Dlaczego Stanisław Maczek nie został obwołany Naczelnym Wodzem Wojska Polskiego po 1989. I dlaczego jeszcze więcej obelg wywołało przywołanie Ryszarda Kuklińskiego
Po 1989 r., gdy zacząłem przyjeżdżać do Polski, zaproponowałem, aby gen. Stanisława Maczka obwołać Naczelnym Wodzem Wojska Polskiego. Odpowiedzią były pobłażliwe szyderstwa tolerancyjnych i zdziwiony strach komuny.Uhonorowanie gen. Maczka w taki sposób byłoby jawnym zerwaniem z sowieckim jarzmem w WP. Gen. Maczek – dla mnie ktoś zupełnie realny (mój kolega Peter Stachura, syn wachmistrza 24 pułku ułanów, wychował się u Generała na kolanach) jawił się przy tym jak postać na wpół mityczna, podobnie jak gen. Mieczysław Boruta Spiechowicz na I zjeździe Solidarności. Takich ludzi czerwoni i różowi nie doceniali. Szczyt obelg i paraliżujący strach wywoływał u nich pułkownik Ryszard Kukliński.
Płk Kukliński wrogów wolnej Polski przeraża na dwóch płaszczyznach – symbolicznej i praktycznej.
Wojciech Jaruzelski wyjaśnił o co chodzi. Jeśli Kukliński jest bohaterem, to kim jestem ja – zapytał retorycznie. No, cóż, sowieckim generałem przebranym w PRL-owski mundur, z kremlowskiej nominacji i moskiewskiego nadania. Płk Kuliński też był sowieckim oficerem w PRL-owskim mundurze, ale zdecydował się z tego wyzwolić. I dał świadectwo, że jest przede wszystkim żołnierzem polskim.
Aby obronić Ojczyznę przed nuklearną zagładą, stał się jednoosobową konspiracją, o czym już w Tysolu pisałem. Wybrał USA, największego wroga ciemiężyciela Polski, i z Ameryką współpracował. Zdobył dziesiątki tysięcy tajnych sowieckich dokumentów Układu Warszawskiego i przekazał do Waszyngtonu. Dzięki niemu Amerykanie rozpracowali Sowietów na wielu poziomach. Dobry wywiad był kluczem do stworzenia zwycięskiej strategii antykomunistycznej i zwycięstwa w zimnej wojnie. Informacje wywiadowcze były też niezbędne dla planów operacyjnych i taktycznych amerykańskiej ofensywy antysowieckiej.
Po pierwsze znając moskiewskie plany, Amerykanie zdjęli Polskę z własnych celów uderzenia nuklearnego i wycelowali rakiety w same Sowiety.
Po drugie Biały Dom wiedział, gdzie w razie wojny będzie się ukrywać sowieckie kierownictwo a moloch totalitarny nie walczy bez głowy.
Po trzecie najmniejsze szczegóły machiny sowieckiej agresji zostały ujawnione. I dzięki temu wymyślono jak jej przeciwdziałać. Np. amerykańskie technologie wojny powietrznej, a w tym rakiety i samoloty tank-killers zostały stworzone i rozwinięte na podstawie danych technicznych sowieckich czołgów.
Po czwarte informacje płk. Kuklińskiego na temat osobowości dowódców sowieckich były ogromne; po jego ucieczce komuniści wiedzieli doskonale, że zostali dokładnie rozpracowani w sensie personalnym i psychologicznym. To rozstrajało ich psychicznie i demobilizowało sowiecką wierchuszkę w kluczowym momencie gorbaczowskich prób ocalenia socjalizmu.
Ale dokonania wywiadowcze płk. Kuklińskiego są tym wspanialsze, że jego działalność historia przekuła w niezniszczalny symbol niezawisłości jednostki w totalnej niewoli, i to w jednej z kluczowych instytucji represji – w wojsku. W XIX w. wielu Polaków służyło w armiach zaborczych. Polska armia nie istniała. Większość w życiu prywatnym pozostawała dobrymi synami Ojczyzny, w życiu publicznym służąc zaborcom: carowi, cesarzowi czy kajzerowi. Pod zaborami było to możliwe, bowiem zaborcy zostawili sferę prywatności w spokoju. Na łonie rodziny, w majątku, czy w domu w mieście nadal trwała Rzeczpospolita. Człowiek mający oparcie we własności prywatnej pozostaje wolny, nawet jeśli jego kraj jest okupowany. Może wydać swoje pieniądze na to, co mu się podoba, w tym na sprawy krzewienia polskości. I polscy patrioci, nawet ci, którzy na co dzień służyli oficjalnie zaborcom, w tym i w wojsku, dokładali wszelkich starań, aby na swoim poletku krzewić polską gospodarkę, kulturę i politykę.
Co więcej, część oficerów służących w armiach zaborczych traktowała to jako przygotowanie wojskowe dla Polski. Niektórzy z tego skorzystali wspaniale, np. ppłk Romuald Traugutt, oficer carski, a następnie Naczelnik Powstania Styczniowego czy habsburski generał artylerii Tadeusz Jordan Rozwadowski, Szef Sztabu Wojska Polskiego w wojnie w 1920 r.
Służba we wrogich armiach nie musi znaczyć automatycznie zdrady. Gdyby w 1863 r. Traugutt walczył po stronie Moskali, a Rozwadowski zdezerterował do bolszewików – to byłaby zdrada. Nikt nie zarzuci zaprzaństwa mjr. Walerianowi Łukasińskiemu, który w wojsku Królestwa Polskiego stworzył konspirację niepodległościową. A zdrajcami byli ci polscy oficerowie, którzy po nocy listopadowej uciekli do wroga zamiast bić się z Moskwą.
Stąd płk Kukliński i jego wybór – wojny w cieniu – miały wymiar symboliczny. Można było różne rzeczy robić w armii PRL. Dopóki nie było się służalczym w stosunku do komuny, dopóki żołnierzy wychowywało się w tradycji polskiej, tak długo, jak głęboko w sercu i w mózgu oficer w tzw. ludowym wojsku pozostawał Polakiem a nie Sowietem, wszystko było w porządku. Oficerowie, którzy wiedzieli kto to Janek Krasicki czy Wanda Wasilewska, a nie wiedzieli kto Jan III Sobieski czy Emilia Plater, Polakami nie byli, a tylko polskojęzycznymi Sowietami. PRL-owcami. Płk Kukliński udowodnił im przede wszystkim, że takimi nie trzeba było być. On w najbardziej ekstremalny sposób zademonstrował, że w peerelowskim mundurze chadzali też Polacy. Cześć jego pamięci.
Chcesz podzielić się z Czytelnikami portalu swoim tekstem? Wyślij go nam lub dowiedz się, jak założyć bloga na stronie. Kontakt: niezlomni.com(at)gmail.com. W sierpniu czytało nas blisko milion osób!
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com
Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.