Tydzień temu Ostrów Mazowiecka czciła 70. rocznicę zamordowania Jadwigi Długoborskiej, bohaterki państwa podziemnego, która zginęła, ratując żydowskich sąsiadów. W swoim pensjonacie przechowywała Żydów już od 1939 r. To samo miejsce stanowiło prowizoryczną kwaterę miejscowej AK. Długoborska została wydana przez służącą, którą wyrzuciła z pracy za kradzież, dwa miesiące przed wycofaniem się Niemców z Ostrowi.
Poniosła śmierć okaleczona po ciężkich torturach. Wraz z nią rozstrzelano inne ujęte przy tej okazji osoby. Wśród nich była także jej denuncjatorka.
Bohaterka z Ostrowi została upamiętniona dopiero teraz wyłącznie dzięki zaangażowaniu jej ciotecznej wnuczki – historyk Magdaleny Gawin, która udokumentowała sprawę i zaproponowała miejscowym władzom zorganizowanie uroczystości.
Ilu bezimiennych bohaterów, Polaków, którzy oddali życie, ratując Żydów, pozostaje nieznanych? Możliwości Izraela, który usiłuje uhonorować medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata” i drzewkiem w instytucie Yad Vashem wszystkie osoby ratujące Żydów w czasie II wojny światowej, są ograniczone. Dlaczego nie angażują się w to władze polskie czy wpływowe instytucje w naszym kraju?
W 2009 r. Arkadiusz Gołębiewski i Maciej Pawlicki nakręcili „Historię Kowalskich”, opowieść o wiejskiej rodzinie spalonej przez Niemców za ukrywanie Żydów. Film został przemilczany, a nieliczne wzmianki w dominujących mediach krytykowały go za „jednostronność”. Podobnie było z serialem zrobionym przez Waldemara Krzystka do scenariusza Wojciecha Tomczyka dla TVP, a opowiadającym o „Żegocie”, organizacji Polskiego Państwa Podziemnego powołanej w celu ratowania Żydów.
[icons icon_name=”icon-bolt” icon_size=”14px”] W tym samym czasie eksponowane były nieuczciwe i zmanipulowane książki Jana Tomasza Grossa przypisujące Polakom uczestnictwo w Holokauście i żerowanie na nim. Jako artystyczne wydarzenie promowano film Władysława Pasikowskiego „Pokłosie”, który wpisuje się w przekaz Grossa.
Pedagogika wstydu III RP nie lubi polskich aktów heroizmu, natomiast lubuje się w eksponowaniu polskiej podłości i zdrady. Nie zawsze jednak.
Gawin odkryła, że katujący, a wreszcie zabijający Długoborską gestapowiec Anton Birkenfeld-Psyk (nazwisko najprawdopodobniej przyjęte przez niego w czasie wojny) był Polakiem, który – jak wszystko na to wskazuje – po wojnie stał się współpracownikiem UB, co pozwoliło mu nie tylko uniknąć kary, lecz także awansować i prosperować w PRL.
Historycy IPN mówią o co najmniej kilkuset takich udokumentowanych przypadkach. Komuniści przejmowali archiwa Gestapo i rekrutowali jego dawnych agentów oraz funkcjonariuszy. Niekiedy historie te noszą znamiona czarnej groteski. Dawni funkcjonariusze III Rzeszy robili karierę w ZBoWiD i otrzymywali ordery za bohaterstwo w czasie wojny.
Fakty te raz jeszcze wskazują pokrewieństwo obu systemów. Rzucają także dodatkowe światło na budowę Polski Ludowej.
Niechęć do pokazywania czarnych stron PRL i rezerwa wobec czczenia polskiego bohaterstwa to dwie strony tego samego zjawiska. Ci, których kariery wyrastają z komunistycznej epoki, ich sojusznicy i spadkobiercy, unikają drastycznej o niej prawdy. Chyba nie trzeba uzasadniać, dlaczego nie lubią także autentycznego polskiego heroizmu.
Bronisław Wildstein, źródło: tygodnik Do Rzeczy
(253)