Edmund Fetting, „Dzieci wojny”
Ten chłopiec z miasta, co szedł przez rynek
i niespodzianie runął na wznak.
Ta w sadzie, która zrywała jabłka
a do koszyka granat jej wpadł.
Ta , która właśnie biegła do domu
kiedy przysypał ją ściany gruz.
Ten mały, który przeszyty kulą
zawołać „mamo!” nie zdążył już.
Oni wszyscy, Oni wszyscy
słomki, pączki, kwiaty, listki.
Poprzez rzekę ognia płyną,
w wirze wojny toną, giną.
W oszalałym, strasznym świecie
przerażone płaczą dzieci.
Przerażone płaczą dzieci.
Ten harcerz, który na barykadzie
upychał worki pod gradem kul.
I ten w bandażu, co nosze dźwigał
przezwyciężając swój własny ból.
Ta złotowłosa sanitariuszka,
po której wszelki zaginął ślad
Ten zuch co naftą tanki podpalał
i nagle z jękiem na ziemie padł.
Oni wszyscy , niezliczeni
barwne kwiaty polskiej ziemi.
Niedojrzałych kłosów krocie,
zastrzelone ptaki w locie.
Walczą, giną wśród zamieci
bohaterskie polskie dzieci.
Bohaterskie Polskie Dzieci.
I dzieci września , zburzonych domów
i z posiekanych kulami dróg.
I te z obozów Zamojszczyzny,
które na zawsze zmiękczyć chciał wróg.
Młodzi powstańcy z gorączką w oczach,
którzy wierzyli w zwycięstwa cud.
I dziecię z getta , które pan Korczak
wieczystą ciemność za sobą wiódł.
Oni wszyscy, życiem swoim
okupili czas spokoju.
Ich męczeństwa gorzka pamięć,
w ludzkich sercach pozostanie.
Nie zagaśnie przez stulecia,
cześć i chwała wojny dzieciom.
Cześć i Chwała Polskim Dzieciom.
Ich męczeństwa gorzka pamięć
Nie zagaśnie przez stulecia .
Cześć i Chwała Polskim Dzieciom.
(155)