Prowadząc badania naukowe dotyczące dziejów organizacji niepodległościowych po tzw. wyzwoleniu, natrafiłem na teczkę informatora Tajnego Współpracownika (TW) Służby Bezpieczeństwa Polski Ludowej o ps. “A”, “S” i “Wicher” działającego na terenie woj. bydgoskiego i lubelskiego oraz Zamojszczyzny – pisze dr Krzysztof A. Tochman z oddziału IPN w Rzeszowie.
Z niedowierzaniem dowiedziałem się, iż był to słynny por. “Ciąg”, “Rzymianin”, “Szach” vel Józef Batorski – Józef Śmiech, bohaterski żołnierz kampanii wrześniowej 1939 r., konspiracji ZWZ-AK i Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj (1945).
Co stało się, iż ten najbardziej znany dowódca partyzancki Zamojszczyzny i Okręgu Lubelskiego AK i DSZ przeszedł w szeregi znienawidzonego wroga, reżimowej bezpieki? Działał przecież na szkodę m.in. swoich żołnierzy, podkomendnych i przełożonych lat wojny i powojennych. Na to pytanie jest trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Ale fakty mówią za siebie. Czytelnikowi należą się więc pewne wyjaśnienia i dane z życiorysu Józefa Śmiecha.
Był w pierwszym oddziale AK na Zamojszczyznie…
Urodził się w Kajetanówce (1915 r.) w pow. hrubieszowskim. Przed wojną ukończył słynny Korpus Kadetów nr 1 we Lwowie im. Marszałka J. Piłsudskiego oraz Szkołę Podchorążych Piechoty. Jako pchor. walczył z niemieckim najeźdźcą na czele plutonu 7. pp Leg. (3 DP Leg.), m.in. pod Skarżyskiem-Kamienną, Iłżą i Janowem Lub. W październiku 1939 r. powrócił do rodzinnych Uchań i wkrótce wstąpił w szeregi Armii Podziemnej. Od 1941 r. pełnił funkcję d-cy placówki w Dubience nad Bugiem, oficera inspekcyjnego Oddziałów Dywersji Bojowej (ODB) Rejonu Skierbieszów i d-cy plutonu dywersji bojowej. Od stycznia 1943 r. “Ciąg” był d-cą plutonu w pierwszym oddziale partyzanckim AK na Zamojszczyźnie, którym dowodził por. “Podlaski” (Piotr Złomaniec). Brał udział w boju z Niemcami pod Lasowcami (4 lutego 1943), a po zranieniu d-cy wyprowadził zdziesiątkowany oddział z okrążenia. Następnie w Obwodzie Hrubieszów AK zorganizował oddział partyzancki i w sierpniu jako jego d-ca wszedł w skład I baonu 9. pp Leg. AK ppor. “Norberta” (Jan Turowski), mianowany d-cą kompanii, a później baonu.
“Ciąg” uczestniczył w akcji “Burza” i po wkroczeniu Sowietów zgodnie z rozkazami dalej pozostał w konspiracji, mianowany komendantem Rejonu III Grabowiec w Obwodzie Hrubieszów Inspektoratu Zamojskiego AK i DSZ. Podlegał wówczas kpt. “Irce”, “Korabowi” (Marian Gołębiewski). Podległe mu oddziały prowadziły akcje przeciwko okupantowi sowieckiemu i rodzimej bezpiece. W sierpniu 1945 r. Śmiech wyjechał z rodziną do Świecia (woj. bydgoskie), a w kwietniu 1946 r. objął gospodarstwo w mieście Kosowo k. Chełmna (20 ha). Utrzymując kontakty koleżeńskie z byłymi konspiratorami, został namierzony przez agentów i 19 września 1946 r. aresztowany przez bydgoskie UB (krypt. operacji “Skryci”). Po wstępnym śledztwie przewieziono go do Lublina na Zamek.
Sprawa o kryptonimie “Azja”
W wyniku rozprawy przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Lublinie (przewodniczący mjr Ryszard Wiercioch) skazany został m.in. za udział w nielegalnej organizacji WiN usiłującej przemocą zmienić ustrój Państwa Polskiego, choć formalnie do tej organizacji nie należał, na karę 15 lat więzienia. W wyniku amnestii w czerwcu 1956 r. zwolniono go z więzienia we Wronkach i otrzymał pracę w Spółdzielni “Tryb” jako magazynier. W tym czasie dalej utrzymywał kontakty towarzyskie z b. członkami podziemia niepodległościowego z Zamojszczyzny i poznanymi w więzieniu. Wówczas stał na stanowisku konsolidacji środowiska akowskiego, m.in. w ramach ZBoWiD-u, będąc dalej inwigilowany przez SB. Wydział III KW MO Służby Bezpieczeństwa założyło na niego sprawę ewidencyjno-obserwacyjną o kryptonimie “Azja”. W wyniku ustaleń, oprócz “natury politycznej” uzyskano dane dotyczące nadużyć gospodarczych przez dyr. Spółdzielni Mebli Kondrackiego, b. działacza AK i dwóch innych oraz Śmiecha. Wszyscy zostali aresztowani 7 listopada 1957 r. przez SB z Bydgoszczy. Wówczas w “Ciągu” dokonała się przemiana… Prawdopodobnie dla ratowania własnej “skóry” bardzo obciążył w śledztwie Kondrackiego i dwóch innych podejrzanych o nadużycia. Ponadto poinformował władze bezpieczeństwa PRL o “próbach organizowania nielegalnej organizacji na bazie byłych członków AK-WiN. Prawdopodobnie chodziło tutaj o Brulińskiego i Henryka Sikę, których poznał w więzieniu. Tak więc w tym czasie uwidoczniła się przewrotność Śmiecha. Tym razem nie tylko “sypał” ale i zmyślał. A może to była prowokacja panów od bezpieczeństwa? W każdym razie przekroczył granicę w drodze do agentury…
Rozpracowywał “członków nielegalnych organizacji”…
Od tej chwili stał się tzw. KO (kontaktem operacyjnym) i Osobowym Źródłem Informacji (OZI). Licząc od tego czasu na jego współpracę, bydgoska SB postanowiła więc wykorzystać i zawerbować legendę zamojskiej partyzantki na TW. Zadania tego podjął się oficer operacyjny Wydz. III KW MO w Bydgoszczy por. Roman Żyjewski.
W porozumieniu z prokuratorem bezpieka uzgodniła, iż Śmiech za popełnione przestępstwo nie otrzyma dużego wyroku z powodu nikłego zaangażowania jego osoby we wspomnianych nadużyciach. Prokurator przewidywał wyrok do 1 roku w zawieszeniu zaś oskarżony miał odpowiadać z wolnej stopy. Tak więc bezpieka postanowiła wykorzystać to operacyjnie i 19 grudnia 1957 r. “Ciąg” został zwolniony z aresztu i natychmiast zaangażowany przez SB do rozpracowania osób podejrzanych o próbę organizowania nielegalnej organizacji na terenie bydgoskiego i zamojskiego. W tym czasie informował już lubelską SB w osobie kpt. Jana Kopcia, st. oficera oper. Wydz. III KW MO w Lublinie o zachowanej broni na terenie Zamojszczyzny i Chełmszczyzny po oddziałach AK-WiN. Obciążył wówczas “Ślepego” (ppor. Czesław Hajduk), swojego zastępcę na Rejonie i “Hela” (ppor. Kazimierz Witrylak) oraz Jana Dąbrowskiego z Uchań.
Na celowniku Marian Gołębiewski
“Ciąg” oskarżał również kpt. Mariana Gołębiewskiego “Irkę”, ostatnio pełniącego funkcję szefa Sztabu Okręgu Lublin Delegatury Sił Zbrojnych i WiN o prowadzenie wrogiej działalności przeciwko władzy ludowej, gdyż Gołębiewski zalecał, by nawiązywać kontakty z byłymi działaczami podziemia, wstępować masowo do (…) ZBoWiD uczestniczyć w zjazdach i kompromitować w wystąpieniach pracowników bezpieczeństwa i partię na ile się da, by w ten sposób budować sobie autorytet, i skupić wokół siebie byłe podziemie oraz ludzi wrogo ustosunkowanych do władzy ludowej (Raport z przeprowadzonej rozmowy ze Śmiechem Józefem ps. “Ciąg” z 25 XII 1957, Lublin, IPN Lu 00121 (1, k. 3l).
Śmiech oskarżał również innych swoich współpracowników z AK, podkomendnych i dowódców z hrubieszowskiego.
Zapytany przez kpt. SB J. Kościa, jakie widzi osoby poza wyżej wymienionymi, którymi organy bezpieczeństwa winny się zainteresować, odpowiedział, że według jego zdania należy zwrócić uwagę na osoby kontaktujące się z Gołębiewskim, Kwaśniewskim (Stefanem, ps. “Viktor”, d-cą oddziału AK i Kdtem IV Rejonu – przyp. K.A.T.) i Jachymkiem (Zenonem, ps. “Walenrod”, d-cą oddziału AK-WiN – przyp. K.A.T.), którzy są duchowymi przywódcami b. podziemia na “terenie woj. lubelskiego”. Ponadto “Ciąg” powiedział, że były komendant obwodu AK-WiN Hrubieszów por. Wacław Dąbrowski, ps. “Azja”, usilnie poszukiwany przez bezpiekę jest w Kanadzie i przysyła paczki wartościowe Kwaśniewskiemu.
Śmiech alias “A”
Jeszcze przed formalnym zaprzysiężeniem na ubeckiego informatora Śmiech składał SB kilkustronicowe doniesienia, m.in. z 9 stycznia, 25 stycznia i 12 lutego 1958 r. Podpisywał je już ps. “S”. Informacje, które interesowały bezpiekę, zbierał w czasie licznych wyjazdów i kontaktów towarzyskich na terenie całego kraju, biorąc udział w przyjęciach suto zakrapianych alkoholem, gdzie łatwo było cokolwiek usłyszeć. Zbierał je z dużym powodzeniem, gdyż nikt go nie podejrzewał, że jest TW, a z czasów okupacji miał piękną kartę bojową. Zdobywał sobie również i uznanie “prowadzących” go esbeków.
M.in. z polecenia bezpieki Śmiech alias “A”, “S” 9 lutego 1958 r. przybył do Wrocławia na ślub Zenona Jachymka, gdzie zebrało się kilkudziesięciu byłych członków AK. (ok. 70 osób) zaprzyjaźnionych z “Wiktorem”. Z tych uroczystości złożył niezwykle szczegółowe “doniesienie”, które można streścić kilkoma wyrazami: kto z kim i dlaczego? Informator SB nie unikał również kwestii tzw. stosunków damsko-męskich, które a jakże, interesowały jego mocodawców.
Tak więc na celowniku “Ciąga” znalazły się m.in. następujące osoby; M. Gołębiewski, Zygmunt Hofmann, ks. dr “Skowronek” z baonu “Wiktora”, Konrad Bartoszewski “Wir”, Stefan Kwaśniewski “Lux” vel “Wiktor II”, Karol Kostecki “Kostek”, Kazimierz Wróblewski “Maryśka”, Kot z hrubieszowskiego, Jan Turowski “Norbert”, “Grześ” (NN), Edward Błaszczak “Grom”, Marian Warda “Polakowski”, Józef Kaczoruk “Ryszard”, Stefan Gajewski “Królik” oraz ks. Biernacki.
“Ciąg” vel “S” tak m.in. scharakteryzował dla SB mowę na weselu ks. Biernackiego: Ten wcale nie wspomniał o Bogu i nie starał się nadać swemu przemówieniu tonu religijnego – przemówienie jego było czysto polityczne. Tu na tej sali – mówił (ks. Biernacki – przyp. K.A.T.) – zebrali się ludzie, którzy budują demokrację, tu jest prawdziwa demokracja – tu są spadkobiercy wszystkich powstań od Konfederacji Barskiej. Tu zebrała się Ziemia Lubelska, sam kwiat polskości. Ziemia Lubelska, a szczególnie miejscowość Komarów (skąd on i jego żona pochodzą) zapisała się pięknie w historii polskiej. Tu w Komarowie w roku 1865 już po upadku Powstania Styczniowego walczy jeszcze por. Zaliwski z garstką powstańców. W tej grupie jest również dziadek jego Biernacki. Rodzina Biernackich nigdy nie splamiła swego honoru. Cieszę się bardzo, że do tej rodziny wszedł tak wielki niezłomny rycerz jakim jest p. młody. Wierzę głęboko, że pan młody będzie dalej kroczył swoją wytyczoną drogą, że będzie świecił przykładem i innym w walce o demokrację i Polskę.
“Osobiście zadowolony” ze współpracy
Podczas spotkania z oficerem prowadzącym por. SB Romanem Żyjewskim, z Bydgoszczy, 12 lutego 1958 r. TW “S” – J. Śmiech oświadczył mu, że podatnymi do wznowienia wrogiej działalności na obecnym etapie są: Gołębiewski, Jachymek, “Skowronek”, “Wir” i Kot hrubieszowski. Osobnicy ci, jak oświadczył konfident, mocno liczą na ZBoWiD, którą to organizację chcą wykorzystać do swych celów – opanowania władzy swoimi ludźmi. Ponadto powiedział, że osobiście jest zadowolony z podejścia SB do jego osoby, nadmieniając, że gdyby miał do czynienia z ludźmi z naszych organów z którymi dawniej się znał, to nigdy by nie poszedł na współpracę. Poinformował przy tym, że dotychczasowy okres spotykania się z nami przeżył bardzo głęboko i nabrał przekonania, że w organach naszych zaszły duże zmiany na lepsze…
Jako następne zadanie TW “S” otrzymał udanie się do Mariana Gołębiewskiego, mieszkającego w tym czasie w Warszawie, zaś wyjazd miał nastąpić po uprzednim porozumieniu się z tow. Banaszakiem z Dep. III Wydz. I MSW w Warszawie.
Według “Raportu o zezwolenie na opracowanie kandydata na werbunek” J. Śmiecha, por. R. Żyjewski tak oceniał sprawę w piśmie do Naczelnika Wydz. III KW MO SB w Bydgoszczy: (…) przeprowadzono z kandydatem (na TW – przyp. K.A.T.) rozmowę, w której przekonano go, że odpowiedzialność jego (Śmiecha – przyp. K.A.T.) z wolnej stopy, nastąpiło dzięki naszym staraniom i zwrócono się do niego z prośbą o udzielenie nam informacji o interesujących nas osobach. Na naszą propozycję kandydat wyraził zgodę. Motywujące zaś jego opracowanie na konfidenta bezpieki, uzasadniał tym, że “Ciąg” utrzymuje zażyłe kontakty z działaczami podziemia (…). Cieszy się w tym środowisku zaufaniem i autorytetem oraz posiada możliwości informowania naszych organów (…). Potwierdzeniem tego mogą być doniesienia uzyskane od kandydata w których podaje charakterystyki poszczególnych działaczy z okresu konspiracji i po wyzwoleniu oraz zwraca uwagę na osoby, które są zdolne do podjęcia wrogiej działalności.
(…) Typowym przykładem zaufania i autorytetu jakim kandydat się cieszy w omawianym środowisku świadczy fakt zaproszenia jego (…) na wesele do Jachymka (…). Drugim wariantem zaufania wśród omawianych działaczy AK i WiN oraz możliwości rozpracowania tychże osób jest fakt zaproszenia przez Gołębiewskiego i Kwaśniewskiego naszego kandydata do złożenia im wizyt w Warszawie. Ponadto kandydat ma możliwości rozpracowywania (…) Sikę Henryka, zam. w Bydgoszczy (byłego członka NSZ – przyp. K.A.T.). (…) Z uwagi na to, że z kandydatem odbywają się już spotkania (…), dalsza współpraca zmierzać będzie do uzyskiwania informacji o nastrojach i zamierzeniach wspomnianej grupy. Ponadto w celu związania kandydata z SB należało: za uzyskane informacje wynagradzać pieniężnie, gdyż znajduje się on (tj. “Ciąg” – przyp. K.A.T.) w ciężkich warunkach materialnych.
Samo zaś dokonanie werbunku J. Śmiecha miało być według bezpieki uzależnione od wyniku rozprawy, a SB przewidywała w oparciu o ustalenia z Prokuraturą w Bydgoszczy, że nie zostanie on skazany powtórnie na więzienie. I tak się stało…
Naciskał na SB o zmianę mieszkania, dostał intratne stanowisko w spółdzielczości
W trakcie rozmów z SB Śmiech naciskał swoich mocodawców o zmianę mieszkania i pomoc w uzyskaniu nowej pracy. Oświadczono mu, iż w tej sprawie może liczyć na pomoc finansową, a także w kwestii mieszkania. Ponadto oświadczył, iż w kwietniu 1958 r. będzie chrzcił dziecko i ma zaprosić m.in. Gołębiewskiego i Jachymka, a to pociągnie koszty, prosił więc o wsparcie pieniężne. Wówczas otrzymał kolejne zadania odnośnie Gołębiewskiego, Kwaśniewskiego, Siki, Wójcika, Jachymka, Turowskiego i Kuncewicza…
26 marca 1958 r. Józef Śmiech vel “S” złożył agenturalne zobowiązanie o współpracy z bezpieką podpisując się nowym pseudonimem – “A”. Według raportu z dokonanego werbunku opracowanego kandydata na agenta z 27 marca 1958 r. skierowanego do z-cy Komendanta Wojewódzkiego MO Służby Bezpieczeństwa w Bydgoszczy, Śmiech został wprowadzony na lokal werbunkowy o krypt. “Grażyna” o 11.00, a werbunek zakończono o 14.00. Omówiono wówczas m.in. sprawę lepszej konspiracji agenta w stosunku do znajomych, aby odsunąć ew. podejrzenia i poruszono sprawę Danuty Szenk i innych potencjalnych wrogów władzy ludowej (sic!). Odnośnie mieszkania dla “Ciąga” postanowiono mu pomóc finansowo. Werbunek przeprowadzili ppor. SB Jan Żyjewski i kpt. Ryszard Skorupski. Zaaprobował go Naczelnik Wydz. III bydgoskiej SB mjr Jan Detmer.
Niebawem Śmiech vel TW “A” przeprowadził się do Lublina, gdzie otrzymał intratne stanowisko w spółdzielczości. Przeszedł wówczas pod skrzydła Naczelnika Wydz. III KW MO w Lublinie, a jego prowadzącymi z ramienia SB byli: kpt. Jan Kość i kpt. Józef Dudziak.
Rozpracowywał lubelski PAX i “reakcyjny kler”
W połowie 1968 r. TW “A” przystąpił z powodzeniem do rozpracowania kierownictwa Wojewódzkiego Oddziału “PAX” w Lublinie na czele z kier. Ziębą w ramach zadania zleconego przez Wydz. IV KW MO (SB), którym kierował wówczas kpt. mgr Cz. Wiejak. Kilka miesięcy później Śmiech przeniósł się do Skierbieszowa, gdzie otrzymał dobrze płatną synekurę w GS “Samopomocy Chłopskiej”, dalej też prowadził krecią robotę dla SB, ale już pod ps. “Wicher”. Jego prowadzącym był sam szef zamojskiej bezpieki ppłk SB Tadeusz Markowski (I z-ca komendanta Powiatowego MO ds. SB w Zamościu), który m.in. 20.10.1969 r. wypłacił swojemu podopiecznemu 500 zł i 15.01.1975 r. – 1000 zł.
TW Józef Śmiech ps. “Wicher” cieszył się zaufaniem swoich mocodawców z SB. Z wystawionej mu opinii z grudnia 1969 r. przez Wydz. III KW MO (SB) w Lublinie, którą podpisał kpt. Jan Kość, a przesłanej do Gabinetu Ministra MSW PRL Kazimierza Świtały, można się dowiedzieć, że Śmiech: w okresie współpracy podał szereg ciekawych informacji dot. zachowania się i zajmowania wrogich postaw przez osoby z b. podziemia reakcyjnego, które wykorzystywane były przez Służbę Bezpieczeństwa do profilaktycznego przeciwdziałania.
W 1960-1961 wprowadzony był do rozpracowania sprawy krypt. “Skryci”, prowadzoną na nielegalną organizację “Armia Wolnej Europy” i zadania wykonał bardzo dobrze. Uzyskane przez niego materiały posłużyły w tej sprawie do przeprowadzenia aresztu kilku członków organizacji (…). Na podstawie przekazanych przez niego materiałów został aresztowany jeden dezerter WP oraz zdjęto kitka jednostek broni w pow. zamojskim.
TW “Wicher” rozpracowywał również “reakcyjny” kler, który nie współpracował z bezpieką. Np. w woj. zamojskim, według stanu na grudzień 1982 r., ok. 20 proc. księży było tajnymi współpracownikami Służby Bezpieczeństwa, co daje jeden z najwyższych wskaźników w skali całego kraju. Ponadto Śmiech pozytywnie oddziaływał na osoby zajmujące wrogą postawę przeciwko PRL – szczególnie z b. podziemia.
Jest on jednostką sprawdzoną, wartościową i z perspektywą do dalszej pracy. I tak Józef Śmiech vel TW “Wicher” pracował rzetelnie dla bezpieki dalej … aż do śmierci… 18 kwietnia 1982 r. kiedy to zaprzestano z nim współpracy i wyrejestrowana z sieci agenturalnej (22.04.1982).
Niebezpieczny konfident
Takim był kpt. Józef Śmiech TW “A”, “S”, “Wicher”, kawaler Orderu Virtuti Militari i dwukrotnego Krzyża Walecznych, bohaterski “Ciąg”, a później już w Polsce Ludowej niebezpieczny konfident reżimowej bezpieki, m.in. inwigilujący swoich współtowarzyszy partyzanckich walk, który sprzeniewierzył się żołnierskiej przysiędze WP i Armii Podziemnej Rzeczypospolitej.
Dr Krzysztof A. Tochman, IPN Rzeszów, tygodnik Nasza Polska. Publikacje IPN Rzeszów można nabyć TUTAJ.
Autor jest historykiem i badaczem dziejów najnowszych. Współpracuje m.in. z redakcjami “Polskiego słownika biograficznego” Instytutu Historii PAN w Krakowie i “Małopolskiego słownika biograficznego uczestników działań niepodległościowych 1939-1956”. Autor książek m.in.: “Cichociemny z izdebek. Kapitan Michał Fijałka” (1993), “Michał Fijałka. W obronie Wołynia” (2004), “Słownik biograficzny cichociemnych”, t. 1-3 (1994-2002), “Adam Boryczka. Z dziejów WiN-u”, t. 1-2 (1991-2001). Najnowszą pozycją jest pierwszy tom książki “Z ziemi obcej do Polski” (2006), przedstawiającej losy żołnierzy PSZ na Zachodzie, którzy wrócili do kraju po II wojnie światowej.
(5432)
Panie Tochman.
Powyższe rewelacje dotyczące Józefa Śmiecha ps. Ciąg zamieszczasz gdzie tylko się da od 2008 roku począwszy od Kroniki Zamojskiej. Pańska praca powstała tylko w oparciu o zapiski ubeków nie uwzględnia natomiast prawdziwego życiorysu Józefa Śmiecha. Zawiera liczne kłamstwa i pomówienia np. Józef Śmiech nigdy nie mieszkał w Lublinie, miał dwoje dzieci itd. Ponadto kto ma bronić Józefa Śmiecha, który nie żyje od 1982 roku, nie żyje też od 2008 roku jego syn. Pozostaje mi tylko nadzieja że, pan również doświadczysz w życiu uczucia bezsilności.
warto, by p. Tochman odniósł się do filmu https://www.youtube.com/watch?v=2_NTiWmWtns