Piąte przykazanie, które większość osób zna jako „nie zabijaj”, powinno brzmieć „nie morduj”. Dlaczego? Wyjaśnia biblista prof. Michał Wojciechowski.
Oryginalny czasownik hebrajski (forma podstawowa racah) jest mocniejszy. Oznacza przestępstwo zabójstwa, a nie zabicie człowieka na wojnie czy w samoobronie, ani też ukaranie śmiercią. Tym bardziej nie oznacza zabicia zwierzęcia. Na temat tych możliwości Biblia uczy w innych miejscach. Natomiast ze względu na to, że dzieci poczęte Pismo Święte uznaje za istoty ludzkie, dzieci właśnie, a nie „płody”, przykazanie te obejmuje zakaz aborcji.
To jest przykazanie, które ma powstrzymać morderców. Jest to zakaz zabijania niewinnych, a nie zakaz zabijania np. w obronie własnej czy wrogów na wojnie. Uważam, że Kościół nie zajął ostatecznego stanowiska w sprawie kary śmierci. A to, że ostatnie dokumenty kościelne sprzyjają raczej zniesieniu kary śmierci, nie jest decydujące. Nie można bowiem w wypadku nauki Kościoła zaliczać do niej czegoś, co się sformułowało niedawno. Do wiary Kościoła należy to, co jest w Piśmie Świętym i w co Kościół stale wierzył. W wypadku takim jak stosowanie kary śmierci, gdy jest zupełnie jasne, że tradycja Kościoła do niedawna dopuszczała jej stosowanie, nie można powiedzieć, że teraz nagle nauczamy inaczej. Można powiedzieć, że chcielibyśmy, żeby kara śmierci była zniesiona, ale nie możemy zakazywać państwom jej stosowania, skoro Kościół się na to zgadzał przez kilkanaście wieków.
Chciałbym zwrócić uwagę na to, że Kościół oczywiście nigdy nie był zachwycony karą śmierci, ale ją też prawie zawsze dopuszczał. To tak jak z wojną, która jest rzeczą okropną, tak jak kara śmierci jest rzeczą okropną, natomiast nie możemy powiedzieć władzom państwowym, że prowadzenie wojny jest bezwarunkowo zabronione. I nie mówimy tego. Nauczanie Kościoła katolickiego w kwestii wojny jest dziś jednoznaczne: wolno państwu w obronie swoich obywateli wystąpić przeciwko niesprawiedliwemu agresorowi.
To, że państwa europejskie są generalnie przeciwko karze śmierci, jest wielką obłudą. W momencie kiedy istoty niewinne, czyli dzieci nienarodzone są masowo mordowane, to unoszenie się nad losem groźnych zbrodniarzy jest zupełnie nie na miejscu. Sens takiej dyskusji, jaką prowadzimy dzisiaj, jest tylko w kraju, gdzie aborcja jest całkowicie zakazana. Dopiero wtedy wolno mówić o zabranianiu kary śmierci.
W podobnym tonie wypowiadał się biblista Roman Zając:
W języku hebrajskim istnieją trzy określenia na zadanie śmierci. Słowo rasah znaczy dosłownie: „zamordować”. Zabicie kogoś na wojnie język hebrajski określa słowem harag, dla kary śmierci używany zaś jest czasownik hemit. W dekalogu przykazanie w języku hebrajskim brzmi: lo trisach (Wj 20, 13), a więc posługuje się konkretnym słowem rasah o konkretnej treści. Z wszystkich polskich przekładów jedynie Biblia Paulistów (pełne wydanie ukazało się w listopadzie 2008) tłumaczy poprawnie.
Dekalog zakazuje morderstw, natomiast nie zakazuje egzekucji wykonywanych na mordercach. Egzekucja nie jest bowiem morderstwem. Zresztą, zaraz po tekście dekalogu znajdziemy szczegółowe przepisy, kiedy kara śmierci powinna być stosowana. Tekst dekalogu jest znany w wersji katechizmowej, ale już mniej osób czytało księgi biblijne. Jeśli zaś ktoś czytał, to zdarza się, że popada w dysonans poznawczy. No bo jak to? Dekalog zakazuje zabijania, a potem Biblia wyszczególnia, kiedy należy zabijać? A wszystko to wynika z użycia w przekładach dekalogu bardziej neutralnego i bardziej ogólnego terminu niż w oryginale.
Prawo żydowskie było bardzo surowe i kara śmierci przewidywana była za wiele przestępstw niekoniecznie proporcjonalnych do tej kary, na przykład za złorzeczenie rodzicom albo za cudzołóstwo. Mimo rygoryzmu moralnego, starotestamentalne prawa wyróżniają się jednak na tle innych starożytnych religii wielkim humanitaryzmem.
Nieumyślny zabójca miał jeszcze możliwość schronienia się w tak zwanych „miastach ucieczki”, gdzie otrzymywał azyl i ochronę przed zemstą, jaką prawo przyznawało krewnym zmarłego (Lb 35,22-23). Starsi z miasta ucieczki ustalali na podstawie zeznań świadków, czy uciekinier nie popełnił przestępstwa umyślnie, gdyż w takim przypadku musieli wydać go miasteczku, z którego zbiegł.
Morderca, który dokonał zbrodni z premedytacją, nie miał prawa do azylu nawet łapiąc się rogów ołtarza, co normalnie zapewniało ochronę. Bóg wypowiada słowa o jednoznacznej wymowie: Jeśli zaś ktoś posunąłby się do tego, że bliźniego zabiłby podstępnie, oderwiesz go nawet od mego ołtarza, aby ukarać śmiercią” (Wj 21,14). Także w opisie przymierza noachickiego czytamy: „Upomnę się o waszą krew przez wzgląd na wasze życie – upomnę się o nią u każdego zwierzęcia. Upomnę się też u człowieka o życie człowieka i u każdego – o życie brata. [Jeśli] kto przeleje krew ludzką, przez ludzi ma być przelana krew jego, bo człowiek został stworzony na obraz Boga (Rdz 9, 2-6).
W tekście tym kara śmierci jest wręcz żądana przez samego Boga, który motywuje ją wielką godnością człowieka stworzonego jako obraz Boga. Zamordowanie bliźniego jest tak wielką zbrodnią, że może być za nią tylko jedna kara. Stary Testament nie pozostawia więc wątpliwości, co do godziwości stosowania kary śmierci. Postulaty zniesienia kary śmierci można wywodzić z różnych przesłanek humanitarnych, ale na pewno nie z V przykazania dekalogu.
źródło: Idziemy / Fronda / Stacja7
(5692)
Pytanie do biblisty – proszę objaśnić szerzej 10 przykazanie.
Serdecznie dziękuję i pozdrawiam