Późniejszy prof. Rzepliński już w wieku 22 lat wolał rozpędzać swoją karierę w PRL-u jako członek PZPR-u. Przestał być partyjny w stanie wojennym. W partii kierującej reżimem totalitarnym nie był jedynie szeregowym członkiem – pisze Maciej Marosz w „Resortowych togach”.
Andrzej Rzepliński (1949) pochodzi ze wsi Prążewo niedaleko Ciechanowa. Rodzice Klemens i Helena byli rolnikami. Brat profesora Jan Rzepliński (1953) był technikiem w Biurze Projektów Budownictwa Wiejskiego w Ciechanowie. Sam Andrzej Rzepliński wybrał karierę prawniczą. Zanim został szefem TK, dał się poznać jako ostry krytyk Lecha Kaczyńskiego, ówczesnego prezydenta Warszawy, kiedy ten nie dopuścił do przejścia Parady Równości ulicami stolicy.
Przed kilkunastu laty prof. Andrzej Rzepliński, gdy ubiegał się o funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich, zapewniał, że jego priorytetem podczas pełnienia funkcji będzie walka z korupcją i nepotyzmem. Rzepliński nie przekonał do siebie większości poselskiej, a stanowisko RPO objął prof. Janusz Kochanowski. Tymczasem prezes TK stanął na pierwszej linii frontu walki z IV RP.
Razem z tymi, którzy doprowadzili do uniewinnienia poseł PO Beaty Sawickiej, tymi, którzy wolą trwanie systemu prawnego zaniedbującego rozliczenie afer rządów PO-PSL czy tych wcześniejszych, za które odpowiadały rządy SLD-PSL.
Rzepliński swoją drogę prawnika rozpoczynał studiami na Uniwersytecie Warszawskim. Był na tym samym roku prawa, co późniejszy sędzia TK prof. Mirosław Wyrzykowski, późniejszy prezes Trybunału Marek Safjan i jego żona Dorota Safjan. Wśród absolwentów z 1971 roku byli także Jarosław i Lech Kaczyńscy. Rzepliński jednak wolał towarzystwo Safjanów niż braci Kaczyńskich. Może dlatego, że późniejszy prof. Rzepliński już w wieku 22 lat wolał rozpędzać swoją karierę w PRL-u jako członek PZPR-u. Przestał być partyjny w stanie wojennym. W partii kierującej reżimem totalitarnym nie był jedynie szeregowym członkiem. Powierzono mu funkcję II sekretarza podstawowej organizacji partyjnej w instytucie naukowym przy Uniwersytecie Warszawskim. W latach 70. był też członkiem Związku Nauczycielstwa Polskiego. W latach 80. zapisał się do Solidarności, jak wówczas wielu jego towarzyszy partyjnych.
Już po tzw. upadku komuny, w 1996 roku, Andrzej Rzepliński został pełnomocnikiem dyrektora ds. badań naukowych i współpracy międzynarodowej w instytucie naukowym, w którym w PRL-u był sekretarzem organizacji partyjnej. W latach 1995-1996 Rzepliński należał do Ruchu Stu, partii, w której przewodniczącym Rady Politycznej był jeden z późniejszych „tenorów” (współzałożycieli) PO – Andrzej Olechowski. W 2005 roku kandydat PO na RPO, od 2007 roku z rekomendacji PO członek TK, a od 2010 roku prezes TK. W ogniu sporu o TK, gdy próbowano umniejszać rolę Rzeplińskiego w PRL-u, były dyrektor w biurze TK Kamil Zaradkiewicz zauważył, że kandydat PO na sędziego Trybunału w życiorysie przedkładanym sejmowi w 2007 roku ukrył fakt swojego członkostwa w PZPR.
Gdy w styczniu 2015 roku z rąk kardynała Kazimierza Nycza prezes TK odbierał papieskie wyróżnienie – krzyż Pro Ecclesia et Pontifice, wiele znanych postaci życia publicznego potępiało g. Do wojny o Trybunał było jeszcze kilka miesięcy. I właśnie wtedy pośród wielu głosów krytycznych wobec prof. Rzeplińskiego wybrzmiało oburzenie konstytucjonalisty Wiktora Osiatyńskiego. Alarmował on, że przyjęcie przez prezesa Rzeplińskiego odznaczenia papieskiego jest najbardziej rażącym i niebezpiecznym złamaniem zasady bezstronności w stosunkach państwo-Kościół, wyrażonym w art. 25 konstytucji. Osiatyński domagał się ustąpienia prezesa. Co więcej, domagał się sprawdzenia, czy prezes TK nie złamał prawa. Byłoby tak, gdyby odebrał krzyż bez otrzymania uprzednio zgody od prezydenta Komorowskiego. Ostatecznie okazało się, że żadnych niejasności w sprawie nie było. W oczach Osiatyńskiego Rzepliński był mimo to ostatecznie skompromitowany. Po upływie roku z okładem od tego wydarzenia prezes TK został okrzyknięty ostoją demokracji. Kiedy w grudniu 2016 roku musiał żegnać się z urzędem, ponownie na temat Rzeplińskiego zabrał głos prof. Wiktor Osiatyński:
– Był wspaniałym prezesem. Jestem pełen ogromnego szacunku wobec niego. W niezwykle trudnych czasach wykazał się siłą, odwagą cywilną i poświęceniem w obronie wartości. To bardzo kompetentny prawnik, co także pozwalało mu radzić sobie w momencie, gdy stał się solą w oku obozu władzy. Gdy pyta pan o prof. Rzeplińskiego, to mogę jedynie wyrazić swój podziw wobec jego postawy – mówił ten sam profesor Wiktor Osiatyński.
Prawnikiem jest również żona prezesa TK w stanie spoczynku. Irena Rzeplińska pracowała w PRL-u w Instytucie Państwa i Prawa Polskiej Akademii Nauk. W latach 70. i 80. była, podobnie jak mąż, członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Również od lat 70. była związana z Komitetem Nauk Prawnych PAN.
Fragment książki Macieja Marosza, Resortowe togi, Editions Spotkania, Warszawa 2017. Książkę można nabyć TUTAJ.
Wywiad z Maciejem Maroszem przeczytasz TUTAJ.
(8713)
kanalia od pełnoletności do dziś i pewnie do ŚMIERCI.