Dobromir Sośnierz regularnie staje w szranki z przedstawicielami UE. W Europarlamencie obowiązuje jedynie słuszna narracja, że faszyzm jest równoznaczny z prawicą, czego dowodem był przebieg jednej z ostatnich debat. Europoseł pytał, kiedy odbędzie się dyskusja na temat zagrożenia, które niesie działalność faszystów-trockistów, czyli Antify.
Po co organizujecie debatę skoro nawet nie można zadać pytania? Dlaczego mówicie tylko o neofaszystach, którzy są zresztą lewicą a nie o czerwonej Antifie, która blokuje możliwość spotkań z przywódcami politycznymi
– pytał Sośnierz. To pytanie nie podobało się prowadzącemu debatę Ioanowi-Mircei Pașcu. ten dość specyficznie pojmuje debatę. Ale polskiego europarlamentarzystę wsparł Marek Jurek.
Wspomniałem o Antifie w PE – zobaczcie proszę reakcję prowadzącego obrady🙂#MontyPython lepiej by tego nie wymyślił.. pic.twitter.com/V1Qwr10bgS
— Dobromir Sośnierz (@D_Sosnierz) 3 października 2018
Internauci tak podsumowali wymianę zdań:
-Dzień dobry, spotkaliśmy się dziś aby porozmawiać jak bardzo jesteście w błędzie
-nie jesteśmy w błędzie, to Wy jesteście w błędzie
-proszę nie zmieniać tematu
— Kacper Matuszyński (@KMatuszynski) 3 października 2018
Sośnierz pisał w mediach społecznościowych:
Świetny załącznik do naszego raportu w sprawie wolności słowa w Parlamencie Europejskim — oto debata w stylu, który lubią najbardziej, czyli seria odczytów lewicowego bełkotu i uciszanie wszystkich, którzy mówią co innego.
Debatę o przemocy neofaszystowskiej dodano do porządku obrad w trybie pilnym w poniedziałek na otwarciu sesji, ponieważ gdzieś kogoś pobito i eurolewaki potrzebowały się wyżalić na wymyśloną przez siebie na takie okoliczności „falę neofaszyzmu”. Debata była tak pilna, że na sali było więcej tłumaczy niż posłów, a ci którzy przyszli nie byli zainteresowani dyskusją, tylko klepaniem się nawzajem po plecach.
Nie zauważono mojej błękitnej karty do p. Róży Thun, która wzniośle mówiła o tym jak agresywne słowa są początkiem przemocy, jeśli nie wyciągnie się wobec nich konsekwencyj — i chciałem ją zapytać, jakie konsekwencje wyciągnęła wobec uczestników swojej debaty (o sytuacji w Polsce), którzy obdarowali nas, oponentów, takimi słowami jak „wariaci”, „oszołomy”, „zamknij się”, „co wy bierzecie”.
Za drugim razem błękitną kartę zauważono, ale pani Ward z Socjalistów i Demokratów tchórzliwie ją odrzuciła.
A jak przyszła moja kolej, jej partyjny kolega, przewodniczący Pașcu zasłonił koleżankę własną piersią i przerwał moje wystąpienie przed czasem. W czasie całej debaty wiele osób przekraczało czas nawet o pół minuty, gadając nie na temat — a mnie przerwał już po 40 sekundach — i po napomnieniu nie zwrócił mi głosu, tylko dał po raz drugi w czasie tej debaty p. Jurkowi. Po chwili zrozumiał błąd, bo i ta wypowiedź nie przypadła mu do gustu, wobec czego ją również przerwał, żeby kolejny socjalista mógł spokojnie podsumować kolejną udaną, otwartą debatę, która wstrząsnęła podstawami tego świata.
Dłuższy fragment debaty:
(3575)