Tsuzuki Nakauchi i Yoshio Yamakawa byli już grubo po 80, gdy oznajmili światu, że są zaginionymi żołnierzami z 30 dywizji Cesarskiej Armii Japonii. Mężczyźni twierdzili, że przez 60 lat ukrywali się w lasach i górach filipińskiej wyspy Mindanao w obawie przed ukaraniem za dezercję. Jednak ich spektakularna historia została niemal natychmiast zakwestionowana.
Jak wynika z doniesień agencyjnych, Yamakawa i Nakauchi mieszkali w dżungli w górach w rejonie General Santos. Przypadkowo skontaktowali się z japońskim biznesmenem – importerem drewna, lecz także poszukującym w regionie szczątków poległych żołnierzy japońskich. Dwaj weterani wcześniej nie chcieli wrócić do Japonii, ponieważ obawiali się, że za dezercję zostaną postawieni przed trybunałem wojskowym.
Znane są także podobne przypadki. W dżungli na Filipinach odnaleziono w 1974 r. oficera wywiadu japońskiego z lat wojny, Hiroo Honodę, ukrywającego się na wyspie Lubang przez 30 lat. Nie wiedział on, że wojna się skończyła. Wrócił do Japonii w marcu 1974 r., jednakże rok później emigrował do Brazylii. W 1972 r. na Guam znaleziono innego japońskiego żołnierza – Shoichi Yokoi, który także spędził w dżungli 30 lat, nie zdając sobie sprawy z tego, że wojna dobiegła końca i Japonia ją przegrała.
Japoński rząd przez kilka dni bezskutecznie próbował doprowadzić do spotkania z rzekomymi żołnierzami, po czym stwierdził, że ich historia jest prawdopodobnie zmyślona. Wkrótce pojawiły się spekulacje, że staruszkowie zostali wykorzystani przez lokalnych rebeliantów, którzy wyłudzili 315 tys. dolarów za samą obietnicę zaaranżowania spotkania. Później partyzanci grozili, że porwą każdego dziennikarza lub urzędnika, który będzie chciał do nich dotrzeć.
(110)