źródło: archiwum prywatne Agnieszki Wiśniewskiej

Polka mieszkająca w Szwecji, którą próbowano zgwałcić, postanowiła zabrać głos. Zdradza prawdę, której boją się zarówno władze kraju, jak i zwykli Szwedzi

w Wiadomości ze świata


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze

Radio Szczecin porozmawiało z Polką mieszkającą w Szwecji – Agnieszką Wiśniewską, którą dwóch młodych mężczyzn pochodzących z krajów arabskich próbowało zgwałcić. Rok po pamiętnym zdarzeniu postanowiła o tym opowiedzieć. Zdecydowała się o tym mówić publicznie jako wyraz sprzeciwu wobec śledztwa, które stanęło w miejscu. – Kompletnie się nie boję, jestem typową Polką: co myślę, to mówię! Ja nie kłamię, są dokumenty potwierdzające, że to się wydarzyło – deklaruje.

Kobieta przyjechała do Szwecji w 2007, zachęcona informacją, że to świetny kraj dla rodzin z dziećmi. Prowadziła normalne życie do czasu, gdy po drodze ze sklepu została napadnięta. Do zdarzenia doszło na obrzeżach Sztokholmu, w gminie Järfälla. Zdarzenie wspomina jako walkę o życie.

byłam w totalnym szoku i nie bardzo wiedziałam, co się dzieje. Nie reagowałam w ogóle i to było dla mnie przerażające, że nie potrafię krzyczeć, nie potrafię się ruszyć, nie potrafię się przeciwstawić. A oni ciągną mnie za kaptur kurtki do lasu. Zajęło mi chwilę, by zrozumieć, że jak nie zareaguję, to może być źle. Próbowali mnie rozebrać, nie za bardzo im to szło, więc zaczęło się bicie pięścią w brzuch, po to, bym się nie przeciwstawiała. Zaczęłam więc walczyć. Potem złapali mnie za włosy i bili głową o pień drzewa. Pewnie licząc na to, że zemdleję. Było ciężko. Nie widziałam ludzi, którzy mogliby mi pomóc. Przez cały czas myślałam o dzieciach, które czekają na mnie w domu i za chwilę zdadzą sobie sprawę, że te zakupy trwają chyba zbyt długo. Uderzające było dla mnie to, że ci chłopcy byli w wieku mojej najstarszej córki

– opowiada, dodając, że ,,uderzający dla niej był ponadto brak szacunku dla jej życia, dla mnie: jako człowieka! Oni nie mieli żadnych hamulców. Sposób w jaki ją potraktowali, kopali, bili. Czuła się jak śmieć!”

Dodaje, że nie byli to Szwedzi, ale obcokrajowcy. Rozmawiali po arabsku.

Byli bardzo brutalni. Ja w życiu z czymś takim się nie spotkałam, żeby drugiego człowieka tak traktować i nie mieć szacunku dla ludzkiego życia. Ciągnęli mnie przez las, park, właściwie za nogi! Jednocześnie jeden próbował mnie rozebrać, podciągać bluzkę do góry. Gdy próbowałam się przeciwstawić, bił mnie pięścią w brzuch

– opowiada. Cała sytuacja trwała od 10 do 15 minut. Uratował ją zwykły przypadek:

gdy uderzali moją głową o drzewo i czułam, że krew zalewa mi twarz, że za chwilę zemdleję, to zobaczyłam kątem oka, że stoi niedaleko ciężarówka i kierowca robi jej obchód. Nie wiem, czy sprawdzał opony, coś tam sprawdzał. Ostatkiem sił po prostu krzyknęłam „Pomocy!”

Napastnicy przestraszyli się.

oni mnie po prostu zostawili jak śmiecia i uciekli. W strachu leżałam twarzą w śniegu i bałam się ruszyć

– opowiada.

Do kuriozalnej sytuacji doszło, gdy po napaści skierowano ją do poradni, gdzie miała otrzymać pomoc psychologa.

Powiedziano mi, że muszę czekać, gdyż emigranci, którzy właśnie przyjechali ze swoich krajów, gdzie odbywa się wojna, są w tak dużej traumie, że są w pierwszej kolejności. Że służba zdrowia najpierw roztacza opiekę nad tymi ludźmi, a ja muszę czekać

– opowiada. Czekanie trwało… 11 miesięcy. Zwraca również uwagę, jak zachowała się szwedzka policja. Chciano, aby złożyła zeznania przez telefon, gdy nalegała na spotkanie na komisariacie, nikt do niej więcej się nie odezwał. Mimo że był jeden świadek zdarzenia, nikt z nim więcej się nie kontaktował. Sama twierdzi, że problem jest szerszy.

Jest bardzo dużo kobiet, dziewczynek, gwałconych każdego dnia. […] W tej chwili, po godzinie 18 każda z kobiet boi się wyjść na ulicę. Ludzie mają ze sobą pilniczki do paznokci, noże, spraye różne. Każdy boi się wyjść. Może razem jesteśmy w stanie coś zrobić, by Szwecja, szwedzka policja była w stanie nam zapewnić bezpieczeństwo

– podkreśla, dodając, że sprawa gwałtów nie jest wyolbrzymiona.

Czytałam prawdziwe historie kobiet, którym zniszczono życie po gwałcie zbiorowym. Okaleczono ciało. Jest taki pisarz szwedzki, zapomniałam, jak się nazywa… on podobnie jak i Polacy mówił, że większość gwałtów rejestrowanych to są właśnie klepanie po pośladkach i nic więcej. Zmienił zdanie, kiedy jego własną córkę zgwałcono. W przyszłym tygodniu będzie przechodziła siódmą operację – tak okaleczono jej ciało. Nic tu nie jest wyolbrzymione. Te kobiety rzeczywiście istnieją i żyją

– podkreśla, pytając retorycznie, czy słynna bransoletka z napisem ,,Nie rusz mnie” ją ochroni. Jej zdaniem, sama policja wie, że ,,minimum 90 procent wszystkich przestępstw na tle seksualnym popełniają nieszwedzi”.

cały wywiad w wersji audio w Radiu Szczecin

(52191)


Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

4 komentarze

  1. kobieta miala szczescie, ze przezyla, teraz pytanie, czy ideologia lewacka, szwedzka i media daja jej zyc w spokoju.

  2. Gdybyście ja znali …..Ja znam i coraz częściej przez takie osoby przestają w takie artykuły wierzyć

    • panie ktoś: a co to ma do rzeczy??? najgorszemu wrogowi nie życzę takich przejść! złap się pan/pani za głowę i walnij o stół zamiast pisać takie bzdury!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.