POLACY I ŻYDZI – TRUDNE SĄSIEDZTWO
ok. 1000-1945
Z niewielkimi przerwami już od ponad dwudziestu lat zajmuję się badaniem problemu stosunków polsko-żydowskich. Nie jest to zadanie łatwe. Przede wszystkim dlatego, że problem stosunków polsko-żydowskich w czasie drugiej wojny światowej nadal jest tematem, w którym fakty wymykają się jednoznacznemu wartościowaniu i definicji, a który jednocześnie wywołuje najwięcej dyskusji i w sposób emocjonalny angażuje Polaków i Żydów. Jest tematem, w którym każdy Żyd i każdy Polak uważa się za eksperta.
Przez dziesięciolecia trwania PRL Polacy nie mieli swobody nie tylko badań historycznych, ale także możliwości kontaktu ze światem zewnętrznym. W historiografii światowej dokonywało się tymczasem niepojęte przewartościowanie. Zbudowane przez Niemców na polskich ziemiach obozy zagłady i obozy koncentracyjne zaczęto nazywać „polskimi obozami”, a w nawale publikacji na temat polskiego antysemityzmu i polskich win wobec zamordowanych na polskich ziemiach Żydów gubić powoli zaczęła się oczywista prawda, że to nie Polacy rozpoczęli drugą wojnę światową i nie Polacy wymordowali swych współobywateli, lecz uczynili to okupujący naszą ziemię Niemcy.
Niepojętość przewartościowań polega na tym, że mity, przeinaczenia i manipulacje prawdą, które przenosiły ciężar odpowiedzialności za zagładę europejskich Żydów na Polaków, płynęły nie tyle ze strony Niemców – co w jakiś sposób mogłoby nawet być zrozumiałe – ile ze strony Żydów. Także na tym, iż w wielu wypadkach u źródeł manipulacji tkwiła chęć osiągnięcia celów, które z prawdą historyczną nic wspólnego nie miały.
O jednej z przyczyn fałszowania lub ukrywania prawdy historycznej Marek Edelman opowiada w sposób następujący:
[quote]… kiedy na początku lat 50. Antek [Cukierman – jeden z przywódców Powstania w Getcie Warszawskim] pojechał pierwszy raz do Stanów Zjednoczonych zbierać pieniądze na Muzeum Pamięci, które chciał zbudować w kibucu [w Izraelu], zaatakował tamtejszych Żydów za to, że w czasie wojny nie wysyłali do Polski pieniędzy, nie naciskali na prezydenta Roosevelta, by zareagował na masowe mordowanie Żydów w Europie. Wściekli się na niego i powiedzieli, że nie dadzą ani grosza. – W ten sposób Antek zrozumiał, że nie powinien mówić, co myśli, i na kolejnym spotkaniu już na nich nie krzyczał. […] Ale może tak właśnie ma być, że jak się chce od kogoś pieniędzy, nie należy go drażnić?[/quote]
Nie moją rzeczą jest rozstrzyganie, w jaki sposób prawda o zagładzie polskich Żydów zależna jest od pieniędzy. Faktem jest, że wśród Żydów z Izraela i diaspory coraz częściej odzywają się głosy o takich właśnie nieszczęsnych zależnościach. Rabin Arnold Jacob Wolf powiedział: Mam wrażenie, że zamiast uczyć o holokauście, handluje się nim, Norman Finkelstein w swej książce zatytułowanej Przedsiębiorstwo holocaust ukazał mechanizmy działań, służących między innymi wspomnianym wyżej niepojętym przewartościowaniom w aspekcie historii zagłady europejskich Żydów, zaś Izraelski pisarz Boas Evron o przyczynach fałszowania przez Żydów historii zagłady Żydów napisał, że: …pamięć hitlerowskiej zagłady staje się potężnym orężem w rękach izraelskich przywódców i żydowskiej diaspory, oficjalną, propagandową indoktrynacją oraz produkcją sloganów i fałszywego wizerunku świata, a ich prawdziwym celem wcale nie jest zrozumienie przeszłości, lecz manipulowanie teraźniejszością.
W świetle powyższego, zrozumiałą staje się lansowana przez opiniotwórcze środowiska żydowskie idea wyłączenia problemu zagłady europejskich Żydów z zasięgu badań historycznych. Jej zwolennikiem i propagatorem jest między innymi noblista Eli Wiesel, który od ponad dwudziestu lat głosi, że zagłada Żydów: leży poza zasięgiem historii; wymyka się wszelkim wyjaśnieniom i opisom; nigdy nie da się jej pojąć lub przekazać; nie da się wyrazić słowami; nie da się nawet o niej mówić. Zdaniem Eli Wiesela, prowadzenie badań historycznych nad zagładą Żydów oznacza: unicestwienie historii; wiedzie ku ciemności; a tajemnica prawdy [o zagładzie] polega na milczeniu.
Mistyczno-katastroficzne idee Eli Wiesela, z groźbą unicestwienia historii włącznie, z punktu widzenia nauki historycznej i dziejów świata są nonsensem. Pewnym jest, że zagłada Żydów europejskich, jako wydarzenie drugiej wojny światowej, leży w zasięgu historii jako nauki, czyli – jak wszystkie inne wydarzenia, zjawiska i procesy historyczne w dziejach ludzkości – poddaje się zwykłym metodologicznym badaniom historycznym. Pewnym jest także, że historycznych badań nad dziejami zagłady Żydów nie zdołają powstrzymać nie tylko zaklęcia noblistów, ale także surowe zakazy, kary, wyroki sądowe lub medialny ostracyzm. Historia jako nauka ma bowiem to do siebie, że nic się przed nią nie ukryje. Można różnymi sposobami powstrzymać na jakiś czas jej badania. Można zamknąć usta jednemu lub kilku pokoleniom historyków. Ale nic ponad to osiągnąć nie można. Urodzą się nowi i – jak powiedział inny noblista, Czesław Miłosz – spisane będą czyny i rozmowy: wcześniej lub później, ale na pewno historia ukaże światu prawdę o minionych wydarzeniach niezależnie od tego, jakiego obszaru geograficznego i czasowego dotyczą. O kulisach zagłady europejskich Żydów także.
Wszyscy ci spośród Żydów i Polaków, którzy mimo przeciwności dążą do ukazania prawdy o zagładzie, są przez opiniotwórcze środowiska żydowskie zbliżone do Eli Wiesela szykanowani i w różnoraki sposób niszczeni. Podobny los spotkał zmarłą w 1975 roku żydowską filozof i profesor Columbia University Hannah Arendt, która jako jedna z pierwszych upomniała się w swoich książkach o prawdę historyczną w kontekście dziejów zagłady europejskich Żydów. Hannah Arendt ponad czterdzieści lat temu napisała do jednego ze swych oponentów: bardzo często tych, którzy zdają jedynie sprawę z pewnych nieprzyjemnych faktów, oskarża się o brak duszy, brak serca […] Innymi słowy, często wykorzystuje się te emocje do ukrycia rzeczywistej prawdy.
Zarówno dla Polaków, jak i dla Żydów, szczególnie „nieprzyjemnym faktem” jest fakt współuczestnictwa Polaków i Żydów w wykonaniu „Ostatecznego Rozwiązania”, czyli współpraca pewnej części obu narodów z Niemcami przy dokonywaniu zbrodni ludobójstwa wobec narodu żydowskiego. O ile jednak o współpracy Polaków pisze się na świecie od momentu zakończenia wojny, bardzo często zresztą w sposób nieprawdziwy i zjawisko demonizujący, o tyle o uczestnictwie Żydów w zbrodni ludobójstwa wobec własnego narodu żydowscy historycy najchętniej milczą.
Hannah Arendt była pierwszym historykiem, która napisała o problemie współuczestnictwa Żydów w zagładzie narodu żydowskiego:
[quote]Kwestią, jaką się zajęłam, była współpraca funkcjonariuszy żydowskich z wykonawcami „Ostatecznego Rozwiązania”, a jest to sprawa tak bardzo niewygodna dlatego, że nie można twierdzić, że byli to zdrajcy. (Zdrajcy też się znaleźli, ale to nieistotne).[/quote]
Myśl rzucona blisko pół wieku temu przez Hannah Arendt nie znalazła do chwili obecnej ostatecznego wyjaśnienia. Nikt dotychczas nie odpowiedział na postawione przez Hannah Arendt pytanie, dlaczego współpraca funkcjonariuszy żydowskich z wykonawcami „Ostatecznego Rozwiązania” nie może zostać określona mianem zdrady, a innego rodzaju współpracy Żydów z Niemcami takie miano zostało przydane. Wszystko jednak wskazuje na to, że właśnie wątek współpracy Żydów z Niemcami przy zamordowaniu narodu żydowskiego jest tym rozdziałem w historii Żydów, o którym woleliby, aby świat nigdy się nie dowiedział. Był także zapewne najważniejszą przyczyną, dla której żydowski noblista Eli Wiesel domagał się zaprzestania badań historycznych nad Holocaustem.
dr Ewa Kurek
Wybitny historyk i naukowiec ; od ponad dwudziestu lat zajmuje się badaniem stosunków polsko-żydowskich . Dr Ewa Kurek jest autorką wielu książek min. “Ucieczka z zesłania” (1985), “Gdy klasztor znaczył życie” (1992), “Żydzi, Polacy, czy po prostu ludzie…” (1992), “Zaporczycy 1943-1949″ (1995), “Your life is worth mine” (1997), “Dzieci żydowskie w klasztorach” (2000), “Zaporczycy w fotografii 1944-1963″ (2001).
przedruk za stroną Solidarni2010
(929)