Mateusz Kijowski znalazł się na celowniku mediów i nie tylko tych negatywnie nastawionych do KOD-u. Tym razem musiał radzić sobie w ogniu pytań – Renata Kim z Newsweeka pytała m.in., dlaczego nie pójdzie do pracy.
Kijowski wcześniej zgrabnie wyjaśniał, że zwykła praca to za mało na jego potrzeby – i tak nie pokryje długów. Dziennikarka chciała się jednak dowiedzieć, czy nie lepiej pójść do jakiejkolwiek pracy.
Mogę pracować, tylko nie udaje mi się zdobyć żadnej pracy. Szukam pracy, rozmawiam z ludźmi, rozmawiam z przyjaciółmi, którzy mają jakieś firmy. Pytam czy nie mogliby mi pomóc gdzieś znaleźć. Tak jak się szuka pracy. Wielokrotnie w życiu tak znajdowałem pracę, w tej chwili nie ma takiej możliwości
– kluczył Kijowski (fragment od 4:40).
Wywiad wzbudził żywe reakcje internautów:
Ten bezczel Kijowski przyznaje wprost, że nie idzie do pracy, bo… nie dają mu jej znajomi. Czy to nie jest osoba, która walczyła z kolesiostwem?
Po chwili dodaje, że branie kasy to jak praca dziennikarza, bo… pisze na blogu. Co za chamstwo. https://t.co/iDH6AKmXvq— Maja Walczuk (@MajaWalczuk) 6 grudnia 2017
Tymczasem Kijowski nie próżnuje i rozpoczyna kolejną inicjatywę, tym razem pod nazwą Literiada:
A to dzisiejsza literiada #KOD w Kędzierzynie-Koźlu
Znów ciekawy patent – dobrze wiedzieli, że nie znajdą tylu chętnych co jest liter w słowie „konstytucja”, dlatego musieli zrobić łączone litery 😎 pic.twitter.com/U0VW6ajK5E— KOW z KOD (@KOW_z_KOD) 3 grudnia 2017
Nie brakuje też tradycyjnej zrzutki:
(7040)
Nawet do wywożenia gnoju się bidaczyna nie nadaje.