Gold. Tym razem jednak mógł triumfować.
– Czy to, że były wykorzystywane umowy z Michałem Tuskiem, do załatwiania różnych innych umów, to też było wliczone w koszty jego zatrudnienia?
– zapytał Suski.
Ja nigdy nie załatwiałem przez Michała Tuska żadnej umowy, ani na Michała Tuska się nie powoływałem, co więcej to Sylwester Latkowski, uzyskując informacje od Emila Marata przyszedł do mnie z rewelację, że wie, że u mnie pracuje Michał Tusk. Nikt nie wiedział o tym, że Michał Tusk u mnie pracuje
– tłumaczył Plichta.
Prawdopodobnie się Pan tym nie chwalił, zwłaszcza, że nawet mejle przekazywał jako Józef Broda
– odpowiedział Suski.
P. szybko sprostował na ,,Bąk”.
Czyli dobrze Pan wie pod jakim pseudonimem. Cieszę się, ja też wiem, ale specjalnie się przejęzyczyłem, żeby Pan jednak potwierdził, że Pan zna to ukryte nazwisko Pana Tuska
– skwitował rozbawiony Suski.
(8606)