Panu Stefanowi Kołaczkowskiemu ze stutysięczną podzięka za “Bilans estetyzmu”(“Marchołt”, styczeń, 1937)
Konstanty Ildefons Gałczyński, „Polska wybuchła w roku 1937”
Miałem o tym pisać artykuł,
lecz wolę wiersza dźwięczną miedź –
nie potom wierszom formę wykuł,
artykułami żeby grzmieć:
W tym roku Polska się zaczyna
jasna i piękna jak dziewczyna,
wznosimy dla niej jasny dom!
Szczury do Wisły! Z Wisły wiarę!
Ja strofy te jak “Carmen saeculare”
składam Warszawy nowym dniom.
Oto się kłamstwu kładzie tama,
na szczurowisku pięści błysk –
bowiem kto Polskę chciał okłamać,
teraz od Polski dostanie w pysk.
I nie pomogą “Wiadomosti”,
ni mydło, proszę jegomosti,
ni papa Stalin, pupa Kridl.
Gdy wschodzi słońce, giną krety.
Tylko rycerzom laur poety;
ty bubkom, panie, oczy mydl…
Nie trzeba płakać, mój maleńki,
że dogorywasz tak po cichu:
teraz lepsze płyną piosenki
z piór Sołtysików i Giertychów;
kończy się “lepka, gęsta proza”,
kończy się poza, breza, groza,
kumkanie “estetycznych” żab.
Od tych Stempowskich, od tych “znawców”
milszy nam sąd warszawskich krawców,
ślusarzy, zdunów, prostych bab.
I oni słowa nasze pochwycą,
nie recenzenci idiotyczni;
w Polsce pachnieć będzie pszenicą,
nie intelektem rabinicznym.
Wisło, jak lira dzwoń
mądra i rzewna;
na zasiew nasz pochyl swą dłoń,
Matko Boska Siewna.
(363)