Zimna Wojna – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Zimna Wojna – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Niemcy i Austria nie chcą o tym pamiętać! Zakłady opiekuńcze, które służyły jako centra eutanazji. [WIDEO] https://niezlomni.com/niemcy-i-austria-nie-chca-pamietac-o-tej-niewygodnej-prawdzie-zaklady-opiekuncze-ktore-sluzyly-nazistom-jako-centra-eutanazji-wideo/ https://niezlomni.com/niemcy-i-austria-nie-chca-pamietac-o-tej-niewygodnej-prawdzie-zaklady-opiekuncze-ktore-sluzyly-nazistom-jako-centra-eutanazji-wideo/#respond Mon, 20 Apr 2020 17:49:58 +0000 https://niezlomni.com/?p=51020

Badając sprawę pewnej paczki ze złotem, wysłanej przez jednego z techników z obozu koncentracyjnego Auschwitz do żony, Konrad Morgen przekonał się, że tego typu praktyki to codzienność. Przechwycona przesyłka okazała się wierzchołkiem góry lodowej nielegalnego procederu kradzieży, korupcji i przemytu, mającego miejsce w obozach.

Na miejscu, w Auschwitz, Morgen zaobserwował także, iż załoga obozu regularnie dopuszcza się samowolnych zbrodni na więźniach. W cieniu pracujących pełną parą komór gazowych postanowił więc tropić owe „nielegalne” morderstwa.

Przenosząc się na kolejne placówki z rozkazu Reichsführera SS Heinricha Himmlera, Morgen wizytuje także inne obozy, na obszarach mu podległych: Hertogenbosch/Vught, Kraków Płaszów, Majdanek.

Bada przypadek aresztowanego w KL Buchenwald Karla Kocha i jego zboczonej żony Ilse. Za jego sprawą Karl zostaje ostatecznie skazany na śmierć i trafia przed pluton egzekucyjny na tydzień przed zajęciem obozu przez Amerykanów.

Z 800 wszczętych przez Morgena spraw, 200 kończy się wyrokami skazującymi, 5 wniosków o wszczęcie sprawy wobec komendantów umorzono.

Po wojnie Morgen występuje jako świadek w głośnych procesach zbrodniarzy wojennych, m.in. w procesach norymberskich i w drugim procesie oświęcimskim we Frankfurcie nad Menem. W czasie procesu w Norymberdze określa SS jako praworządną organizację, która nie miała nic wspólnego z zagładą Żydów…

 

Fragment rozdziału "Samotna krucjata przeciw „Endlösung”?" z książki Kevina Prengera pod tytułem "Sędzia w Auschwitz. Sędzia SS Konrad Morgen i jego walka z korupcją oraz „nielegalnymi” morderstwami w obozach koncentracyjnych", Wyd. Replika, Poznań 2020 r. Książkę można nabyć na stronie wydawnictwa Replika. 

Eutanazja stosowana wobec więźniów oznaczana była kodem 14f13, i w większości przypadków była wykonywana w zakładach opiekuńczych, używanych poprzednio do „eutanazjowania” osób upośledzonych w ramach operacji „Aktion T4”. W sumie od 10 000 do 20 000 więźniów stało się ofiarami akcji 14f13. Istot­nie, operacja ta została oficjalnie wstrzymana w 1943 roku, ale w tym również nie było udziału Morgena. Himmler zakończył tę akcję, uważając, że uśmiercanie zdolnych do pracy więźniów jest nieodpowiedzialne. Od tej pory tylko psychicznie upośledzeni więźniowie byli nadal poddawani „eutanazjowaniu”. Wszystkie centra eutanazyjne zostały zamknięte z wyjątkiem Hartheim w Austrii, gdzie w 1944 roku uśmiercono około 3 000 więźniów z obozów koncentracyjnych Mauthausen i Gusen. Chociaż Morgen twierdził co innego, jego dochodzenia w żadnym momencie nie miały wpływu na realizację programu zagłady i euta­nazji.

W jego późniejszym wywiadzie udzielonym The World of War, Morgen był nieco bardziej realistyczny, opisu­jąc swoją rolę w czasie wojny. Opowiedział wówczas, że Auschwitz „[był] dla niego tak strasznym doświad­czeniem, że rozmyślał nad planem prześlizgnięcia się przez granicę, do Szwajcarii”. Ostatecznie postanowił tego nie robić, gdyż obawiał się, że nikt mu nie uwie­rzy w jego opowieści o komorach gazowych. „Z trud­nością mogłem uwierzyć moim oczom i uszom, kiedy po raz pierwszy to zobaczyłem”. Ponadto bał się, że zostanie uznany za „agenta-prowokatora, szpiega lub szaleńca”. „Mogło to doprowadzić tylko do tego, że ja lub moi rodzice bardzo by ucierpieli. A i tak nie miało to sensu, gdyż nie byłem w stanie niczego zmienić”.

Potem obmyślił inny plan:

„Jakkolwiek nie mogłem nic zrobić tym, którzy ponosili odpowiedzialność za zagładę milionów ludzi, mogłem przynajmniej posta­wić przed sądem tych spośród wykonawców owych zbrodni, którzy zboczyli z tak zwanej legalnej ścieżki i z własnej inicjatywy działali dla własnego wzbogace­nia się, próbowali zakamuflować swoje przestępstwa, których pobudką do działania była żądza władzy, lub mieli inne motywy brutalnego traktowania więźniów. Za takie czyny mogłem ich postawić w stan oskarże­nia, umieścić te potwory w zamknięciu za kratami i położyć kres ich zbrodniom”.

Rozumiał dobrze, że nie był w stanie zmienić całego systemu, „zwłaszcza w czasie wojny”. To oświadczenie jest znacznie bar­dziej wiarygodne niż jego zeznania w Norymberdze. Można z pewnością założyć, że było ono oparte na prawdzie.

W zeznania, które Morgen złożył w Norymberdze, niektórzy ludzie jednak uwierzyli, i nie był to byle kto. Jednym z nich był amerykański pisarz historyczny i laureat nagrody Pulitzera – John Toland. W swojej biografii Adolfa Hitlera, opublikowanej w 1976 roku, pisał o Morgenie: „samotnie usiłował powstrzymać «Endlösung»” i doszedł do wniosku, że „samotna krucjata Morgena […] miała druzgocący skutek dla kompleksu obozów zagłady w Lublinie. Kriminalkom­missar Wirth otrzymał polecenie zlikwidowania bez zostawienia śladu trzech z czterech obozów, które sam zbudował – w Treblince, Sobiborze i Bełżcu”.

Toland pisał dalej, że 24 listopada 1944 roku Himmler wydał rozkaz zamknięcia centrów masowej zagłady, „zmu­szony do tego szybkim zbliżaniem się Armii Czerwo­nej i nieustającymi dochodzeniami upartego Konrada Morgena […]”. Toland opierał się przy tym na wy­wiadzie, jaki przeprowadził z Morgenem, i którego zapis dźwiękowy się zachował. Można tam usłyszeć fascynację Tolanda dochodzeniami prowadzonymi przez Morgena w obozach koncentracyjnych. Wyrażał też zdumienie faktem, że była tam mowa o „jedynym [prawdziwym] wymiarze sprawiedliwości” w Trzeciej Rzeszy. „Wielu ludzi na Zachodzie nie dałoby temu wiary”, zapewniał Morgena.

Pisarz okazywał zdziwienie, że Morgen nigdy nie został uhonorowany po wojnie za swoją pracę, którą wykonywał w obozach jako sędzia SS, przy czym, we­dług niego, ryzykował za nią swoim życiem. Amery­kanin pozwalał sobie na zbyt wielką fascynację opo­wiadaniami Morgena i prawie wcale nie zadawał mu krytycznych pytań. Nie było mowy o żadnej jednooso­bowej krucjacie, gdyż Morgen pracował z zespołem sę­dziów śledczych, a orzekanie wyroków należało do za­dań sądów SS i Policji pod nadzorem Gerichtsherren, z Himmlerem i Hitlerem jako najwyższymi sędziami. Toland nie podbudował żadnymi dowodami przedsta­wionego przez siebie związku pomiędzy działalnością Morgena a zakończeniem programu zagłady Żydów. Podobnie jak zamknięcie obozów, „Aktion Reinhard” nie miało nic wspólnego z działalnością Morgena, tak i zamknięcie Auschwitz w rzeczywistości nie było z nim związane. Fabryka śmierci w Auschwitz została unieruchomiona dopiero w listopadzie 1944 roku. Je­dynym powodem, dla którego Himmler wydał rozkaz zniszczenia krematoriów w Birkenau, była jego chęć ukrycia śladów masowej zagłady przed coraz bardziej zbliżającą się Armią Czerwoną. Krótko przed wyzwo­leniem obozu 27 stycznia, esesmani dokonali egzeku­cji kilkuset więźniów, ale nie mieli wystarczająco dużo czasu, by wymordować wszystkich pozostałych309. Ocaleli z Auschwitz zawdzięczali swoje życie szybko nacierającej sowieckiej armii, a nie sędziemu z SS.

Artykuł Niemcy i Austria nie chcą o tym pamiętać! Zakłady opiekuńcze, które służyły jako centra eutanazji. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/niemcy-i-austria-nie-chca-pamietac-o-tej-niewygodnej-prawdzie-zaklady-opiekuncze-ktore-sluzyly-nazistom-jako-centra-eutanazji-wideo/feed/ 0
Ten człowiek uratował świat przed wojną atomową. 26 września 1983 r. łamiąc procedury zapobiegł katastrofie [WIDEO] https://niezlomni.com/minuty-polnocy-26-wrzesnia-1983-swiat-stanal-krawedzi-wojny-atomowej-czlowiek-uratowal-swiat/ https://niezlomni.com/minuty-polnocy-26-wrzesnia-1983-swiat-stanal-krawedzi-wojny-atomowej-czlowiek-uratowal-swiat/#respond Tue, 19 Sep 2017 14:20:26 +0000 http://niezlomni.com/?p=31771

Stanisław Pietrow, który pracował w tajnym centrum dowodzenia koło Moskwy 26 września 1983 roku widząc pięć rakiet balistycznych USA zignorował alarm. To uchroniło świat przed wojną nuklearną.

W 1983 roku nastąpiła eskalacja zimnej wojny. KGB podejrzewało, że Stany Zjednoczone mogą przeprowadzić atak nuklearny na Związek Sowiecki.

26 września 1983 Stanisław Pietrow miał dyżur w centrum dowodzenia Sierpuchowo-15 znajdującym się nieopodal Moskwy. Do jego obowiązków należało monitorowanie systemu wczesnego ostrzegania, aby w momencie ataku Związek Sowiecki mógł od razu na niego odpowiedzieć. Kilka minut po północy Pietrow odebrał sygnał, że Stany Zjednoczone wystrzeliły pięć rakiet w kierunku ZSRR. Podpułkownikowi od początku wydawało się, że to błąd systemu. Nie chcąc doprowadzić do konfliktu, zdecydował się nie alarmować przełożonych. Jak się okazało, jego decyzja była słuszna, gdyż atak rakietowy był błędem systemów. Do tej pory wielu ekspertów uważa, że zachowanie Stanisława Pietrowa pozwoliło uniknąć globalnej wojny nuklearnej. Podpułkownik nie wykonał rozkazu - został odsunięty od służby wojskowej...

https://youtu.be/mH5JTWMLXho

Artykuł Ten człowiek uratował świat przed wojną atomową. 26 września 1983 r. łamiąc procedury zapobiegł katastrofie [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/minuty-polnocy-26-wrzesnia-1983-swiat-stanal-krawedzi-wojny-atomowej-czlowiek-uratowal-swiat/feed/ 0
Tak w kosmosie zdetonowano bombę 100 razy silniejszą niż ta, która spadła na Hiroszimę [WIDEO] https://niezlomni.com/ta-proba-przesadzila-o-zawarciu-waznego-ukladu-amerykanie-inne-mocarstwa-przerazili-sie-mozliwych-skutkow-wideo/ https://niezlomni.com/ta-proba-przesadzila-o-zawarciu-waznego-ukladu-amerykanie-inne-mocarstwa-przerazili-sie-mozliwych-skutkow-wideo/#respond Sun, 30 Apr 2017 20:31:55 +0000 http://niezlomni.com/?p=37747

W czasie tzw. zimnej wojny napięcie między światowymi mocarstwami było ogromne. Nic dziwnego, że w tym okresie testowano różnego rodzaju broń i przygotowywano się do wybuchu III wojny światowej. Wyścig trwał m.in. w kosmosie. Amerykanie testowo zdetonowali tam bombę jądrową. Skutki tego były odczuwalne na ziemi, przerażające, a jednocześnie dające wojskowym sporo do myślenia .

Amerykanie w 1962 roku wysłali na wysokość 386 km nad Ziemią bombę "Starfish Prime" i zdetonowali ją 9 lipca. Była to bomba o mocy 1,45 megatony, czyli o 100 razy silniejsza niż ta, która spadła na Hiroszimę. Efekt wizualny wybuchu bomby w kosmosie może robić wrażenie, ale...

https://www.youtube.com/watch?time_continue=5&v=AkujMTSFr9o

Efekty eksplozji "Starfish Prime" w kosmosie dało się odczuć na Ziemi. Znaczy wzrost promieniowania X oraz Gamma, a także pył po bombach to skutki detonacji. Ten ostatni znacznie utrudniał loty samolotów, powodował, że dochodziło do przepięć elektrycznych, zakłóceń komunikacji, a pole elektromagnetyczne nabrało takiej mocy, że zorza polarna zaczęła pojawiać się tam, gdzie do tej pory jej nie widywano. Dla ekspertów było od tego momentu jasne, że taki wybuch nad terytorium wroga może sparaliżować życie w danym państwie.

Operacja Amerykanów i mniej znane próby ZSRS były końcówką wielkiego jądrowego wyścigu mocarstw. Przynajmniej oficjalnie. W lipcu 1963 roku ratyfikowano układ o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej.

Artykuł Tak w kosmosie zdetonowano bombę 100 razy silniejszą niż ta, która spadła na Hiroszimę [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/ta-proba-przesadzila-o-zawarciu-waznego-ukladu-amerykanie-inne-mocarstwa-przerazili-sie-mozliwych-skutkow-wideo/feed/ 0
Amerykanie odtajniają sekrety Zimnej Wojny. Tym razem opublikowali mrożące krew w żyłach nagrania eksplozji. ,,To niewiarygodne” [WIDEO] https://niezlomni.com/amerykanie-odtajniaja-sekrety-zimnej-wojny-tym-razem-opublikowali-mrozace-krew-zylach-nagrania-eksplozji-niewiarygodne-wideo/ https://niezlomni.com/amerykanie-odtajniaja-sekrety-zimnej-wojny-tym-razem-opublikowali-mrozace-krew-zylach-nagrania-eksplozji-niewiarygodne-wideo/#respond Tue, 21 Mar 2017 15:35:42 +0000 http://niezlomni.com/?p=36446

Zimna Wojna mogła ww każdym momencie zamienić się w atomowy armagedon za sprawą arsenału atomowego, którym dysponowały obydwie strony konfliktu. Amerykanie właśnie opublikowali nagrania eksplozji jądrowych, które unaoczniają, o czego mogło dojść.

Aktualnie opublikowano 60 nagrań, a to dopiero początek - wkrótce ich liczba ma sięgnąć 1000. Projekt nadzoruje Lawrence Livermore National Laboratory w Kalifornii.

Do kontrolowanych eksplozji doszło na pustyni Newada i na mikronezyjskich Wyspach Marshalla. Dr Gregory D. Springs, który uczestniczy w projekcie, przyznał, że „to niewiarygodne, jak wiele energii wyzwala wybuch jądrowy”. Można wyobrazić sobie, co stałoby się z Polską, gdyby doszło do starcia USA vs ZSRS.

Warto dodać, że naziemne testy broni jądrowej zostały zakazane w 1963 roku, a armia USA przeprowadzała próby podziemne.

https://www.youtube.com/watch?v=XnrLY-phipw

https://www.youtube.com/watch?v=yl9p0JVbhdY

https://www.youtube.com/watch?v=uYbNlgQyz84

Artykuł Amerykanie odtajniają sekrety Zimnej Wojny. Tym razem opublikowali mrożące krew w żyłach nagrania eksplozji. ,,To niewiarygodne” [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/amerykanie-odtajniaja-sekrety-zimnej-wojny-tym-razem-opublikowali-mrozace-krew-zylach-nagrania-eksplozji-niewiarygodne-wideo/feed/ 0
Wojna o drzewo. Jak świat stanął na krawędzi globalnego konfliktu z powodu zatargu o… topolę https://niezlomni.com/wojna-o-drzewo-swiat-stanal-krawedzi-globalnego-konfliktu-powodu-zatargu-o-topole/ https://niezlomni.com/wojna-o-drzewo-swiat-stanal-krawedzi-globalnego-konfliktu-powodu-zatargu-o-topole/#respond Thu, 29 Sep 2016 18:47:15 +0000 http://niezlomni.com/?p=31886

Incydent z siekierą to słynny incydent zbrojny, do którego doszło Koreańskiej Strefie Zdemilitaryzowanej 18 sierpnia 1976 roku. W incydencie zginęło dwóch amerykańskich żołnierzy. W pewnym momencie pozorny błahy incydent mógł przekształcić się w konflikt z udziałem dwóch skonfliktowanych bloków krajów podczas Zimnej Wojny.

Przyczyną incydentu była... topola rosnąca w pasie neutralnym, w pobliżu Mostu Bez Powrotu. Drzewo utrudniało obserwowanie strefy zdemilitaryzowanej z punktów obsadzonych przez Amerykanów i Koreańczyków z Południa. W porozumieniu z Koreą Północną ustalono, że drzewo zostanie ścięte. 18 sierpnia do strefy wkroczyła grupa nieuzbrojonych żołnierzy Południa w towarzystwie 12 Amerykanów. Rozpoczęto ścinanie drzewa siekierami.

Po kilku minutach do Amerykanów dotarła grupa 15 żołnierzy Północy pod dowództwem por. Pak Chula, który zaczął stanowczo domagać się wstrzymania prac. Komuniści swoją interwencję argumentowali koniecznością ochrony drzewa, które zostało rzekomo własnoręcznie posadzone przez Kim Ir Sena. Po zignorowaniu polecenia przez pracujących żołnierzy koreański dowódca ściągnął posiłki ukryte w pobliżu i wydał swoim ludziom polecenie zaatakowania przeciwnika. Północnokoreańscy żołnierze odebrali Amerykanom siekiery i zaatakowali nimi kpt. Arthura Bonifasa i por. Marka Barretta; w efekcie pierwszy z nich zginął na miejscu, a drugi został ciężko ranny.

Żołnierze amerykańscy w pośpiechu wycofali się na swoją stronę, nie zdając sobie przy tym sprawy, że pozostawiają na miejscu por. Barreta, którego później żołnierze Północy odnaleźli i dobili.

Zaraz po incydencie Korea Północna oskarżyła Stany Zjednoczone o agresję, a Kim Dzong Il, przebywający na konferencji państw niezaangażowanych na Sri Lance, przeforsował rezolucję potępiającą USA za „imperialistyczny najazd”.

W odpowiedzi na incydent 21 sierpnia Amerykanie zorganizowali operację Paul Bunyan, która była pokazem siły i miała na celu ostateczne ścięcie drzewa. Koreańczycy przygotowywali się na najgorsze, podobnie Amerykanie, którzy nie wiedzieli, czego spodziewać się po nieobliczalnych Koreańczykach. W całym kraju podniesiono najwyższy alarm pogotowia bojowego. Konflikt mógł się okazać iskrą, która rozpoczęłaby konflikt między blokiem państw komunistycznych a USA i sojusznikami.

Śladem po incydencie, który mógł doprowadzić do wybuchu wojny nuklearnej, jest pomnik upamiętniający zabitych Amerykanów. Stoi w miejscu ściętego drzewa, z powodu którego do boju, na jeden rozkaz, mogły ruszyć tysiące ludzi.

źródło: własne / Wikipedia

Artykuł Wojna o drzewo. Jak świat stanął na krawędzi globalnego konfliktu z powodu zatargu o… topolę pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/wojna-o-drzewo-swiat-stanal-krawedzi-globalnego-konfliktu-powodu-zatargu-o-topole/feed/ 0
Ucieczka z Berlina Wschodniego do Zachodniego – symboliczne zdjęcie https://niezlomni.com/ucieczka-berlina-wschodniego-zachodniego-symboliczne-zdjecie/ https://niezlomni.com/ucieczka-berlina-wschodniego-zachodniego-symboliczne-zdjecie/#respond Sat, 13 Aug 2016 05:52:15 +0000 http://niezlomni.com/?p=30123

1 stycznia 1955 - konfrontacja policji przy granicy sektorów w latach 50. Po lewej funkcjonariusze z Berlina Zachodniego, po prawej Volkspolizei z Berlina Wschodniego, najwyraźniej ścigający klęczącą młodą kobietę.

foto

źródło: Wykop.pl

Artykuł Ucieczka z Berlina Wschodniego do Zachodniego – symboliczne zdjęcie pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/ucieczka-berlina-wschodniego-zachodniego-symboliczne-zdjecie/feed/ 0
Józef Mackiewicz: O rzekomej obsesji antykomunistycznej https://niezlomni.com/jozef-mackiewicz-katastrofa-to-zycie-calej-ludzkosci-pod-panowaniem-ustroju-komunistycznego/ https://niezlomni.com/jozef-mackiewicz-katastrofa-to-zycie-calej-ludzkosci-pod-panowaniem-ustroju-komunistycznego/#respond Sat, 14 May 2016 13:23:37 +0000 http://niezlomni.com/?p=27569 Józef Mackiewicz: Katastrofa to życie całej ludzkości pod panowaniem ustroju komunistycznego.

Istnieje rozpowszechniony pogląd, przedstawiający antykomunizm w postaci obsesji osób niezdolnych do rozumowań kategoriami "rozsądnymi" i "realnymi"; nieomal tkniętych nieuleczalną chorobą, i dlatego nie zasługujących nawet na leczenie, lecz tylko wzruszenie ramion.

Ten pogląd na rzekomą "obsesję" antykomunistyczna, ukuli "realiści" polityczni i konformiści intelektualni nie tylko na własny użytek, ale i na użytek znacznej części drobnomieszczan szerokiego świata; czyli ludzi, których interesy codzienne i instynkt przystosowania, pozbawiają fantazji. - Tym, którzy lekceważą sobie, wzruszając ramionami, ostrzeżenia antykomunistów, zalecić by można, aby się zdobyli na zastanowienie, chociażby nad takim pojedynczym przykładem jak Berlin, i zapytali siebie:

Czy lat temu 50, znalazłby się choć jeden człowiek przy zdrowych zmysłach w Europie, który by nie poczytał za urojenie chorego umysłu przepowiednie, ze nie w jakimś geograficznym Szanghaju, czy na wyspie okropności, lecz w centrum Europy, środkiem jednego z największych miast świata, przebiegać będzie granica-nad-granicami, mur dzielący sens ludzkich slow, najeżony pistoletami automatycznymi; ze będzie się z za niego strzelać nawet do młodych dziewcząt i dzieci na ulicy, zupełnie bezkarnie; ze się będzie porywać przechodni z chodnika; ze ludzie będą robili podkopy, jak więźniowie uciekający z wiezienia, - i to wszystko na oczach całego świata cywilizowanego, który ten stan uznawać będzie nie za stan wojny, lecz pokojowego współżycia, w okresie "wymiany kulturalnej" z tamtą stroną?... Tymczasem dziś, zatracenie poczucia perspektywy zaszło tak daleko, ze nikogo nie dziwi, ze rząd kraju, którego stolice przedzielono w ten sposób niebywałym w dziejach murem, rozważna poważnie warunki, na jakich mógłby udzielić strzelającym z za tego muru, miliardowego kredytu!

[...] Wielka jest zdolność rezygnacji i przystosowania do warunków, właściwa naturze ludzkiej. Ale żaden realizm nie powinien pozbawiać ludzi poczucia wyobraźni, gdyż przestanie być realizmem. Porównanie zaś obyczajów świata z roku 1912 z obyczajami r. 1962, daje nam dopiero niejaka możność, choć oczywiście nie w zarysach konkretnych, wyobrazić sobie, do jakiego układu rzeczy ludzie będą mogli być jeszcze zmuszeni "rozsądnie" się przystosować, w roku 2012! Jeżeli do tego czasu ognisko psychicznej zarazy nie zostanie unicestwione.

Katastrofa to nie śmierć połowy ludzkości w wojnie atomowej. Katastrofa to życie całej ludzkości pod panowaniem ustroju komunistycznego.

Józef Mackiewicz, fragment książki "Zwycięstwo prowokacji"

Artykuł Józef Mackiewicz: O rzekomej obsesji antykomunistycznej pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/jozef-mackiewicz-katastrofa-to-zycie-calej-ludzkosci-pod-panowaniem-ustroju-komunistycznego/feed/ 0
Adam Michnik odgrażał się: „Ty, Skórzyński, nie zaistniejesz”, czyli dlaczego warto przeczytać „Wojnę światów” https://niezlomni.com/adam-michnik-odgrazal-sie-ty-skorzynski-nie-zaistniejesz-czyli-dlaczego-warto-przeczytac-wojne-swiatow/ https://niezlomni.com/adam-michnik-odgrazal-sie-ty-skorzynski-nie-zaistniejesz-czyli-dlaczego-warto-przeczytac-wojne-swiatow/#respond Tue, 19 Nov 2013 23:23:40 +0000 http://niezlomni.com/?p=1809

wojna-swiatowNad tą książkę nie można przejść obojętnie. Nie można jej pominąć. I nie tylko dlatego, że spełniłyby się słowa Adama Michnika wypowiedziane do jej autora – Ty, Skórzyński nie istniejesz. Nie tylko dlatego, że to dzieło życia zmarłego w tragicznych okolicznościach publicysty. Wartość książki tkwi w jej treści.

Praca jest syntezą zimnej wojny, totalnego starcia między komunizmem i antykomunizmem, obejmującego wszystkie aspekty życia. Starcia toczącego się między gospodarkami dwóch obozów, w wyścigu zbrojeń i w umyśle każdego człowieka. Nie przez przypadek określonego przez autora Wojną światów. Piotr Skórzyński pokazuje, w jaki sposób propaganda komunistyczna wpływała na gospodarkę, kulturę i myślenie ludzi w państwach zachodnich. Z niezwykłą wirtuozerią słowa, barwnością i znajomością faktów przedstawia walkę komunizmu z wolnym światem w czasach „zimnej wojny”.

Piotr Skórzyński, "Wojna światów. Intelektualna historia zimnej wojny", Biblioteka Glaukopisu, Warszawa 2011

Mateusz Rawicz, recenzja ukazała się w Tygodniku Nasza Polska

Artykuł Adam Michnik odgrażał się: „Ty, Skórzyński, nie zaistniejesz”, czyli dlaczego warto przeczytać „Wojnę światów” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/adam-michnik-odgrazal-sie-ty-skorzynski-nie-zaistniejesz-czyli-dlaczego-warto-przeczytac-wojne-swiatow/feed/ 0
Odkłamujemy postać Ryszarda Kuklińskiego. I przypominamy o prawdzie o Jaruzelskim zawartej w amerykańskich aktach https://niezlomni.com/jak-ryszard-kuklinski-ogral-sowietow-dzieki-temu-ratujac-polske-i-o-prawdzie-o-jaruzelskim-zawartej-w-amerykanskich-aktach/ https://niezlomni.com/jak-ryszard-kuklinski-ogral-sowietow-dzieki-temu-ratujac-polske-i-o-prawdzie-o-jaruzelskim-zawartej-w-amerykanskich-aktach/#comments Wed, 06 Nov 2013 14:03:56 +0000 http://niezlomni.com/?p=1228

[caption id="attachment_1229" align="alignleft" width="550"]Ryszard Kukliński Ryszard Kukliński[/caption]

PAMIĘTAMY:

Dokładnie 32 lata temu 6 listopada 1981 r. z Polski musiał uciekać pułkownik Ryszard Kukliński. 7 listopada 1981 roku, zamknięty w drewnianej skrzyni, uciekał przed rządzącymi Polską w imieniu wrogiego państwa. 

Najpóźniej po inwazji Czechosłowacji przez Armię Czerwoną i formacje tubylcze tzw. Paktu Warszawskiego, pułkownik Ryszard Jerzy Kukliński zrozumiał, że Polska jest w sowieckiej niewoli. Postanowił aktywnie włączyć się do walki o wolność kraju. Skontaktował się z Amerykanami.

Naturalnie dla znakomitej większości Polaków byłoby najbardziej zrozumiałe, gdyby oficer ten zachowywał się zgodnie z czytelnymi regułami tradycji polskiej. Na przykład, nikt chyba nie odnosiłby się do niego z ambiwalencją, gdyby płk. Kukliński skontaktował się z opozycją – bez względu na to, że była ona do dużego stopnia zinfiltrowana przez tajną komunistyczną policję. Nieważne, że wkrótce by wpadł – tak jak kpt. SB Adam Hodysz, który odważnie pomagał podziemiu. Ważne aby płk. Kukliński zrobił coś na polską, lokalną skalę. Najbardziej pewnie wszyscy antykomunistyczni patrioci ucieszyliby się gdyby oficer ten wykonał Wielki, Romantyczny Gest. Jak pięknie byłoby gdyby wysadził się w powietrze wraz z gen. Wojciechem Jaruzelskim czy innymi sowieckimi plenipotentami w Polsce, a może nawet z samym kremlowskim marszałkiem Wiktorem Kulikowem.

Naturalnie – na globalną skalę – takie gesty nic nie znaczyłyby. Nawet najbardziej spektakularny zamach co najwyżej poprawiłby na krótko humor więźniom baraku PRL zamkniętym w Gułagu Sowieckiego Imperium. Współpraca z opozycją, pomijając wszystko inne, miała by co najwyżej małe znaczenie doraźne i lokalne. Może kontakt z Kuklińskim pomógłby zidentyfikować kilku kapusiów, a działacze opozycji byliby lepiej poinformowani o nastrojach władz wojskowych reżimu reprezentującego Kreml w Warszawie. I nic ponadto. Czyli – w wymiarze wielkiej polityki: praktycznie nic.

Jest to jasne dla każdego wyrastającego ponad PRL-owski grajdołek. Dlatego płk. Kukliński zdecydował się na inne wyjście.

[quote]Postawił sobie pytanie: Kto ma największy wpływ na sytuację w Polsce? Odpowiedź: Sowieci. A kto ma największy wpływ na Sowietów? Amerykanie. Trzeba więc pomóc Amerykanom tak, aby mogli wpłynąć na Sowietów z korzyścią dla RP.[/quote]

Kukliński najpierw zamierzał stworzyć podziemną, kadrową organizację niepodległościową wśród oficerów polskich. Wnet zachodni sprzymierzeńcy Polski wyperswadowali mu to: nie był to czas na kadrową nawet konspirację. Tylko praca w pojedynkę mogła przynieść pożądane rezultaty. Obie strony – amerykańska i polska, reprezentowana przez Kuklińskiego chciały tego samego: zwycięstwa nad Sowietami.

Kukliński nie widział więc siebie jako „szpiega CIA”, a tylko jako oficera polskiego, który manipuluje USA na korzyść Polski. W jaki sposób? Dając Amerykanom informacje o najtajniejszych sekretach Sowietów. W ten sposób Kukliński umożliwił Amerykanom wykonywać cały szereg antysowieckich ruchów podczas końcowego okresu Zimnej Wojny.

kuklinskiZwykle ruchy antysowieckie były siłą rzeczy zgodne z interesem Polski, z walką o niepodległość kraju. Ale nie wszystkie. Na przykład, USA – w wypadku sowieckiego najazdu na Europę Zachodnią – planowały za pomocą ataku nuklearnego powstrzymać tzw. „drugi sowiecki eszelon” w marszu, gdy ten przemieszczać się miał przez terytorium Polski. Groźba nuklearnej zagłady kraju była jednym z najsilniejszych bodźców kierujących decyzją płk. Kuklińskiego.Uznał, że informacje, jakie podaje do Waszyngtonu, wymuszą na Amerykanach zmianę planów, wskażą na słabości sowieckiego przeciwnika poza Polską i tym samym odsuną groźbę nalotu nuklearnego od Polski. No bo po tym jak Kuklińskiemu udało się zdobyć i dostarczyć USA plany i lokację bunkra, w którym mieli się ukrywać sowieccy przywódcy, to przecież logicznym jest, że na wypadek inwazji Armii Czerwonej na Europę, czy gdzie indziej, Amerykanie najpierw wysłaliby rakietę nuklearną w ten bunkier (w głębi Związku Sowieckiego), a nie w Warszawę. Tak słusznie rozumował Kukliński.

Oczywiście pamiętajmy, że wojna nie zawsze kieruje się logiką, a plan nuklearnego nalotu na Polskę był tylko jednym z rozmaitych wariantów amerykańskiej odpowiedzi na sowiecką agresję. Najbardziej prawdopodobne było, że ponieważ Sowieci mieli wystarczającą ilość wojska w Niemczech Wschodnich, Czechosłowacji i PRL, udałoby im się za jednym zamachem – bez broni nuklearnej i bez pomocy tzw. „drugiego eszelonu” -- zdobyć całą Europę. Nie było potrzeby bombardowania Polski. Poza tym Amerykanie wiedzieli, że sowiecka doktryna wojenna zakładała, że odpowiedzią na nawet pojedynczą rakietę z głowicą nuklearną wystrzeloną w jakiekolwiek miejsce w Imperium Sowieckim – a w tym w PRL – Kreml miał zamiar odpowiedzieć natychmiastowym i zmasowanym atakiem jądrowym na USA.

Amerykanie długo zastanawialiby się czy unicestwienie Polski przestraszyłoby Sowietów na tyle, aby zarzuciliby swoje plany zrównania z ziemią USA. Prawda, Sowieci mieli w nosie Polskę. Ale uznaliby atak na nią za zagrożenie swego własnego bytu. Najpewniej zareagowaliby zgodnie z planem, posyłając salwę nuklearną w USA.

Z drugiej strony Amerykanie baliby się też innych konsekwencji ataku nuklearnego na Polskę. Jego rezultat pośredni to całkowite zatrucie radioaktywne Bałtyku, państw bałtyckich, terenów ukraińskich i białoruskich, Czechosłowacji wybrzeży Skandynawii, oraz Niemiec Wschodnich. Z Polski i Polaków nie zostałoby nic, ale większość Europy Środkowej i Północnej przemieniłaby się też w pustynie. Miliony nie-Polaków zmarłyby w powolnych męczarniach.

Czyli można twierdzić, że z rozmaitych powodów wymienionych powyżej scenariusz jakiegokolwiek, nawet minimalnego, użycia broni nuklearnej w Europie był raczej nierealny. Ale właśnie dlatego – aby nigdy nie doszło do takiej makabry – Amerykanie musieli mieć nad Sowietami przewagę. Musieli ich trzymać w szachu. I dlatego potrzebowali nie tylko przewagę technologiczno-naukową, ale również przewagę informacyjną. I tutaj tą przewagę dostarczył im płk. Kukliński w formie ponad 60.000 stron tajnych dokumentów Paktu Warszawskiego. Amerykanie mogli grać i ogrywać Sowietów, bowiem znali z góry ich ruchy.

Na przykład, gdy Armia Czerwona szykowała się do inwazji Polski jesienią 1980 r., prezydent Jimmy Carter wprost ostrzegł Leonida Breżniewa, że USA wiedzą co Związek Sowiecki szykuje. Zmusiło to Kreml do szukania innych opcji, a przynajmniej do traktowania bezpośredniej inwazji jako środka ostatecznego. Sowieci zażądali od swoich tubylczych plenipotentów „przywrócenia spokoju” w Warszawie.Naturalnie gdyby tubylczym komunistom nie powiodłoby się, to Kreml interweniowałby. USA nie podniosłyby ręki. W obliczu możliwej wojny nuklearnej pomoc militarna dla Polski byłoby to samobójstwo. Dlatego Amerykanie woleli, żeby – z dwojga złego – „Solidarność” zdławili tubylczy komuniści. I dlatego Carter interweniował przeciw sowieckiemu najazdowi, a zezłoszczeni Sowieci niemiłosiernie naciskali na swoich plenipotentów w Warszawie.

I tutaj więc płk. Kukliński miał rację. Informacje od niego zapobiegły sowieckiej inwazji. A tubylczy komuniści dołączyli stan wojenny do szeregu zbrodni popełnionych na Narodzie Polskim od czasu ich pojawienia się z Armią Czerwoną w 1918 r., a szczególnie po 1944 r.

[quote]Zbrodnia Jaruzelskiego nie miała nic wspólnego z ratowaniem Polski, a tylko z ratowaniem własnego stołka. Dokumenty przekazane przez Kuklińskiego mówią o tym jednoznacznie.[/quote]

Tyle o powodach działań płk. Kuklińskiego i korzyściach płynących z tego dla Polski. A teraz o wymiarze moralnym jego czynu.

[quote]Zarzuca mu się, że złamał przysięgę wojskową. To prawda. Jednak gdy ją składał, nie było suwerennego państwa polskiego. Przecież PRL to nie Polska. To była sowiecka kolonia z autonomią wewnętrzną z ograniczonym mandatem władzy dla tubylczych plenipotentów Kremla. PRL powstała na skutek gwałtu zadanego Polakom przez Stalina. W świetle prawa liczyła się tylko przysięga przed Rządem RP w Londynie.[/quote]

[caption id="attachment_1232" align="alignleft" width="620"]Kukliński (stoi) i Jaruzelski podczas spotkania dowództwa Układu Warszawskiego. Kukliński (stoi) i Jaruzelski podczas spotkania dowództwa Układu Warszawskiego.[/caption]

Zresztą nie był to dla Polaków dylemat nowy. No bo jak mamy sądzić rodaków naszych, którzy wcieleni zostali do armii rosyjskiej za cara czy niemieckiej za Kajzera bądź Hitlera? Jeśli przeszli na stronę przeciwników cara, Kajzera, bądź Hitlera, to przecież też złamali przysięgę. Oficer Wojska Polskiego Walerian Łukasiński ją złamał i brał udział w spiskowej, anty-kremlowskiej organizacji Wolnomularstwo Narodowe. A przecież przysięgał carowi jako królowi Polski. Naczelnik Powstania Styczniowego Romuald Traugutt ją złamał. Jak również generał Haller, generał  i wszyscy inni wojskowi, którzy zaczęli I wojnę światową pod sztandarami zaborców.

Naturalnie nie zawsze wszystko jest tak jednoznaczne. Przecież nie wszystkim Polakom udało się samorzutnie uciec ze służby w Wehrmachcie. Czasami okoliczności sprawiały, że – wraz ze swoimi niemieckimi „współtowarzyszami” – dostawali się do niewoli tylko po krwawej walce. Ale potem mieli szanse wykazania swego patriotyzmu w szeregach Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.

[quote]I właśnie to jest klucz, według którego należy sądzić wojskowych, również w czasie pokoju, również w PRL. Czy służyli Polsce, czy służyli Kremlowi? Czy opowiadali poborowym o prawdziwych tradycjach oręża polskiego czy o sowieckich? Czy ścigali kadrę i poborowych za uczęszczanie na mszę świętą? Czy donosili na kolegów-oficerów? Czy kradli wraz z nomenklaturową sitwą? Czy szli po trupach na szczyt struktury sowieckiej okupacji przez tubylczych przedstawicieli? Czy w sercu grało im nieśmiertelne: „Lance do boju, szable w dłoń, bolszewika goń, goń, goń!” Czy w trakcie powstania poznańskiego w 1956 r., czy masakr na Wybrzeżu w 1970 r., czy dławienia „Solidarności” w grudniu 1981 r., rozkazywali swoim żołnierzom bezwzględnie według kremlowskiego przykazania, czy też przechodzili na drugą stronę, bądź też z sympatią traktowali walczących o niepodległość braci-Polaków, źle wypełniając rozkazy tubylczych plenipotentów Kremla?[/quote]

Pamiętajmy, że jednoznacznych jurgieltelników jak zwykle była raczej mała grupa. Ich potęga polega na tym, że potrafią obłudnie – broniąc własnej skóry – wmówić całej rzeszy z gruntu porządnych – choć pasywnych – osób, że Polacy ci również winni są zdradzie bo współpracowały z tubelczymi plenipotentami Kremla. Naturalnie to bzdura. Winnymi zdrady są główni plenipotenci Kremla, a nie oficerowie polscy służący polskiej tradycji w szeregach wojska pod komunistyczną komendą. Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie kwestionowałby patriotyzmu większości żołnierzy i oficerów młodszych (oprócz politruków i związanych z sowieckimi służbami specjalnymi) w tzw. „armii Berlinga”.

Wypada jeszcze zapytać jakie miał korzyści płk. Kukliński ze swego poświęcenia się dla Polski. Podkreślmy: dokumenty CIA jednoznacznie potwierdzają, że pułkownik NIGDY nie upominał się o pieniądze. Co więcej, w PRL miał willę, jacht, dostęp do przywilejów zarezerwowanych dla najwyższych tubylczych funkcjonariuszy struktury sowieckiej okupacji przez przedstawiciela. To prawda, gdy udało mu się ewakuować siebie i swoją rodzinę z Polski, władze amerykańskie zadbały o jego utrzymanie. Dostał pracę odpowiednią dla swych kwalifikacji. Ale jego standard życia właściwie się nie zmienił. Ponadto, stracił obu synów w bardzo tajemniczych „wypadkach” – a osoby związane ze służbami specjalnymi USA prywatnie podkreślały wielokrotnie, że najpewniej chłopcy padli ofiarą komunistycznych skrytobójców.

Na koniec kilka spostrzeżeń o książce Benjamina Weislera. Czyta się to jak podręcznik dla szpiega, z mnóstwem szczegółów technicznych tego fachu. Autor unika zbyt wielu sądów. Prawie zupełnym milczeniem zbywa sprawę tajemniczej śmierci synów płk. Kuklińskiego.

Weisler podaje natomiast garść ciekawych szczegółów z wczesnego życia swego bohatera. Jego ojciec był w konspiracji, został aresztowany przez Gestapo i zamordowany w narodowo-socjalistycznym niemieckim obozie koncentracyjnym.

Czternastoletni Rysiek uciekł. Starał się wstąpić do organizacji podziemnej. AK go odrzuciła jako małoletniego. Plakatował miasto dla „Miecza i Pługa”. Potem w podwarszawskich lasach przystąpił do złożonej z młodych chłopców grupy przetrwania, która – pod wodzą żydowskiego nastolatka – zdobywała środki do życia w okolicznych wsiach. Stale nękani obławami policji, grupa rozpadła się. W desperacji, aby zalegalizować się, Rysiek Kukliński „dobrowolnie” zgłosił się na roboty do Niemiec. Po wojnie znalazł się we Wrocławiu. Zakochał się w dziewczynie, której ojciec był szefem zabezpieczenia mienia państwowego w tym mieście. Ten okres życia Kuklińskiego jest niejasny. Najprawdopodobniej służył u ojca swej dziewczyny. Chyba nie było to UB, a raczej jakaś podległa milicji grupa ochrony mienia państwowego. Potem, w 1947, poszedł do wojska, do szkoły elewów, a następnie szkoły oficerskiej. Został aresztowany przez Informację Wojskową za zatajenie przynależności do podziemia niepodległościowego. Dzięki znajomościom udało mu się uniknąć większych konsekwencji: uratował go też młody wiek w czasie okupacji.

kuklinski2

Ogólnie: Tajne życie to praca dziennikarska. Nie ma w niej właściwie żadnych informacji historycznych, brak tła dziejowego. Jak zauważył Herb Romerstein, żaden przeciętny czytelnik amerykański nie dowie się, dlaczego Sowieci i komuniści rządzili Polską i jak się tam znaleźli. Mimo wszystko jednak Weisler zrobił dobrą robotę opisując działalność „pierwszego polskiego oficera w NATO” – jak go określił jego największy sojusznik, profesor Zbigniew Brzeziński. Natomiast wywiad USA scharakteryzował płk. Kuklińskiego jako patriotę i idealistę, którego celem była walka o wolność Polski. Symptomem głębokiego zaawansowania syndromu zniewolonego umysłu u PRLowców jest to, że w Warszawie większość jeszcze nie dostrzegła tej prostej prawdy.

Marek Jan Chodakiewicz, artykuł "Jednoosobowa konspira: Pułkownik Kukliński skończyłby 80 lat" (opublikowany na blogu Autora chodakiewicz.salon24.pl)

Autor pisze o publikacji:
Benjamin Weiser
, A Secret Life: The Polish Officer, His Covert Mission, and the Price He Paid to Save His Country (New York: PublicAffairs, 2004)

Artykuł Odkłamujemy postać Ryszarda Kuklińskiego. I przypominamy o prawdzie o Jaruzelskim zawartej w amerykańskich aktach pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/jak-ryszard-kuklinski-ogral-sowietow-dzieki-temu-ratujac-polske-i-o-prawdzie-o-jaruzelskim-zawartej-w-amerykanskich-aktach/feed/ 3