O przyczynach i skutkach kryzysu Polski i Europy – z Pawłem Wawrzyńskim, autorem książki „Postdobrobyt” rozmawia Mateusz Rawicz.
Dobrobyt w Europie to już przeszłość?
PAWEŁ WAWRZYŃSKI: – Kończy się, bo jego źródłem był dynamiczny rozwój ekonomiczny, który nastąpił w ciągu czterech dziesięcioleci po drugiej wojnie światowej. Teraz Europa nie rozwija się, państwa europejskie, szczególnie z południa kontynentu, przekreślają przyszły wzrost, zadłużając się w szybkim tempie. W normalnie działającej gospodarce, oszczędności ludzi gromadzone są w bankach, następnie pożyczane są przedsiębiorstwom na sfinansowanie inwestycji i przyczyniają się do rozwoju ekonomicznego. W Europie, banki mają do dyspozycji coraz mniej środków, bo państwa południowe pożyczają je i trwonią.
Nie ma rozwoju gospodarczego, bezrobocie jest wysokie, na południu Europy sięga 25%, a wśród osób poniżej trzydziestki, nawet 50%. Ale to dopiero początek. Finansowanie wydatków państwowych długiem nie może trwać w nieskończoność. W końcu rządy będą zmuszone te wydatki ograniczać. Tym samym zapotrzebowanie na rozmaite produkty i usługi w całej gospodarce europejskiej zmniejszy się, produkcja będzie więc mniejsza a bezrobocie większe. Dobrobyt przejdzie do historii.
Jakie czynniki spowodowały kryzys?
PAWEŁ WAWRZYŃSKI: – Praprzyczyny leżą w psującym się systemie wyborczym i Unii Europejskiej. Wyborca w coraz mniejszym stopniu traktuje państwo jako strażnika sprawiedliwości i powszechnie akceptowanych zasad, a w coraz większym stopniu jako gwaranta dobrobytu. W rezultacie, ludzie głosują na polityków, którzy obiecują, że coś im dadzą: jakieś świadczenie, ulgę podatkową, przywilej emerytalny itp. Takie prezenty są finansowane z kieszeni innych obywateli, czyli z podatków. Ale obywatele nie lubią podatków, więc politycy chętnie finansują je długiem zaciąganym przez państwo.
[quote]W normalnych warunkach państwo nie może po prostu pożyczać pieniędzy na rynku i rozdawać je obywatelom w postaci rozmaitych świadczeń, np. emerytur dla 45-latków, bo potencjalni pożyczkodawcy zaczną obawiać się, czy pożyczki zostaną spłacone. W UE nikt się o to nie martwi, bo cóż mogą znaczyć problemy jednego państwa w zestawieniu z potęgą stojącej za nim Unii? A zatem, polityka „tu i teraz” czy też „polityka ciepłej wody w kranie” rozpowszechniła się w całej Unii i całą wspólnotę doprowadzi do bankructwa. [/quote]
Czy wpływanie na wzrost gospodarczy za pomocą zwiększania zadłużania państwa jest dobrym rozwiązaniem?
PAWEŁ WAWRZYŃSKI: – Rozwój ekonomiczny odbywa się dzięki opracowywaniu i wdrażaniu nowych technologii. Dzięki temu produkuje się więcej, bardziej wartościowych rzeczy. Państwo może oczywiście ten proces wspierać, ale to nie wymaga zadłużania się. Zresztą państwa europejskie tego nie robią, bo pomoc publiczna dla przedsiębiorstw jest generalnie sprzeczna z dyrektywami Komisji Europejskiej dotyczącymi wolnej konkurencji. To co robią, to fundowanie obywatelom konsumpcji na kredyt.
Kto poniesie największe koszty zadłużania państwa?
PAWEŁ WAWRZYŃSKI: – Ci co trzymają pieniądze w bankach. Kiedy państwa przestaną być wypłacalne, banki nie odzyskają tych pieniędzy i nie oddadzą ich właścicielom.
Czy jest granica zadłużenia państwa?
PAWEŁ WAWRZYŃSKI: – To zależy od tego, jak oszczędni są obywatele w państwie i co ze swoimi oszczędnościami chcą robić. Argentyna zbankrutowała w 2001 r., gdy była zadłużona na 54% Produktu Krajowego Brutto (czyli PBK – wartość dóbr i usług produkowanych w kraju w ciągu roku), Grecja zbankrutowała w 2010 r., gdy była zadłużona na 148% PKB. Ale Japonia jest zadłużona na 240% PKB i na razie nie bankrutuje. Jednak Japończycy w przeciwieństwie do Greków są bardzo oszczędni.
Czy Polsce grozi niewypłacalność?
PAWEŁ WAWRZYŃSKI: – Polska jest zadłużona na 55% PKB i na razie jest względnie bezpieczna. Aczkolwiek „polityka ciepłej wody w kranie” pozwala wygrywać wybory także i u nas, więc jest kwestią czasu kiedy dogonimy europejskich liderów w tym zakresie. A skoro o nich mowa. Hiszpania, Portugalia i Włochy są zadłużone na 100-130% PKB i zwiększają to zadłużenie w tempie sięgającym 10% PKB rocznie. Spodziewam się, że osiągną grecki poziom zadłużenia za 4-5 lat, co pociągnie za sobą bankructwo południa Europy i ekonomiczny Armagedon na całym kontynencie.
Dlaczego tak mało dzieci rodzi się w rodzinach rdzennych Europejczyków, a tak dużo w rodzinach emigrantów?
PAWEŁ WAWRZYŃSKI: – Łączenie się w pary i posiadanie licznego potomstwa jest powinnością człowieka i istotnym wyznacznikiem jego sukcesu życiowego, narzucanym przez każdą kulturę i każdą religię. Emigranci afrykańscy i arabscy działają pod tym względem normalnie i dlatego mają dużo dzieci. Kultura rdzennych Europejczyków zdegenerowała się.
Czemu kiedyś ludzie chcieli mieć dzieci, a dziś rzadko decydują się na posiadanie potomstwa?
PAWEŁ WAWRZYŃSKI: – Europejczycy żyli w kulturze chrześcijańskiej, która zobowiązywała ich do tego i powodowała, że znaczna część ich życiowej satysfakcji miała źródło w posiadaniu licznego potomstwa. Kultura współczesnych Europejczyków jest wyprana z takich wartości. Liczy się to, aby zarabiać dużo pieniędzy, wyglądać ładnie, posiadać ładne przedmioty i przyjemnie spędzać czas. Liczne dzieci stanowią przeszkodę w osiąganiu tych celów i dlatego Europejka rodzi przeciętnie 1.5 dziecka.
Czym się charakteryzuje kultura postchrześcijańska?
PAWEŁ WAWRZYŃSKI: – W każdym okresie historycznym nośnikiem kultury były instytucje religijne. To religia podpowiadała ludziom co jest dobre, a co złe. We współczesnej Europie religia odgrywa małą i słabnącą rolę w kształtowaniu poglądów ludzi i określaniu ich celów życiowych. W tej sytuacji tworzy się kultura postchrześcijańska, w której ludzi nie interesują żadne wartości poza ich własnymi popędami seksualnymi czy żywieniowymi, przyjemnościami, statusem materialnym.
Polska od dziesięciu lat jest członkiem UE. Opłacała się nam akcesja?
PAWEŁ WAWRZYŃSKI: – W ciągu ostatnich 50 lat wiele państw porównywalnych do Polski znalazło się na ścieżce trwałego i szybkiego rozwoju gospodarczego: Japonia, kraje Europy północno-zachodniej, Korea Południowa. Filarem tego rozwoju były duże przedsiębiorstwa prywatne wspierane środkami publicznymi rozwijające nowoczesne technologie. W Polsce nie korzysta się z doświadczeń tych państw.
[quote]Inwestycje Niemców czy Francuzów w Polsce służą osiąganiu zysków transferowanych do domu, albo trzeciorzędnej, mało zaawansowanej technologicznie produkcji, która u nas jest tańsza. Żadne duże przedsiębiorstwo niemieckie czy francuskie nie ma w Polsce biura konstrukcyjnego. Europejskie inwestycje w Polsce generalnie słabo służą rozwojowi ekonomicznemu w Polsce. Gdybyśmy poszli drogą koreańską, może to polski odpowiednik Samsunga sprzedawałby telefony komórkowe.[/quote]
Co dalej z UE i Polską?
PAWEŁ WAWRZYŃSKI: – Lepiej już było. W ciągu kilku lat kolejne państwo południa Europy poprosi o wsparcie finansowe do UE i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, co będzie faktycznym bankructwem państwa. Instytucje finansowe nie będą chciały pożyczać pieniędzy europejskim rządom i fala bankructw państw rozleje się po kontynencie.
[quote]Ponieważ państwa są zadłużone w bankach, w tym także zagranicznych, to ich niewypłacalność zatopi europejski system bankowy. Banki posiadające obligacje bankrutujących państw utracą środki swoich klientów. To zradykalizuje nastroje społeczne, państwa będą wysuwały wobec siebie radykalne roszczenia. UE rozpadnie się. Polska na szczęście nie jest w strefie euro i nie jest aż tak bardzo zadłużona. Dlatego to nie my ucierpimy najbardziej i nie my będziemy stroną w najbardziej zaciętych sporach. Tym niemniej, poważne zagrożenia dotrą i tutaj.[/quote]
Polska ma szanse pokonać kryzys i normalnie się rozwijać?
PAWEŁ WAWRZYŃSKI: – Obawiam się, że dopóki Polacy będą brzydzili się polityką i unikali dyskusji o tym, co służy naszym interesom a co nie, dopóty będziemy dokonywali głupich wyborów politycznych. Nadal będą nami rządzili ładnie mówiący i dobrze wyglądający gamonie. Droga do dobrobytu jest prosta, trzeba tylko zobaczyć jak osiągnęli go Koreańczycy czy Niemcy i zrobić to samo. Tylko trzeba robić to co Niemcy robili wtedy, kiedy ich państwo szybko się rozwijało, a nie to co robią teraz – kiedy przejadają swoje bogactwo.
Tygodnik Nasza Polska.
(421)