Niemcy naciskają na Unię Europejską, by nałożyć na Polskę sankcje za nieprzyjmowanie uchodźców. Nie tym jednak polski rząd najbardziej irytuje Berlin.
Tak naprawdę Niemców potężnie irytuje samodzielna polityka energetyczna prowadzona przez Polskę
– pisze na portalu wpolityce.pl Zbigniew Kuźmiuk, były minister i poseł, a obecnie eurodeputowany.
Wygląda na to, że Niemcy poczuli się zagrożeni po komunikacie pełnomocnika ds. strategicznej infrastruktury gazowej, ministra w Kancelarii Premiera, Piotra Naimskiego, który poinformował, że Polska ma poparcie USA dla budowy gazociągu Balitic Pipe i że amerykańscy producenci mają już koncesję na eksport aż 180 mld m3 gazu. To mniej więcej tyle, ile Unia Europejska kupuje od rosyjskiego Gazpromu. Polska już jakiś czas temu sprzeciwiła się jednak budowie gazociągu Nord Stream 2, co bardzo nie spodobało się Niemcom. Jednocześnie w gazoporcie w Świnoujściu pojawił się na początku czerwca pierwszy amerykański okręt z dostawą gazu.
W niedawnym oświadczeniu szefa MSZ Niemiec Sigmara Gabriela i szefa MSZ Austrii Sebastiana Kurza można było przeczytać m.in., że sprawy dostaw energii do Europy są sprawą Europy, a nie USA i to Europa decyduje, kto dostarcza energię. Podobno zgodnie zasadami otwartości i wolnorynkowej konkurencji. Plany Polski przy współpracy m.in. z USA jednak Berlinowi się nie podobają…
Polska ma jasną strategię, chce oprzeć dostawy gazu o wydobycie krajowe, pełne wykorzystanie możliwości Gazoportu w Świnoujściu, a także po roku 2022 uzupełnić je dostawami z pól norweskich wspomnianego gazociągu Baltic Pipe. Prowadzone przez Polskę rozmowy ze Stanami Zjednoczonymi o poparciu tego kraju dla gazociągu Baltic Pipe, a także o możliwości sprowadzania do UE dużych ilości amerykańskiego gazu skroplonego idą pod prąd niemiecko-rosyjskim interesom gazowym i wywołuje to coraz bardziej otwartą irytację w Berlinie
– stwierdził Kuźmiuk, rzucając światło na kwestię gazowego problemu.
(11915)