Nie ma też narodu bardziej lojalnego od Węgrów i to lojalnego aż do przesady. Jeśli tak często buntowali się przeciw swym władcom, to tylko dlatego, że ci obcy królowie lekceważyli i łamali węgierskie prawo. Przysięgając wierność królowi Węgrzy zawsze żądali, żeby te przysięgi były wzajemne, i żeby każda strona swoich dotrzymywała. Będąc sami lojalni, podobnej lojalności domagali się i od królów. W świadomości, że „sprawiedliwość jest podwaliną królestw”, słusznie pragnęli, by głowa państwa przede wszystkim prawa pilnowała.
Każde ich powstanie było też tylko walką o prawo i niczym więcej. Nie darmo Węgrzy mają opinię narodu jurystów. I Bocskay, i Bethlen, i tylu jeszcze innych, walcząc z Habsburgami, nie negowało im wcale ich królewskich przymiotów i nie marzyło o własnym wywyższeniu. Chodziło im tylko o niepodległość Węgier wyrażającą się w węgierskim prawie. Przecież Gabriel Bethlen i Franciszek II Rakoczy, gdyby chcieli, z łatwością mogliby sięgnąć po koronę. Nie uczynili jednak tego, bo celem ich była nie walka o własne zaszczyty, ale o słuszność i prawo w myśl hasła: cum Deo, pro Patria et libertate.
A. Meller, P. Tomaszewski, Ku „Nowemu Barokowi”. Myśl polityczna Karola Stefana Frycza (1910-1942). Wybór źródeł, Wydawnictwo von borowiecky, Warszawa 2012.
(71)