Rafał Ziemkiewicz w wywiadzie dla Polska The Times:
[…] Ubolewam, że zamiast o tym pamiętać, wolimy pławić się w martyrologii i wspominać zrywy, w których bohaterstwem próbowano nadrobić brak tych pozostałych elementów. To 15 sierpnia, a nie 1 powinien być osią całej naszej narracji historycznej.
Wzorcem dla następnych pokoleń powinna być Polska zwycięska, a nie zmasakrowana. Myślę, że pośród innych przyczyn nie ostatnią jest tu tchórzostwo polityków. Przez większość czasu istnienia III Rzeczpospolitej rządziło nią środowisko bardzo nadskakujące Rosji.
Taki tchórzliwy „appeasement” w duchu Chamberlaina, którego symbolem pozostanie czczenie przez prezydenta Komorowskiego w rocznicę bitwy najeźdźców. Oni nie umieli się postawić Moskwie nawet w sprawie tych parszywych pomników sowieckiego podboju w każdej miejscowości czy bezprawnie trzymanych nieruchomości w Warszawie. Bali się po prostu, że upamiętnianie Bitwy Warszawskiej Moskwę rozdrażni i Europa nas za to zruga.
To, że przez 25 lat nie zbudowano muzeum Bitwy Warszawskiej, jest tylko izba pamięci w Ossowie, to jest megaskandal. To przecież to powinno być najważniejsze muzeum w Warszawie! Oś naszej polityki historycznej – powinniśmy nim na każdym kroku przypominać Zachodowi, przed czym ich uratowaliśmy. Ale wygodniej czcić powstanie warszawskie, bo Niemcy nie próbują rehabilitować Adolfa Hitlera, twierdzić, że racje były pośrodku i tak dalej. Natomiast putinowska Rosja wciąż kłamie, że Polacy mordowali sowieckich jeńców z 1920 r., czy że 17 września tylko w 1939 r. wkroczyła z konwojami humanitarnymi na prośbę ludności. A państwo polskie się tym kłamstwom, przynajmniej jak dotąd, nie przeciwstawia z należytą mocą.
[quote]Cierpienie nie uszlachetnia. Bardzo celnie na ten temat mówił nestor amerykańskiej psychologii Philip Zimbardo: Polacy jako zbiorowość przejawiają syndrom stresu pourazowego. Jako grupa zachowujemy się podobnie jak pacjenci, którzy padli ofiarą strasznych katastrof czy zbrodni. Polacy mają zaniżone poczucie własnej wartości, bardzo złą samoocenę. Łatwiej im uwierzyć, że ich klęski były piękne, niż w to, że bywali w dziejach zwycięzcami, radzili sobie, triumfowali, i to dzięki przymiotom, które dziś uważają za zupełnie sobie obce – na przykład sprawności organizacyjnej.[/quote]
[Bierze się to] z wyniszczenia elit przez wojnę i stalinizm, z pięćdziesięciolecia PRL, promującej szumowiny kosztem ludzi przyzwoitych, niszczącej „kapitał społeczny”. Polska przedwojenna, ukształtowana przez wielkie zwycięstwo, była zupełnie inna, aż do przesady. Upojona własnymi możliwościami, przekonana o mocarstwowości, rojąca o zdobywaniu kolonii. A także przekonana, że krew przelana za Ojczyznę nigdy się nie marnuje, że nawet przegrane powstania, jak to z 1863 r., niosą sukces w przyszłości. To właśnie sprawiło, że w II wojnie światowej nasze elity tak wyniszczały się ofiarną walką w sytuacji całkowicie beznadziejnej. Bohaterstwo niepoparte rozumem oznaczało niestety przekształcenie przegranej w całkowitą zagładę. A po zagładzie Polacy z kolei popadli w depresję, z której do dziś nie mogą się wyleczyć.
[…] Niczym nieuzasadnione twierdzenia, że nie byłoby sierpnia 1980, gdyby nie było sierpnia 1944, to kalki myślenia przedwojennego o powstaniu styczniowego. Ale Polska międzywojenna zawdzięczała wszystko nie klęsce 1863, tylko sukcesowi 1920 r. Ten sukces natchnął Polaków ofiarnością, patriotyzmem w stopniu nieporównywalnym z dzisiejszymi czasami. Dziś mamy do czynienia z ogromnym kryzysem w tej materii.
cały wywiad z Rafałem Ziemkiewiczem na stronie Polska The Times!
(22)