O tym, że na Ukrainie może dojść do realizacji scenariusza znanego choćby z Libii mówiono od dawna. W kwietniu 2011 roku przewodniczący frakcji Partii Regionów Ołeksandr Jefremow ostrzegał przed kamerami telewizyjnymi, że finansista George Soros sponsoruje siły, które miałyby wywoływać niepokoje społeczne.
Polityk nazwał wtedy potencjalne zagrożenie dla Ukrainy „scenariuszem libijskim”. – Mam nawet informacje, że Soros przekazał pewne fundusze na przygotowania określonych grup tutaj na Ukrainie, które mogłyby realizować scenariusz podobny do tego, który był realizowany w Afryce Północnej – mówił Jefremow.
O finansowaniu Pomarańczowej Rewolucji w 2004 roku pisał brytyjski „Guardian”, który twierdził, że za finansowaniem opozycji stał Departament Stanu USA, USAID, instytuty National Democratic Institute for International Affairs, International Republican Institute (finansowane przez rząd USA), Freedom House i właśnie Open Society Institute założony przez George’a Sorosa.
Warto podkreślić, że czołowi politycy ukraińscy, którzy zdobyli władzę na fali Pomarańczowej Rewolucji nie kryli się z kontaktami z Sorosem. W 2008 roku premier Julia Tymoszenko stwierdziła, że stosuje się do rad Sorosa przy minimalizowaniu skutków światowego kryzysu na ukraińską gospodarkę. Opozycja zarzucała wtedy rządowi, że steruje kursem waluty zgodnie z interesem Sorosa.
(186)