Zastępca sekretarza stanu w węgierskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych i Handlu Kristóf Altusz w rozmowie z ,,Times of Malta” przyznał, że w 2017 roku Węgry potajemnie przyjęły około 1300 uchodźców – pomimo antyimigranckiej postawy. Słowa wywołały burzę w kraju, politycy opozycji żądają wyjaśnień.
Partia opozycyjna Jobbik zażądała komisji śledczej w tej sprawie. Jej przewodniczący Gábor Vona nazwał sytuację ,,kombinatorstwem stulecia”. Oburzenie budzi fakt, że rząd nie przekazał tej informacji opinii publicznej. Opozycja chce informacji na temat uchodźców: kim są, jak dotarli, skąd przybyli i gdzie aktualnie się znajdują.
Fidesz broni się, powołując się na konwencję genewską. Twierdzi, że uchodźcy trafili do kraju nie w wyniku narzuconych przez UE przymusowych kwot.
Osoby uważane za ubiegające się o azyl lub chronione przez konwencje genewskie nie mają nic wspólnego z nielegalnymi imigrantami, których Unia Europejska zamierza osiedlić tutaj na podstawie kwot przesiedlenia. Oba rozwiązania też nie mają ze sobą nic wspólnego
– tłumaczył Altusz.
Jednak opozycja zarzuca Orbanowi hipokryzję. Zwraca uwagę na kosztowne kampanie antyimigranckie oraz ukrywanie przyjęcia 1300 osób.
Co ciekawe, liczba uchodźców przyjętych na podstawie konwencji genewskiej jest minimalnie wyższa, niż ta narzucona przez UE (1294 osób). Nie przeszkadza to Unii Europejskiej piętnować rząd Orbana za antyimigrancką postawę.
źródło: Onet.pl / Times of Malta
(9941)