Przez długie lata badania w tym miejscu były utrudniane, chociaż od dawna było wiadomo, że w miejscowości Chajsy pod Witebskiem NKWD dokonywało egzekucji. Teraz sprawa kolejnych ofiar stalinowskiego terroru ujrzała światło dzienne.
Grupa poszukiwaczy badające tereny w okolicach Chajsy natrafiła w lesie na kilkanaście dołów, w których znaleziono ludzkie szczątki i przedmioty. Odkrycie potwierdziło to, o czym mówiono od dawna – NKWD dokonywali egzekucji pod Witebskiem w latach 30. XX wieku. Odnalezione szczątki należą najprawdopodobniej do ofiar tzw. „operacji polskiej”, czyli morderstw na Polakach, którzy trafili do więzienia w Witebsku.
Odnalezione w Chajsach czaszki ofiar mają charakterystyczny otwór w potylicy. W pobliżu znaleziono wiele łusek pocisków. Świadczy to o sposobie zabijania – dość charakterystycznym dla NKWD.
Jan Dzjarzaucau, twórca inicjatywy obywatelskiej „Chajsy”, twierdzi, że władze Białorusi przez długie lata utrudniały poznanie prawdy. Służby nie były zainteresowane poszukiwaniem zbiorowych grobów, a doszło nawet do tego, że część szczątków, które odkopali przypadkowi ludzie, pochowano we wspólnej mogile jako ofiary hitlerowców. Wszystko po to, by odsunąć podejrzenia od NKWD.
Operacja polska NKWD to wymierzona w Polaków operacja NKWD, wynikająca z Rozkazu Ludowego Komisarza Spraw Wewnętrznych ZSRR nr 00485 z dnia 11 sierpnia 1937, wydanego przez ówczesnego Ludowego Komisarza NKWD Nikołaja Jeżowa, przeprowadzona w latach 1937–1938. Według dokumentów NKWD skazano 139 835 osób, z tego zamordowano bezpośrednio 111 091 Polaków – obywateli ZSRR, a 28 744 skazano na pobyt w łagrach – struktury podległej Gułag. Wyroki były wykonywane natychmiast. Masowo deportowano Polaków zamieszkujących Ukraińską SRR i Białoruską SRR m.in. do Kazachstanu, na Syberię, w rejony Charkowa i Dniepropetrowska. Łączna liczba deportowanych Polaków wyniosła ponad 100 tysięcy.
(3214)