Cywilizowany świat został dokładnie nasączony chrześcijaństwem przez dwa tysiące lat i reżim ugruntowany na wierze i wartościach judeochrześcijańskich nie może zostać odrzucony, dopóki korzenie te nie zostaną odcięte
– pisał Antonio Gramcsi. Jego słowa przypomina Grzegorz Górny w serwisie w wPolityce.pl. Przypomina:
Gramsci zaproponował odmienną od Lenina strategię postępowania, którą nazwał „długim marszem przez instytucje”. Apelował on do ludzi lewicy, by przejmowali i przekształcali szkoły, uczelnie, czasopisma, gazety, teatr, kino, sztukę. Należało opanować ośrodki opiniotwórcze, by zmienić dominującą kulturę, a przede wszystkim wyrugować z niej wpływy chrześcijaństwa. Uformowany przez nową kulturę człowiek przyszłości, wyzwolony od miazmatów religii, miał sam, bez przymusu państwa, przyjąć lewicowe ideały jako swoje. Zmiana świadomości zbiorowej miała sprawić, że władza sama dostanie się w ręce lewicy. […] Nieprzypadkowo głównym obiektem ataków nadal pozostaje chrześcijaństwo. Różnica polega na tym, że państwową przemoc fizyczną zastąpiła medialna przemoc symboliczna: drwina, insynuacja, moralna delegitymizacja. Cel zawsze pozostaje jednak ten sam: nowy człowiek i świetlana przyszłość.
(231)