Stworzył elitarną jednostkę powietrzno-desantową – pierwszą w historii Wojska Polskiego. Po wojnie, odarty z honoru, pracował w Anglii jako zwykły robotnik.
Hasłem, które stworzył dla swojej brygady było „Najkrótszą drogą!”. Oznaczało to, że jednostka miała dotrzeć błyskawicznie – na spadochronach z pomocą walczącej Warszawie. Kiedy w 1943 roku dostał od Brytyjczyków propozycję objęcia dowództwa nad brytyjską dywizją spadochronową i połączenia jej z jego 1. Samodzielną Brygadą Spadochronową Sosabowski odmówił. Nie chciał wcielić jej do brytyjskiej dywizji, bo uważał swoją jednostkę za niezależne polskie wojsko.
Sosabowski miał przygotować swoich żołnierzy do przerzutu do Polski. Wobec zbliżającej się inwazji alianckiej we Francji kończyły się długie przygotowania polskich spadochroniarzy. 6 czerwca 1944 roku zapadła jednak ostateczna decyzja o przekazaniu 1. SBS pod brytyjskie dowództwo. Niestety w trakcie niekorzystnego rozwoju sytuacji politycznej i militarnej w Polsce zadania operacyjne 1. SBS zostały zmienione. Brytyjskie dowództwo nie zdecydowano się na przerzucenie nawet części żołnierzy do stolicy. 1 SBS dostała za to rozkaz udziału w operacji „Market-Garden” w Holandii, która była największą operacją powietrznodesantową w II wojnie światowej.
Trudności w nawiązaniu łączności z oddziałami brytyjskimi, błędy w rozpoznaniu terenu izła pogoda, zmusiły polskich żołnierzy do lądowanie na teren walk pod Arnhem, gdzie przeważały siły niemieckie. Sytuacja tam panująca zaskoczyła siły alianckie, rozkazy powierzone polskiej brygadzie okazały się nieadekwatne. Mimo arcytrudnego lądowania brygada, dowodzona przez gen. Sosabowskiego wykazała się bohaterstwem. Przy silnym ostrzale jedynie nieliczni spadochroniarze przeprawili się na północny brzeg Renu obsadzony przez silne oddziały przeciwnika.
Nie było to jednak wystarczające wsparcie dla słabnących Brytyjczyków. Sosabowski, orientując się w realnej sytuacji pod Arnhem nie chciał doprowadzić do całkowitej klęski polskich jednostek. Skrytykował plan operacyjny i decyzje podejmowane w sztabie aliantów. Miał rację doradzając wspólne uderzenie XXX Korpusu i 1. SBS na Arnhem. Brytyjczycy jednak nie chcieli dłużej walczyć. Jeszcze przed zakończeniem bitwy pod Arnhem doprowadzili własną dywizję spadochroniarzy i polską brygadę do masakry.
[quote]Jednak za swoją krytykę i odmowę objęcia dowództwa nad brytyjską dywizją, co wiązałoby się z formalnym wzięciem pełni odpowiedzialności za odgórne rozkazy narzucane przez sztab, spotkała go później niezasłużona kara i osobisty rewanż ze strony gen. Fredericka Browninga. Mimo klęski pod Arnhem Brytyjczycy szukali sposobu na ogłoszenie całej operacji za „częściowy sukces”. Próbowali także zrzucić odpowiedzialność na Sosabowskiego, zarzucono mu zbyt dużą samodzielność i lekceważenie rozkazów. Został dyscyplinarnie zwolniony z wojska. Do cywila wyszedł zaledwie z 300 funtami odprawy. Do końca życia pracował jako robotnik.[/quote]
Dopiero pośmiertnie otrzymał holenderski medal Brązowego Lwa. Królowa Beatrix odznaczyła w 2006 roku 1. Polską Samodzielną Brygadę Spadochronową najwyższym odznaczeniem wojskowym Holandii, Orderem Wojskowym Wilhelma.
(4286)
Tak zawsze jak ich już nie ma historia ocenia że są zasłużeni ale dla nich po wojnie to była porażka i katastrofa osobista brak słów Tu nie ma co sie rozpisywać Dywizjon 303 szereg innych oddziałów byli po wojnie pomiatani hańba i tyle ale dobrze że teraz chociaż o nich wspominają bo jak można Dywizjon 303 obciazyc kosztami za uzyczenie lotniska samolotów itp i te koszta Angole sobie wzieli z naszego złota zdeponowanego na zachodzie o ile sie nie myle Kanada Hańba
JAK MOZNA BYLO ZAKAZAC PRZEMARSZU POLSKICH ZOLNIERZY W DEFILADZIE ZWYCIEZCOW W lONDYNIE 8 CZERWCA 1946 ROKU.HANBA.