Kliczko, jedna z trzech postaci grających dziś pierwsze skrzypce na Majdanie, syn oficera sowieckiej armii, większość życia spędził za granicą, głównie w Niemczech. Włada kilkoma językami i jest Europejczykiem całą gębą, czego, niestety, nie da się powiedzieć o reprezentantach wszystkich ugrupowań, walczących o – załóżmy – wolną i praworządną Ukrainę…
[quote]Na fali poparcia dla protestujących już nie tylko na placu w Kijowie umyka uwadze, kto, kogo i co właściwie reprezentuje w nowej, brukowej rewolucji na Ukrainie. Podobnie jak wcześniej, gdy niewielu chciało dostrzec brud za paznokciami byłej premier Julii Tymoszenko, wykreowanej w kraju i za granicą na męczenniczkę systemu, wręcz ikonę praworządności, która ponosi współodpowiedzialność za obecną mizerię ukrańskiej gospodarki, energetyczne uzależnienie od Rosji i wzrost wszechobecnej korupcji we własnym kraju. O „pięknej Julii” nikt już dziś nie mówi, a Zachód, który uczynił z wypuszczenia jej z więzienia absurdalny warunek podpisania umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z UE, uzmysławia sobie, że postawił na złego konia.[/quote]
Miejsce Tymoszenko zajmuje Arsenij Jaceniuk, prozachodni reprezentant ruchu ojczyźnianego (Inicjatywy Obywatelskiej „Frontu zmian”), który po pomarańczowej rewolucji był już kolejno ministrem gospodarki i szefem dyplomacji, pełnił też funkcję przewodniczącego Rady Najwyższej. Obecnie to on wyrasta na najważniejszą postać Batkiwszczyny (Wszechukraińskiej Koalicji Ojczyzna, utworzonej przed laty przez Julię Tymoszenko). Jaceniuk zasłynął m.in. z tego, że podczas kierowania MSZ, w podróżach służbowych korzystał dla oszczędności z samolotów rejsowych. Przed wyborami prezydenckimi w 2010r. uchodził na Ukrainie za jednego z najpoważniejszych konkurentów Wiktora Janukowicza, jednak zagłosowało na niego zaledwie 6,7 proc. rodaków.
Dziś Jaceniuk chciałby wziąć odwet na dawnym rywalu. Równocześnie jednak musi rywalizować z Kliczką, który mierzy równie wysoko. Obaj ci panowie mają jeszcze jednego przeciwnika. Na eksponowane miejsce w państwie po ewentualnych, przedterminowych wyborach liczy też chirurg i prawnik z wykształcenia, a „narodowiec” z przekonań Ołeh Tiahnybok. I jemu marzy się prezydentura…
Tiahnybok nie jest politycznym adeptem. Przeciwnie, dwukrotnie startował i zdobywał mandat w wyborach parlamentarnych. I on ubiegał się w 2010r. o fotel prezydenta, zdołał jednak pozyskać tylko nieco ponad 1 proc. głosów. Nie odzwierciedla to wszakże rosnących wpływów jego partii. Nacjonaliści z Ogólnoukraińskiego Zjednoczenia „Swobody” – Tiahnyboka współrządzą w kilku okręgach i chwalą się coraz większym poparciem już nie tylko na zachodzie Ukrainy.
[quote]Idolem i politycznym wzorcem Tiahnyboka jest Stefan Bandera i UPA. Plan tzw. wolnościowców ze „Swobody” można sprowadzić do jednego zdania: „Ukraina dla Ukraińców”. Sam Tiahnybok chciałby spędzić wszelkich – jak mawia – „liberastów” do jednej łodzi i wyekspediować na środek Morza Czarnego, co notabene oznajmił w jednym z wywiadów telewizyjnych. Śmiertelnymi wrogami „jego” Ukrainy są oczywiście Żydzi, Moskale i Lachy… Poza tym, Tiahnybok chciałby skorygować granice, w myśl hasła: „Pamiętaj Lasze, co do Wisły to nasze”… O mrzonkach ukraińskich nacjonalistów, roszczących sobie pretensje do polskiego Podkarpacia, pisała swego czasu nawet „Gazeta Wyborcza”.[/quote]
[icons icon_name=”icon-bolt” icon_size=”14px”] Kult Bandery na Ukrainie wciąż ma się dobrze, a nawet coraz lepiej. Niedawno iwano-frankowska rada obwodu uchwaliła kolorystykę sztandaru dla tego okręgu: czarno-czerwoną flagę, „jak krew i ziemia”. Tymi właśnie barwami posługiwali się banderowcy, nawiązujący do symboliki i hasła niemieckich nazistów z czasów III Rzeszy – „Blut und Boden”, widniejącego na sztandarze hitlerowskiej partii NSDAP, pomiędzy orłem i swastyką z mieczem oraz kłosem.
W przekazie naszych mediów Majdan ma jeden kontekst: proeuropejskiej determinacji obywatelskiego ruchu przeciw resowietyzacji Ukrainy przez proputinowskiego Janukowicza. Obraz tego ruchu przedstawiany jest w bieli i czerni: czarny – to zły prezydent i rząd, wyłonieni notabene w demokratycznych wyborach, nadzorowanych przez zagranicznych obserwatorów, biali – to ci to dobrzy, zbuntowani, nieugięci, pałowani i ostrzelani, a więc zmuszeni do zdobywania siłą obiektów rządowych, czego przecież nie da się zrobić z pomocą wacików…
Naiwność, głupota czy ślepota polskich sprawozdawców ukraińskich wydarzeń? Wprawdzie wybory już za rok, ale – co tam, „Sława Ukrainie!”, wasza sprawa – naszą, polską sprawą!, wybrzmiewa poparcie z różnorakich relacji.
Jacy się ci „dobrzy”, można dowiedzieć się również z marginalizowanych bądź ogólnie przemilczanych, ale dostępnych tu i ówdzie informacji. Polecam jedną z nich, o napaści ok. 150 ukraińskich nacjonalistów na polski autobus; sterroryzowani Polacy musieli pod groźbą spalenia wykrzykiwać banderowskie hasła… Zainteresowanych odsyłam do wstrząsającej relacji, zamieszczonej na portalu kresy.pl
Jasne, to prowokatorzy Putina, którzy chcą wsadzić kij w wzorcową, wielowiekową przyjaźń ukraińsko-polską i skłócić nasze miłujące się narody… Zamiatanie problemów pod dywan niczego dobrego nie wróży. My, Polacy, chcielibyśmy sąsiadować z wolną, praworządną Ukrainą, tylko, co pod tym słowami rozumieją sami Ukraińcy…?
Z kim i z jaką Ukrainą rzeczywiście będziemy sąsiadować, gdy opadnie już dym na Majdanie? Jednolity przekaz tego, co dzieje się na Majdanie, ślepe i bezkrytyczne poparcie dla całej ukraińskiej „opozycji” bynajmniej nie oznacza politycznej mądrości…
Piotr Cywiński, artykuł ze strony w Polityce.pl
Dziennikarz, publicysta, reporter i autor książek. Specjalizuje się w problematyce międzynarodowej. Wieloletni komentator parlamentarny, akredytowany w Bonn, Brukseli i Berlinie, autor licznych wywiadów z szefami rządów państw UE, Komisji Europejskiej i NATO, a także reportaży z krajów Europy, Azji i Afryki, w tym z terenów objętych wojną, m.in. z Bałkanów i Ruandy. W latach 1989-2011 pracował w tygodniku „Wprost”, następnie był komentatorem „Uważam Rze”. Opublikował książki „Sezon na Europę” i „Koniec Europy” (napisane wspólnie z Rogerem Boyesem z „The Times”). Publikuje także w opiniotwórczej prasie zagranicznej. Obecnie jest stałym publicystą-komentatorem tygodnika „Sieci” i portalu wPolityce.pl.
(88)