Portal informacyjno-historyczny

Kuglarze, oszuści, wędrowni rzemieślnicy, żebracy, drobni handlarze. Ludzie żyjący poza prawem

w Książki


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze

Ludzi żyjących poza prawem, którzy nie wpasowywali się w stanowy podział i zawsze funkcjonowali na marginesie społeczeństwa nigdy nie brakowało, a wieki XVII i XVIII były pod tym względem szczególnie bogate.


Bohdan Baranowski, prowadząc wieloletnie badania źródłowe i korzystając z akt sądów miejskich, rysuje ich obraz. Każda historia, każde wydarzenie i precedens mają konkretnego bohatera, dzięki któremu poznajemy realia życia tych społecznych wyrzutków. Autor nie pomija również ówczesnych mniejszości narodowych, takich jak Cyganie czy Szkoci. Ponadto zabiera czytelnika w podróż po bogatym świecie historycznych przybytków uciechy i rozpusty: tawernach, gospodach, karczmach i zajazdach.

Baranowski sięga zarówno do literatury pięknej z epoki i dziewiętnastowiecznych prac etnograficznych, jak i snuje własne przypuszczenia i wnioski, tworząc niezwykle ciekawy obraz człowieka żyjącego nierzadko poza prawem, w okowach ryzyka i nieustającej walki o przetrwanie.

Fragment książki Bohdan Baranowski, Ludzie gościńca w XVII i XVIII wieku, Wyd. Replika, Poznań 2021. Książkę można nabyć na stronie Wydawnictwa Replika.

Dawna Polska była krajem, w którym panował wyraźny podział stanowy. Istniały jednak liczne rzesze ludzi, które nie mieściły się w tym ustalonym wówczas podziale na podstawowe stany: szlachtę, mieszczan i chłopów. Ludzie ci zwani w terminologii łacińskiej „vagantes”, „vaga-bundae”, „rustici vagi”, „licentiosi” lub nawet „laici”, po polsku zaś „luźnymi”, „swawolnymi”, „wagabundami”, „hultajami”, „włóczęgami”, „wałęsami”, „wagusami”, „ban-dosami” itp., niezależnie od pochodzenia społecznego nie mogli być zaliczani ani do stanu chłopskiego, ani do żadnego innego. Warunki ich życia, obyczaje były w znacznym stopniu inne niż chłopów pańszczyźnianych. Korzystali ze znacznej swobody, nie byli przypisani do ziemi, jak chłopi. Jednak warunki ich życia były przeważnie o wiele gorsze niż tych ostatnich.

Książka ta próbuje przedstawić życie ludzi gościńca, w przeważającej większości ludzi luźnych – chociaż częściowo i takich, których nie można by zaliczyć do ich liczby – mniej więcej od końca XVI w. aż do momentu upadku dawnej Rzeczypospolitej. Tłem zaś, na którym oglądamy najczęściej tych ludzi są różne drogi i bezdroża, po których wędrowali, oraz karczmy, będące miejscem ich odpoczynku i zabawy.
Drogi, z jakich korzystali ludzie tamtych czasów, dość poważnie różniły się od tych, po których odbywa się współczesny ruch komunikacyjny. Naturalnie nie było wówczas żadnych autostrad ani nawet szos, ale również i zwykłe gościńce różniły się od naszych dróg gruntowych. Nie były one tak prosto wytyczone, jak obecnie. Przeważnie wiły się łagodną serpentyną, omijając wszystkie większe wzniesienia czy miejsca bardziej piaszczyste lub błotniste. Po brzegach nie były obramowane rowami. Wyboje, które się wytworzyły na skutek ich używania, całymi dziesiątkami lat nie były zasypywane.

Gościńce mające większe znaczenie gospodarcze, łączące większe miasta, jak np. Warszawę z Krakowem, Lublinem, Poznaniem, Gdańskiem lub Wilnem, były przeważnie dość szerokie, ale równie rzadko poprawiane jak inne o mniejszym znaczeniu, toteż stan ich pozostawiał wiele do życzenia. Oto np. jak wyglądał bardzo ważny trakt handlowy wiodący z Krakowa do Gdańska na odcinku między Łodzią a Zgierzem w osiemdziesiątych latach XVIII w.: „droga dla częstych korzeni i wybojów, zakrętów, błota, uprzykrzona, całą milę aż po wieś Bałuty” .
Stan dróg o mniejszym znaczeniu przedstawiał się jeszcze gorzej. Oto np. jak wyglądała również w osiemdziesiątych latach posiadająca charakter tylko lokalny droga wiodąca ze wsi Żabie do Srebrnej pod miasteczkiem Łodzią: „droga podczas lata sucha, a podczas roztopów mokra, błotnista” .

Podróżni, obojętne czy korzystający z najważniejszych szlaków handlowych, czy też z dróg o lokalnym charakterze, musieli na wielu odcinkach brnąć w piasku. Na innych, szczególnie w porze deszczowej, powstawały olbrzymie kałuże, które trzeba było obchodzić pół dróżkami lub ścieżkami, biegnącymi niekiedy w pewnej odległości od gościńca, brnąc niekiedy po kolana w błocie lub przylepiającej się do obuwia glinie.

Przeprawy przez niewielkie nawet strumyki urastały niekiedy do poważnego problemu. Mosty na takich strumykach rzadko były wystawiane, a jeśli nawet istniały, to ich stan był kiepski. Pół biedy było latem, wówczas podróżny idący piechotą zdejmował buty, podwijał portki i próbował przejść w tym miejscu, w którym strumień wydawał się najbardziej płytki. Znacznie gorzej było późną jesienią lub zimą, gdy brodzenie przez lodowato zimną wodę nie należało z pewnością do przyjemności. A wówczas, gdy na strumyku wytworzył się lód, ale jeszcze nie tak mocny, aby mógł utrzymać człowieka, przebycie takiego potoku było niekiedy zupełnie niemożliwe.

Również na większych rzekach liczba mostów była bardzo mała. Stołeczna Warszawa posiadała most postawiony na łodziach, który mógł być użytkowany tylko w pewnych porach roku, gdy prąd wody nie był zbyt wartki. I on jednak nieraz przez długie lata, po rozerwaniu go przez wodę, nie bywał odnawiany. O wiele prościej było więc korzystać z promów, które były czynne na wszystkich prawie większych rzekach, w miejscach, w których przecinały je bardziej uczęszczane gościńce i szlaki handlowe.

Nic więc dziwnego, że wędrówki, jakie odbywali liczni ludzie gościńca, były w tamtejszych czasach o wiele trudniejsze niż obecnie.
Wędrującego po gościńcu człowieka, o ile tylko miał jakąś niewielką kwotę pieniędzy, czekały jednak miejsca odpoczynku, w których mógł ogrzać się, pokrzepić zgłodniały organizm lub też przy kubku piwa czy też półkwaterce gorzałki rozweselić się i zapomnieć o wszystkich troskach. Były to karczmy.

(313)

Chcesz podzielić się z Czytelnikami portalu swoim tekstem? Wyślij go nam lub dowiedz się, jak założyć bloga na stronie.
Kontakt: niezlomni.com(at)gmail.com. W sierpniu czytało nas blisko milion osób!
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Idź na górę