GRZEGORZ MAŁECKI: – Teraz najważniejszą osobą w teatrze jest dramaturg, czyli osoba, która przychodzi na próbę z reżyserem i zajmuje się skreślaniem tekstu oryginalnego i dopisywaniem własnego.
Kto by tam ufał Czechowowi…
Na pewno nie dramaturg, który wpada zwykle z całą świtą. I tak na małej scenie jest: reżyser, choreograf, ktoś od świateł, dwie dziewczynki, które piszą o reżyserze pracę magisterską, delegaci „Krytyki Politycznej” i koniecznie para gejów, którzy nie wiadomo, czym się zajmują, ale dobrze, żeby byli…
– Jak się pracuje z taką pielgrzymką?
GRZEGORZ MAŁECKI: – Stoisz na scenie, oni wszyscy się na ciebie gapią i czegoś od ciebie chcą. A przy tym odszedł już zwyczaj, by ci ludzie się przedstawiali. Zresztą jestem chyba ostatnim, który się przedstawia imieniem i nazwiskiem.
(…) No więc reżyser mówi: – Bo myśmy wczoraj z Ryszardem ustalili, że ty się tu rozbierzesz. – A przepraszam, kto to jest Ryszard? Wtedy wstaje na widowni jakiś Rysiu. – A kim pan jest, żeby decydować, co ja mam mówić i jak się zachowywać? – Ależ Grzegorzu, Ryszard mi bardzo pomaga! On kocha teatr.
– No, to jest argument.
GRZEGORZ MAŁECKI: – A ja na takie argumenty jestem głuchy, bo jestem wyczulony na intelektualną hochsztaplerkę. Nie twierdzę, że jestem najmądrzejszy i wiem więcej od reżysera, dlatego próbuję się od niego czegoś dowiedzieć. I wtedy czuję się szantażowany: skoro nie rozumiem, to jestem idiotą.
– Nie przesadza pan?
GRZEGORZ MAŁECKI: – Zadaję proste pytanie, z której strony mam wejść, a reżyser i cała ta gromadka przewraca oczyma i ciężko wzdycha.
– Niczego nie mógł się pan dowiedzieć?
GRZEGORZ MAŁECKI: – Dowiaduję się na przykład, że w pewnym momencie na aktorów ma zostać wylany wagon krwi. Pytam dlaczego? – Mój Boże, Grzegorz, błagam cię, jeśli my w ten sposób będziemy pracowali. – Ale powiedz tylko dlaczego, na kogo i w którym akcie. To akurat nie było istotne, ważne, żeby na scenie było mokro i czerwono.
– Krytyka to kocha.
GRZEGORZ MAŁECKI:
[quote]– Tak jak nieustanne propozycje, byśmy cały czas latali po scenie z gołymi dupami.[/quote]
– Tak się dzieje w połowie teatrów warszawskich.
GRZEGORZ MAŁECKI:
[quote]– Jest kilka prostych grepsów. Ponieważ mało co może jeszcze zbulwersować, to w spektaklach laureatów Paszportów „Polityki” – w sumie naprawdę bardzo cenionych przeze mnie nagród i chcę to podkreślić – zawsze musi się pojawić wątek kazirodczy. Najlepiej, żeby matka brutalnie wykorzystywała syna, bo to porusza, to jest efektowne.[/quote]
– Skąd chęć szokowania – rozumiem, ale skąd pomysły na to szokowanie?
GRZEGORZ MAŁECKI: – Zewsząd. Na przerwie wszyscy prowadzą intelektualną rozmowę, no wie pan, bez przesady, bo to jednak aktorzy, i jeden z nich mówi: – Słuchajcie, mówię wam, czytam teraz Jagielskiego i ja pier(…), ale tam te dzieci z oberżniętymi nogami… To jest po prostu… No ja płakałem po prostu na każdej stronie. – Dzieci z oberżniętymi nogami?! Zaje(…)ste! To musi wejść do sztuki! – Ale, proszę cię, dlaczego musi wejść? Przecież robimy dramat o czym innym! Tu nie ma nic o dzieciach z oberżniętymi nogami…
– Powinien pan się do takich klimatów przyzwyczaić.
GRZEGORZ MAŁECKI: – Ale tamten burdel mnie przerósł.
– Dlaczego ludzie się na to wszystko dają nabierać? Ten szantaż aż tak działa?
GRZEGORZ MAŁECKI: – Dziś jestem w takim nastroju, że wszystkiemu są winni dziennikarze… (śmiech) Oni się zachwycą, a ludzie mają potrzebę wierzenia autorytetom. I niech mi pan powie, dlaczego ten autorytet pisze, że to wybitne wydarzenie, skoro to oczywisty bełkot?
GRZEGORZ MAŁECKI: – Bo to zrobił kolega? My teraz też udajemy, że jest pan wybitnym aktorem, a przecież jest pan po prostu moim kumplem.
(śmiech) No tak. Ale to nie tłumaczy, skąd te powszechne zachwyty nad różnymi dziełami ewidentnie pozbawionymi wartości.
– A pan jak to tłumaczy?
GRZEGORZ MAŁECKI:
[quote]- Nie chciałem w pańskiej obecności używać tego zwrotu, ale jest w tym wiele z mentalności leminga. I to leminga rozumianego nie politycznie, ale raczej jako osoby bezmyślnej, stadnej. Skoro twórca dostał kilka najważniejszych nagród w kraju – rozumujemy sobie – to znaczy, że jest kimś. A skoro jest kimś, to nie możemy podważać jego umiejętności.[/quote]
(…) Wstydzę się powtarzać truizmy, że to, co widzicie na ekranie czy w teatrze, to fikcja, a my jesteśmy tylko aktorami, ale potem widzę, jak wy, dziennikarze, zapraszacie moich kolegów aktorów do talk show i pytacie o związki partnerskie, budżet, Unię Europejską czy stan kultury narodowej! Przecież to absurd!
Jest cały program w TVN 24 „Drugie śniadanie mistrzów”, gdzie niewiedzę wypowiadających się podniesiono do rangi cnoty.
Grzegorz Małecki, wywiad „Na scenie ma być mokro i czerwono” („Rzeczpospolita”, 7 marzec 2013 r.)
Kim jest Grzegorz Małecki?
Ukończył PWST w roku 2000 i w tym samym roku na Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi otrzymał aż sześć nagród, m.in. nagrodę publiczności, dziennikarzy, nagrodę Grand Prix Festiwalu oraz stypendium w Teatrze Narodowym w Warszawie, w którym zagrał w kilkudziesięciu spektaklach. Występuje również w Teatrze Telewizji – ostatnio w „Tangu” (2012) w reżyserii Jerzego Jarockiego. Zagrał w filmach, m.in. w „39 i pół” i „Wałęsie”.
(241)