Media ogłosiły, że za decyzją o karze dla TVN-u stała ekspertyza przygotowana przez Hannę Karp na zamówienie KRRiT. W rozmowie z wPolityce.pl wyjaśnia, dlaczego stacja została ukarana.
Jej zdaniem bulwersujący przekaz ze strony mediów to żadna nowość.
Część z nich – moim zdaniem – notorycznie łamie podstawowe zasady dziennikarskiej rzetelności i obiektywizmu, narusza prawo prasowe
– mówi i uważa, że ,,stacja TVN24 zmieniła się w aktywną stronę sporu politycznego”.
Część jej przekazów stopniowo w miarę rozwoju wypadków, miało charakter podżegający, bardzo niebezpiecznie eskalujący wywoływany, także przez siebie, spór
– tłumaczy i jako przykład zostaje podana relacja Katarzyny Kolendy-Zaleskiej, która mówiła, że nie wie, czy ludzie protestujący pod Sejmem w grudniu 2016 wytrzymają, jeśli Straż Marszałkowska wyprowadzi blokujących mównicę.
– Mógł przynieść bardzo niebezpieczne skutki, pośrednio prowadził wprost do fizycznej konfrontacji pod Sejmem, a także i w Sejmie. Widać było rzekome ofiary policyjnej przemocy wokół sejmu. To wszystko mogło mrozić krew u widzów. Można rzec, że obrazy były jak z filmu Alfreda Hitchcocka. Na początku było trzęsienie ziemi, a później napięcie już tylko rosło
– przyznaje i dodaje, że ,,widz miał obraz anarchizacji Sejmu, użycia gazu i przemocy przez policję pod Sejmem” bez słowa komentarza.
Karę sięgającą 15 mln złotych nazywa delikatnym upomnieniem, co ma stanowić czerwone światło ostrzegawcze dla innych dziennikarzy. Ekspertka wspomina również wypowiedzi Dominiki Wielowieyskiej.
wygłasza różnego rodzaju stronnicze i niesprawiedliwe opinie, łamiące podstawowe zasady etyki dziennikarskiej
– podsumowuje. Dodaje, że napaść na dziennikarzy TVP nie spotkała się z żadną reakcją nadawców komercyjnych.
(3533)
I tak to stanowczo za mała kara.
Następny w kolejce do kary powinna być stacja radiowa Tok Fm.Tyle jadu przygarniętych wygnańców z innych stacji to nie ma nigdzie.