Jacek Kowalski, „Duma ukrainna”
Powiedz, wdzięczna kobzo moja,
Umie li co duma twoja,
Cóż może być piękniejszego
Nad człowieka rycerskiego?
Cóż nad pograniczne kraje,
Kędy skoro lód roztaje
Ujźrzysz pola nieprzejźrzane,
Młodą trawą przyodziane?
Ujźrzysz dąbrowy rozwite,
Ujźrzysz ptastwo rozmaite,
Zwierzu stada niezliczone
I ryb roje niezłowione.
Gdzie czasem wieśniak ochoczy
Łowiąc sieci swoje toczy,
Albo na straż wyprawiony
Strzela źwierz strzelec ćwiczony.
Lub przez niemienione progi
Dnieprowy kozak ubogi
Czółnem płynie nie bez strachu,
Chudoju żyw sołomachu.
Usarz zasię w mocnej zbroi
Warownym obozem stoi,
Który po szczupłym obiedzie
Straż zarazem swą zawiedzie,
W tym próbuje w kole koni
Lub kopiją pierścień goni.
A kiedy zaś trwoga przyjdzie,
Z trzaskiem z obozu wynidzie,
Pod świetnymi chorągwiami,
Głośny trąbą i bębnami.
Bieży pochylony lasem,
Dla sławy, dla zysku czasem.
Tam młódź harce swoje zwodzi,
A zaś we krwi często brodzi,
Pałasz kładzie w poszwę krwawy,
Cedząc zaś krew za rękawy.
Drugiego też bystra strzała
W sercu skrwawionym ostała.
Trzeci końmi podeptany
Polega czasem bez rany.
Za tym jedna przełomiona
Nazad ustępuje strona,
A zwycięzca niebłagany
W tył srogie zadaje rany.
A w tym do łupu zebrane
Rycerstwo zaś spracowane
Obraca się z trudu swego,
Dając chwałę Bogu z tego,
Dziękując czasem z wygrania,
A podczas też więc przegrania.
Na jakąż więc stronę stanie,
Bądź zawsze pochwalon, Panie.
Boże, który masz w swej pieczy
Ludu rycerskiego rzeczy,
Chudy żołnierz prosi Ciebie,
Odpłać mu te nędzę w niebie.
(234)