Działalność żydowskiej partyzantki na Nowogródczyźnie budzi liczne kontrowersje. W książkach i filmach jej członkowie przedstawiani są jako bohaterowie. Okoliczna ludność zapamiętała ich zaś jednak jako brutalnych, pozbawionych skrupułów bandytów.
Mord w Koniuchach
Jeden z żydowskich partyzantów wspominał:
„Pewnego wieczoru 120 najlepszych partyzantów ze wszystkich obozów wyruszyło w stronę wsi. Między innymi było około 50 Żydów, którymi dowodził Jaakow (Jakub) Prenner. […] Mieli rozkaz nie darować nikomu życia. Nawet bydło i nierogacizna miały zostać wybite, a wszelka własność spalona„.
Atak na polską wieś Koniuchy nastąpił w nocy 29 stycznia 1944 r. Nikt nie stawiał oporu. Zginęło kilkadziesiąt osób, a z zabudowań pozostały tylko zgliszcza. Główną przewiną mieszkańców był opór stawiany w czasie rekwizycji prowadzonych przez sowiecką partyzantkę. Ta, początkowo słaba, stopniowo rosła w siłę zasilana przez wywodzących się z terenów ZSRS żołnierzy niemieckich formacji pomocniczych i rozmaitych zbiegów. W latach 1942–1943 do lasu trafiła też duża grupa żydowskich uciekinierów z kowieńskiego getta.
Ponieważ zdobywanie żywności u Niemców było trudne oraz ryzykowne, zarówno żydowscy, jak i sowieccy partyzanci poszli dużo łatwiejszą drogą. Żyli głównie na koszt miejscowej ludności – polskie, białoruskie i litewskie wsie były dosłownie pustoszone przez ekipy „zaopatrzeniowe”.
Jeden z partyzantów, Izrael Weiss, wspominał:
[quote]Oddział w sile kompanii pod dowództwem Szlomo Branda wyruszył o zmroku tego zimowego dnia, aby zaopatrzyć się w prowizję w bogatej wiosce niedaleko miasteczka Ejszyszki. Do celu dotarliśmy około północy. Wystawiliśmy czujki po obu stronach wioski, a ja wraz ze swymi ludźmi wszedłem do pierwszego gospodarstwa. […] Pracowaliśmy jak w gorączce, przez całą noc zbierając jedzenie i byliśmy gotowi do odwrotu, gdy zaświtał ranek. Szlomo i 20 jego ludzi zostało z tyłu, aby osłaniać nasz odwrót. My jechaliśmy na saniach. W żadnym wypadku nie był to jakiś wyjątek.[/quote]
Chłopom zabierano wszystko: ubrania, żywność i zwierzęta gospodarskie bez oglądania się, czy wieś będzie w stanie przeżyć najbliższą zimę. Bezwzględny rabunek prowadziły zorganizowane „grupy zaopatrzeniowe” luźne kupy maruderów szukających lepszego jedzenia i wódki. Bezmyślnie niszczono chłopski dobytek, rozbijano siekierami drzwi, wyłamywano okna.
Litewski historyk Rimantas Zizas napisał:
[quote]Do Puszczy Rudnickiej idzie co noc sześć–osiem furmanek, skąd nigdy nie wracają wozy i konie »w porządku«: jeden koń wrócił siekierą porąbany (pokaleczony). Z lasu, skąd wieśniacy jadą po drzewo, wracają, płacząc, bosi i bez siermięgi. W ciągu krótkiego czasu większość koni stała się niezdolna do pracy, wozy połamane, w okresie 1–1,5 miesiąca więcej niż połowa mieszkańców pozostała bez ubrań i butów.[/quote]
Sieć niemieckich i litewskich posterunków była słaba. Chłopi zaczęli więc zbierać broń i tworzyć oddziały samoobrony. Ale takie działania Sowieci odbierali jako wrogie i mścili się za stawianie oporu. Właśnie w ramach takich represji zniszczono wieś Koniuchy.
Cała sprawa jak w soczewce skupia problem konfliktu między chłopami a żydowską i sowiecką partyzantką. Jedni i drudzy chcieli przeżyć, uwikłani w dramatyczne wydarzenia wojenne i ponoszący skutki ludobójczej – wobec Żydów – polityki niemieckiego okupanta. Do dziś sprawa Koniuchów jest interpretowana odmiennie. Żydowscy partyzanci chwalą się udziałem w brutalnej pacyfikacji wsi, której nazwa jest symbolem zbrodni dla wielu Polaków.
Tuwja Bielski
Ale sprawa Koniuchów to tylko wierzchołek góry lodowej. Poważne kontrowersje dotyczą także innych żydowskich oddziałów partyzanckich z Nowogródczyzny. Kilka lat temu jeden z nich stał się słynny za sprawą hollywoodzkiej produkcji pt. „Opór”. W rolę jego dowódcy – Tuwji Bielskiego – wcielił się Daniel Craig znany m.in. z kolejnych części przygód Jamesa Bonda.
[quote]Kłopot jednak w tym, że heroiczna kinowa epopeja zawierająca widowiskowe sceny bitew z Niemcami to historyczna mistyfikacja.[/quote]
Kilkusetosobowe zgrupowanie Tuwji Bielskiego było tzw. oddziałem rodzinnym: w znacznej części składał się on z kobiet, dzieci, starców, którzy schronili się w lesie w czasie Holocaustu. Choć oddział posiadał broń, nie podejmował działań przeciwko Niemcom, ograniczając się do „konfiskat” u okolicznej ludności. Samo funkcjonowanie obozu i stosunki w nim panujące dalekie były od martyrologicznych schematów.
[quote]Dochodziło tu do brutalnych aktów przemocy i zabójstw, panowały ogromne dysproporcje pomiędzy wynędzniałą masą uciekinierów a wystawnym dworem samego Bielskiego, dysponującego dużą ilością złota, obcych walut i obwieszonym klejnotami haremem.[/quote]
Kiedy w okolicy pojawiły się duże oddziały partyzanckie Sowietów, ponad 100 młodych mężczyzn z obozu Bielskiego wcielili w swoje szeregi. Ci jednak nie kwapili się do walki, masowo uciekając do swojego obozu. W końcu Sowieci zaakceptowali sytuację, w której żydowski obóz był wykorzystywany wyłącznie do celów pomocniczych: na rzecz sowieckiej partyzantki pracowały tam zakłady krawieckie, warsztaty, rzeźnie, piekarnie.
Około 60 uzbrojonych ludzi zajmowało się „akcjami zaopatrzeniowymi”. Sam Bielski nazywał je potem po prostu „rabunkiem”. Ich skala daleko przekraczała typowe konfiskaty niezbędne do przeżycia obozu. Żydowscy partyzanci nie przestrzegali elementarnych zasad umiaru, które respektowali nawet – znani z rozmaitych ekscesów – Sowieci. Brutalnie rabowano wsie, które wcześniej poniosły duże ofiary na rzecz partyzantki, i te spacyfikowane przez Niemców.
Cwi (Henryk) Issler, lekarz z grupy Bielskiego, wspominał po latach:
[quote]Rozpoczęły się konflikty z okolicznymi rosyjskimi oddziałami partyzanckimi oraz z naczelnym dowództwem ruchu partyzanckiego, które twierdziło, i słusznie, że ludność okoliczna staje się wroga wobec partyzantów z powodu zbyt dużych konfiskat żywności. Tym bardziej że byli między nami tacy, którzy nadużywali i zabierali u wieśniaków nawet przyjaźnie ustosunkowanych artykuły zbytku, jak kury, masło, miód, pomimo wyraźnego rozkazu, że artykuły tego rodzaju konfiskować wolno tylko w wioskach odległych, wrogich, położonych blisko miast i będących na usługach policji białoruskiej. Rodzinna grupa Bielskiego stawała się powoli problemem dla ruchu partyzanckiego.[/quote]
Ostrzej opisywały sytuację meldunki AK:
[quote]Do band dołączają się Żydzi, którzy są bezwzględni i mściwi. W rejonie Nowogródka mają miejsce częste napady rabunkowe, szczególnie band żydowskich, które są bardzo okrutne i bezwzględne.[/quote]
W lutym 1944 r. oddział Bielskiego został nawet rozbrojony przez sowieckich partyzantów z brygady „Wpieriod”, a jego członków pobito za znęcanie się nad okoliczną ludnością. Podobne kłopoty były z innym słynnym żydowskim obozem rodzinnym, którym dowodził Symcha Zorin. Jako alkoholik i rzezimieszek cieszył się on jak najgorszą opinią ludności.
Długie ręce Moskwy
W bogatej literaturze wspomnieniowej i opracowaniach naukowych wydanych na Zachodzie żydowska partyzantka z Wileńszczyzny i Nowogródczyzny często opisywana jest jako zjawisko działające niemal niezależnie od Sowietów. Podkreśla się jej żydowski charakter i realizowanie własnych, innych niż sowieckie celów.
Rzecz wygląda nieco inaczej już na prezentowanych w tych samych książkach fotografiach. Pełno na nich ludzi w sowieckich mundurach z „pepeszami” w rękach. Na czapkach widnieją czerwone gwiazdy, a na piersiach sowieckie ordery. Zdjęcia uzupełniają prezentowane dokumenty: legitymacje sowieckiej partii komunistycznej (partbiliety), zaświadczenia o członkostwie w Komsomole.
[quote]Ta ikonografia dokumentuje fakt zupełnie oczywisty: grupy żydowskie nie były bytem samodzielnym, tylko częścią sowieckiego systemu partyzanckiego. Operujące na tych terenach silne liczebnie sowieckie brygady partyzanckie doprowadziły do podporządkowania rozmaitych „luźnych” grup pozostającemu za linią frontu Litewskiemu Sztabowi Partyzanckiemu. Dowództwa oddziałów wyznaczane były przez struktury partyjne, wewnątrz oddziałów funkcjonowały jaczejki partii komunistycznej i organizacji młodzieżowej – Komsomołu. Wewnątrz oddziałów istniały rozmaite komórki specjalne podporządkowane NKWD. Całość generalnie reprezentowała interesy sowieckie i wykonywała polecenia Moskwy.[/quote]
Głównym zadaniem stawianym przez sowiecką centralę na tyłach była dezorganizacja niemieckich linii zaopatrzeniowych. Wobec niezdolności podkomendnych Bielskiego i Zorina do walki z Niemcami sowieckie dowództwo wyznaczało im inne zadania, sprowadzające się do działań pomocniczych: „wyciskania” zaopatrzenia z okolicznej ludności oraz do akcji typowo pacyfikacyjnych.
Drugim ważnym celem Moskwy było rozszerzanie sowieckich wpływów na ziemiach anektowanych przez ZSRS na skutek paktu Ribbentrop-Mołotow. Z tego punktu widzenia wrogiem numer jeden dla struktur NKWD uplasowanych w sowieckiej partyzantce były polskie i litewskie organizacje niepodległościowe. Sporządzano stosowne listy proskrypcyjne „wrogiego” elementu, przeznaczonego do likwidacji po powrocie sowieckiej władzy. Przeprowadzano zabójstwa, trwały pacyfikacje dokonywane przez sowiecką partyzantkę. Spalono Derewno, spacyfikowano wioski: Koniuchy, Szczepki, Prowżały, Kamień, Niewoniańce, Izabelin, Kaczewo, Babińsk i Ługowicze.
[quote]Najdramatyczniejszy przebieg miała akcja na Naliboki, w których także działała polska samoobrona. W maju 1943 r. miasteczko zostało spacyfikowane przez duże siły sowieckich i żydowskich partyzantów z Brygady im. Stalina. Zamordowano ponad 100 osób.[/quote]
Warto pamiętać, że po wkroczeniu Sowietów część partyzantów trafiła do aparatu partyjno-państwowego sowieckiej Litwy i Białorusi, do Armii Czerwonej i NKWD, kontynuując zwalczanie polskich oraz litewskich antykomunistów.
Rola, jaką odegrała żydowska partyzantka na Nowogródczyźnie, jest więc skomplikowana. Mieszkańcy tych ziem zmagali się z dwoma zbrodniczymi totalitaryzmami: komunizmem i narodowym-socjalizmem; walczyli o niepodległość z dwoma okupantami. Ze względu na odrębność losów i skomplikowane uwarunkowania wojenne żydowscy partyzanci działali po stronie komunizmu oraz sowieckich okupantów.
Historia i pamięć
Trzeba pamiętać, że Żydzi nie dokonywali tu jakichś samodzielnych wyborów. To hitlerowska polityka eksterminacyjna zapędziła ich do partyzantki w nadziei na przetrwanie. Bez względu na kontrowersje związane z metodami działania Symchy Zorina czy Tuwji Bielskiego setkom ich podkomendnych udało się przetrwać w lesie do czasu ponownego wkroczenia na te tereny Armii Czerwonej. Z tego punktu widzenia bez wątpienia byli oni bohaterami.
Ale pozostaje problem zaangażowania partyzantów żydowskich w sowieckie działania przeciwko Polakom i Litwinom, udział w pacyfikacjach. Jest i problem oceny ich stosunku do miejscowej ludności. Czy nie można było próbować jakoś rekompensować ludności strat za pomocą pieniędzy i mienia zdobywanych u Niemców? Czego jak czego, ale akurat złota i obcych walut zabranych współrodakom Bielskiemu nie brakowało. Czy nie należało poszukać tu jakiegoś modus vivendi zamiast traktować chłopów z taką brutalnością? Przecież okoliczni wieśniacy często byli biedni, nadto obciążeni kontyngentami nałożonymi przez Niemców. Regularne łupienie ich żywności i dobytku oznaczało dla nich śmierć głodową.
Izraelski historyk Dov Lewin, który w czasie wojny sam był partyzantem na tych terenach, wskazywał na liczne anomalie zachowań swoich współtowarzyszy, spowodowane dramatycznymi przeżyciami. Zaliczał do nich m.in. brak szacunku dla ludzkiego życia, zaburzenia psychiczne, mordowanie jeńców niemieckich i nienawiść do miejscowej ludności. Ta wojna była niesłychanie brutalna. Trudno wymagać przestrzegania zasad społecznych przez ludzi, którym otaczający system hitlerowskiego bezprawia odmawiał elementarnego prawa do życia.
[quote]Ale tak skomplikowany obraz sytuacji, w której znaleźli się na tych terenach Polacy i Żydzi pod hitlerowską okupacją, w USA czy Izraelu w ogóle nie jest znany. Żydowscy partyzanci Bielskiego czy Zorina są traktowani tu jako niekwestionowani bohaterowie. Nie ma w tym nic dziwnego, zważywszy na fakt, że niemal wyłącznie oni sami byli twórcami opisu swojej działalności. W opowieściach tych roi się od wielkich bitew stoczonych z Niemcami i regularnie wysadzanych pociągów. Opowieści te to głównie literacka fikcja.[/quote]
Co więcej, z braku jakichkolwiek poważniejszych dokonań w walce z Niemcami byli partyzanci na wielkie bitwy przerabiają historie… pacyfikacji polskich wsi.
Isaac Kowalski napisał:
[quote]Wieśniacy i mały garnizon niemiecki [sic!] odpowiedzieli ciężkim ogniem, ale po dwóch godzinach walki wioska wraz z ufortyfikowanymi pozycjami została zniszczona.[/quote]
Inny partyzant nazwiskiem Geplern napisał:
[quote]W wiosce Koniuchy, jakieś 30 km od bazy partyzanckiej, usadowił się niemiecki garnizon. Faszyści ścigali partyzantów, zastawiali na nich zasadzki na drogach. Kilka zgrupowań partyzanckich […] otrzymało więc rozkaz zniszczenia placówki bandytów. Na początku rozkazano Niemcom wstrzymać ich działalność i oddać broń. […] Niemcy zajmowali kilka domów i otworzyli ogień kulami dum-dum ze swych pistoletów maszynowych. Trzeba było szturmować każdy dom. Zastosowano kule zapalające, granaty ręczne, race świetlne, aby eksterminować Niemców. Kowieńscy partyzanci Dawid Tepper, Jankiel Ratner, Pejsach Folbe, Lejzor Zodikow i inni zaatakowali wroga, nie zważając na ostrzał. Silny Lejb Zając zaatakował jeden z budynków, a zużywszy całą amunicję, wyrwał karabin z rąk Niemca i zaczął bić wroga kolbą od karabinu, aż pękła.[/quote]
Żaden czytelnik z USA czy Izraela nie będzie wiedział, że w taki sposób Kowalski opisał pacyfikację Koniuchów. Co prawda inni partyzanci pisali wprost, że to jednak nie hitlerowskie garnizony, tylko rozprawa z okolicznymi wsiami, ale jest bardzo wątpliwie, by w kimkolwiek wywoływało to jakąś głębszą refleksję czy też współczucie. Bo jak można przeczytać w partyzanckich wspomnieniach, ci chłopi „wspierali faszystowskie AK”, a nawet opierali się „akcjom rekwizycyjnym” partyzantów. Nic też dziwnego, że trzeba było ich pacyfikować. W prostym, jednowymiarowym świecie opisanym przez bohaterskich żydowskich partyzantów nie ma miejsca na kontrowersje czy wątpliwości…
Piotr Gontarczyk, „Żydzi z czerwoną Gwiazdą”, artykuł ukazał się w miesięczniku „Uważam Rze Historia” (czerwiec 2012 r.)
(786)