A prasa nasza jest coraz bardziej uniformistyczna, jakby ją pisał jeden człowiek. Jeszcze „Polityka” czasem się trochę szarpie, ale to już chyba ostatnie podrygi. Sowietyzacja idzie, w dodatku niemal dobrowolna.
Absurdalnie uporządkowany zestaw tez interpretacji wszystkiego, co się na świecie dzieje, arogancja i besserwiserstwo wobec przeciwników, samochwalstwo i rzewne zachwyty nad samym sobą i swoimi, słowo „ojczysty” nie opuszczające gęby, a do tego fura kłamstwa i przemilczeń – zaiste wstyd dziś być dziennikarzem, dobrze, że mnie wycofali nawet z „Tygodnika”.
A cierpliwa publika łyka i łyka…
Stefan Kisielewski, „Dzienniki” (1968 r.)
(85)