Tygodnik ,,Wprost” w artykule ,,Klienci gorszego sortu” zebrał przykłady produktów dla polskich konsumentów, które różnią się składem od swoich odpowiedników sprzedawanych na Zachodzie.
Postanowiliśmy prześwietlić składy kilkudziesięciu produktów, które występują pod taką samą marką i w podobnych opakowaniach w Polsce i za granicą. Wyniki są szokujące. Przebadane przez nas produkty mają gorszy skład w Polsce, a lepszy za granicą. Mało tego. W kilku przypadkach gorsze produkty są sprzedawane w Polsce drożej niż ich lepszy odpowiednik za granicą
– czytamy w tygodniku. Oto przykłady:
Paluszki rybne Tesco w wersji dla Brytyjczyków mają 64 proc. mięsa dorsza. Dla Polaków: 50 proc. mielonego mięsa ryb białych: miruna, morszczuk, mintaj, dorsz. Co ciekawe, musimy zapłacić 3,59, podczas gdy Brytyjczycy 2,98 złotych.
Ketchup łagodny Carrefour. W wersji dla Polaków: koncentrat pomidorowy 17,8 proc., a dla Francuzów 66 proc. przecieru pomidorowego (na opakowaniu dopisek: 120 g świeżych pomidorów na 100 g produktu).
Tesco Value parówki rodzinne dla Polaków w składzie mają 39 proc. mięsa oddzielonego mechanicznie (MOM) z kurcząt. Brytyjska wersja nie zawiera MOM, tylko 42 proc. mięsa wieprzowego. Poza tym są one tańsze (5,41 vs 5,96 PLN za kilogram).
W odpowiedzi dla tygodnika ,,Wprost” Carrefour Polska wyjaśnia, że ,,produkty skierowane na rynek francuski i polski różnią się w smaku z uwagi na lokalne przyzwyczajenia konsumentów oraz podejście do smaków wynikające z różnic kulturowo–terytorialnych”. Ale czy tłumaczy to gorszy jakościowo skład? Konkluzje artykułu nie są wesołe, bo oprócz zaprezentowania praktyk firm, okazuje się, że polskie państwo jest bezradne. Czeski minister rolnictwa swego czasu skwitował to:
Jeśli chodzi o niektóre produkty, jesteśmy dla Europy w rzeczywistości koszem na śmieci
źródło: Wprost / fot. ilustracyjna
(3462)
To niestety żadna nowość, a jakby tego było mało, dotyczy to nie tylko rynku spożywczego