BBC – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png BBC – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Historia jednego z najbardziej przebiegłych i okrutnych seryjnych morderców. Jego życie i zbrodnie stały się inspiracją serialu wyprodukowanego przez BBC i Netflix. [WIDEO] https://niezlomni.com/historia-jednego-z-najbardziej-przebieglych-i-okrutnych-seryjnych-mordercow-jego-zycie-i-zbrodnie-staly-sie-inspiracja-serialu-wyprodukowanego-przez-bbc-i-netflix-wideo/ https://niezlomni.com/historia-jednego-z-najbardziej-przebieglych-i-okrutnych-seryjnych-mordercow-jego-zycie-i-zbrodnie-staly-sie-inspiracja-serialu-wyprodukowanego-przez-bbc-i-netflix-wideo/#respond Sat, 06 Jun 2020 08:09:55 +0000 https://niezlomni.com/?p=51072

Charles Sobhraj – mistrz ucieczki. Był jak kameleon – umiał grać zarówno człowieka Zachodu jak i Wschodu, przedstawiciela różnych profesji. Ze względu na swój modus operandi zyskał przydomki „Wąż” i „Bikini Killer”.

Podejrzewany nawet o dwadzieścia zabójstw, mordował przede wszystkim na słynnym w latach 60. i 70. szlaku hipisów – w Tajlandii, Nepalu, Malezji, Indiach, polując głównie na zachodnich turystów. Inteligentny i bezwzględny. Jego czarująca powierzchowność kryła mężczyznę zdolnego do najpotworniejszych czynów. Zabijał z zimną krwią. Nie znał litości i nie odczuwał wyrzutów sumienia. Potrafił po mistrzowsku manipulować ludźmi, doskonale zacierał ślady i przez wiele lat wodził policję za nos. Do dziś uważany jest za jednego z najbardziej przebiegłych i niebezpiecznych kryminalistów na świecie.
Życie i zbrodnie Charlesa Sobhraja stały się inspiracją wyprodukowanego przez stację BBC i platformę NETFLIX serialu The Serpent.

Jarosław Molenda, Bikini Killer. Seryjny morderca Charles Sobhraj – jego życie i zbrodnie, Wyd. Replika, Poznań 2020. Książkę można nabyć stronie wydawnictwa Replika.

Fragment książki:

Maj 2017, Katmandu, Nepal

Zegar pokazywał 11.30, gdy doktor Raamesh Koirala wkroczył do poczekalni ambulatorium. Pacjenci zabijali czas rozmową z przyjaciółmi i rodziną. Niektórzy pomachali do niego na powitanie. Lekarz uśmiechnął się do nich, podchodząc do drzwi gabinetu nr 16. I wtedy go zobaczył. Hatchand Bhaonani Gurumukh Charles Sobhraj – niesławny oszust, specjalista od ucieczek z więzień, dzięki którym zyskał przydomek Wąż. Wątpliwą sławę na początku lat siedemdziesiątych przyniosła mu seria morderstw. Mimo że tylko jedną ofiarę płci żeńskiej porzucił w stroju kąpielowym (drugą znaleziono ubraną w sukienkę), prasa ochrzciła go mianem Bikini Killera. Teraz siedział w kajdankach w asyście czterech krzepkich policjantów.
Lekarz wszedł do gabinetu i usiadł na krześle. Po kilku chwilach włączył centralkę, przez którą wzywa się pacjentów. Czwartym z kolei okazał się Charles Sobhraj.
– Witam, doktorze! Może mi pan pomóc?
– Proszę usiąść. – Medyk wskazał na stołek naprzeciwko biurka.
Umundurowani mężczyźni stanęli przy drzwiach.
– Czy może pan umówić mnie na spotkanie z moim lekarzem? Myślę, że potrzebuję operacji serca.
Chirurg próbował zachować kamienną twarz. Nie chciał ujawniać, że wie już wszystko o jego dolegliwościach, gdyż zapoznał się z wynikami rentgenowskiego prześwietlenia klatki piersiowej pacjenta, a także rubrykami karty chorego opatrzonej nagłówkiem:

Charles Sobhraj – 73 lata, mężczyzna.

Wzrost: 161 cm, waga: 71 kg
Diagnoza: ciężka niedomykalność zastawki mitralnej z ciężką niedomykalnością zastawki trójdzielnej
Leczenie: rekonstrukcja zastawki mitralnej lub jej wymiana na protezę oraz rekonstrukcja zastawki trójdzielnej

Ba, dr Raamesh Koirala zdążył szczegółowo omówić z kolegą konkretny rodzaj operacji, której Bikini Killer potrzebował. Właściwie cały czas o tym rozmawiali, odkąd po raz pierwszy pojawiła się informacja, że najsłynniejszy chyba lokator nepalskiego więzienia wymaga ryzykownego zabiegu. Koirala pobiegł myślą wstecz do dnia, gdy odebrał telefon od nieznanego numeru. Kobieta po drugiej stronie przedstawiła się jako Shakuntala Thapa.
„Chociaż nigdy wcześniej nie spotkałem Shakuntali – wspominał – ani z nią nie rozmawiałem, czułem się, jakbym całkiem dobrze ją znał. Media uwielbiały rozprawiać o jej życiu. Nic dziwnego, ponieważ była nie tylko prawnikiem Charlesa, ale także rzekomo jego teściową. Jakiś czas temu w pewnym programie telewizyjnym zaprezentowano historię, jak Charles i Nihita Biswas, córka Shakuntali, zakochali się w sobie. Nihita, jak twierdzili autorzy programu, awansowała z funkcji jego francuskiego tłumacza do roli miłości jego życia.
Pewnego ranka podczas Dashain* – nepalskiej wersji święta Durgapudźa – zobowiązała się uczynić z niego «swojego mężczyznę». Dziewczyna – mimo młodego wieku, bo dwudziestu kilku lat – była znana w tysiącach domów za sprawą telewizyjnego programu rozrywkowego Bigg Boss*, który miał emisję w najlepszym paśmie oglądalności. W Nepalu przebojowy indyjski reality show był prawie tak samo wielkim hitem”i.
Jej „mąż” wymagał operacji zastawki serca, co wykazała przeprowadzona później koronarografia*. Lekarz przypomniał sobie, że widział nawet o tym tweeta autorstwa indyjskiego aktora Randeepa Hoody, który zagrał postać Bikini Killera w filmie Main Aur Charles. Randeep opublikował apel na swojej stronie w mediach społecznościowych, wzywając rząd Nepalu, aby zezwolił Charlesowi na wyjazd do Francji w celu przeprowadzenia operacji serca. Nepal nie był dla niego bezpieczny.

Przez prawie dwadzieścia minut Shakuntala wyjaśniła lekarzowi, dlaczego Charles zasługuje na jego uwagę. Jej zdaniem był niewinny, był ofiarą rażącej niesprawiedliwości. Mówiła o jego wzorowym zachowaniu w więzieniu, podkreślając, że nigdy nie wystosowano przeciwko niemu żadnej skargi. Cierpliwość lekarza była jednak na wyczerpaniu. Zastanawiał się, jak mogła wśród tylu „prawd” o Charlesie, pominąć informację, że był jej zięciem.
– Zobaczy się pan z nami jutro? – upewniła się.
– OK – powiedział i nacisnął przycisk zakończenia połączenia.
Teraz Raamesh Koirala spoglądał badawczo na swojego – być może – przyszłego podopiecznego.
– To chyba doktor Navin miał pana operować? Co się stało? – spróbował jednak zagrywki defensywnej.
– Nie on. Czy może pan umówić mnie na spotkanie z moim lekarzem?
– Kto jest pańskim lekarzem?
– Słyszałem, że mój lekarz wspina się po górach.
Po górach? Naprawdę? Mimo że kiedyś Raamesh dotarł do bazy pod Annapurną, nie uważał się za himalaistę.
– Kogo pan ma na myśli?
– Powiedzieli mi, że doktor Koirala wyruszył na wspinaczkę.
– Ach, w szpitalu jest dwóch lekarzy o nazwisku Koirala. – Skorzystał z okazji, by zastawić na niego pułapkę. – O którego panu chodzi?
– Nie, nie, nie o tego – odpowiedział pewnym tonem. Dla kogoś nowego w szpitalu mógł wyglądać na pacjenta znającego wszystkich swoich lekarzy. – Chcę doktora Ramisa Koiralę z Gangalal.
– To ja jestem Raamesh Koirala. O co chodzi?

Wyraz twarzy mordercy zmienił się – z zaskoczenia nie widział, co odpowiedzieć. Chyba jednak nie zapamiętał go z jednej z pierwszych wizyt – prawdopodobnie uznał go wtedy za jednego z paparazzi. „Kilka tygodni temu spotkałem go w mojej klinice – wspominał w swojej książce Raamesh Koirala – miał jasną cerę i nosił beret à la Lenin. Więzienny kardiolog skierował go tutaj. Naturalnie jego reputacja go wyprzedzała, czemu sam uległem i nawet pstryknąłem fotkę Wężowi – po otrzymaniu jego zgody – z czego nie byłem dumny”.
Następnego dnia po wizycie klinika znów była pełna policjantów – tym razem zjawiło się ich aż pięciu. Doktor Raamesh Koirala nigdzie nie dostrzegł Charlesa, ale jeden z policjantów przywitał się z nim, przedstawiając:
– Naczelnik Policji Raju, panie doktorze. Przyjechałem z jego prawnikiem.

„Jego prawnik” mógł oznaczać tylko jedną osobę. Lekarz zobaczył starszą kobietę po sześćdziesiątce, która właśnie przechodziła przez drzwi z lekkim uśmiechem na mocno pomarszczonej twarzy. Shakuntala Thapa. Była niska, trochę wątła i mówiła cienkim głosem.
– Chcemy szybkiej operacji – powtórzyła po krótkim przywitaniu.
Raamesh Koirala zastanawiał się, czy to ma coś wspólnego ze zbliżającą się rozprawą Bikini Killera w Sądzie Najwyższym. Słyszał o tym plotki. Co Shakuntala czuła w związku ze zbliżającym się przesłuchaniem? Czy miała obawy co do werdyktu? Jej twarz z błyszczącymi ciemnymi oczami niewiele zdradzała. Od czasu do czasu się uśmiechała, ale ten uśmiech kontrastował z lękiem, który wybrzmiewał w jej głosie. Tego ranka wyczuł to, co przegapił podczas rozmowy telefonicznej – ta kobieta może być adwokatem Charlesa, ale przede wszystkim była jego teściową.
– Nie mam dzisiaj dyżuru. Co więcej, właśnie zgodziłem się przyjąć kogoś innego.
Myślał, że się rozzłości. Że zacznie wrzeszczeć: „Chcę, żeby pan zbadał mojego klienta i jak najwcześniej ustalił datę!”. Zamiast tego powiedziała łagodnie: „Czy mógłby pan znaleźć czas jutro?”.
Kiwnął głową w geście poddania się.
– Do zobaczenia we wtorek.

Znał Sobhraja tylko jako seryjnego zabójcę, który był przetrzymywany w odosobnieniu w Golghar, strefie podwyższonego bezpieczeństwa w Centralnym Więzieniu w Katmandu. Morderca, skazaniec, i to wszystko, co słyszał lub przeczytał na jego temat. Do tej pory nie interesowało go więcej. Nigdy nie pociągały go jakoś szczególnie kryminalne historie. Jednak skoro Charles miał zostać jego pacjentem, ta szczątkowa wiedza była już niewystarczająca. Raamesh Koirala poczuł niedającą się powstrzymać chęć dowiedzenia się o Wężu czegoś więcej…

Artykuł Historia jednego z najbardziej przebiegłych i okrutnych seryjnych morderców. Jego życie i zbrodnie stały się inspiracją serialu wyprodukowanego przez BBC i Netflix. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/historia-jednego-z-najbardziej-przebieglych-i-okrutnych-seryjnych-mordercow-jego-zycie-i-zbrodnie-staly-sie-inspiracja-serialu-wyprodukowanego-przez-bbc-i-netflix-wideo/feed/ 0
BBC zrealizowała ciekawy reportaż o klasach mundurowych w polskich szkołach. Bohaterką dokumentu 18-latka (wideo) https://niezlomni.com/bbc-zrealizowala-ciekawy-reportaz-o-klasach-mundurowych-w-polskich-szkolach-bohaterka-dokumentu-18-latka-wideo/ https://niezlomni.com/bbc-zrealizowala-ciekawy-reportaz-o-klasach-mundurowych-w-polskich-szkolach-bohaterka-dokumentu-18-latka-wideo/#respond Wed, 19 Dec 2018 11:13:10 +0000 https://niezlomni.com/?p=50459

Telewizja BBC wyemitowała ciekawy materiał o Polsce - tym razem pod lupę wzięto klasy mundurowe w polskich szkołach. Bohaterką reportażu jest Doris Klimala, 18-latka, która opowiada o szczegółach nauki w takich klasach.

W filmie widzimy, jak uczniowie w mundurach uczą się obchodzenia z bronią. Są też zajęcia w terenie: zasadzka na przejeżdżający pojazd. Młodzież uczy się też, jak udzielić pierwszej pomocy rannemu.

BBC dodaje, że takie klasy są testowane w 109 szkołach. Pomysł wszedł w życie po dojściu do władzy PiS - ,,populistycznej partii". Oprócz zajęć zaprezentowanych w reportażu uczniowie uczestniczą w tradycyjnych lekcjach.

https://youtu.be/BvPKnJYI444

Artykuł BBC zrealizowała ciekawy reportaż o klasach mundurowych w polskich szkołach. Bohaterką dokumentu 18-latka (wideo) pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/bbc-zrealizowala-ciekawy-reportaz-o-klasach-mundurowych-w-polskich-szkolach-bohaterka-dokumentu-18-latka-wideo/feed/ 0
Występ Cejrowskiego na Wyspach zablokowany. Pisarka triumfuje. To ona poruszyła niebo i ziemię, żeby występ nie odbył się https://niezlomni.com/wystep-cejrowskiego-na-wyspach-zablokowany-pisarka-triumfuje-to-ona-poruszyla-niebo-i-ziemie-zeby-wystep-nie-odbyl-sie/ https://niezlomni.com/wystep-cejrowskiego-na-wyspach-zablokowany-pisarka-triumfuje-to-ona-poruszyla-niebo-i-ziemie-zeby-wystep-nie-odbyl-sie/#respond Tue, 31 Jul 2018 14:18:32 +0000 https://niezlomni.com/?p=49160

Wirtualna Polska informuje, że występ Wojciecha Cejrowskiego w Belfaście nie odbędzie się. Powód? Akcja Aleksandry Łojek, pisarki mieszkającej od 10 lat w tym mieście. Mimo że występ miał dotyczyć podróży, podsyłała ona linki do różnych wypowiedzi Cejrowskiego, które uznała za homofobiczne. Jej zdaniem, akcja przyniosła powodzenie i występ nie dojdzie do skutku.

W rozmowie z Wp.pl mówi, że Polska nie może być kojarzona z ,,czymś takim". Dlatego kiedy tylko zobaczyła plakat wydarzenia, mającego się odbyć we wrześniu, wysyłała maile do organizatorów z linkami do różnych wypowiedzi podróżnika. Skontaktowała się także z BBC, która podchwyciła temat. Jej zdaniem, doszło do odwołania spotkania.

Informacji nie potwierdza Halina Romaniszyn, współpracowniczka Cejrowskiego, która podkreśla, że doniesienia nie są prawdziwe, ponieważ sam podróżnik nie otrzymał żadnego potwierdzenia. Jednak Strand Arts Centre w Belfaście informuje Wp.pl, że występ się nie odbędzie.

Łojek jest zwolenniczką tolerancji i wolności, ale...

Cejrowski prezentuje pogardę w stosunku do tych, którzy nie wyznają jego wartości, są inni. Jest to klasyczna mowa nienawiści. Nie można kogoś obrażać, bo jest innego pochodzenia, orientacji seksualnej, wyznaje inną religię

Artykuł Występ Cejrowskiego na Wyspach zablokowany. Pisarka triumfuje. To ona poruszyła niebo i ziemię, żeby występ nie odbył się pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/wystep-cejrowskiego-na-wyspach-zablokowany-pisarka-triumfuje-to-ona-poruszyla-niebo-i-ziemie-zeby-wystep-nie-odbyl-sie/feed/ 0
,,To zaboli ludzi w Polsce”. Dziennikarka BBC ostrzega. Mocna odpowiedź posła Tarczyńskiego (wideo) https://niezlomni.com/zaboli-ludzi-polsce-dziennikarka-bbc-ostrzega-mocna-odpowiedz-posla-tarczynskiego-wideo/ https://niezlomni.com/zaboli-ludzi-polsce-dziennikarka-bbc-ostrzega-mocna-odpowiedz-posla-tarczynskiego-wideo/#comments Tue, 20 Feb 2018 11:46:09 +0000 https://niezlomni.com/?p=47398

Poseł PiS Dominik Tarczyński w rozmowie z brytyjskim BBC odpierał zarzuty dotyczące reformy sądownictwa. Mówił m.in o podnoszonym przez dziennikarkę argumencie, że jeśli Polska nie ugnie się, odczują to sami obywatele, bo UE obetnie fundusze.

Która z części reformy? Jaka część naszego działania jest sprzeczna z europejskimi wartościami? Proszę mi powiedzieć, która z nich? Jestem prawnikiem. Chciałbym mówić o konkretnym akapicie i artykule. Poprosiłem o to pana Timmermansa, ale on nie odpowiedział

- pytał Tarczyński, podkreślając liczne podobieństwa polskiego prawa z tym w innych krajach europejskich.

musimy być traktowani tak samo, jak Niemcy, Francja, czy inne kraje

- podkreślał, dodając, że odcięcie funduszy jest nielegalne w świetle prawa samej UE.

całość:

https://www.youtube.com/watch?v=qOagxpMVTKM

Artykuł ,,To zaboli ludzi w Polsce”. Dziennikarka BBC ostrzega. Mocna odpowiedź posła Tarczyńskiego (wideo) pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/zaboli-ludzi-polsce-dziennikarka-bbc-ostrzega-mocna-odpowiedz-posla-tarczynskiego-wideo/feed/ 6
Brytyjska telewizja BBC chciała stworzyć z TVP serial o Witoldzie Pileckim. Telewizja publiczna nie wyraziła zgody: przedstawiła powody https://niezlomni.com/brytyjska-telewizja-bbc-chciala-stworzyc-tvp-serial-o-witoldzie-pileckim-uwierzycie-zareagowala-polska-telewizja-publiczna/ https://niezlomni.com/brytyjska-telewizja-bbc-chciala-stworzyc-tvp-serial-o-witoldzie-pileckim-uwierzycie-zareagowala-polska-telewizja-publiczna/#comments Mon, 05 Feb 2018 07:39:37 +0000 https://niezlomni.com/?p=46637

Brytyjskie BBC zamierzało wspólnie z Telewizją Polską stworzyć serial o rotmistrzu Witoldzie Pileckim. Jednak jak twierdzi dziennikarz i były rzecznik telewizji publicznej Jacek Rakowiecki, TVP... nie udzieliło odpowiedzi. Jednak stacja dementuje.


Na początku miał być serial o Pileckim, a potem Brytyjczycy planowali także stworzenie serialu o Powstaniu Warszawskim. W 2016 do drzwi telewizji publicznej zapukał Ben Donald, główny producent serialu międzynarodowych BBC, który mówił, że ,,rozumie cel polskiej telewizji publicznej, jakim jest dotarcie do szerokiej widowni z ważnymi dla Polski tematami". Jednak jak twierdzi Rakowiecki, BBC nie doczekało się odpowiedzi. Polska telewizja publiczna wolała zakup od BBC takich formatów rozrywkowych jak „Bake Off – Ale ciacho!”, „Kochanie, ratujmy nasze dzieci” czy „Special Forces: Ultimate Hell Week”.

Telewizja ustosunkowała się do zarzutów:

Nie są prawdą doniesienia o rzekomym zaprzestaniu współpracy TVP z BBC. W czerwcu 2016 r. TVP podpisała list intencyjny z BBC i od tego czasu obie strony współpracują. Część rozmów z BBC dotyczy produkcji seriali o ważnych wydarzeniach historycznych i o wielkich Polakach, w tym o Witoldzie Pileckim

Jednak strona brytyjska postawiła jako decydujący warunek powierzenie produkcji serialu o Witoldzie Pileckim producentowi wykonawczemu, którego dotychczasowa działalność nie budzi zaufania TVP i wywołała oburzenie znaczącej części polskiej opinii publicznej. Jego wcześniejsze dzieło zaszkodziło relacjom polsko-żydowskim, przedstawiając je w zniekształconym kształcie oraz propagowało i utrwalało fałszywe stereotypy na temat polsko-żydowskiej historii

Obawą o zniekształcenie dokonań i postaci rotmistrza TVP tłumaczy to, że nie doszło do współpracy z BBC przy tej produkcji.

TVP nie może powierzyć produkcji tak ważnego dla Polski i Polaków tematu bez gwarancji, że dokonania i postać narodowego bohatera nie zostaną zmanipulowane i zniekształcone. Zachodzi obawa, że powierzenie tak ważnego tematu producentowi wskazanemu przez BBC doprowadzi do stworzenia filmu, który również wzbudzi oburzenie widzów w Polsce i będzie szkodliwy dla wizerunku naszego kraju. TVP jest otwarta na wszelkie rozmowy w sprawie produkcji serialu o Witoldzie Pileckim przy uwzględnieniu tego podstawowego zastrzeżenia. Niezależnie od rozmów z BBC telewizja publiczna podjęła własne prace nad stworzeniem serialu o życiu i działalności bohaterskiego rotmistrza

Artykuł Brytyjska telewizja BBC chciała stworzyć z TVP serial o Witoldzie Pileckim. Telewizja publiczna nie wyraziła zgody: przedstawiła powody pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/brytyjska-telewizja-bbc-chciala-stworzyc-tvp-serial-o-witoldzie-pileckim-uwierzycie-zareagowala-polska-telewizja-publiczna/feed/ 4
Media na Wyspach mówią o ,,polskich obozów zagłady”. Mocna odpowiedź posła w brytyjskim parlamencie [WIDEO] https://niezlomni.com/media-wyspach-mowia-o-polskich-obozow-zaglady-mocna-odpowiedz-posla-brytyjskim-parlamencie-wideo/ https://niezlomni.com/media-wyspach-mowia-o-polskich-obozow-zaglady-mocna-odpowiedz-posla-brytyjskim-parlamencie-wideo/#respond Mon, 29 Jan 2018 08:34:39 +0000 https://niezlomni.com/?p=46357

Brytyjski poseł pochodzący z Polski Daniel Kawczyński podczas debaty w Izbie Gmin o upamiętnieniu ofiar Holokaustu zwrócił uwagę na niepoprawność używania błędnych pojęć typu “polskie obozy zagłady”.

Podczas przemówienia posła Boba Blackmana, Daniel Kawczyński poprosił o możliwość komentarza, po czym oświadczył:

Czy mógłbym powiedzieć mojemu Honorowemu Koledze, że BBC regularnie nawiązuje do "polskich obozów zagłady". Czegoś takiego nie było, to były obozy koncentracyjne założone przez Niemców w okupowanej Polsce i myślę, że to jest niezwykle ważne, żebyśmy to wszyscy pamiętali

Poseł Kawczyński w dalszej części debaty wypowiedział się jeszcze raz, tym razem na temat chrześcijan ratujących Żydów:

W tym czasie powinniśmy celebrować i czcić pamięć chrześcijan. Brat mojego dziadka, Jan Kawczyński, ukrywał żydowskie rodziny na swojej posiadłości, a kiedy Niemcy się o tym dowiedzieli, to zastrzelili jego córkę, jego żonę, a następnie jego. I uważam, że to bardzo ważny czas, żebyśmy pamiętali o tych chrześcijanach, którzy poświęcili swoje życia aby chronić swoich żydowskich sąsiadów

Po tej wypowiedzi inny poseł Partii Konserwatywnej wykrzyknął ,,gratulacje", a posłanka Joan Ryan, reprezentująca dzielnicę Ealing, podziękowała za podjęcie tego ważnego tematu.

W poniższym nagraniu można włączyć polskie napisy:

https://youtu.be/czxaq-_uTLo

Artykuł Media na Wyspach mówią o ,,polskich obozów zagłady”. Mocna odpowiedź posła w brytyjskim parlamencie [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/media-wyspach-mowia-o-polskich-obozow-zaglady-mocna-odpowiedz-posla-brytyjskim-parlamencie-wideo/feed/ 0
Zachodnie media krytykowały ,,Różaniec do granic”. Internauci obnażają ich hipokryzję tym nagraniem. ,,To takie fajne, nowoczesne…” [WIDEO] https://niezlomni.com/zachodnie-media-krytykowaly-rozaniec-granic-internauci-obnazaja-hipokryzje-tym-nagraniem-fajne-nowoczesne-wideo/ https://niezlomni.com/zachodnie-media-krytykowaly-rozaniec-granic-internauci-obnazaja-hipokryzje-tym-nagraniem-fajne-nowoczesne-wideo/#respond Wed, 18 Oct 2017 16:06:32 +0000 http://niezlomni.com/?p=43967

Zachodnie media dopatrywały się w ,,Różańcu do granic" kontrowersyjności. Doszło do tego, że określono akcję jako przejaw... antyislamskiej działalności czy wręcz homofobii. Tymczasem internauci zwrócili uwagę, że zachodni dziennikarze nie dostrzegają tego, co dzieje się na ich własnym podwórku.

Publiczna modlitwa? Dla tolerancyjnego społeczeństwa, za które chcą uchodzić mieszkańcy krajów Europy Zachodniej, nie powinna stanowić problemu. Tymczasem BBC pisze o kontrowersyjnej modlitwie:

Stacja ABC News zwróciła uwagę, że katolicka modlitwa może być odczytywana jako przejaw sprzeciwu wobec islamu.

Wyrazem krytycznych poglądów na temat akcji są słowa Rafała Pankowskiego, zastępcy redaktora naczelnego magazynu „Nigdy Więcej", który mówił:

Cała koncepcja robienia tego na granicach wzmacnia etno-religijny, ksenofobiczny model identyfikacji narodowej.

Tymczasem internauci przypominają, że modły muzułmanów na ulicach europejskich miast tamtejszym lewicowo-liberalnym elitom nie przeszkadza. Poniżej bardzo wymowne wideo:

To jedynie przykład - takie można mnożyć. Oto co działo się niedawno w Bonn.

Pisarz Jacek Piekara komentował:

Pochody samobiczujących się muzułmanów - przykład godnego pochwały kultywowania religijnych tradycji. Modlitwy różańcowe to zabobon i zacofanie...

Artykuł Zachodnie media krytykowały ,,Różaniec do granic”. Internauci obnażają ich hipokryzję tym nagraniem. ,,To takie fajne, nowoczesne…” [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/zachodnie-media-krytykowaly-rozaniec-granic-internauci-obnazaja-hipokryzje-tym-nagraniem-fajne-nowoczesne-wideo/feed/ 0
Słynna telewizja doprowadziła do pasji nawet tolerancyjnych Brytyjczyków. Oskarżenia posypały się ze strony prawicy jak i lewicy. ,,Powinni zostać straceni za coś takiego” [WIDEO] https://niezlomni.com/slynna-telewizja-doprowadzila-do-pasji-nawet-tolerancyjnych-brytyjczykow-oskarzenia-posypaly-sie-ze-strony-prawicy-jak-i-lewicy-powinni-zostac-straceni-za-cos-takiego-wideo/ https://niezlomni.com/slynna-telewizja-doprowadzila-do-pasji-nawet-tolerancyjnych-brytyjczykow-oskarzenia-posypaly-sie-ze-strony-prawicy-jak-i-lewicy-powinni-zostac-straceni-za-cos-takiego-wideo/#respond Fri, 04 Aug 2017 19:19:01 +0000 http://niezlomni.com/?p=42059

Brytyjska BBC wyemitowała klip, w którym zachwala do noszenie burek. Robią to występujące w nagraniu muzułmanki. Widzowie oskarżają: to nachalna propaganda.

W opisie autorzy podkreślają, że burka to najbardziej kontrowersyjny ubiór świata. Od zdania, że kobiety są zmuszane do ich noszenia po wypowiedzi, które słyszą kobiety je noszące, czyli np. ,,wracaj do swojego kraju". Autorzy postanowili ,,rozprawić się ze stereotypami".

W komentarzach wrze - o skali emocji świadczy, że najpopularniejszy komentarz brzmi:

ludzie, którzy byli zaangażowani w tworzenie klipu, powinni być straceni w egzekucji za zdradę Bez procesu.

Co  ciekawe, telewizja jest oskarżana z obu stron: zarówno o promocję islamu, jak i promocję ucisku kobiet. Natomiast na filmie kobiety przekonują, że burka to wolny wybór, związany z wiarą i bynajmniej nie dyskryminuje nikogo.

https://www.youtube.com/watch?v=FUVWVBrPsTM

Artykuł Słynna telewizja doprowadziła do pasji nawet tolerancyjnych Brytyjczyków. Oskarżenia posypały się ze strony prawicy jak i lewicy. ,,Powinni zostać straceni za coś takiego” [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/slynna-telewizja-doprowadzila-do-pasji-nawet-tolerancyjnych-brytyjczykow-oskarzenia-posypaly-sie-ze-strony-prawicy-jak-i-lewicy-powinni-zostac-straceni-za-cos-takiego-wideo/feed/ 0
Kryminalne opowieści w stylu serialu „Ojciec Mateusz”! „Błękitny krzyż” Gilberta K. Chestertona [WIDEO] https://niezlomni.com/kryminalne-opowiesci-w-stylu-serialu-ojciec-mateusz-blekitny-krzyz-gilberta-k-chestertona-wideo/ https://niezlomni.com/kryminalne-opowiesci-w-stylu-serialu-ojciec-mateusz-blekitny-krzyz-gilberta-k-chestertona-wideo/#respond Sun, 25 Jun 2017 08:33:51 +0000 http://niezlomni.com/?p=40505

Pomiędzy srebrzystą wstęgą poranka i zielonkawo połyskującą wstęgą morza do nadbrzeża Harwich dobiła łódź, z której jak pchły wyroili się ludzie, a pośród nich człowiek, za którym musimy podążyć.

Nie wzbudzał najmniejszych podejrzeń ani nie miał takiego zamiaru. Nie wyróżniał się niczym, poza lekkim kontrastem pomiędzy wakacyjną lekkością odzieży, którą miał na sobie, a oficjalną powagą na twarzy. Miał na sobie lekką, jasnoszarą marynarkę, białą kamizelkę i srebrzysty kapelusz słomkowy ozdobiony szaro-niebieską wstążką. Pociągła twarz przez tę oprawę wyglądała na ciemną, a kończyła się niewielką, czarna brodą, która przypominała hiszpańską i sugerowała elżbietańską kryzę. Z powagą próżniaka palił cygaro. Nic w nim nie pozwalało domyślać się faktu, że pod popielatą marynarką ukrywał się naładowany rewolwer, że biała kamizelka skrywa odznakę policyjną, ani że pod słomkowym kapeluszem mieści się jeden z największych intelektów w Europie. Był to sam Valentin, szef paryskiej policji i najsłynniejszy detektyw świata. Przybywał z Brukseli do Londynu, aby dokonać najważniejszego aresztowania stulecia.


Flambeau był w Anglii. Policja trzech krajów śledziła wielkiego przestępcę od Gandawy do Brukseli, od Brukseli do Holandii. Istniało przypuszczenie, że wykorzysta dezorientację i zamieszanie związane z Kongresem Eucharystycznym, który odbywał się właśnie w Londynie. Prawdopodobnie będzie podróżował jako pomniejszy duchowny albo sekretarz mający związek z tym wydarzeniem − tego jednak Valentin nie był pewien. W odniesieniu do Flambeau nic nie było pewne.
Minęło wiele lat, odkąd ten kolos zbrodni nagle dał światu odetchnąć od wywoływanego przez siebie zamieszania, a gdy zamilkł, jak powiedziano po śmierci Rolanda, nad ziemią zapadła wielka cisza. Ale w swoich najlepszych czasach (oczywiście mam na myśli najgorsze) Flambeau był postacią równie znaczącą i znaną na świecie, jak sam kajzer. Niemal co dnia dzienniki donosiły, że uniknął konsekwencji nadzwyczajnej zbrodni, popełniając kolejną. Był Gaskończykiem o potężnej budowie i śmiałości. Krążyły najdziksze opowieści o wybuchach jego atletycznego humoru; o tym, jak odwrócił sędziego do góry nogami i postawił go na głowie, żeby „rozjaśnić mu myśli”; o tym, jak biegł w dół Rue de Rivoli, pod każdą pachą trzymając policjanta. Trzeba było powiedzieć, że jego fantastyczna siła fizyczna objawiała się generalnie w takich bezkrwawych, ale niegodnych scenach − jego prawdziwe zbrodnie były głównie pomysłowymi i spektakularnymi napadami. Każda z jego kradzieży była niemalże nowym grzechem i sama w sobie stanowiła opowieść. To on właśnie prowadził w Londynie Tyrolską Spółdzielnię Mleczarską, nie mając żadnego nabiału, krów ani mleka, za to tysiące subskrybentów. Tych zaś obsługiwał w bardzo prosty sposób, zabierając butelki z mlekiem spod drzwi Bogu ducha winnych obywateli i stawiając je pod drzwiami własnych klientów. To właśnie on utrzymywał bogatą i zażyłą korespondencję z młodą damą, której wszystkie listy zostały przechwycone dzięki niezwykłej sztuczce fotografowania jego wiadomości na nieskończenie maleńkich kliszach, możliwych do odczytania pod mikroskopem. Mówiło się, że pod osłoną nocy zamalował wszystkie numery domów na ulicy po to tylko, aby zwabić w pułapkę pewnego podróżnika. Jest raczej pewne, że to on właśnie wynalazł przenośną skrzynkę pocztową w kształcie słupka, którą stawiał na rogach ulic spokojnych przedmieść w nadziei, że ludzie będą do niej wrzucać przekazy pieniężne. Wreszcie znany był z zapierających dech umiejętności akrobatycznych − pomimo potężnej postury potrafił skakać jak pasikonik i znikać w koronach drzew jak małpa. Stąd wielki Valentin, gdy został wyznaczony, by schwytać Flambeau, był doskonale świadom, iż jego przygoda bynajmniej nie zakończy się w chwili odnalezienia tego łotra.


Ale jak miał go znaleźć? W tej kwestii wielki Valentin nie miał jeszcze określonego planu.
Była jedna rzecz we Flambeau, której przy całej swojej zręczności w kamuflażu nie był w stanie zamaskować, a był nią jego szczególny wzrost. Gdyby Valentin zauważył wysoką straganiarkę, wysokiego grenadiera czy nawet w miarę wysoką księżnę, mógł ich z miejsca aresztować. Jednak podczas podróży nie spotkał nikogo, kto mógłby być przebranym Flambeau. Co do ludzi na łodzi już wyrobił sobie zdanie, zaś ludzie podjęci w Harwich albo ruszający w dalszą podróż ograniczyli się do sześciu osób. Pośród nich był niski urzędnik kolejowy płynący aż do końca trasy, trzech raczej niewysokich ogrodników, którzy wsiedli dwie stacje dalej, jedna bardzo niska wdowa, która wyruszyła z małej mieściny w Essex i równie niski ksiądz katolicki, również pochodzący z wioseczki w Essex. Jeśli chodzi o ten ostatni przypadek, Valentin omal nie parsknął śmiechem.

[caption id="attachment_40608" align="alignleft" width="224"] fot. wikipedia[/caption]

Ten mały księżulo był niemal czystą esencją wschodnich równin; twarz miał równie okrągłą i nijaką jak knedel z Norfolk, oczy puste jak Morze Północne, dźwigał kilka pakunków zawiniętych w brązowy papier, które bez przerwy mu wypadały. Kongres Eucharystyczny z pewnością wielu takich osobników wyrwał z ich stagnacji i miotali się teraz, oślepieni i bezradni jak wyciągnięte spod ziemi krety. Valentin sceptycznie podchodził do surowego stylu Francji i nie kochał księży. Było mu ich jednak żal, a ten konkretny ksiądz wywołałby litość w każdym. Miał wielki, obszarpany parasol, który wciąż upadał na podłogę. Nie wiedział chyba, który koniec jego biletu powrotnego jest właściwy. Z prostotą idioty tłumaczył wszystkim w powozie, że musi być ostrożny, bo w jednej ze swoich opakowanych w brązowy papier paczek wiezie coś zrobionego z prawdziwego srebra „z niebieskimi kamieniami”. Jego osobliwe pomieszanie płaskości Essex ze świętą prostotą cały czas wprawiały Francuza w rozbawienie, póki ksiądz razem ze swoimi pakunkami jakimś cudem nie dotarł do Tottenham i nie zawrócił po swój parasol. Kiedy do tego doszło, Valentin ostrzegł go nawet dobrodusznie, by nie rozpowiadał wszystkim o wiezionym srebrze. Jednak rozmawiając z ludźmi, Valentin nie tracił czujności − wciąż rozglądał się za kimkolwiek, bogatym czy biednym, mężczyzną czy kobietą, kto miał dobrze powyżej sześciu stóp wzrostu. Flambeau liczył sobie sześć stóp i cztery cale.


Jednakże na Liverpool Street wysiadł raczej przekonany, że jak dotąd nie przeoczył tego kryminalisty. Od razu skierował się do Scotland Yardu, żeby ustalić swój status i zapewnić sobie pomoc w razie potrzeby, następnie zapalił kolejne cygaro i udał się na długą przechadzkę ulicami Londynu. Gdy spacerował po uliczkach i skwerach, za stacją Victorii zatrzymał się raptownie. Znalazł się na urokliwym, cichym placyku, bardzo typowym dla Londynu, przypadkowo zupełnie spokojnym. Okalające go wysokie domy o płaskich dachach wyglądały jednocześnie na zadbane i niezamieszkałe. Kwadratowa kępa krzewów na środku była jak bezludna, zielona wysepka na Pacyfiku. Jeden z czterech jej boków był znacznie wyższy od pozostałych, jak podest, a linia tego boku była przełamana przez charakterystyczną dla zabudowy Londynu restaurację, jakby żywcem wyrwaną z Soho. Był to zaskakująco ładny obiekt, z karłowatymi roślinami w donicach i długimi markizami w cytrynowożółte i białe pasy. Restauracja wznosiła się wysoko ponad ulicą, a schodki wiodące do drzwi frontowych, co było typowe dla Londynu, sięgały niemal na wysokość drogi pożarowej prowadzącej do okna na pierwszym piętrze. Valentin stał przed żółto-białą markizą, palił i długo rozmyślał.


Rzeczą najbardziej niewiarygodną w cudach jest to, że się zdarzają. Kilka chmur na niebie schodzi się w kształt rozwartego, ludzkiego oka. Drzewo rosnące samotnie przybiera zarys znaku zapytania. W ciągu ostatnich kilku dni sam to widziałem. Nelson umiera w chwili zwycięstwa, a człowiek o nazwisku Williams dość przypadkowo zabija człowieka o nazwisku Williamson , co zakrawa na swego rodzaju dzieciobójstwo. W skrócie, w życiu występuje element baśniowych zbiegów okoliczności, który ludziom skoncentrowanym na jego prozie ustawicznie umyka. Jak to doskonale wyraził Poe w swoim paradoksie, mądrość powinna spodziewać się niespodziewanego.

 

[caption id="attachment_22449" align="alignleft" width="580"] G. K. Chesterton, dystrybucjonizm.pl[/caption]

Aristide Valentin był na wskroś Francuzem, a francuska inteligencja jest inteligencją wyjątkową. Nie był „myślącą maszyną” − to jedynie bezmózgie określenie wykreowane przez współczesny fatalizm i materializm. Maszyna z tego właśnie względu jest maszyną, że nie potrafi myśleć. On jednakże był jednocześnie człowiekiem myślącym i prostym. Wszystkie jego wspaniałe sukcesy, które wyglądały jak czary, zostały osiągnięte dzięki niezłomnej logice, dzięki jasnemu i banalnemu francuskiemu myśleniu. Francuzi zelektryfikowali świat nie dzięki wykorzystaniu jakiegoś paradoksu, zelektryfikowali go dzięki urzeczywistnieniu truizmu. Byli bardzo przywiązani do truizmu – jak podczas rewolucji francuskiej. Ale właśnie dlatego, że Valentin rozumiał rozsądek, rozumiał też jego ograniczenia. Jedynie ten człowiek, który nie wie niczego o silnikach, mówi o zasilaniu bez paliwa; jedynie ten człowiek, który nie wie nic o rozumowaniu, wypowiada się bez poszanowania dla niepodlegających dyskusji, podstawowych zasad. On sam nie miał jakichś zakorzenionych przekonań. Ślad Flambeau zniknął w Harwich − o ile w ogóle przebywał w Londynie, to mógł być każdym, od wysokiego włóczęgi w Wimbledon Common do wodzireja w hotelu Metropole. Przy tak ewidentnej niewiedzy Valentin miał własne poglądy i metody.


W takich przypadkach spodziewał się niespodziewanego. W takich przypadkach, gdy nie mógł posługiwać się zdrowym rozsądkiem, na chłodno i ze spokojem podążał za tym, co nierozsądne. Zamiast chodzić tam, gdzie powinien – do banków, na posterunki policji, odpowiednie spotkania – regularnie bywał tam, gdzie nie powinien. Pukał do każdego pustego domu, skręcał w każdy zaułek, przeciskał się przez każdą pełną śmieci alejkę, skręcał za każdy róg, który prowadził go w bezsensowną stronę. Bronił takiego sposobu postępowania w całkiem logiczny sposób. Powiadał, że gdyby miał jakieś poszlaki, byłby to najgorszy możliwy sposób, ale skoro ich nie miał, to był to sposób najlepszy, ponieważ przynajmniej istniała szansa, że to dziwaczne zachowanie, które przyciągnęłoby uwagę ścigającego, może przyciągnąć uwagę ściganego. Skądś trzeba zacząć i dobrze, żeby było to miejsce, w którym ktoś inny może skończyć. Coś w tym ciągu schodków prowadzących do budynku, coś w spokoju i uroku tej restauracji pobudziło rzadkie u detektywa romantyczne uczucia i skłoniło do podjęcia decyzji o przypadkowym działaniu. Wszedł po schodach, usiadł przy stoliku pod oknem i poprosił o filiżankę czarnej kawy.


Był późny ranek, a on nie jadł jeszcze śniadania. Na stoliku obok stały pozostałości po innym śniadaniu, przypominając mu o jego własnym głodzie. Do zamówienia dodał jajko na miękko i w zadumie dodał nieco cukru do kawy, cały czas rozmyślając o Flambeau. Pamiętał, w jaki sposób Flambeau uciekł, raz przy pomocy nożyczek do paznokci, a raz podpalając budynek, raz musząc zapłacić za list bez znaczka i raz skłaniając ludzi, by przez teleskop wypatrywali komety, która mogła zniszczyć świat. Uważał, że jego mózg detektywa jest równie sprawny, co mózg tego rzezimieszka, co było prawdą. W pełni jednak uświadamiał sobie swą niekorzystną sytuację.
– Przestępca to twórczy artysta, detektyw jest tylko krytykiem – powiedział z kwaśnym uśmiechem i powoli uniósł filiżankę z kawą do ust. Odstawił ją bardzo szybko. Dodał do niej soli.
Spojrzał na pojemnik, z którego pochodził srebrzysty proszek − to z całą pewnością była cukiernica, z równą pewnością przeznaczona na cukier, jak butelka od szampana na szampana. Zastanawiał się, dlaczego ktoś wsypał do niego sól. Rozejrzał się w poszukiwaniu bardziej ortodoksyjnych naczyń. Wypatrzył dwie pełne solniczki. Być może były w nich jakiejś szczególne przyprawy. Skosztował ich zawartości − był to cukier. Potem ze świeżym zainteresowaniem rozejrzał się po restauracji, by sprawdzić, czy znajdzie w niej inne przejawy tego szczególnego gustu artystycznego, który umieścił sól w cukiernicy, a cukier w solniczkach. Poza dziwnym rozbryzgiem jakiegoś ciemnego płynu na jednej ze ścian pokrytych białą tapetą, całe to miejsce wyglądało schludnie, pogodnie i zwyczajnie. Zadzwonił na kelnera.


Gdy ten się pojawił, rozczochrany i o tej wczesnej godzinie o nieco zaspanych oczach detektyw (który potrafił docenić prostsze formy humoru) poprosił go, by spróbował cukru i powiedział, czy to pasuje do reputacji lokalu. Rezultat był taki, że kelner ziewnął nagle i rozbudził się.

[caption id="attachment_5671" align="alignleft" width="460"] Gilbert Keith Chesterton[/caption]

– Czy co rano robicie swoim klientom ten żarcik? – dopytywał Valentin. – Czy zamiana soli z cukrem nie przykrzy się wam jako dowcip?
Kelner, gdy uświadomił sobie ironię, jąkając się, zapewnił, że wydarzenie to z całą pewnością nie miało takich intencji, to musiała być niezwykła pomyłka. Podniósł cukiernicę i zajrzał do niej. Potem podniósł solniczkę i również do niej zajrzał, a na jego twarzy wykwitało coraz większe zdumienie. Wreszcie gwałtownie przeprosił i odszedł pospiesznie, po kilku sekundach wracając z właścicielem. Właściciel również zbadał cukiernicę i solniczkę i wydawał się równie zaskoczony.
Nagle kelner z nadmiaru słów aż zaczął seplenić.
– Wydaje mi się – jąkał się żarliwie – że to ci dwaj księża.
– Jacy dwaj księża?
– No, ci dwaj księża – powiedział kelner – którzy rzucili zupą o ścianę.
– Rzucili zupą o ścianę? – powtórzył Valentin, sądząc, że to jakaś niezwykła włoska metafora.
– Tak, tak – z podnieceniem powiedział kelner i wskazał na ciemną plamę na białej tapecie. – Rzucili nią tam o ścianę.

[caption id="attachment_40610" align="alignleft" width="458"] fot. Wydawnictwo Replika[/caption]

Valentin spojrzał pytająco na właściciela, który zaczął się sumitować.
– Zgadza się, sir – przyznał. – To w istocie prawda, choć nie wydaje mi się, żeby miało to coś wspólnego z cukrem i solą. Wcześnie rano, gdy tylko otworzyliśmy, przyszło tu dwóch księży i bardzo szybko wypiło zupę. Obaj byli bardzo cichymi, szacownymi ludźmi. Jeden uiścił rachunek i wyszedł, drugi, który wyglądał na guzdrałę, potrzebował kilku chwil, żeby pozbierać swoje rzeczy. Ale w końcu poszedł. Tylko na chwilę przed tym, jak wyszedł na ulicę, z rozmysłem podniósł swój kubek, który opróżnił tylko częściowo, i wychlusnął zupę na ścianę. Sam byłem na zapleczu, tak samo kelner. Wyszedłem i zobaczyłem tylko zalaną ścianę i pustą salę. To niewielka strata, ale nieprzyjemny policzek, dlatego próbowałem dogonić tych mężczyzn na ulicy. Jednak byli już za daleko, zauważyłem tylko, że zniknęli za rogiem na Carstairs Street.


Detektyw się poderwał, nałożył kapelusz i ujął w dłoń laskę. Zdecydował już, że w tej uniwersalnej ciemności swego umysłu może jedynie podążać w kierunku, który wskazał palec dziwności − a to było wystarczająco dziwne. Zapłacił rachunek, zatrzasnął za sobą przeszklone drzwi i szybko dotarł do rogu ulicy.
Całe szczęście, że nawet w tak gorączkowych chwilach oko miał chłodne i uważne. Jego wzrok przyciągnęło coś w witrynie sklepowej. Cofnął się, żeby się temu przyjrzeć. Sklep należał do popularnego sprzedawcy warzyw i owoców, całe mnóstwo towarów wystawiono powietrze i starannie oznaczono tabliczkami z nazwami i cenami. Najwięcej miejsca zajmowały skrzynki mandarynek i orzechów. Na stercie orzechów leżał kawałek kartonu, na którym niebieską kredą napisano „Najlepsze mandarynki, dwie za pensa”. Na mandarynkach spoczywał równie staranny i czytelny napis „Najlepsze orzechy brazylijskie, 4 pensy za funta”. Valentin spojrzał na te dwie etykiety i uznał, że już spotkał się z tą subtelną formą humoru, i to całkiem niedawno. Zwrócił na tę niespójność uwagę sprzedawcy o zaczerwienionej twarzy, który dość ponuro rozglądał się po ulicy. Sprzedawca nic na to nie odpowiedział, ale gwałtownymi ruchami przełożył tabliczki na swoje miejsca. Detektyw, opierając się elegancko na swojej laseczce do chodzenia, kontynuował przegląd sklepu.

[caption id="attachment_22840" align="alignleft" width="542"] https://www.facebook.com/CzytamChestertona?fref=ts[/caption]

– Mój dobry człowieku, proszę wybaczyć moje pozornie niezasadne nagabywanie – powiedział wreszcie – ale chciałbym wam zadać pytanie dotyczące psychologii eksperymentalnej i łączenia faktów.
Czerwony sklepikarz spojrzał na niego groźnie, ale Valentin kontynuował pogodnie, wymachując swoją laseczką:
– Dlaczego te dwie tabliczki są umieszczone w złych miejscach, jak ksiądz, który przyjechał do Londynu na wakacje? Na wypadek, gdybym nie wyrażał się jasno, jaki jest mistyczny związek, który łączy ideę orzechów oznaczonych jako mandarynki z dwoma księżmi, jednym wysokim, a drugim niskim?
Handlarz wytrzeszczył oczy. Przez chwilę naprawdę sprawiał wrażenie, jakby miał się rzucić na tego obcego.
– Nie wiem, co waść masz z tym wspólnego – wyjąkał wreszcie z gniewem – ale jeśli jesteś pan jakimś ich przyjacielem, to możesz im pan ode mnie przekazać, że porozwalam im te durne łby, księża czy nie, jeśli jeszcze raz dotkną moich jabłek.
– Doprawdy? – z wielkim współczuciem odparł detektyw. – Zniszczyli pańskie jabłka?
– Jeden z nich – potwierdził rozeźlony sklepikarz – zwalił wszystkie na ulicę. Złapałbym tego durnia, ale musiałem je pozbierać.
– W którą stronę poszli ci duchowni? – zapytał Valentin.
– W drugą ulicę po lewej, a potem przez plac – padła szybka odpowiedź.
– Dzięki – odparł Valentin i zniknął jak sen.
Po drugiej stronie placu natknął się na policjanta.
– Konstablu, to pilne – powiedział. – Czy widział pan dwóch duchownych w kapeluszach z podwiniętym rondem?
Policjant zaśmiał się ciężko.
– Owszem, sir, widziałem. A gdyby mnie ktoś pytał, jeden z nich był pijany. Stanął na środku drogi zdziwiony jakby…
– W którą stronę poszli? – przerwał mu Valentin.
– Wsiedli do jednego z tamtych żółtych autobusów – odpowiedział mundurowy. – Jadą w stronę Hampstead.
Valentin wyciągnął oficjalną legitymację.
– Wezwij dwóch swoich ludzi, żeby towarzyszyli mi w pościgu – powiedział szybko i przeciął jezdnię z tak zaraźliwą energią, że ociężały policjant ruszył z niemal skwapliwą żwawością. Po półtorej minuty na przeciwległym chodniku znalazł się francuski detektyw, a wraz z nim inspektor i mężczyzna w prostym ubraniu.
– Cóż, sir – odezwał się z ważnym uśmiechem – i co niby…?
Valentin niespodziewanie wyciągnął swoją laskę.
– Powiem panom na szczycie tego omnibusu – oświadczył i pognał, klucząc pomiędzy pojazdami. Gdy wszyscy znaleźli się, dysząc, na górnych siedzeniach tego żółtego wehikułu, inspektor powiedział: – Pojedziemy cztery razy szybciej niż taksówką.
– W sumie racja – spokojnie odpowiedział ich dowódca – gdybyśmy tylko wiedzieli, dokąd właściwie jedziemy.
– No właśnie, dokąd jedziemy? – zapytał drugi, wytrzeszczając oczy.
Valentin przez kilka minut palił, marszcząc brwi. W końcu odłożył cygaro i powiedział:
– Jeśli wiesz, co ktoś robi, wyprzedź go, ale jeśli nie wiesz, trzymaj się za nim. Skręcaj, gdy on skręca, zatrzymuj się, gdy on się zatrzymuje, przemieszczaj się równie wolno jak on. Wówczas możesz dostrzec to, co on widział i co zrobił. Możemy jedynie wypatrywać dziwnych rzeczy.
– Jakiego rodzaju dziwnych rzeczy? – spytał inspektor.
– Wszelkiego – odparł Valentin i zapadł w uparte milczenie.

Żółty omnibus wlókł się na północ tak, że wydawało się, jakby do końca trasy były całe godziny. Wielki detektyw nie udzielił dalszych wyjaśnień, a jego asystenci być może wyczuli jego ciche i narastające wątpliwości co do takiego postępowania. Być może czuli również ciche i narastające pragnienie spożycia lunchu, jako że godzina była już późna w stosunku do normalnej pory obiadowej, a długie drogi północnego Londynu wydawały się rozciągać bez końca, jak w jakimś piekielnym teleskopie. Była to jedna z tych podróży, podczas których człowiek cały czas czuje, że teraz już musiał wreszcie dotrzeć do końca wszechświata, tymczasem okazuje się, że to dopiero początek Tufnell Park. Londyn znikał w obskurnych tawernach i wyłysiałych krzakach, po czym rodził się na nowo na głównych ulicach i jaskrawych hotelach. To było jak przejazd przez trzynaście stykających się ze sobą, choć oddzielnych, pospolitych miast. Jednakże, choć drogę przed nimi zaczynał już okrywać zimowy zmierzch, paryski detektyw wciąż siedział milczący i czujny, wzrok kierując prosto przed siebie, na drogę, która przesuwała się po bokach. Do czasu, gdy zostawili za sobą Camden Town, policjant prawie spał, wszyscy jednak podskoczyli lekko, gdy Valentin wyprostował się gwałtownie, uderzył obu mężczyzn w ramiona i krzyknął na kierowcę, by ten się zatrzymał.


Zbiegli po schodkach na ziemię, nie uświadamiając sobie nawet, dlaczego wysiadają. gdy rozejrzeli się w nadziei na oświecenie, zastali Valentina, który triumfalnie wskazywał palcem w stronę okna po lewej stronie drogi. To było duże okno, pomyślane jako część długiej fasady pełnego złoceń, iście pałacowego zajazdu − była to część zarezerwowana na eleganckie posiłki i oznaczona tabliczką „Restauracja”. To okno, podobnie jak pozostałe na froncie hotelu, było ze szronionego i zdobionego szkła, ale na samym jego środku znajdował się wielki, czarny zaciek, jak gwiazda w lodzie.
– Nareszcie nasza wskazówka! – wykrzyknął Valentin, wymachując laską. – Miejsce ze stłuczonym oknem.
– Jakim oknem? Jaka wskazówka? – zapytał jego wyższy funkcją towarzysz. – Gdzie tu dowód, że ma to jakiś związek z nimi?

[caption id="attachment_40609" align="alignleft" width="145"] fot. wikipedia[/caption]

Valentin z wściekłości niemal połamał swoją bambusową laseczkę.
– Dowód! – wrzasnął. – Dobry Boże! Ten człowiek szuka dowodu! No oczywiście, szansa, że to nie ma z nimi nic wspólnego, jest jak jeden do dwudziestu. Ale co innego możemy zrobić? Czy wy nie rozumiecie, że albo podążymy za jakąś wariacką możliwością, albo możemy wracać do domu, do łóżka?
Pomaszerował w stronę restauracji, ciągnąc za sobą swoich towarzyszy, i wkrótce zasiedli przy niewielkim stoliku do późnego lunchu, od środka patrząc na gwiazdę z pękniętego szkła. Nawet wówczas niewiele im to mówiło.
– Widzę, że macie pęknięte okno – zwrócił się Valentin do kelnera, uiszczając rachunek.
– Zgadza się, sir – przyznał tamten, kłaniając się nisko na resztą, do której Valentin dyskretnie dołożył sowity napiwek.
Kelner wyprostował się z lekkim, ale wyraźnym ożywieniem.
– Owszem, tak, sir – powiedział. – To było bardzo dziwne.
– Doprawdy? Proszę nam o tym opowiedzieć – zachęcił go detektyw z beztroską ciekawością.
– Cóż, do środka weszło dwóch dżentelmenów w czerni – zaczął kelner. – Dwóch cudzoziemskich księży, którzy się tu teraz kręcą. Zamówili tani, niewielki lunch, potem jeden z nich za niego zapłacił i wyszedł. Ten drugi właśnie wychodził, żeby do niego dołączyć, gdy spojrzałem raz jeszcze na pieniądze i odkryłem, że zapłacił mi ponad trzy razy za dużo. „Przepraszam”, powiedziałem do tego jegomościa, który był już prawie za drzwiami, „za dużo panowie zapłacili”. „Och”, powiedział bardzo spokojnie, „naprawdę?” „Tak”, potwierdziłem i wziąłem rachunek, żeby mu pokazać. No i to był istny nokaut.
– Co pan ma na myśli? – spytał detektyw.
– Cóż, przysiągłbym na Biblię, że na tym rachunku zapisałem cztery szylingi. Ale wtedy zobaczyłem, że napisałem 14, dużymi literami.
– No i? – wykrzyknął Valentin, poruszając się wolno, ale z płonącymi oczami. – I co dalej?

 

Fragment opowiada "Błękitny krzyż", [w:] Gilbert K. Chesterton, Ojciec Brown. Najgorsza zbrodnia na świecie, Wyd. Replika, Zakrzewo 2017. Książkę można nabyć TUTAJ.

Nowa porcja kryminalnych opowieści w stylistyce serialu „Ojciec Mateusz”!
Rozwiązywanie intrygujących spraw kryminalnych to dla ojca Browna najbardziej fascynujące zajęcie. Ten sympatyczny, inteligentny i skromny ksiądz potrafi wpaść na trop najbardziej wyrafinowanego kryminalisty.

Używając wyobraźni i niebywałego sprytu, stawia się na miejscu przestępcy i próbuje odgadnąć jego kolejny ruch.

Czasem wystarczy zaledwie jeden rzut jego uważnego oka na miejsce zbrodni, aby odtworzyć najbardziej nawet nieprawdopodobny scenariusz, aby odkryć motywacje i tożsamość zbrodniarza, aby odsłonić wszystkie tajemnice.
Na motywach opowiadań o księdzu Brownie powstał rewelacyjny serial telewizyjny „Ojciec Brown” z Markiem Williamsem w roli tytułowej.

 

Ojciec Brown (ang. Father Brown) postać fikcyjna, ksiądz katolicki, detektyw-amator, bohater cyklu opowiadań detektywistycznych autorstwa G.K. Chestertona. Prekursor postaci duchownego-detektywa.

[caption id="attachment_837" align="alignleft" width="580"] Gilbert Keith Chesterton[/caption]

Chesterton w swoich opowiadaniach wykreował postać będącą przeciwieństwem Sherlocka Holmesa, nie tylko pod względem wyglądu (ojciec Brown jest niski i pulchny), ale i sposobu prowadzenia śledztwa. Chesterton, będący wielbicielem opowiadań detektywistycznych z Holmesem, nie eksponuje jednak tak jak Arthur Conan Doyle metody dedukcyjnej przy rozwiązywaniu spraw kryminalnych, przy tym kładzie nacisk na aspekty psychologiczne przestępstwa. Ojciec Brown posługuje się zatem racjonalnymi metodami, jednak występuje raczej w roli duszpasterza, który z racji wykonywanej profesji potrafi lepiej niż inni wniknąć w duszę przestępcy-grzesznika, nierzadko zresztą pozostawiając kwestię wymierzenia kary wyłącznie Bogu[1].

Książki
Zbiory opowiadań

The Innocence of Father Brown (1911), wyd. pol. Niewinność ojca Browna, tłum. Ziemilska (1927)
The Wisdom of Father Brown (1914), wyd. pol. O mądrości ojca Browna, tłum. Józefa Zydlerowa (1928)
The Incredulity of Father Brown (1926), wyd. pol. Niedowiarstwo księdza Browna, tłum. Adam Cehak-Stodor (1929)
The Secret of Father Brown (1927), wyd. pol. Tajemnica ojca Browna, tłum. Józefa Zydlerowa (1928)
The Scandal of Father Brown (1935)

Dodatkowe opowiadania

The Donnington Affair (1914)
The Vampire of the Village (Strand Magazine, sierpień 1936)
The Mask of Midas (1936)

Inne kompilacje

The Blue Cross, wyd. pol. Niebieski krzyż, tłum. Eileen Arthurton-Barker i Norbert Reh (1947)
Father Brown stories (1931), wyd. pol. Przygody księdza Browna, tłum. Tadeusz Jan Dehnel (1969)

Ekranizacje
Duchowny-detektyw trafił do kina m.in. w komedii Father Brown Roberta Hamera z 1954 r. z Alekiem Guinnessem w roli głównej oraz do serialu telewizyjnego z Kennethem More’em w roli tytułowej (1974). W pełnometrażowym filmie telewizyjnym Ksiądz Brown w roli detektywa (1979) Johna Moxeya wystąpił Barnard Hughes[2]. W 2013 roku BBC pokazał nowy serial oparty na przygodach o. Browna. W roli głównej wystąpił Mark Williams[3]. Źródło: wikipedia.pl

 

Artykuł Kryminalne opowieści w stylu serialu „Ojciec Mateusz”! „Błękitny krzyż” Gilberta K. Chestertona [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/kryminalne-opowiesci-w-stylu-serialu-ojciec-mateusz-blekitny-krzyz-gilberta-k-chestertona-wideo/feed/ 0
,,Ile mieliście ataków terrorystycznych w Londynie?”. W brytyjskiej BBC polski poseł miał dostać lekcję w sprawie uchodźców. Ale role szybko się odwróciły [WIDEO] https://niezlomni.com/mieliscie-atakow-terrorystycznych-londynie-brytyjskiej-bbc-polski-posel-mial-dostac-lekcje-sprawie-uchodzcow-role-szybko-sie-odwrocily-wideo/ https://niezlomni.com/mieliscie-atakow-terrorystycznych-londynie-brytyjskiej-bbc-polski-posel-mial-dostac-lekcje-sprawie-uchodzcow-role-szybko-sie-odwrocily-wideo/#respond Thu, 22 Jun 2017 21:04:17 +0000 http://niezlomni.com/?p=40504

Dominik Tarczyński gościł w brytyjskiej BBC, gdzie był pytany o kwestie uchodźców. Polski poseł nie dał narzucić sobie obowiązującej narracji poprawności politycznej i wspomniał o wielu kwestiach, o której nie chcą mówić europejscy politycy.

Tarczyński był m.in. pytany, dlaczego Polska nie chce zgodzić się na narzucone kwoty imigrantów. Polityk tłumaczył, iż rząd realizuje wolę wyborców, mimo to dziennikarka zwracała uwagę, że na kwoty zgodził się poprzedni rząd - i nie ma to nic wspólnego z partyjną polityką.

- Umowa została zerwana

- wyrokowała.

- Ile mieliście ataków terrorystycznych w Londynie?

- pytał Tarczyński. Zwracał również uwagę, że obecny rząd wydaje cztery razy więcej na pomoc Syryjczykom na miejscu niż poprzedni.

Dziennikarka nie reagowała, kiedy Tarczyński wspomniał, że tysiące uchodźców, o których mówiła, docierają do Europy nie po to, by znaleźć się w Polsce, ale w Niemczech.

Polityk przypominał, że trzech na pięciu terrorystów z Paryża było uchodźcami. Ale dziennikarka ponownie wróciła szybko do tematu niewywiązania się rządu polskiego z umowy. Wtedy Tarczyński przypomniał o Nord Stream 2. Polityk również punktował: ludzie, którzy docierają do Europy, to nie uchodźcy, ale imigranci. Zwracał uwagę, że mają ze sobą kilka dokumentów tożsamości.

- To szaleństwo musi zostać powstrzymane

- zakończył.

https://www.youtube.com/watch?v=jtRbwWRZhhs&feature=share

Artykuł ,,Ile mieliście ataków terrorystycznych w Londynie?”. W brytyjskiej BBC polski poseł miał dostać lekcję w sprawie uchodźców. Ale role szybko się odwróciły [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/mieliscie-atakow-terrorystycznych-londynie-brytyjskiej-bbc-polski-posel-mial-dostac-lekcje-sprawie-uchodzcow-role-szybko-sie-odwrocily-wideo/feed/ 0