Nazwisko prof. Stanisława Ossowskiego przypomniał prof. Zygmunt Bauman w kontekście niedawnego usprawiedliwiania swojego akcesu do komunizmu. Spuśćmy zasłonę milczenia nad jego poglądem wyrażonym w „Wyborczej”:
„Były tysiące i setki tysięcy takich jak ja”.
Dzięki Bogu, tylu ich w KBW nie było.
Ale wątpliwości może nasuwać powołanie się na zwierzenia śmiertelnie chorego prof. Ossowskiego czynione trzydziestoośmioletniemu wówczas Baumanowi.
Na pewno na moją osobową formację miały znaczący wpływ typ i mentalność ludzi, których miałam szczęście spotkać. W konspiracji, więzieniu, obozach. Od razu po wojnie dostałam się na studiach pod wpływy profesorów Ossowskiego, Tatarkiewicza, Bystronia, Batawii… Później ukształtowało się środowisko przyjaciół, zwanych przez zwolenników i przeciwników„ ossowszczykami”, do którego należałam.
Byłam bardzo blisko prof. Ossowskiego, od razu po powrocie z obozów i później, aż do jego śmierci.
[quote]Kariera polityczna Baumana była tajemnicą poliszynela. Zupełnie nieprawdopodobna jest sytuacja zwierzeń Baumanowi śmiertelnie chorego nestora polskiej socjologii. Ossowski nie szanował Baumana, a jego postawę potępiał. Profesor, lewicowych poglądów, uczestnik wojny 1920 r., z komunizmem nie miał nic wspólnego. Tych ludzi dzieliła ideowa przepaść. Ossowszczycy mieli akowską przeszłość. Do AK należeli sam Ossowski oraz Marcin Czerwiński, Klemens Szaniawski, Magdalena Jasińska, Hanna i Wiesław Wiśniewscy, Jan Strzelecki, Zofia Józefowicz, Andrzej Malewski, żołnierz powstania, i ja, zaprzysiężona jeszcze w ZWZ. Poza tym Profesor bardzo chronił swoją prywatność i dopuszczał do niej nielicznych. Przy jego chorobie towarzyszyliśmy mu kolejno wszyscy z wymienionych, zwłaszcza panie Józefowicz, Jasińska oraz Jaś Strzelecki, który zamknął Profesorowi oczy. Powołanie się Baumana na przedśmiertne zwierzenia Profesora, aby usprawiedliwić swoje komunistyczne zaangażowanie, należy traktować jako moralne nadużycie. Baumanowi mógł się – być może – zwierzać kpt. Wojciech Jaruzelski, któremu udało się to, co nie udało się Julianowi Marchlewskiemu, ale nie Stanisław Ossowski.[/quote]
Gdy Bauman robił karierę w KBW, prof. Ossowski i środowisko ossowszczyków miało kłopoty polityczne. A na Uniwersytecie Warszawskim rozpoczęła się walka o eliminację przedwojennej profesury.
[quote]Ależ to nie była żadna walka, tylko napaść, w której Bauman brał czynny udział. Napaść bez możliwości jakiejkolwiek obrony. W jej wyniku profesorowie Maria i Stanisław Ossowscy, Władysław Tatarkiewicz, Kazimierz Ajdukiewicz i inni zostali usunięci z uczelni. Przedtem marksistowskie bojówki, pod wodzą głównie Romana Zimanda, Henryka Hollanda i Leszka Kołakowskiego, ordynarnie zakłócały wykłady przedwojennych uczonych. Zaraz po zjednoczeniu PPR i PPS na UW wylądował desant wschodni. Wykłady rozpoczęli przywiezieni w 1945 r. z Rosji i awansowani z czasem płk Marek Fritzhand, ppłk Bronisław Baczko i właśnie mjr KBW Zygmunt Bauman. Ten ostatni na socjologii uzyskał największy wpływ i wspólnie z Jerzym Wiatrem zdewastowali ją za pomocą propagandy socjalizmu naukowego.[/quote]
To widzenie socjologii Bauman zdaje się prezentować do dziś, skoro ocenia swoje kłopoty w 1968 r., odwołując się do teorii elit Vilfreda Pareto. To skojarzenie jest z gruntu fałszywe i świadczy o tym, że Bauman tej teorii nie zna albo nie rozumie.
Do interpretacji walki frakcyjnej w PZPR właściwe jest odwołanie się do tekstu socjologa Witolda Jedlickiego opublikowanego w maju 1962 r. w „Kulturze” paryskiej pt. „Chamy i Żydy”. Jedlicki był jednym z najbliższych współpracowników Ossowskiego, którego profesor bardzo cenił jako wnikliwego obserwatora procesów społecznych…Wiem, bo byłam zaprzyjaźniona z Jedlickim, a przyjaźń ta trwała również po jego emigracji do Izraela. Korespondowaliśmy aż do jego śmierci.
[quote]Wracając do początków kariery naukowej Baumana, trzeba pamiętać, że dorobek ówczesnej socjologii symbolizowanej przez nazwisko prof. Ossowskiego Bauman zastąpił marksistowsko-leninowskim bełkotem, zmienianym zależnie od aktualnej linii Moskwy. Niezmienne było jedno – gloryfikacja wszystkiego, co sowieckie. Mimo że – o czym wiedzieli wszyscy i niech Bauman dziś nie udaje uwiedzionego naiwnego – totalitaryzm komunistyczny stosował metody terroru podobne w wielu wypadkach do metod terroru niemieckiego.[/quote]
[…]
Bauman i ja mamy różne doświadczenia młodości. W latach, kiedy on był kształcony do wykonywanych później ról społecznych w Związku Sowieckim, w którym cybernetykę i socjologię określano jako bużuazyjno-imperialistyczne mętniactwo, ja, trzy lata od niego starsza, spędzałam ten czas na obserwacji uczestniczącej Pawiaka, Auschwitz-Birkenau i Flossenburga.
Często wydaje mi się, że przy bezdyskusyjnie wybitnym intelekcie Baumana nie jest możliwe, by nie rozumiał i nie widział, że totalitaryzm liberalny przyspiesza procesy społecznej degradacji. Że tylko ludzki niezależny rozum jest zagrożeniem dla dzierżących władzę w zglobalizowanym świecie. Ponieważ oni czynią to anonimowo i planetarnie, tak trudno jest ich kontrolować, o obaleniu nie wspominając. I że przemoc bez użycia siły, polegająca na bombardowaniu ludzi ładunkiem treści ułatwiających rządzenie nimi, była jedną z systematycznie stosowanych i skutecznych metod niegdyś komunizmu, a obecnie liberalizmu.
prof. Anna Pawełczyńska, „Międzynarodówki zmieniona melodia” (tekst ukazał się w miesięczniku „W Sieci Historii”)
(157)