Wprowadzenie do obiegu publicznego terminu „Wojna Hybrydowa” jest prawdopodobnie jednym z większych sukcesów „zewnętrznych” specjalistów od prowadzenia działań „nieregularnych”.
Z technicznej strony – preparując specoperacje psychologiczne – najpierw opracowuje się kierunkowy wymiar nowej struktury pojęciowej, czyli dokładnie tak, jak we wskazanym wypadku.
Tylko dwa słowa, jednakże wprowadzane każdego dnia w psychiczną przestrzeń społeczną na każdym praktycznie poziomie publicznej i medialnej aktywności – mają nam nieustannie uświadamiać, że od tej pory znajdujemy się w stanie wojny i pora naprawdę się bać. Na szczególną uwagę zasługuje częstotliwość występowania tego terminu w poważniejszych dyskusjach eksperckich oraz politycznych. Brzmi to jak wówczas niezauważalnie samounicestwiający hymn społeczny, pobrzmiewający w rytm nadawany przez zewnętrznych dyrygentów. „Kompozytor” doprawdy musi być dumny z efektów swojej pracy.
W rzeczywistości – nie ma żadnej „wojny hybrydowej” poza tą, którą sami sobie wywołaliśmy. Są jedynie kraje, którym bardzo zależy na tym, aby Europę sparaliżować strachem. To naturalny proces psychologiczny, przypominający zachowanie już bardzo słabego, który nadal chciałby być bardzo silny. Infekowanie psychozy od lat jest jedną ze skuteczniejszych metod budowania przekonania o potencjale agresora oraz, co istotniejsze – dość skutecznie potrafi hamować społeczny opór po stronie celu ataku, tym bardziej jeśli ten ma to miejsce w nieuświadomionych masach.
Podany wyżej przykład, jest w moim przekonaniu kluczowy dla określania nowoczesnych koncepcji defensywnych wobec zagrożenia współczesnej Europy. Od redefinicji dotychczasowych pojęć, od opracowania nowej, właściwej struktury pojęciowej w definiowaniu zagrożenia zależy opracowanie adekwatnej diagnozy sytuacyjnej. Dopiero później można myśleć o koncepcji organizacyjnej, podziale kompetencji oraz rozwiązaniach systemowych. To właściwa kolejność i jedyny skuteczny kierunek zmian.
„WOJNA Z TERRORYZMEM”
Zagrożeniem nie jest współczesny terroryzm w sensie stricte, więc nie na nim warto koncentrować główną aktywność defensywną. Sprowadzanie zaistniałej problematyki do samego zagrożenia aktami terrorystycznymi jest też niestety w pewnym sensie działaniem na korzyść sprawców – zręcznie odwraca uwagę od zasadniczej linii problemu, przekierowuje energię kilka „pięter niżej” oraz dodatkowo kamufluje „umysł”, na obcięcie wystawiając jedynie „rękę” (np. wskazując tylko i wyłącznie kierunki arabskie). Istotne jest również to, że w tym wypadku manewr odbywa się przy wykorzystaniu intelektualnego potencjału wewnętrznego atakowanej strony (świadoma i nieświadoma agentura wpływu, pseudoeksperci oraz zwykli pożyteczni idioci). Pomijając kontekst politycznego elementarza zarządzania i manipulacji strachem warto pamiętać, że terroryzm kinetyczny nadal jest tylko jedną z metod walki. Stąd też nie ma żadnej wojny z terroryzmem (kolejny interesujący termin, w którym znów kluczowe znaczenie ma słowo „wojna”) ponieważ nie można być w stanie wojny z rodzajem walki, na przykład z bitwą morską.
DEFINICJA ZAGROŻENIA
Zagrożenie, któremu trzeba współcześnie stawić czoła to zmodyfikowana w dotychczasowych proporcjach – scentralizowana dywersja wielokierunkowa (SDW). Tak należy to zagrożenie definiować, a następnie określając kierunki oddziaływania i ustalając czynnik rozłożenia proporcji na poziomie operacyjnym, trzeba opracować adekwatną linię kontrdziałania. Postęp technologiczny, aktualizowane badania nastrojów społecznych oraz wiele innych czynników mających wpływ na zmianę otaczającej rzeczywistości powodują, że scentralizowane, wielokierunkowe działania dywersyjne od pewnego momentu ewoluują. Rozwój alternatywnych środków informacji (ASI) przede wszystkim stworzenie internetu – dało nieograniczone pole do prowadzenia nowoczesnych specoperacji dywersji psychologicznej. Metody w zasadzie pozostają te same, bo i natura psychiczna człowieka nadal jest taka, jaka jest. Zmianie ulegają jedynie proporcje zastosowania oraz inne niż dotychczas akcentowanie operacyjne. Wcześniejsze proporcje można przedstawić następująco:
– przewaga działań o charakterze kinetycznym (klasyczne akty terrorystyczne);
– działania psychologiczno/informacyjne, jako uzupełniające, wzmacniające oddziaływanie na świadomość (między innymi podtrzymywanie stanu permanentnego zagrożenia).
Od pewnego czasu proporcje operacyjne ulegają całkowitemu odwróceniu. Można je określić następująco:
– przewaga specoperacji psychologiczno/informacyjnych, poprzez stopniowe wprowadzanie powszechnego strachu w danym społeczeństwie (cel agresji dywersyjnej), uprzedzanie o zagrożeniu aktami terrorystycznymi, nadawanie określonego kierunku odpowiedzialności, narracji medialnej i przyszłej interpretacji, odwracanie uwagi od rzeczywistych sprawców, etc.
– raz na jakiś czas, przeprowadzenie kinetycznego ataku terrorystycznego (dla potwierdzenie wcześniejszych informacji, „uwiarygodnienia” jako dawcy wiedzy i przyjacielskiego ostrzeżenia, wzmocnienia wcześniej „proponowanej” narracji i interpretacji oraz utrwalenie takiego odbioru społecznego na przyszłość, etc.)
Ryzyko prowadzenia długofalowej, zmodyfikowanej aktywności dywersyjnej (SDW) jest zdecydowanie mniejsze, co również nie jest bez znaczenia dla sprawcy przy kalkulacji ryzyka niepowodzenia. Kinetyczny akt terrorystyczny jest poważnym przestępstwem, ale ostrzeganie o nim oraz medialne komentowanie w określonym operacyjnie kontekście (wzmacnianie psychozy w mediach prowadzone przez agenturę wpływu i pożytecznych idiotów) – jest przecież społecznie „bardzo szlachetnym uczynkiem”.
Oczywistym jest, że SDW wzmacniane jest również na polu cyberterrorystycznym, ekonomicznym, politycznym, kulturowym, naukowym, historycznym, etc. (scentralizowana, pełna skala oddziaływania).
NAJPIERW DIAGNOZA PÓŹNIEJ LECZENIE
W moim przekonaniu, to właśnie na wskazanej w skrócie powyżej działalności nieprzyjaciela (NPLa) trzeba w głównej mierze koncentrować aktywność służb państwowych odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. Koncentrowanie się na elementach uzupełniających SDW (kinetyczne akty terrorystyczne) aktywności NPLa jest z góry skazane na niepowodzenie i przypomina wycieczkę ślepca po fabryce okularów. W kontekście analitycznym jest również w pewnym sensie – świadomą bądź nie – ale jednak…grą na korzyść NPLa…
Jest oczywiste, że wroga aktywność ma źródło inspiracji za granicą Polski. Jest oczywiste, że poza źródłem koncepcji, za realizację strategiczną, taktyczną oraz operacyjną odpowiadają struktury zmilitaryzowane, ponieważ tylko one dysponują potencjałem pozwalającym na scentralizowaną, wielokierunkową aktywność dywersyjną. Z reguły, za takie działania odpowiada wywiad wojskowy – co jednoznacznie warunkuje płaszczyznę konfrontacji na poziomie strukturalnym. Położenie geopolityczne Polski ma również istotne znaczenie dla określenia, jaki rodzaj służby powinien stanowić adekwatną odpowiedź, niezależnie czy będzie posługiwać się metodami defensywnymi czy ofensywnymi, krajowymi czy zagranicznymi, aktywnymi czy pasywnymi.
NARODOWA SŁUŻBA KONTRWYWIADU (NSK)
Logika sytuacyjna jednoznacznie wskazuje, że tego typu zadania wypełnić może jedynie nowoczesny, sprawny kontrwywiad. Takie zadania należy postawić przed nowo powołaną służbą kontrwywiadowczą jako nadrzędną, narodową służbą zabezpieczenia państwa polskiego – nazywając ją na przykład NSK (Narodowa Służba Kontrwywiadu). Jednocześnie naturalne jest podporządkowanie kontrwywiadu wojskowego pod tego typu nadrzędną strukturę. Działania o charakterze policyjnym i śledczym należy oddać CBŚP, sprawy korupcyjne oddać CBA. Absolutnie należy się skoncentrować na głównym kierunku zagrożenia i wyspecjalizować się w nim. Współczesne pola konfrontacji są przeznaczone dla ścisłych specjalistów w swoich dziedzinach.
Z mojego punktu widzenia, szczególnie ważna jest rola wywiadu. Operując za granicą kraju, poza klasycznymi zadaniami wywiadowczymi, działania wywiadu stanowią bardzo istotny element kontrwywiadowczy (chociażby pozyskiwanie informacji wewnątrz obcych służb specjalnych – nakierowanych nieprzyjaźnie wobec Polski). Być może powinna to być jedna scentralizowana służba, ściśle i kierunkowo zadaniowana, bardziej uniwersalna – dopasowana na miarę polskich możliwości i potrzeb. Operująca zarówno na polu cywilnym jak i wojskowym.
Rozpraszając, decentralizując w Polsce służby specjalne (wywiad i kontrwywiad) zupełnie nie brano i nie bierze się pod uwagę polskiej mentalności i „unikalnego” charakteru społecznego. Potrafimy doskonale destruować, dużo gorzej jednak wychodzi nam wykazywanie się konstruktywnym działaniem. Jednocześnie wszechobecne kompleksy na poziomie społecznym ale i indywidualnym zawsze będą powodować nieskoordynowaną, niezdrową, niekontrolowaną rywalizację.
AKTYWOŚĆ I JESZCZE RAZ AKTYWNOŚĆ
W sensie technicznym, bezwzględnie należy zacząć prowadzić działania aktywne, bo tylko takie mają sens w kontekście analizy psycho/socjologicznej kodu kulturowego NPLa (nie jednego NPLa, co warto zaznaczyć). Należy utworzyć w tym celu wyspecjalizowaną komórkę operacyjną wewnątrz NSK (odpowiadającą za działania aktywne – zarówno o charakterze kontrwywiadowczym jak i wywiadowczym). Poddańcza defensywa kończy się tak jak obecnie – państwo nie ma ani uszu ani oczu, choć może to dobrze w pewnym sensie, bo bardziej już ogłuchnąć i oślepnąć się nie da. Wystarczy przecież włączyć TV, poczytać większość „polskich” gazet, prześledzić portale internetowe. Konkluzja jest jest prosta: „kota nie ma – myszy harcują”.
DZIAŁANIA BEZPOŚREDNIE (AT/CT)
Kolejnym odwróceniem uwagi od zasadniczego problemu jest kilkunastoletnia (!) komediowa dyskusja o polskim systemie antyterrorystycznym. W kontekście nieprawidłowo postawionej diagnozy problemu nie ma to i tak przecież większego znaczenia. Warto mieć również na uwadze, że są kraje które ten system mają dość sprawnie poukładany, ale mimo to nadal mają problem z zamachami terrorystycznymi (być może zatem problem leży zupełnie gdzie indziej).
Rolą Policji jest walka z terrorem kryminalnym. Tam gdzie przeciwnik posługuje się zupełnie innymi siłami i środkami, metodami, etc. reagować musi struktura adekwatnie wyposażona, wyszkolona, etc. Miejsce obecnej BOA KGP jako centralnej jednostki antyterrorystycznej powinno być w NSK, być może łącząc BOA z „V” obecnej ABW. Mając za sobą cały aparat wsparcia informacyjnego, analitycznego, agenturalnego, prawnego, intelektualnego, etc. można stawiać czoła poważniejszym zagrożeniom. Przeciwnik jest doskonale przygotowany, operuje nieregularnymi metodami, ma świetnie rozpoznaną infrastrukturę krytyczną i inne miękkie cele potencjalnego ataku.
Prowadzenie operacji bezpośrednich wobec tego typu przeciwnika wykracza znacznie poza aktualne możliwości policyjnych jednostek antyterrorystycznych, pomimo całego szacunku dla ich ciężkiej codziennej pracy. Zupełnie inna filozofia walki, inne metody (operacje pod przykryciem małych grup dywersyjnych), inne środki (wojskowe), inna taktyka, etc.
Na chwile obecną, wygląda to tak, że na poziomie kinetycznym państwo polskie wystawia jednostkę policyjną BOA przeciw całemu aparatowi GRU (wywiad satelitarny, kosmiczny, agenturalny, ogromny budżet, wiele tysięcy operatorów sił specjalnych, agentura wpływu, zdolności operowania w konspiracji na terenie wrogim, etc, etc.). Z całym szacunkiem, ale to nie ta liga graczy. Wystarczy chyba już rzucania się z szablą na czołgi NPLa.
W dużym uogólnieniu – operować będzie trzeba z zupełnie innej pozycji, często z inną flagą, w innych okolicznościach, innym środowisku (często nieprzyjaznym), posługiwać się biegle wieloma językami obcymi, znać psychologię pracy operacyjnej, pracować ze źródłami, etc. Co również istotne, cel realizacji w operacjach antyterrorystycznych bardzo często jest zupełnie inny niż ma to miejsce w klasycznych operacjach AT/CT. Dla tego typu zadań potrzebne jest o wiele szersze szkolenie tego typu formacji, zmianie powinny ulec też kryteria naboru, chociażby mocniej akcentując stronę intelektualną w proporcjach do zdolności energetycznych.
Nie ma również najmniejszej potrzeby wprowadzać jednostek wojskowych do operacji wewnątrz kraju przeciw terrorystom. Wojskowe jednostki specjalne zabezpieczają polskie interesy narodowe poza granicami kraju, robią to bardzo sprawnie i nie trzeba im w tym przeszkadzać, wprowadzając potencjalny kompetencyjny chaos (o konfliktach ego nie wspominając). To kolejny komediowy spór toczony przez kilkanaście lat. Rozwiązanie jest o wiele prostsze – wystarczy wprowadzić rozkaz specjalny (np.: rozkaz nr 707) Ministra Spraw Wewnętrznych, na mocy którego jednostka centralna może w danej sytuacji operacyjnej stosować wojskowe metody taktyczno/bojowe, środki oraz wyposażenie. Koniec. Kropka. Najtrudniej jest wprowadzać rozwiązania najprostsze – ale to przecież polska specjalność. Proces taki wymagałby dodatkowej pracy: wprowadzenia innej filozofii walki, innego planu treningowego, innego dodatkowego wyposażenia, etc. – ale jest to absolutnie do zrobienia, wpłynie tylko na podniesienie jakości jednostki poprzez jej uniwersalność. Nie mam co do tego wątpliwości. Materiał ludzki w Polsce jest jednym z najlepszych jaki dotychczas widziałem na świecie, jednakże zasadniczym problemem jest dowodzenie bezpośrednie, brak adekwatnych koncepcji walki oraz przewaga kompleksów ego nad jakością pracy.
Pisząc ten przydługi tekst, przepraszam jednocześnie za jego nieuporządkowaną formę, jedynie hasłowe zaznaczenia tematyczne, ale ciągle mnie nosi w podróżach zawodowych po świecie i nie mam kiedy usiąść do prawdziwego pisania.
Celowo nie koncentrowałem się na elemencie większościowym przeciwdziałania współczesnej dywersji (operacje psychologiczne o charakterze wywiadowczym i kontrwywiadowczym), jego ulokowaniu strukturalnym, zadaniowaniu otwartym i zamkniętym, metodach szkolenia, operowania oraz setce innych detali.
Ta część, choć dla mnie najbardziej interesująca, musi pozostać absolutnie niejawna. Ale przynajmniej wiem, że niejawna świadomie, a nie po prostu niezauważalna…
Marcin Kossek, The World of Special Operations
(201)