Portal informacyjno-historyczny

Człowiek Nieuwikłany

Jak Michnik cieszył się, że go zwinęli, czyli PRL okiem genialnego obserwatora

w Recenzje


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze
Człowiek Nieuwikłany
Człowiek Nieuwikłany

W ramach „Biblioteki Glaukopisu” ukazała się kolejna książka Piotra Skórzyńskiego. Tym razem jest to „Człowiek Nieuwikłany. Wspomnienia z PRL”. Gdyby był to utwór bez tytułu, należałoby nadać mu nazwę „Bez litości”. Autor nie ma bowiem litości dla siebie, ale również dla ludzi, z którymi się stykał. Mottem wspomnień są słowa XIX wiecznego poety i dramaturga, Fryderyka Hebbela – „Szczerość to pożerający wszystko ogień – nic dziwnego, że tak niewielu na nią stać”. I tej zasady się konsekwentnie trzyma.

Wspomnienia rozgrywają się na dwóch planach. Na jednym autor opisuje siebie i swoją rodziną, zaś na drugim poznajemy jego znajomych, przyjaciół, mniej i bardziej poważne związki z kobietami. I każdy z tych planów jest niezwykle interesujący. Skórzyński pochodził ze starej rodziny arystokratycznej, z Radziwiłłów, którym przyszło żyć w całkiem nowych czasach, w których nic już nie było takie jak kiedyś. Pokazuje problemy tych ludzi z dostosowaniem się do czasów PRL. Pozbawieni majątków, pozycji, często z trudem znajdujący pracę, nie mogli się odnaleźć w świecie, w którym przyszło im żyć:

[quote](…) mój ojciec urządził sobie azyl w swoim pokoju. Były tam chińskie sztychy, mały „arras” na ścianie, dywan, mnóstwo książek, piękna stara lampa, jakieś bibeloty. Na pewno żaden z sąsiadów-lotników nie powiedziałby na ten widok, że to pokój człowiek, który nie ma za co wyżywić rodziny. A tak było (…) Żeby tę schizofrenię doprowadzić do apogeum, było jeszcze mieszkanie moich dziadków, wypełnione starymi obrazami i różnymi bibelotami (w rodzaju muszkietu napoleońskiego), które komuniści pozwolili wywieźć dziadkowi z jego majątku. Prosto z robotniczo-wojskowego osiedla przyjeżdżaliśmy więc do dziewiętnastowiecznego ziemiańskiego salonu.[/quote]

Autor pokazuje różne postawy przedwojennych arystokratów wobec komunizmu – obojętność, duchową emigrację, ugodowość, pogodzenie się z losem, niechęć. Podziwia też zaradność: „(…) kuzyn mojej matki, hr. Plater, zdołał jakoś przekonać władze, że on także jest Żydem z pochodzenia. W końcu cała rodzina wyjechała do Szwecji”. Niektórych zachowań nie jest w stanie zrozumieć. Porażający jest opis powrotu z matką z wycieczki do Paryża. Autor prosi matkę, żeby przewiozła cześć kupionej we Francji literatury. Matka nie zgadza się, tłumacząc, że jest lojalna wobec komunistycznych władz.

Bardzo interesujące są zapiski o ludziach, których poznał na swojej drodze. Wspomina m.in. Antoniego Słonimskiego, reżysera Krzysztofa Krauze, Henryka Berezę, Adolfa Rudnickiego, Henryka Krzeczkowskiego, Aleksandra Małachowskiego, Andrzeja Samsona, Józefa Dajczgewanda czy Adama Michnika, którego autor poznał w latach sześćdziesiątych, a po internowaniu 13 grudnia 1981 r. siedział z nim w jednej celi. Tak pisze o uwięzieniu:

Pierwszy miesiąc pobytu w więzieniu – trzeba przyznać, w dość łagodnych warunkach – wspominam jako jeden z najlepszych okresów w moim życiu. Sprawiała to przede wszystkim obecność w naszej celi Adama Michnika i Marka Barańskiego. Ten pierwszy szybko zgromadził wokół siebie mały dwór, na którym główną postacią był Piotr Mroczyk, późniejszy dyrektor Polskiej Sekcji Radia Wolna Europa, i gdakał równie głośno, co zabawnie, całkiem jak indyk z wielkim czerwonym grzebieniem, puszący się na podwórku. Ten drugi był naukowcem z Uniwersytetu, z którym świetnie się rozumiałem, i dużo rozmawialiśmy na wszystkie tematy. Byliśmy w dodatku bohaterami (!!), a oprócz prestiżu mieliśmy paczki żywnościowe i ubraniowe z Zachodu, o zawartości których ci na „wolności” mogli tylko pomarzyć.

I dodaje:

Dobre samopoczucie Michnika brało się z prostego powodu: jak nam wyznał, bardzo się cieszył, że go zwinęli, bo inaczej musiałby podejmować jakieś decyzje polityczne, a w rzeczywistości nie miał pojęcia, co robić. Tutaj mógł wygłaszać bon moty, grać w pokera, dyskutować o endecji, pouczać niesubordynowanych prawicowców (któregoś dnia radiostacja więzienna powiadomiła nas, że internowany Michnik otrzymał pochwałę komendanta za wzorową postawę) i pisać górnolotne, pozbawione konkretów listy w stylu młodego Gandhiego, na którego pozował

Książka Piotra Skórzyńskiego jest opowieścią fascynującą, autor na szczęście nie koncentruje się wyłącznie na sobie, ale jako doskonały obserwator rzeczywistości pokazuje świat PRL. Obala mity i stereotypy o tych ludziach, obdziera z patyny i pomnikowości. Przekazuje też gorzką prawdę o społeczeństwie, które po II wojnie światowej utraciło swoją pamięć i nie wiadomo, czy będzie w stanie ją odbudować.

Mateusz Rawicz

Piotr Skórzyński „Człowiek Nieuwikłany. Wspomnienia z PRL”, Biblioteka Glaukopisu, Warszawa 2012.

(139)

Chcesz podzielić się z Czytelnikami portalu swoim tekstem? Wyślij go nam lub dowiedz się, jak założyć bloga na stronie.
Kontakt: niezlomni.com(at)gmail.com. W sierpniu czytało nas blisko milion osób!
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Idź na górę