Zdumiewające są dzisiejsze wpływy ludzi wywodzących się z rodzin pracowników bezpieki, PRL-owskiego wywiadu czy stalinowskiej informacji wojskowej.
Wacław Komar, ojciec znanego publicysty Michała Komara, byłego prezesa Spółdzielni Wydawniczej “Czytelnik”, byłego redaktora naczelnego “Sztandaru Młodych” i prezesa Unii Wydawców Prasy (jest także autorem wywiadów-rzek z Władysławem Bartoszewskim – 2 tomy, 2006 i 2008; Stefanem Mellerem – 2 tomy, 2008; Krzysztofem Kozłowskim – 2009; Sławomirem Petelickim – 2010), był związany z Komunistyczną Partią Polski od najmłodszych lat. Zanim przybrał miano Wacław Komar, pierwotnie nazywał się Mendel Kossoj – był synem Dawida Kossoja.
Partyjny kat
Szybko “sprawdził się” jako człowiek o skrajnie bezwzględnej naturze, zdolny do wykonywania bez wahania wyroków śmierci na wszystkich, którzy groźnie narazili się partii komunistycznej. We wspomnieniach dla KC PZPR chlubił się:
[quote]27 lipca 1926 wspólnie z Feliksem Dziobatym i Pikusiem zabiłem prowokatora Bendera. (…) 18 października 1926 zabiłem prowokatora Kostka. (…) W listopadzie 1926 tow. (Alfred) Lampe wysłał mnie z ramienia partii do organizacji zabójstwa prowokatora w Zagłębiu Dąbrowskim. (…) 10 maja zabiłem prowokatora Niewiarowskiego[/quote]
(cyt. za: P. Gontarczyk, Dąbrowszczacy – żołnierze Stalina, “Rzeczpospolita” z 12-13 maja 2007 roku).
Po dokonaniu wspomnianych morderstw jako zasłużony już “kat partyjny” został przerzucony do “szkoły wojskowej” do Związku Sowieckiego. Tam właśnie “trafił do OGPU-NKWD” (wg P. Gontarczyk, Polska Partia Robotnicza. Droga do władzy (1941-1944), Warszawa 2003, s. 38). Stamtąd został przerzucony na robotę wojskową – czyli szpiegowską – do Niemiec i Polski.
Bez skrupułów prowadził więc na rzecz Kremla najbardziej nikczemne działania wymierzone przeciwko krajowi, z którego się wywodził.
Po wykonaniu zleconych zadań Mendel Kossoj wyjechał, by uczestniczyć w wojnie domowej w Hiszpanii po stronie “czerwonych”. Był tam oficerem wywiadu sztabu Brygady Międzynarodowej im. J. Dąbrowskiego.
W 1940 r. jako agent sowieckiego wywiadu Kossoj trafił do Wojska Polskiego we Francji (wg P. Gontarczyk, Polska Partia…, s. 49). W 1945 r. został mianowany zastępcą szefa Polskiej Misji Wojskowej we Francji. Skierowany do kraju został nominowany 20 grudnia 1945 r. na szefa Oddziału II (wywiadowczego) Sztabu Generalnego WP w stopniu pułkownika. 17 grudnia 1946 r. Komar (Kossoj) został mianowany generałem brygady. 20 czerwca 1947 r., pozostając dalej szefem II Oddziału WP, został naczelnikiem Wydziału II Samodzielnego (wywiad) Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, przekształconego 17 czerwca tegoż roku w Departament VII (wywiad) MBP, którego dyrektorem był Komar do 31 maja 1950 roku. Według “Słownika biograficznego działaczy polskiego ruchu robotniczego” (t. 3, Warszawa 1992, s. 252): “Był to wypadek bez precedensu w powojennej Polsce, iż szefem wywiadu wojskowego i politycznego była ta sama osoba”.
Wielbicielka rewolucji październikowej
Warto teraz wspomnieć o najbliższej rodzinie Wacława Komara (M. Kossoja). Jego żona Maria Komar (a właściwie Riva Cukierman) była funkcjonariuszką partii komunistycznej, “czyli pobierała pieniądze z centrali moskiewskiej” (wg L. Żebrowski, Ludzie UD – trzy pokolenia, “Gazeta Polska” z 30 września 1993 roku).
[quote]Riva Cukierman była skrajnie fanatyczną komunistką. Konsekwentnie podawała fałszywą datę urodzenia, zmieniwszy ją dla szczególnego uczczenia przewrotu bolszewickiego w 1917 roku, z którym maksymalnie się identyfikowała. Wyznała w jednej z ankiet: “(…) będąc już na pracy w Komunistycznym Związku Młodzieży, zaczęłam używać daty Rewolucji Październikowej jako daty mego urodzenia. (…) I tę to datę mam w moich dokumentach oficjalnych po dzień dzisiejszy”[/quote]
(cyt. za L. Żebrowski, Zakłamane święto komunistyczne, “Nasz Dziennik” z 22 lipca 2004 r.).
L. Żebrowski komentował te zwierzenia Rivy Cukierman słowami:
[quote]Ta tradycja miłości do partii nie znikła również po wojnie, podjęło ją bowiem nowe pokolenie. Na przykład Jacek Kuroń wyznał swej dziewczynie: ‘kocham cię prawie tak bardzo, jak partię’.[/quote]
Według L. Żebrowskiego, “w bezpiece była prawie cała jego [W. Komara – J.R.N.] rodzina w linii męskiej: brat Antoni i ojciec, który mimo podeszłego wieku został windziarzem w MBP. Tam nawet windy musiały mieć swoje zaufane ‘oczy i uszy’ (…)”.
Tropiciel “wrogów ludu”
Na czele II Oddziału Komar zajmował się m.in. przerzutem broni dla greckiej partyzantki komunistycznej, a także szkoleniem wojskowym partyzantów greckich w Polsce (wg P. Siergiejczyk, Dzieci i wnuki Smierszy, “Nasza Polska” z 6 lutego 2007 r.). Kierowany przez Komara II Oddział ze szczególną wprawą “zajmował się niszczeniem polskich środowisk politycznych na wychodźstwie” (wg P. Gontarczyk, Dąbrowszczacy…). Korzystał przy tym z pomocy innych dąbrowszczaków, w dużej mierze pochodzenia żydowskiego, dobrze zorientowanych w stosunkach na Zachodzie. Szczególnie wielką gorliwość w tropieniu “wrogów ludu” Komar zaczął przejawiać we wrześniu 1949 r. w związku z likwidacją tzw. odchylenia prawicowo-nacjonalistycznego. Pisał o tych działaniach Komara Paweł Piotrowski w tekście o historii wywiadu PRL opublikowanym w “Gazecie Polskiej” z 4 października 2006 roku. Stwierdził tam m.in., iż:
[quote]Komar rozpoczął w Oddziale II czystki, których ofiarą padło 86 oficerów, w tym 25 przedwrześniowych, 12 byłych akowców i 49 z powodu niemożności sprawdzenia ich przeszłości[/quote].
Wykazana przez W. Komara czujność ideologiczna niewiele pomogła w nowej sytuacji z 1950 roku. Komara przeniesiono na stanowisko głównego kwatermistrza WP. Był to pozorny awans wskazujący na wyraźną nieufność wyższych władz do niego. W końcu doszło do aresztowania go w listopadzie 1952 r. pod zarzutem rzekomego trockizmu i szpiegostwa na rzecz państw zachodnich.
W czasie śledztwa, by ratować własną skórę, składał niezwykle wylewne zeznania, pogrążając dawnych przyjaciół, począwszy od wkrótce potem aresztowanych jego zastępców: płk. Witolda Ladera i płk. Stanisława Flaty. Zeznawał:
[quote]Na drogę zdrady, na drogę spisku i szpiegostwa zaszedłem wskutek mych trockistowskich nacjonalistycznych i titowskich poglądów, które pokrywały się z krecią robotą i polityką Spychalskiego. (…) Spychalski postawił sprawę jasno, że o polskość Polski trzeba walczyć, aby walczyć, trzeba mieć siłę, a siłą jest armia. (…) Powiedział mi, że w KC tacy ludzie jak Gomułka, Kliszko, Feder, Bieńkowski, Modzelewski i Dłuski – są tą siłą w KC, którzy walczą o słuszną sprawę[/quote]
(cyt. za: B. Urbankowski, Czerwona msza, Warszawa 1998, s. 217).
Rozpaczliwie próbując się ratować, Komar poza obfitymi zeznaniami sypiącymi na innych “zdobył się” na maksymalnie udawaną samokrytykę, wyznając:
[quote]Zrozumiałem ogrom zdrady i ohydę mojego życia (…) zbrodni przeze mnie popełnionych nikt nie cofnie. Postanowiłem prawdę o mojej zbrodniczej działalności spiskowo-szpiegowskiej opowiedzieć, by w ten sposób choć w minimalnej dozie przyłożyć się do naprawienia tego zła, co zrobiłem, przyłożyć się do walki z nią, do walki z agentami imperializmu[/quote]
(cyt. tamże, s. 217-218).
W nowej sytuacji po śmierci Stalina Komar został zwolniony z więzienia pod koniec 1954 r., a w sierpniu 1956 r. mianowany dowódcą KBW. Później odsunięty za stanowiska wraz ze wzrostem wpływów Moczara.
[quote]Znamienne, że w okresie po 1989 r. tendencyjna historiografia wybielała rolę Komara, przedstawiając go niemal wyłącznie jako ofiarę stalinizmu, a zupełnie przemilczając jego rozmaite szkaradne wieloletnie usługi dla stalinizmu w okresie przedwojennym i powojennym. Starannie przemilczano również fakt jego tak wylewnych zeznań, które niebezpiecznie obciążyły rozlicznych znajomych i przyjaciół. Jaskrawym przykładem zafałszowywania historii był obszerny tzw. Apel Antygony w obronie dąbrowszczaków (“Gazeta Wyborcza” z 25 kwietnia 2007 r.), gdzie wyliczono wyłącznie zasługi W. Komara w wojnie domowej w Hiszpanii i w czasie walk w II wojnie światowej, przemilczając jego rozliczne inne działania w służbie stalinizmu.[/quote]
Awanse młodego Komara
Okres po 1989 r. przyniósł błyskawiczną karierę syna W. Komara, dziennikarza Michała Komara związanego z michnikowcami. Tego typu koneksje zapewniły młodemu Komarowi błyskawiczne awanse – kierownictwo Spółdzielnią Wydawniczą “Czytelnik”, gazetą “Sztandar Młodych”, który zbankrutował pod jego zarządem, i wreszcie Unią Wydawców Prasy, gdzie jako zastępcę zyskał jednego z michnikowców – Seweryna Blumsztajna. Wyraźnie opowiada się po stronie związanego z “Gazetą Wyborczą” obozu, m.in. w agresywny sposób atakując lustrację i IPN.
[quote]Szczególnie drastycznym przykładem jego wystąpień tego typu była publikowana przezeń w “Newsweeku” z 31 grudnia 2006 r. skrajnie karykaturalna “modlitwa poranna młodego pracownika IPN”, szkalująca motywy działania IPN.[/quote]
Michał Komar ożenił się w 1970 r. z Ewą Łapką. Krzysztof Mętrak opisywał w swym dzienniku przyjęcie ślubne tych dwojga w hotelu Bristol 24 października 1970 r. jako “melanż prywatnej inicjatywy z byłymi funkcjonariuszami” (wg K. Mętrak “Dziennik 1969-1979″, Warszawa 1997, s. 38). W 1991 r. Ewa Komar została dyrektorem i współwłaścicielem, wspólnie z Jerzym Łapką, Fabryki Zapachów i Aromatów Mrowna.
[quote]W 2006 r. wyszła obszerna, ponad 300-stronicowa książka “Władysław Bartoszewski. Wywiad rzeka”, przygotowana przez M. Komara. Była to niezwykle zakłamana książka-panegiryk pisana “na klęczkach”, z pominięciem wszystkich spraw bardzo niewygodnych dla Bartoszewskiego jako interlokutora Komara. Michał Komar pominął np. całkowitym milczeniem sprawę niegodnego, jakże biernego zachowania się Bartoszewskiego w izraelskim Knesecie w momencie, gdy grupa izraelskich posłów oszczerczo zaatakowała Naród Polski za rzekome współdziałanie z Niemcami w mordowaniu Żydów. Niedługo po sesji Knesetu nadeszły do “Rzeczpospolitej” listy od Żydów oburzonych na antypolskie zachowanie w Knesecie, m.in. Abrahama Wagemana z Tel Awiwu i Samuela Dombrowskiego z Düsseldorfu. Ci uczciwi Żydzi zaprotestowali, podczas gdy W. Bartoszewski, minister Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, zachował haniebną bierność w czasie antypolskich wyzwisk w Knesecie, siedząc cały czas biernie, “ani be, ani me, ani kukuryku”, jak mawia L. Wałęsa.[/quote]
Prof. Jerzy Robert Nowak, Nasz Dziennik, czwartek, 6 sierpnia 2009, Nr 183 (3504)
(692)
Państwo Komar mieli zawsze wypasione mieszkanie na Mokotowie, mieszkająca z nimi nianie do dzieci, zachodnie samochody, podczas gdy inni stali za papierem toaletowym. A pod nimi Kisielewscy, grupka wspierająca się. Inni uczciwie pracujący, dostający po gębie od systemu a tym o dziwo się przelewało.