Portal informacyjno-historyczny

14 grudnia 1658: to niezwykłe wydarzenie zapisało się w polskim hymnie: Jak Czarniecki do Poznania po szwedzkim zaborze […] wrócim się przez morze

w Bez kategorii


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze

Rok 1658 był trzecim rokiem zmagań polsko-szwedzkich. Wojska Karola X Gustawa, które początkowo w szybkim tempie zajmowały kolejne prowincje polsko-litewskie, napotkały coraz bardziej zacięty opór. Wydarzenia w Rzeczpospolitej zaniepokoiły Duńczyków, którzy obawiali się, iż po zakończeniu wojny w Polsce, będą kolejną ofiarą agresji szwedzkiej.

Akwarela ,,Przeprawa Czarnieckiego z wojskiem na wyspę Alsen", Juliusz Kossak (1879 r.).
Akwarela ,,Przeprawa Czarnieckiego z wojskiem na wyspę Alsen”, Juliusz Kossak (1879 r.).

powyżej: Przeprawa wojsk Stefana Czarnieckiego na wyspę Als w Danii w 1658r. (autor nieznany XIXw.)

Dlatego po rozbiciu przez Polaków najazdu Jerzego II Rakoczego w 1657 r. król Danii zawarł sojusz z Rzeczpospolitą i z pozostającą z nią w aliansie od 1656 r. Rosją. Dodatkowo króla polskiego Jana II Kazimierza wsparły armie cesarskie, co pozwoliło na stopniowe oswobadzanie utraconych terenów.

Na nowe zagrożenie Karol X Gustaw zareagował szybko. Przerzucił on znaczne siły do Danii, zaskakując tym Fryderyka III, i zmusił go 9 marca 1658 r. do zawarcia pokoju w Roskide. Wydarzenia te skłoniły władców Rzeczpospolitej, Brandenburgii i dwór cesarski do interwencji w Danii. W sierpniu 1658 r. monarcha szwedzki ponownie zaatakował Danię, licząc na opanowanie cieśnin i odcięcie od Morza Bałtyckiego.

Tym razem sprzymierzeńcy zadziałali błyskawicznie. Zarówno elektor brandenburski, jak i dowódca wojsk cesarskich Rajmund Montecuccoli postanowili wysłać swoje wojska na pomoc Fryderykowi III. Jan Kazimierz także zgłosił akces do wyprawy, wyznaczając do tego zadania dywizję Stefana Czarnieckiego.

Czarniecki na czele 4 500 żołnierzy przeprawił się przez Odrę pod Kostrzynem. Sprzymierzeńcy dysponowali łącznie wojskami niemal trzydziestotysięcznymi, podczas gdy Szwedzi, pod komendą Filipa Sulzbacha, liczyli jedynie 8000 żołnierzy.

Jednym z najsłynniejszych epizodów kampanii duńskiej była przeprawa wojsk polskich przez cieśninę na wyspę Alsen. Odległość między stałym lądem a wyspą wynosiła 450 – 500 m, a głębokość dochodziła do ok. 10 m. Przeprawę ułatwiała znajdująca się mniej więcej na środku cieśniny płycizna, osiągająca ok. 2 m. Zgodnie z legendą i wspomnieniami Jana Chryzostoma Paska, pamiętnikarza i żołnierza, który brał udział w tym wydarzeniu, polska kawaleria w grudniowy mroźny dzień rzuciła się w morze oddzielające wyspę od stałego lądu i, pokonawszy je wpław, rozbiła oczekujących ich na brzegu Szwedów.

W rzeczywistości przeprawa nie mogła odbyć się w ten sposób, ponieważ temperatura powietrza, jak i wody była tak niska, że człowiek, z powodu wyziębienia organizmu, mógłby w niej przeżyć zaledwie kilkanaście minut. Należy raczej zawierzyć relacji Jakuba Łosia, który również uczestniczył w tej kampanii. Według niego ludzie i cześć koni przeprawiono tratwami oraz łodziami, a część koni ciągnięto za środkami przeprawowymi.

Wydarzenie to rozsławiło imię Stefana Czarnieckiego. Cała wyprawa oraz sama przeprawa zapisała się w historiografii polskiej, literaturze, w malarstwie oraz została upamiętniona w polskim hymnie narodowym.

Fragment relacji Jana Chryzostoma Paska:

„Było pływać jako na Pragę z Warszawy, ale w pojśrodku tej odnogi [morskiej] było miejsce takie, gdzie koń zgruntował i mógł odpocząć, bo było takiego miejsca z pół stajania. Sam tedy, przeżegnawszy się, Wojewoda [Stefan Czarniecki] wprzód w wodę, pułki za nim, bo jeno trzy były, nie całe wojsko, kożdy za kołnierzem zatchnąwszy pistolety, a ładownicę uwiązawszy u szyje. Skoro przepłynął na środek, stanął i kazał kożdej chorągwi odpocząć, a potem dalej [płynąć]. Konie już były do pływania próbowane; który źle pływał, to go między dwóch dobrych mieszano, nie dali mu tonąć. Dzień na to szczęście był cichy, ciepły i bez mrozu; już była trochę i rezolucyja [śmiałość] poczęła następować, ale zaś potem zima tęgo ujęła. Żadna tedy chorągiew nie była jeszcze u lądu, kiedy Szwedzi przypadli. Strzelać tedy poczęli; chorągiew też, która wyszła z wody, to zaraz na nieprzyjaciela skoczy. Szwedzi widząc, że choć dopiero z wody, a przecie strzelba nie zmokła, ale strzela i zabija, w nogi; owych też, co ich przybywało na pomoc, przerznęli końmi, a dopieroż w nich jak w dym. Powiedali zaś więźniowie, ‚żeśmy rozumieli na was, żeście dyjabli, nie ludzie’.”

Relacja Jakuba Łosia:

Tamże pod Harusen towarzysz pan Krzysztof Szepeliwski w poście przed Wielką Nocą kanał przepłynął na koniu tak daleko, jako by z działka trzechfuntowego donieść może, a mieli prawie za cud jeden duńscy [Duńczycy] i w kroniki to wpisano.

źródło: własne / Muzeum Wojska Polskiego

(7132)


Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Idź na górę