Syrokomlę, a właściwie Ludwika Kondratowicza, bo takie było jego prawdziwe nazwisko, śmiało można nazwać poetą serca. A że serce jego było wielkie i gorące – jak pisze o nim Wilhelmina Zyndram-Kościałkowska – „sielskie jego piosenki, zaściankowe gawędy, błyszczą jak perły cenne w skarbnicy narodowych i piśmiennych klejnotów”.
Władysław Syrokomla jest, bez wątpienia, jednym z najbardziej „naszych”, kresowych pisarzy. Urodził się 29 września 1823 roku w Smolkowie, w niezamożnej rodzinie szlacheckiej. W latach 1833-1837 kształcił się w szkołach w Nieświeżu i Nowogródku, jednak ze względów finansowych nauki nie ukończył. Rozpoczął za to pracę jako kancelista w dobrach poradziwiłłowskich, gdzie chętnie korzystał z bogatej biblioteki. Pobyt w szkole powiatowej w Nieświeżu, prowadzonej przez ojców dominikanów, pozostawił w nim jednak niezatarty ślad. „Wiadome nam jest imię ks. Szymona Czernickiego, którego wykład literatury dziwny już wówczas w sercu młodocianym obudzić zdołał pociąg ku wspaniałym zabytkom naszej przeszłości: tu również położył pierwsze gruntowne podstawy do znajomości języka łacińskiego, w którym się później jeszcze pod sterem bardzo biegłego w tej mowie ojca dokładnie wykształcił i który następnie stanowić miał o jednym nader ważnym kierunku jego działalności literackiej” – pisze w „Tygodniku Ilustrowanym” Fryderyk Henryk Lewestam.
Tłumaczenia z łaciny
W 1844 roku poeta ożenił się z Pauliną Mitraszewską i osiedlił się wraz z nią we wsi Załucze. W tym samym roku zadebiutował gawędą poetycką „Pocztylion”. Życzliwie przyjęty przez literacką publiczność, szybko zyskał popularność. W Załuczu Syrokomla zaczął tłumaczyć również polskich poetów piszących po łacinie, m.in. Janickiego, Kochanowskiego, Klonowicza i Sarbiewskiego. Pojawiały się głosy krytyczne, że nie są to wierne przekłady, jednak naszemu poecie zależało, by dać przekład żywy, jak sam podkreślał, chciał: „ogniem własnej piersi ogrzać to, co kiedyś było ciepłem, ale przez długie wieki ochłodło dla nas, dzieci nowego okresu”.
„Syrokomla znalazł był istotnie w kraju uznanie i żywą sympatię. Znalazł je, dlatego że posiadał talent istotny, nastrój narodowy, że uderzył w struny uczuć i wyobrażeń, naciągniętych na harfie czasu. Nie był to geniusz, wyprzedzający wiek swój i lud swój, tylko talent dopasowany do potrzeb swego czasu i do smaku swych słuchaczy. (…) W łacinnikach Syrokomla wyuczył się dawnej Polski tylko. Widzieliśmy już jak wiernym sercem ziemię swą i lud swój ukochał. Nie obdarzony orlem geniuszu okiem, nie wzmocniony szeroką wiedzą do orlich polotów, rozkochał się w każdej skibie ziemi swej, w każdej zbutwiałej karcie starych kronik i takowe opiewał. Umysł otwarty i serce gorące, intuicja wreszcie właściwa istocie talentu, dokonały reszty”
– podkreśla Wilhelmina Zyndram-Kościałkowska w pracy „Władysław Syrokomla. Studium literackie”.
Pierwsze gawędy, opowiadania i wiersze Syrokomli pojawiały się w latach 1845-1846 w „Athenaeum”, wydawanym przez Józefa Ignacego Kraszewskiego, i w „Pamiętniku naukowo-literackim”, wychodzącym pod redakcją Romualda Podberskiego.
Jesienią 1852 roku dotknęło poetę i jego żonę jedno z największych nieszczęść – w ciągu tygodnia zmarło im troje dzieci. Został tylko czteroletni syn Władysław. Pod wpływem żałoby i rozpaczy porzucił Syrokomla wraz z żoną dzierżawione Załucze i przeniósł się do Wilna, a w końcu kwietnia 1853 roku do Borejkowszczyzny, gdzie spędził z przerwami dziewięć ostatnich lat swojego życia.
Pieśń «Dziewiczy wieczór» sł. W. Syrokomli muz. St. Moniuszki w wykonaniu L. Nazarenko
Irena Rusakiewicz w tekście „Władysław Syrokomla – znajomy bliżej nie znany”, zauważa, że:
„przez całe życie prześladowała Syrokomlę bieda w sensie materialnym. Chleba i soli starczyło dla wszystkich, chociaż często niczego więcej nie było. Za to w skromnym zakątku biło w swoim czasie tętno życia umysłowego i artystycznego. Bywali tu niejednokrotnie hrabia Eustachy Tyszkiewicz, Stanisław Moniuszko, Ignacy Chodźko, Mikołaj Malinowski, Antoni Pietkiewicz i inni. Raz po raz z zacisza folwarku wymykał się poeta na kilka dni do Wilna”
– pisze Rusakiewicz.
„Lirnik wioskowy”
W Wilnie wraz z Eustachym Tyszkiewiczem i Adamem Kirkorem ubiegał się Syrokomla o utworzenie Muzeum Starożytności. W roku 1860 poeta podjął pracę w redakcji „Kuriera Wileńskiego”, w którym zamieszczał artykuły historyczne, drobne rzeczy prozą, wiersze oraz prowadził rubryki „Przegląd miejscowy” i „Przegląd literacki”. Uczestniczył także w manifestacjach patriotycznych. Przypomnieć warto, że w 1861 roku Syrokomla zdecydował się na podróż do Warszawy. Z powodu jednak złego stanu zdrowia poeta nie wziął udziału w wydarzeniach warszawskiej niedzieli 8 kwietnia 1861 roku i postanowił wrócić na Litwę. Na powracającego z Warszawy poetę czekali już jednak na granicy w Suwałkach żandarmi. Dalszą drogę odbył pod ich eskortą, wprost do więzienia w cytadeli. Ostatecznie więzienie zamieniono mu na przymusowy pobyt aż do śmierci w Borejkowszczyźnie (oddalonej od Wilna o 15 kilometrów), bez prawa przyjazdu do Wilna.
Tutaj coraz bardziej dawała się we znaki choroba – cierpiał na rozpowszechnioną wówczas gruźlicę, borykał się nadal z niedostatkiem, ale, nie zważając na to, intensywnie tworzył wiersze, gawędy, poematy, dramaty.
Tutaj powstały jego najdojrzalsze utwory. Trzeba podkreślić, że jednym z ważniejszych jego dzieł jest gawęda szlachecka „Urodzony Jan Dęboróg”.
„Tradycja, którą spotykamy w utworze wiąże się z formą gawędy opowiadającej ustami świadka o przeszłości. Łączy ją jednak poeta z owym pierwiastkiem osobistym, wprowadzonym przez siebie do tego rodzaju literackiego. Wszak Syrokomla sam ponoć słyszał z ust Jana Dęboroga opowieść. Zatem z czasem młodości bohatera wiąże się życie poety, który własne wspomnienia wplata w treść osobistych przeżyć swego bohatera”
– pisze we wstępie do gawędy Mieczysława Romankówna.
Ze względu na charakterystyczne cechy swojej poezji, takie jak m.in. częste posługiwanie się wspomnianą formą gawędy i obrazka ludowego oraz środkami artystycznymi typowymi dla twórczości ludowej, oraz na postawę solidarności z chłopami i zaściankową szlachtą, zasłynął jako „lirnik wioskowy” opiewający uroki sielskiego życia. W pierwszej części utworu „Lirnik wioskowy. Sielanka” pisze:
Liro ty moja śpiewna!
Z czarodziejskiego drewna
Snadź ciebie wyrobiono!
Skoro wezmę cię w ręce,
gdy twą rączkę zakręcę,
Zaraz mi kipi łono.
Czuję radość nieznaną,
jakby na sercu grano
I smutno, i wesoło;
Jam szczęśliwy, bogaty,
gdy od chaty do chaty
Przechodzę całe sioło!
Z tobą się nie napieszczę:
i dzień, i noc, i jeszcze…
Jeszcze grałbym bez końca,
Aż mi się w piersiach warzy,
aż mi do bladej twarzy
Uderza krew gorąca.
Niech sobie boli ręka,
niech sobie serce pęka,
Przecież tonów nie zniżę;
Nie żałuję mej głowy, wszak ja lirnik wioskowy
Skonam grając na lirze!
Syrokomla był także autorem utworów o tematyce społecznej, niekiedy o silnie satyrycznym wydźwięku, oraz wierszy patriotycznych i religijnych. Poeta niejednokrotnie oddawał cześć Najświętszej Maryi Pannie Ostrobramskiej. Warto przytoczyć w tym miejscu również jego piękny „Hymn do Najświętszej Panny w Ostrej Bramie”, napisany w 1858 roku w Wilnie:
Maryjo, Bogarodzico,
Matko cierpiących nędzarzy,
Co nad Jagiełłów stolicą
W bramie stanęłaś na straży!
Spojrzyj na tłumy skruszone,
Co klęczą u stóp tej bramy:
Matko! pod Twoją obronę
Z pokorą się uciekamy.
Niebiosów wysokich Pani!
Spojrzyj na rodzaj człowieczy:
Oto na sercu znękani,
A któż ich boleść uleczy?
Tyś miała serce zranione,
I Twój żal nie miał swej tamy.
Matko! pod Twoją obronę
Z pokorą się uciekamy.
Oto kalecy i chorzy
Żebrają litości Twojej,
A któż im siły przymnoży?
A któż im rany zagoi?
W Twej łasce cudem natchnione,
Uzdrawiające balsamy.
Matko! pod Twoją obronę
Z pokorą się uciekamy.
Oto grzesznicy skalani,
Co się rozstali z nadzieją,
Na święte oblicze Pani
I oczu podnieść nie śmieją!
R ozpal ich serca zziębione,
Niech grzechu oczyszczą plamy!
Matko! pod Twoją obronę
Z pokorą się uciekamy.
Kiedy nas klęska dotyka,
Wstaw się do Syna życzliwie,
Błogosław pracy rolnika,
Błogosław plonom na niwie,
Błogosław litewską stronę
Z wysokiej baszty Twej bramy!
Matko! pod Twoją obronę
Z pokorą się uciekamy.
W litości Twojej matczynej
Głodnych nakarmisz z rozkoszą,
Oto ubogie rodziny
O chleb powszedni Cię proszą.
Otwórz im wsparcia skarbonę,
Błogosław pracy ich samej.
Matko! pod Twoją obronę
Z pokorą się uciekamy.
Poeta dokonał w późniejszym czasie licznych przekładów z Goethego, Heinego, Rylejewa, Lermontowa, Niekrasowa, Szewczenki, Berangera. Muzykę do niektórych jego utworów skomponował Stanisław Moniuszko. W ciągu swojego niedługiego życia Syrokomla odbył mnóstwo wycieczek po ziemi rodzinnej. Swoimi wrażeniami dzielił się także w książkach krajoznawczo-przyrodniczych, tj. „Wędrówki po moich niegdyś okolicach”, „Wycieczki po Litwie 1857-1860”, „Dziennik podróży po Litwie i Żmudzi”, „Podróż swojaka po swojszczyźnie”.
Pieśń: „Piotr święty zgubił zaonegdaj klucze…”
Muzyka: Stanisław Moniuszko.
Słowa: Pierre-Jean de Béranger, tłum. Władysław Syrokomla
Pod koniec życia schorowany poeta większość czasu spędzał w łóżku. Pisał w chwilach, gdy czuł się lepiej. Często, nie mogąc utrzymać pióra w ręku, dyktował. Zmarł 15 września 1862 roku i został pochowany na wileńskim cmentarzu Rossa.
„Droga jego byłaż istotnie do połowy przebyta i skroń poety wieńczył potrójny wieniec: talentu, miłości i cierpienia. Z darów przyrodzonych, z wpływów przyrodzonych, z wpływów napotkanych na krótkiej, jasnej i ciernistej pół-drodze, nie zmarnował ani jednego. Jeśli błądził i upadał jako człowiek, błędy swe słabością natury ludzkiej, pokusą trosk mnogich, dokuczliwych spowodowane, upadki, miał okupić zacnością i serdecznym ciepłem uczucia, a przed sądem potomności staje z dostojnością prawego obywatela z czołem nie poniżonym ‚niewolniczym pokłonem’, z sercem promiennym, choć i ociernionym, z lutnią nastrojoną zawsze harmonijnie, a często wysoko bardzo, domagając się od sądu potomności, jako człowiek więcej współczucia, niż pobłażania, jako poeta – należnego sobie uznania. Potomność bierze po nim bogatą spuściznę, jaką zbierać zwykła po prawych synach Ojczyzny, po wybrańcach talentu. Testament Syrokomli brzmi dosłownie tak, jak przedśmiertne zapisy Acernusa. Sławę swą przekazał rodzinnemu miastu, a miłość ‚Matce-rodowitej ziemi'”
– pisze Wilhelmina Zyndram-Kościałkowska.
Piotr Czartoryski-Sziler, źródło: „Nasz Dziennik”
(466)