Władysław Gomułka – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Władysław Gomułka – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Skandaliczna manipulacja Jana Grabca słowami Premiera. Morawieckiego zaatakował również Cimoszewicz. ,,To jest wszystko niezwykłe prostactwo i mówi to człowiek, który…” (wideo) https://niezlomni.com/skandaliczna-manipulacja-jana-grabca-slowami-premiera-morawieckiego-zaatakowal-rowniez-cimoszewicz-to-jest-wszystko-niezwykle-prostactwo-i-mowi-to-czlowiek-ktory-wideo/ https://niezlomni.com/skandaliczna-manipulacja-jana-grabca-slowami-premiera-morawieckiego-zaatakowal-rowniez-cimoszewicz-to-jest-wszystko-niezwykle-prostactwo-i-mowi-to-czlowiek-ktory-wideo/#comments Thu, 08 Mar 2018 07:53:38 +0000 https://niezlomni.com/?p=48089

Mateusz Morawiecki zabrał głos na temat Marca'68 podczas debaty „Marzec ‘68. Ogólnopolski Ruch Społeczny Przeciw Komunizmowi” na Uniwersytecie Warszawskim. Słowa, których użył, wyrwane z kontekstu, posłużyły do ataku na niego.

Morawiecki mówił o tamtych wydarzeniach jako zrywie wolnościowym.

Ten zryw tak mocno wpisuje się w polski topos wolnościowy [...] Marzec ‘68 dla Polski i Polaków, tych walczących o wolność, powinien być powodem do dumy, a nie wstydu

- mówił, jednocześnie stanowczo odcinając się od porachunków na łonie partii.

równolegle z tymi wydarzeniami wolnościowymi, władza komunistyczna rozpoczęła nagonkę antyżydowską i antysyjonistyczną.

Ale tego rozróżnienia nie zauważył, albo nie chciał zauważyć czołowy polityk PO Jan Grabiec, który wypowiedź skwitował w taki sposób, jakby Premier był dumny z antysemickich czystek.

Premier Morawiecki dumny z Brygady Świętokrzyskiej i Marca 68 nadal będzie tropił żydowskich „sprawców” holokaustu i gromił Niemców za mord w Katyniu?

Grabiec nie usunął wpisu, mimo że nie brakowało takich komentarzy.

Premiera można zaatakować z zupełnie innej strony. Morawiecki stwierdził też, że:

„Dom”, czyli ojczyzna, kraj, z którego zostaliście wypędzeni, biedni ludzie, którym współczujemy i za którymi tęsknimy. PRL nie był domem w sensie niepodłego państwa. Swoi w okupowanej ojczyźnie – tak mógłby brzmieć tytuł tej ustawy

Na stwierdzenie o braku suwerennego państwa oburzył się Włodzimierz Cimoszewicz, który w rozmowie z RMF FM stwierdził:

Kraj oczywiście nie był okupowany. To jest wszystko niezwykłe prostactwo i mówi to człowiek, który ma tytuł magistra nauk historycznych

Komunistycznych przywódców starał się tłumaczyć mówiąc, że ,,politycy wystawiają na scenie politycznej takie przedstawienia, które mogą liczyć na dobre przyjęcie przez dużą publiczność. Więc to nie tylko Gomułka z Moczarem krzywdzili ludzi w 1968 roku". Cimoszewicz jednocześnie przyznał, że żaden z lewicowych rządów po '89 nie przeprosił za Marzec'68.

Tu więcej o innej perspektywie patrzenia na Marzec'68, o czym mówił premier Morawiecki, a o czym nie wspomniał Włodzimierz Cimoszewicz:

https://youtu.be/H1sUlE1M-6I

Artykuł Skandaliczna manipulacja Jana Grabca słowami Premiera. Morawieckiego zaatakował również Cimoszewicz. ,,To jest wszystko niezwykłe prostactwo i mówi to człowiek, który…” (wideo) pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/skandaliczna-manipulacja-jana-grabca-slowami-premiera-morawieckiego-zaatakowal-rowniez-cimoszewicz-to-jest-wszystko-niezwykle-prostactwo-i-mowi-to-czlowiek-ktory-wideo/feed/ 3
3 grudnia 1961 doszło do zamachu na Władysława Gomułkę. Dla sprawcy komuniści nie mieli litości… https://niezlomni.com/52-lata-temu-doszlo-do-zamachu-na-wladyslawa-gomulke-chcial-pokazac-ze-nie-wszystkim-w-polsce-podoba-sie-komunizm/ https://niezlomni.com/52-lata-temu-doszlo-do-zamachu-na-wladyslawa-gomulke-chcial-pokazac-ze-nie-wszystkim-w-polsce-podoba-sie-komunizm/#respond Sat, 03 Dec 2016 14:40:54 +0000 http://niezlomni.com/?p=2710

3 grudnia 1961 roku szef PZPR Władysław Gomułka, jak niemal co roku w okolicach Barbórki, przyjechał na Śląsk. Pretekstem było otwarcie nowej kopalni Porąbka. Około południa w Zagórzu – dzielnicy Sosnowca – na ulicy Krakowskiej nieopodal mającej jechać od strony kopalni kolumny samochodów z partyjnymi dygnitarzami wybuchła bomba.

Ani Gomułka ani żaden z dostojników nie odniósł szwanku. Ucierpiały dwie przypadkowe osoby.

Natychmiast rozpoczęto gigantyczne śledztwo. Sprawa była tym groźniejsza, że zamachu dokonano niemal w tym samym miejscu, w którym w lipcu 1959 roku, na niedługo przed przejazdem kolumny nie tylko z Gomułką, ale i Nikitą Chruszczowem, przywódcą komunistów w ZSRS, wybuchła bomba umieszczona na drzewie. Sprawców nie udało się ustalić.

Po grudniowym zamachu przyjechali natychmiast fachowcy z Warszawy, inwigilacją objęto pół tysiąca osób. Zastosowano najnowocześniejsze na owe czasy środki i techniki. Przyniosły one sukces.

jaros28 grudnia aresztowany został człowiek, który po kilku dniach przyznał się do zamachu. Był to Stanisław Jaros. Chciał pokazać – zeznał – że nie wszystkim w Polsce podoba się komunizm. Nie miał zamiaru nikogo zabić, tylko zademonstrować swój sprzeciw. Najciekawsze jednak, co zeznał, to przyznanie się również do pierwszego zamachu.

Śledztwo i proces toczyły się w tajemnicy. 9 maja 1962 roku, Jaros został uznany za winnego i skazany na śmierć. Powieszony został 5 stycznia 1963 roku.

O zamachach na polityków w Polsce powojennej niewiele wiadomo. Jedyny udany, to zasadzka w Baligrodzie na generała Świerczewskiego, ale do końca nie wiadomo, czy rzeczywiście UPA wiedziała kto jedzie w kolumnie pojazdów. Były podobno jakieś próby zabicia Bieruta i Rokossowskiego, w lutym 1952 do Belwederu dostał się mężczyzna – partyjny działacz zresztą – ale został zabity przez ochronę. W połowie lat osiemdziesiątych podczas wizyty Jaruzelskiego w SGGW, BOR-owcy odkryli w koszu na śmieci przygotowany do detonacji granat moździerzowy.

Instytut Pamięci Narodowej

Artykuł 3 grudnia 1961 doszło do zamachu na Władysława Gomułkę. Dla sprawcy komuniści nie mieli litości… pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/52-lata-temu-doszlo-do-zamachu-na-wladyslawa-gomulke-chcial-pokazac-ze-nie-wszystkim-w-polsce-podoba-sie-komunizm/feed/ 0
Stefan Kisielewski w swoich „Dziennikach”: Po wojnie grupa Żydów-komunistów otrzymała pełnię władzy w UB, sądownictwie, wojsku https://niezlomni.com/stefan-kisielewski-swoich-dziennikach-wojnie-grupa-zydow-komunistow-otrzymala-pelnie-wladzy-ub-sadownictwie-wojsku/ https://niezlomni.com/stefan-kisielewski-swoich-dziennikach-wojnie-grupa-zydow-komunistow-otrzymala-pelnie-wladzy-ub-sadownictwie-wojsku/#respond Tue, 27 Sep 2016 10:31:05 +0000 http://niezlomni.com/?p=31802

Stefan Kisielewski w "Dziennikach": Dwadzieścia lat temu powiedziałem Ważykowi, że to, co robią Żydzi, zemści się na nich srodze.

Wprowadzili do Polski komunizm w okresie stalinowskim, kiedy mało kto chciał się tego podjąć z gojów (poza gorliwcem Gomułką). Społeczeństwo było wtedy jednolicie antykomunistyczne, więc nienawidzono ich. Teraz społeczeństwo jest nowe, niewiele z tamtego pamięta, opór się rozchwiał i rozładował, ale nienawiść została, co obecnie wyzyskał Moczar dla swoich celów personalnych, oskarżając ich o „błędy i wypaczenia" (w których zresztą sam brał udział). Bo Żydzi nie rozumieją jednej rzeczy: gdy są małą grupą, jak po wojnie, to zachowują się wobec siebie solidarnie, negując jednocześnie, jakoby była to solidarność narodowa, i odrzekając się od jakiejkolwiek odpowiedzialności zbiorowej. Tymczasem skoro się działa solidarnie (oczywiście nie wszyscy, ale ci co robili politykę), to można się spodziewać, że ktoś to kiedyś wyzyska. No i rzeczywiście: sprawa Izraela dała pretekst do potraktowania wszystkich (prawie - Starewicz się trzyma) Żydów jednolicie, jako naród — skutek wiadomy.

Tragiczny jest tylko los Żydów-Polaków, artystów, pisarzy, którzy biorą w łeb za winy tamtych — tamci zaś sami sobie piwo warzyli. Sytuacja powikłana — ale któż ją dziś rozwikła? Zaś kultura polska traci, obraz Polski widziany z Zachodu staje się ohydny, ale kogóż z walczących o władzę to obchodzi? A Gomułką nic z tego wszystkiego nie rozumie, klepie swoje (a raczej nie swoje, podsunięte) pacierze o rewizjonizmie i tyle. Jak się zbudzi, będzie za późno („i obudził się z ręką w nocniku...").

[...]  od paru miesięcy odbywa się ostateczna rozgrywka między dwiema grupami ubeków: grupą żydowską, która z łaski Rosji szarogęsiła się tutaj w latach Stalina, oraz grupą „partyzancką". Po wojnie grupa przybyłych z Rosji Żydów-komunistów (Żydzi zawsze kochali komunizm) otrzymała pełnię władzy w UB, sądownictwie, wojsku, dlatego że komunistów nie-Żydów prawie tu nie było, a jeśli byli, to Rosja się ich bała. Ci Żydzi robili terror, jak im Stalin kazał (zresztą prawdziwi partyzanci też, tyle że byli raczej podwładnymi niż rozkazodawcami), dopiero w roku 1956 wycofali się z tego, a żeby się ratować, zwalili winę na tamtych (Zambrowski robiący Październik), oskarżając ich w dodatku o antysemityzm. Tymczasem dorosło młode pokolenie komunistycznych byczków i partyzanci rzucili ich na tamtych, szermując przy tym doskonale pasującym argumentem „syjonizmu". Marzec to była prowokacja, aby Żydów dorżnąć — dwie grupy się walą, a między nimi plącze się nic nie rozumiejący Wiesio, który dał się nabrać, a teraz, gdy się nieco zorientował, jest trochę już późno, bo go robią na szaro, a żona Żydówka też mu nie pomaga. Od 1956 on sam własnymi rękami wykańczał swych sojuszników („Po prostu", Goździk, Tejkowski, Bieńkowski, „Znak", Ochab itp.), aż teraz został sam ze swoim nosatym Zenkiem.Już zaczął coś kapować, na zjeździe się utrzyma, bo Ruscy są za nim, robi jakieś kontrakcje, ale jest przypóźno. Trzeba było myśleć wcześniej, a on dał się nabierać, wygłaszając mowy o syjonistach albo jadąc w marcu na nas. Jak Pan Bóg chce kogoś zniszczyć...

Stefan Kisielewski, "Dzienniki"

Wywiad ze Stefanem Kisielewskim z 1987 o urzędnikach, zadłużeniu i receptach na wyjście z kryzysu. Słucha się, jakby przeprowadzony był dzisiaj… [wideo]

Artykuł Stefan Kisielewski w swoich „Dziennikach”: Po wojnie grupa Żydów-komunistów otrzymała pełnię władzy w UB, sądownictwie, wojsku pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/stefan-kisielewski-swoich-dziennikach-wojnie-grupa-zydow-komunistow-otrzymala-pelnie-wladzy-ub-sadownictwie-wojsku/feed/ 0
Komuniści znikną z alei zasłużonych? Nowy prezes IPN otrzymał mocny apel od kombatantów https://niezlomni.com/komunisci-znikna-alei-zasluzonych-nowy-prezes-ipn-otrzymal-mocny-apel-kombatantow/ https://niezlomni.com/komunisci-znikna-alei-zasluzonych-nowy-prezes-ipn-otrzymal-mocny-apel-kombatantow/#respond Sun, 24 Jul 2016 08:13:10 +0000 http://niezlomni.com/?p=29325

Jak informuje Niezalezna.pl, kombatanci z Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych domagają się dekomunizacji alei zasłużonych na Powązkach. Rzecznik POKiN dr Jerzy Bukowski pisze w liście do nowego prezesa IPN Jarosława Szarka...

Zgodne z racją stanu niepodległej Rzeczypospolitej uporządkowanie Alei Zasłużonych na warszawskim cmentarzu Powązkowskim, w której spoczywają obok siebie bohaterowie najnowszej historii Polski oraz jej zdrajcy, kaci i oprawcy najdzielniejszych patriotów

W apelu czytamy także:

Wielu odwiedzających tę nekropolię rodaków bulwersuje, że okazałe grobowce komunistycznych zbrodniarzy sąsiadują z mogiłami ludzi, którzy całe życie poświęcili walce o wolność, całość i niepodległość Rzeczypospolitej krwawo zwalczaną przez prominentnych funkcjonariuszy PRL. Jest to także demoralizujące dla młodzieży otrzymującej na Powązkach fałszywą lekcję historii. Nadszedł czas na dokonanie na tym cmentarzu takich zmian, aby Julian Marchlewski, Bolesław Bierut, Karol Świerczewski, Władysław Gomułka, Wojciech Jaruzelski nie spoczywali obok generała Tadeusza Bora-Komorowskiego, pułkownika Ryszarda Kuklińskiego i wielu innych bohaterów

Bukowski podkreśla także, że:

Powinno się to odbyć z pełnym szacunkiem, bez nadmiernego rozgłosu, w atmosferze powagi, a nie zemsty. Warto przypomnieć, że etyka chrześcijańska, na którą bardzo często powołują się przeciwnicy cmentarnej dekomunizacji, dopuszcza ekshumacje i nie zabrania przenoszenia grobów. Aleje zasłużonych na wszystkich cmentarzach, a w szczególności na narodowej nekropolii, jaką stanowią warszawskie Powązki, są miejscami wiecznego spoczynku dla bohaterów, a nie dla najeźdźców, namiestników obcych mocarstw, zdrajców i zaprzańców

W tym kontekście warto przypomnieć również słowa dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego, Jana Ołdakowskiego, który mówił jakiś czas temu w odniesieniu do licznych głosów krytycznych:

Jak byśmy postąpili, gdyby w 1943 roku faszystowska władza postawiła na Powązkach grobowiec kata Warszawy - Franza Kutschery? Czy mielibyśmy podobne obiekcje przed usunięciem jego grobu? Czy też broniono by go w imię chrześcijaństwa? Mamy obowiązek kierować naszą polityką historyczną. Gdyby nie to, że umarli w czasie trwania totalitarnego systemu, nie dostaliby nigdy tych miejsc

źródło: Niezalezna.pl

Artykuł Komuniści znikną z alei zasłużonych? Nowy prezes IPN otrzymał mocny apel od kombatantów pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/komunisci-znikna-alei-zasluzonych-nowy-prezes-ipn-otrzymal-mocny-apel-kombatantow/feed/ 0
O tym, że PPR była sekcją Międzynarodówki, w pełni kontrolowaną z Moskwy. O tajnym obliczu partii mówi Władysław Gomułka https://niezlomni.com/o-tym-jak-ppr-byla-sekcja-miedzynarodowki-kierowana-z-moskwy-o-tajnym-obliczu-partii-mowi-wladyslaw-gomulka/ https://niezlomni.com/o-tym-jak-ppr-byla-sekcja-miedzynarodowki-kierowana-z-moskwy-o-tajnym-obliczu-partii-mowi-wladyslaw-gomulka/#respond Sat, 16 Nov 2013 11:08:51 +0000 http://niezlomni.com/?p=1629

ppr

[caption id="attachment_1631" align="alignleft" width="649"]Warszawa, 12 grudnia 1948. Kongres Zjednoczeniowy Polskiej Partii Robotniczej (PPR) i Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS) obradował 15-21 grudnia w auli Gmachu Głównego Politechniki Warszawskiej. Powstała Polska Zjednoczona Partia Robotnicza (PZPR). Na zdjęciu udekorowana ul. Noakowskiego. Warszawa, 12 grudnia 1948. Kongres Zjednoczeniowy Polskiej Partii Robotniczej (PPR) i Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS) obradował 15-21 grudnia w auli Gmachu Głównego Politechniki Warszawskiej. Powstała Polska Zjednoczona Partia Robotnicza (PZPR). Na zdjęciu udekorowana ul. Noakowskiego.[/caption]

Z mieszanymi uczuciami słuchałem Findera, jego informacji i zarazem instrukcyjnych wskazówek naświetlających rolę, zadania i oblicze PPR. Wynikało z nich, że kierownictwo Kominternu - rea­lizujące zawsze dyrektywy WKP (b) - nowo powołanej partii nadało niejako dwa oblicza, jawne i tajne.

Na jawne oblicze partii składała się cała jej nie skrywana przed nikim działalność podziemna, tajne zaś, czyli skrywane przed narodem, miały pozostać powiązania kierownictwa partii z Moskwą, z Kominternem, uznawanie ich zwierzchnictwa nad partią mimo formalnego wyrzeczenia się przez nią przynależności do Międzynarodówki Komunistycznej.

O tym dru­gim, tajnym aspekcie oblicza partii wiedział jedynie w stopniu bar­dzo zróżnicowanym jej kierowniczy aktyw. Najgłębiej znała te spra­wy trójka kierownicza partii wchodząca w skład pierwszej Grupy Inicjatywnej. Mniej wtajemniczeni byli pozostali uczestnicy tej gru­py, jak też przerzuceni później do kraju członkowie II Grupy Inicja­tywnej. Aktyw krajowy PPR był w tym przedmiocie na ogół powie­rzchownie zorientowany, z wyjątkiem tych działaczy PPR, którzy współpracowali z wywiadem, radzieckim. (…)

Udzielone mi przez Findera wyjaśnienia i informacje podważało nieco moje pierwotne, wysnute z treści odezwy założycielskiej PPR pojęcia dotyczące politycznych i ideologicznych zasad konstytucyjnych nowej partii. Nie budziła we mnie najmniejszych zastrzeżeń nowa nazwa partii uwypuklająca jej narodowy charakter. Istotnie otwierało to przed partią szerokie możliwości docierania do klasy robotniczej, do szerokich rzesz ludzi pracy, stwarzało dla niej dogodniejsze warunki organizowania walki z okupantem.

Podzielałem całkowicie argumentację Findera, że nowa partia, przyjmując nazwę PPR, podkreślała tym samym jeszcze mocniej swój negatywny stosunek do błędnej, fałszywej, dogmatyczno-sekciarskięj polityki b. KPP, która właśnie z racji tej polityki nie mogła stać się partią obejmującą swoimi wpływami szerokie masy pracujące.

[quote]Jednakże jednocześnie z tym nie żywiłem złudzeń, że przez przyjęcie nazwy Polska Partia Robotnicza i złożenie przez jej kierownictwo publicznego oświadczenia, iż nie jest na sekcją Międzynarodówki Komunistycznej, zdezorientujemy naszych wrogów i przeciwników politycznych, zdołamy wmówić ugrupowaniom politycznym, na których bazowała Delegatura krajowa rządu emigracyjnego, jakoby PPR była partią w pełni samorządną, nie mającą żadnych powiązań z Moskwą i Kominternem.[/quote]

Władysław Gomułka, Pamiętniki t. II, BGW, Warszawa 1994, s. 115-116.

Artykuł O tym, że PPR była sekcją Międzynarodówki, w pełni kontrolowaną z Moskwy. O tajnym obliczu partii mówi Władysław Gomułka pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/o-tym-jak-ppr-byla-sekcja-miedzynarodowki-kierowana-z-moskwy-o-tajnym-obliczu-partii-mowi-wladyslaw-gomulka/feed/ 0
Władysław Gomułka jako „Gnom”: Nie chcę budować w stepie baraków, będę więzienia wznosił z pustaków https://niezlomni.com/wladyslaw-gomulka-jako-gnom-nie-chce-budowac-w-stepie-barakow-bede-wiezienia-wznosil-z-pustakow/ https://niezlomni.com/wladyslaw-gomulka-jako-gnom-nie-chce-budowac-w-stepie-barakow-bede-wiezienia-wznosil-z-pustakow/#respond Thu, 14 Nov 2013 14:10:14 +0000 http://niezlomni.com/?p=1556

gomulkaGnom
Piękny to obraz, drogi Tarasie!
Lecz on niestety na nic mi zda się,
do socjalizmu mam polską drogę
i naśladować was wprost nie mogę,
bo choć ogólne wspólne są cele,
ja się w szczegółach różnić ośmielę.
Nie chcę budować w stepie baraków,
będę więzienia wznosił z pustaków.

Taras
Toż prawicowe jest odchylenie!

Gnom
Zdania swojego za nic nie zmienię!

Taras
Oj, Wiesław miłyj, a znasz ty Czeka?
Czeka z decyzją nigdy nie zwleka
i odkłonienie twe nacjonalne
następstwa będzie miało fatalne!

[caption id="attachment_1557" align="alignleft" width="150"]janusz_szpotanski_1 Janusz Szpotański[/caption]

Gnom
Tylko mnie nie strasz, drogi Tarasie,
bo tych pogróżek nie boję ja się!
A co zaś tyczy się odchylenia,
to dogmatyczny masz punkt widzenia,
gdy ja — przeciwnie — mam gospodarski,
bo chcę popierać przemysł murarski,
a inwestycje łączyć z wsadzaniem.
To idealne jest rozwiązanie!
Zdania swojego przeto nie zmienię
i będę głosił nieustraszenie:
Do socjalizmu droga Polaków
poprzez więzienia wiedzie z pustaków!

Janusz Szpotański, "Rozmowa w kartoflarni"

Artykuł Władysław Gomułka jako „Gnom”: Nie chcę budować w stepie baraków, będę więzienia wznosił z pustaków pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/wladyslaw-gomulka-jako-gnom-nie-chce-budowac-w-stepie-barakow-bede-wiezienia-wznosil-z-pustakow/feed/ 0
4 listopada na ulice Budapesztu wjechały sowieckie czołgi. Jak „realista” Gomułka usprawiedliwiał agresję [wideo] https://niezlomni.com/4-listopada-na-ulice-budapesztu-wjechaly-sowieckie-czolgi-jak-realista-gomulka-usprawiedliwial-agresje/ https://niezlomni.com/4-listopada-na-ulice-budapesztu-wjechaly-sowieckie-czolgi-jak-realista-gomulka-usprawiedliwial-agresje/#respond Mon, 04 Nov 2013 11:27:11 +0000 http://niezlomni.com/?p=1110

[caption id="attachment_1111" align="alignleft" width="750"]Czołgi na ulicach Budapesztu Czołgi na ulicach Budapesztu[/caption]

[...] wskazywaliśmy w odezwie, że klasa robotnicza Węgier powinna decydować o tym, jaki chce stworzyć rząd we własnym kraju. Zajęliśmy też stanowisko, że zewnętrzna interwencja jest niewłaściwa. To stanowisko uważamy za słuszne w swoich zasadach.

Jednak my doskonale sobie zdajemy sprawę z tego, że osłabienie obozu socjalistycznego jest równocześnie naszym osłabieniem i gdybym postawił przed każdym z członków partii pytanie: co ty wolisz – czy aby na Węgrzech istniał rząd reakcyjny, czy ażeby tam istniał rząd socjalistyczny, to zdaje mi się, że żaden z członków partii nie będzie się wahał w odpowiedzi.

Każdy z nas odpowie, że jestem zwolennikiem rządu socjalistycznego. Inaczej odpowiedzieć nie można. [...] Nie może ulegać wątpliwości, że restauracja stosunków kapitalistycznych na Węgrzech oznaczałaby poważne osłabienie obozu socjalistycznego. A nikt z nas takiego osłabienia nie chce i chcieć nie może.

Dlatego też, chociaż stoimy na stanowisku, że w wewnętrzne sprawy żadnego kraju nie powinny ingerować inne państwa, że przede wszystkim naród i klasa robotnicza powinny decydować same o rozwoju stosunków wewnętrznych i sytuacji politycznej w swoim kraju, to jednak każdy z nas musi być politycznym realistą. Polityki nie można prowadzić z perspektywy kilku dni, trzeba ją prowadzić z perspektywą na długi okres historyczny. I tak patrząc na rzeczy, będąc realistami, śledząc rozwój sytuacji na Węgrzech, musimy widzieć stan faktyczny.

Władysław Gomułka (4 listopada, 1956 r.)

Protesty we Francji:

Protesty we Włoszech:

Artykuł 4 listopada na ulice Budapesztu wjechały sowieckie czołgi. Jak „realista” Gomułka usprawiedliwiał agresję [wideo] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/4-listopada-na-ulice-budapesztu-wjechaly-sowieckie-czolgi-jak-realista-gomulka-usprawiedliwial-agresje/feed/ 0
Jak PRL niszczył pisarzy wybitnych i kto zajmował ich miejsce. „Za nimi żaden pies nie pójdzie” https://niezlomni.com/jak-prl-obchodzil-sie-z-pisarzami-wybitnymi-i-kto-zajmowal-ich-miejsce-za-nimi-zaden-pies-nie-pojdzie/ Sat, 02 Nov 2013 21:58:44 +0000 http://niezlomni.com/?p=1014

[caption id="attachment_1015" align="alignleft" width="200"]Lech Leon Beynar "Nowina", Zygmunt Szendzielarz "Łupaszka". Lech Leon Beynar "Nowina", Zygmunt Szendzielarz "Łupaszka".[/caption]

Nie można o nich mówić jako o rówieśnikach w sensie dosłownym, bo Paweł Jasienica (1909 – 1970) był o 13 lat starszy od Janusza Przymanowskiego (1922 – 1998). Ale obaj wzięli czynny udział w II wojnie światowej, obaj później zajmowali się pisaniem o historii i obaj najsilniej oddziaływali na społeczeństwo w okresie Gomułki. Poza tym – same różnice. Jak między partyzantką Armii Krajowej a Armią Czerwoną, między wielką historiozofią a propagandą i bajkami dla dzieci, wreszcie między troską, by rodacy widzieli dzieje ojczyzny we właściwym wymiarze, a fałszowaniem przeszłości w interesie PRL i Sowietów. Czy ten drugi ze spokojnym sumieniem?

PAWEŁ JASIENICA

19 marca 1968 roku prawdziwe nazwisko Pawła Jasienicy – Leon Lech Beynar – usłyszała cała Polska. Z ust Władysława Gomułki, który na wiecu w Sali Kongresowej wskazał winnych tzw. wydarzeń marcowych. I sekretarz KC PZPR za jednego z głównych oskarżonych uznał właśnie Beynara, pod nazwiskiem Jasienicy znanego jako autor historycznych bestsellerów: „Myśli o dawnej Polsce”, „Polska Piastów”, „Polska Jagiellonów”.

Zdumionemu narodowi towarzysz Wiesław oznajmił, że wzięty pisarz w czasie wojny był prawą ręką „Łupaszki”, w którego „bandzie” (właściwie: V Brygada Wileńska AK) podpalał po wojnie wsie i zabijał niewinnych ludzi. Beynara, aresztowanego w 1948 roku, zwolniono jednak z powodów – zaakcentował mówca – mu znanych. W ten sposób Jasienica został potrójnie

[caption id="attachment_1016" align="alignleft" width="300"]Władysław Gomułka Władysław Gomułka[/caption]

unicestwiony: jako człowiek ukrywający tożsamość (zapewne Żyd), bandyta strzelający do chłopów na Białostocczyźnie, wreszcie jako ubecka wtyka, która w ręce władz wydała towarzyszy broni (w tym samego „Łupaszkę”, mjr. Zygmunta Szendzielarza, aresztowanego również w 1948 r., a dwa lata później skazanego na karę śmierci i straconego).

Pisarz wiedział, że najbliższe mu środowisko zna prawdę o nim i jego pochodzeniu, z korzeniami – jeśli już, to tatarskimi. Ma też świadomość, że nie prowadził akcji w Narewce, gdzie zginęli czterej sprzyjający komunistom chłopi, a „w Boćkach i Siemiatyczach (zdarzyć się tam miały podobne wypadki – przyp. K.M.) nie był nigdy w życiu, nie spalił żadnej wioski, białoruskiej ani innej”.

Znane też były okoliczności jego zwolnienia z więzienia, w którym przesiedział dwa miesiące. Po skutecznej interwencji Bolesława Piaseckiego, który za niego poręczył, zapewniając, że Jasienica nie należy do żadnej konspiracji, uwolniła go dyrektor Departamentu Politycznego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, sławna Luna Brystygierowa, mówiąc:

„Wyjdzie pan na wolność, zobaczymy, czy się to Ojczyźnie opłaci”.

Ale wyjaśnienia Jasienicy trafiły do ograniczonej liczby osób, a większość zapamiętała oszczerstwa Gomułki, czytała też to, co wypisywali o Jasienicy Ryszard Gontarz i inni marcowi propagandyści. Autor „Polski Piastów” był tym zgnębiony, co niewątpliwie – obok nieuleczalnej choroby nowotworowej – przyspieszyło jego zgon w 1970 roku. Miał 61 lat.

Jego ostatnią, nieukończoną książką był „Pamiętnik”, w którym m.in. stwierdzał z goryczą:

[quote]Mój dom wcale nie jest moją twierdzą. Nie jestem panem szuflady własnego biurka.[/quote]

Jasienica nie wiedział nawet, do jakiego stopnia prawdziwe są te słowa: donosiła bowiem na niego Służbie Bezpieczeństwa Zofia Nena Beynarowa, z którą ożenił się w 1969 r.

Był historykiem z wykształcenia i zamiłowania, autorem nie tylko słynnej trylogii z dziejów Polski („Polska Piastów”, „Polska Jagiellonów”, „Rzeczpospolita Obojga Narodów”), ale książki o Annie Jagiellonce – „Ostatnia z rodu”, i pasjonujących reportaży archeologicznych z zamierzchłej przeszłości, jak „Słowiański rodowód”, czy wreszcie wydanych już po jego śmierci szkiców „Polska anarchia” i „Rozważania o wojnie domowej”.

Ten urodzony w Symbirsku (jak Lenin), wykształcony w Wilnie, terminujący literacko w krakowskim „Tygodniku Powszechnym” autor od 1950 roku mieszkał w Warszawie. Był ostatnim prezesem rozwiązanego przez władze w 1962 r. Klubu Krzywego Koła. Wiceprezesował Polskiemu Pen Clubowi i Związkowi Literatów Polskich. W 1964 r. podpisał „List 34”, protest największych autorytetów polskiego świata nauki i kultury przeciw ograniczeniom wydawniczym i działalności cenzury.

Za zasługi dla Rzeczypospolitej i za wybitne osiągnięcia pisarskie 3 maja 2007 roku prezydent Lech Kaczyński odznaczył pośmiertnie Pawła Jasienicę Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.

JANUSZ PRZYMANOWSKI

[caption id="attachment_1017" align="alignleft" width="300"]Janusz Przymanowski Janusz Przymanowski[/caption]

W lipcu 1988 roku Michaił Gorbaczow spotkał się na Zamku Królewskim w Warszawie ze starannie wyselekcjonowanymi przez władze przedstawicielami polskiego świata kultury. Był wśród nich Janusz Przymanowski, który zaproponował, że załaduje na ciężarówkę 50 tysięcy egzemplarzy swoich książek i będzie je sprzedawał w Kraju Rad. – Niech mi pan, panie Michale, pozwoli to zrobić – poprosił. Gorbaczow nie ustosunkował się do tej oferty.

Książką, którą pisarz sprzedawałby w ZSRR z ciężarówki, mogliby być jedynie „Czetyre tankista i sobaka”. W Związku Sowieckim ta spopularyzowana przez serial telewizyjny opowieść o dzielnej załodze czołgu „Rudy” i mądrym psie Szariku, którzy do spółki pokonali połączone siły Wehrmachtu i jednostek SS, cieszyła się dużym powodzeniem; na spotkania z aktorami grającymi role czołgistów przychodziły tłumy, a książka doczekała się czterech masowych wydań. W NRD „Pancerni” też mieli cztery edycje („Vier Panzernsoldaten und ein Hund” – to dopiero brzmiało!), a w Czechosłowacji sześć. W PRL 17.

[caption id="attachment_1018" align="alignleft" width="173"]Maria Hulewiczowa Maria Hulewiczowa[/caption]

„Pancernych” pokochały narody miłujące pokój (ale, odnotuję, były też tłumaczenia na szwedzki i portugalski), co umożliwiło ich twórcy nabyć w Warszawie dom przy ulicy Idzikowskiego, niedaleko willi generała Jaruzelskiego. Zamieszkał tam z drugą żoną Marią Hulewiczową, dawną współpracowniczką Stanisława Mikołajczyka, torturowaną w śledztwie przez UB.

Ale w lutym 1982 r. Mieczysław F. Rakowski zanotował w „Dzienniku”, że autor „Czterech pancernych i psa” „połowę swojego domu musi wydzierżawić Pumie (Przedsiębiorstwu Usług Mieszkaniowych i Administracji, w latach komuny zajmującemu się wynajmem mieszkań dla cudzoziemców – przyp. K.M.), ponieważ nie jest w stanie go utrzymać”. Komunikat ten ówczesny wicepremier opatrzył zgryźliwym komentarzem: „Chyba nie należy do najbiedniejszych”. Przymanowski w końcu sprzedał ten dom... Andrzejowi Szczypiorskiemu. Czy ten wyrzucił z ogrodu tabliczkę z napisem „Ulica Czterech Pancernych”, historia milczy.

W latach 1980 – 1985 Przymanowski był posłem na Sejm PRL, po wprowadzeniu stanu wojennego wsławiając się wystąpieniami wyjątkowo agresywnymi wobec „Solidarności”. W stanie wojennym krążył po Polsce krótki wierszyk:

 

[quote]Hołuj, Żukrowski, Przymanowski, Lenart

czterej pancerni.

Mierni, ale ujdzie.

Na nowy serial byłby niezły temat,

cóż, gdy za nimi żaden pies nie pójdzie.[/quote]

 

[caption id="attachment_1019" align="alignleft" width="197"]Andrzej Szczypiorski Andrzej Szczypiorski[/caption]

W 1939 roku zgłosił się do wojska na ochotnika. Internowany pod Tarnopolem, trafił do sowieckiego obozu, skąd go – jako nieletniego (miał 17 lat) – zwolniono do... pracy w kopalni bazaltu na Wołyniu. W 1941 r. wstąpił do Komsomołu. W styczniu 1943 r. zasilił szeregi Armii Czerwonej i walczył nad Morzem Azowskim, gdzie został ranny. Następnie zmienił mundur na polski. W 1. Armii Wojska Polskiego był politrukiem, by w 5. Brygadzie Artylerii dojść do funkcji zastępcy dowódcy baterii, a wkrótce dywizjonu. W lutym 1945 r. wstąpił do PPR.

15 lat później był już członkiem Komitetu Warszawskiego PZPR. Bibliografia jego książek jest bardzo obszerna. Pisał powieści i opowiadania, utwory dla dzieci, broszury propagandowe i piosenki. Np. „Takie ładne chłopaki” czy „Balladę studziankowską” ze słowami:

Dziesiąty sierpnia upalny dzień,
Ziemia pod stalą zadrży,
Trzecia kompania przez dymów
cień
Wali w pancernej szarży.

Większą popularność poza „Czterema pancernymi i psem” (1964, przerobionymi też na musical i komiks) zdobyły „Tajemnice wzgórza 117” (1954), napisani razem z Owidiuszem Gorczakowem „Minerzy podniebnych dróg” (1959) i „Bitwa pod Studziankami” (1964). Pułkownik Janusz Przymanowski zmarł w 1998 roku.

Krzysztof Masłoń, "Rzeczpospolita" (2007 r.)

Artykuł Jak PRL niszczył pisarzy wybitnych i kto zajmował ich miejsce. „Za nimi żaden pies nie pójdzie” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
„Nie możemy nic zrobić, co nie byłoby w ich interesie”. Cała prawda o Tadeuszu Mazowieckim https://niezlomni.com/nie-mozemy-nic-zrobic-co-nie-byloby-w-ich-interesie-cala-prawda-o-tadeuszu-mazowieckim/ Sat, 02 Nov 2013 09:10:05 +0000 http://niezlomni.com/?p=976

Mógł być pierwszym niekomunistycznym premierem w powojennej Polsce, ale działalność rządu, na którego czele stanął, pozwala nazywać go raczej pierwszym premierem postkomunistycznego układu. Okres tzw. transformacji, kiedy to Tadeusz Mazowiecki „przeszłość odkreślił grubą linią”, pozwolił przenieść układy funkcjonujące w PRL-owskim systemie władzy do nowej, postkomunistycznej rzeczywistości i świetnie się w niej ulokować. W ten sposób zostały zabezpieczone interesy komunistycznych prominentów oraz funkcjonariuszy dawnego systemu, a oni sami mieli zapewnione poczucie bezpieczeństwa.

PROPAGANDYSTA

Karierę rozpoczął w 1949 r. współpracą z PAX-owskim tygodnikiem „Dziś i Jutro”, rok później, mając zaledwie dwadzieścia trzy lata, został zastępcą redaktora naczelnego dziennika „Słowo Powszechne”. Na jego łamach Mazowiecki publikował m.in. takie deklaracje ideowe koncesjonowanych katolików:

Uważam, iż katolik nie ma żadnej potrzeby zaprzeczać wielkiej doniosłości, jaką w rozwoju myśli ludzkiej odegrały teorie Marksa i jego następców. Uznaję wielki wkład myśli marksistowskiej do ogólnego dorobku ludzkiej kultury.

Jako sprawne narzędzie komunistycznej propagandy zabłysnął broszurą pt. „Wróg pozostał ten sam”, w której pisał o żołnierzach podziemia niepodległościowego:

Gdybyśmy przeglądnęli kroniki procesów członków organizacji podziemnych, spotkalibyśmy ludzi, którzy z całym cynizmem i premedytacją mordowali swych towarzyszy, kiedy uznali ich za niebezpiecznych. W innym miejscu, porównując ich do hitlerowców, oskarżał o to, że są sojusznikami „wczorajszych oprawców z Dachau, Oświęcimia, Mauthausen”.

Kiedy kończyła się wojna, Tadeusz Mazowiecki miał osiemnaście lat, ale w przeciwieństwie do ogromnej części swoich rówieśników nie angażował się w żadne formy oporu przeciwko okupantowi. Jednak gdy jego rówieśnicy w powojennej Polsce byli mordowani w komunistycznych więzieniach, pisał:

Byłoby jakąś ahistoryczną, sentymentalną ckliwością nie widzieć tego, że każda wielka przemiana dziejowa pociąga za sobą ofiary także w ludziach. Każda rewolucja społeczna przeciwstawia sobie tych, którzy bronią dotychczasowego porządku rzeczy, i tych, którzy walczą o nowy” i wzywał Kościół katolicki do potępienia „band podziemia” i zastosowania wobec nich sankcji kanonicznych.

Obiektem ataków Tadeusza Mazowieckiego był także „rewanżystowski” i „agenturalny” rząd londyński, któremu „ideologia lancy ułańskiej na usługach kapitalistycznej wolności zasłoniła historyczną szansę wydobycia Polski z wielowiekowych zaniedbań cywilizacyjnych”.

KATOLIK KONCESJONOWANY

Bardzo trafnie o środowisku, z którym związany był Tadeusz Mazowiecki, wyraził się Prymas Polski Stefan Wyszyński, nazywając ich „katolickimi odszczepieńcami społecznymi”. Starali się oni przekonać społeczeństwo, że można połączyć bolszewizm z katolicyzmem, nie zważając na dekret Świętego Oficjum z 1949 r. grożący ekskomuniką wszystkim katolikom, którzy „wyznają komunizm, propagują go lub współpracują z komunistami”.

Jako lojalny i posłuszny partii propagandysta w 1953 r. został redaktorem naczelnym „Wrocławskiego Tygodnika Katolików”. Za ten awans odwdzięczył się obrzydliwym atakiem na księży kurii krakowskiej oraz ks. bp. Czesława Kaczmarka. Po wydaniu przez sąd wyroku skazującego ks. bp. Kaczmarka na 12 lat więzienia nowy redaktor naczelny „WTK” pisał:

[quote]Na rozprawie sądowej zanalizowana została przestępcza działalność oskarżonych, jak i jej skutki. Wychowanie nacechowane podejrzliwością i wrogością wobec postępu społecznego, atmosferą środowiska społecznego rozniecającą lub choćby tylko podtrzymującą bezwzględną wrogość wobec osiągnięć społecznych Polski Ludowej, wpływy polityczne przychodzące z zewnątrz i wyrosła na tym wszystkim błędna postawa polityczna ks. bp. Kaczmarka, która doprowadziła go do kolizji z prawem – oto sumarycznie ujęte przyczyny działalności przestępczej oskarżonych. Doprowadziły one do czynów skierowanych przeciwko interesom własnego narodu i postępu społecznego w okresie przedwojennym, okupacyjnym i w Polsce Ludowej.[/quote]

Ten atak Mazowieckiego na Kościół przypadł w sytuacji, gdy na księży zapadały wyroki śmierci, a w więzieniach przetrzymywano ponad tysiąc księży.

POSTĘPOWY KATOLIK

W 1955 r. Mazowiecki rozstał się PAX-em i dwa lata później zaangażował się w tworzenie Klubów Postępowej Inteligencji Katolickiej, które uzyskały aprobatę władz. W 1958 r. Mazowiecki zakłada i zostaje redaktorem naczelnym „katolickiego” miesięcznika „Więź”, do którego Episkopat ustosunkowuje się krytycznie ze względu na propagowanie lewicowych poglądów.

O środowisku „Więzi” Prymas Stefan Wyszyński mówił:

„Mienią siebie katolikami postępowymi, ale ten ich postęp nie idzie do przodu, lecz do tyłu”. Wkrótce – zgodnie z życzeniem władz – otwarcie zaangażowali się w walkę z Prymasem, któremu Mazowiecki zarzucał anachroniczną wizję Kościoła, zacofanie i konserwatyzm, nieustępliwość wobec władz, co rzekomo miało utrudniać nawiązanie dobrych stosunków PRL z Watykanem.

[caption id="attachment_980" align="alignleft" width="200"]Zenon Kliszko Zenon Kliszko[/caption]

W 1963 r. Mazowiecki razem z Jerzym Turowiczem, Andrzejem Wielowieyskim i Stanisławem Stommą udał się do Rzymu, gdzie podczas Soboru Watykańskiego II intrygowali przeciwko Prymasowi. Jednym z ich zarzutów wobec ks. kard. Wyszyńskiego była jego maryjność. Sam Prymas uważał, że ten atak jest skierowany nie tylko przeciwko niemu, ale także przeciwko Wielkiej Nowennie przed Milenium Chrztu Polski.

Autorem tych intryg i zleceniodawcą działań podjętych przeciwko Prymasowi na Soborze był Zenon Kliszko, o czym zresztą ks. kard. Stefan Wyszyński pisał w wyjaśnieniu wysłanym do Papieża Pawła VI.

Również „Orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich” z 1965 r. spotkało się z atakiem „Więzi” i Koła Poselskiego „Znak”, w którym Mazowiecki zasiadał od 1961 roku. Krytyka ta była odpowiedzią na oczekiwania władz i doskonale współbrzmiała z komunistyczną propagandą.

Prymas krytykował lewicowe i promarksistowskie poglądy prezentowane przez redakcję „Więzi”, a pod koniec lat 60., po zamieszczonym w miesięczniku artykule na temat stanu kapłańskiego w Polsce, zabronił duchowieństwu pisania w periodyku Tadeusza Mazowieckiego.

Po wydarzeniach marca 1968 r. wobec dyskusji środowiska posłów Koła „Znak” Mazowiecki zdecydował się na poparcie Gomułki i lojalność wobec I sekretarza KC PZPR. 22 lipca 1969 r. pierwszy sekretarz uhonorował Mazowieckiego Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Tadeusz Mazowiecki ze względu na brak poparcia nowej ekipy rządzącej nie uzyskał zgody na kandydowanie do Sejmu w 1972 roku.

OBDARZONY KREDYTEM ZAUFANIA

Powszechnie uważa się, że w sierpniu 1980 r. Mazowiecki przywiózł do Stoczni Gdańskiej apel poparcia ze strony warszawskich intelektualistów dla strajkujących robotników. W rzeczywistości był to apel do MKS o podjęcie dialogu i wolę kompromisu. 22 sierpnia Tadeusz Mazowiecki i Bronisław Geremek przyjechali do stoczni i zgłosili się do prezydium MKS, oferując pomoc jako doradcy. Zaraz potem na wniosek Mazowieckiego z Warszawy samolotem przylecieli kolejni doradcy. Miejsce w samolocie załatwił im wojewoda gdański, a na Okęciu w pokonaniu formalności pomagał pułkownik MSW, życząc na pożegnanie „pożytecznej pracy dla państwa socjalistycznego” (S. Cenckiewicz, „Anna Solidarność”).

– Pewnego dnia – wspomina Andrzej Gwiazda – Mazowiecki zaczął nam doradzać, abyśmy rezygnowali z rejestracji wolnych związków i zażądali nowych wyborów do rad zakładowych. Na moje zdziwienie, że to chyba jakaś pomyłka, usłyszałem: „No tak, wiedzieliśmy, że się nie zgodzicie, ale musieliśmy wam tak powiedzieć”. Zaraz też złożyli nam drugą propozycję, abyśmy się rejestrowali w CRZZ. Akurat przechodziło pięciu stoczniowców, więc powiedziałem im, żeby wyprowadzili panów doradców za bramę stoczni, a jak będą chcieli przyglądać się strajkowi, to załatwię im przepustki. Na drugi dzień wrócili skruszeni i więcej już takich propozycji nie składali. Do wyjaśnienia pozostaje kwestia, kto im kazał złożyć te propozycje – mówi Andrzej Gwiazda.

Mazowiecki próbował też forsować koncepcję rejestracji nie jednego związku, ale utworzenia federacji związków, co oczywiście w znaczący sposób osłabiałoby jego pozycję.

Zachowawcza i ugodowa postawa doradcy „Solidarności” musiała być bardzo wyrazista, skoro w styczniu 1981 r. Jerzy Urban wystosował list do I sekretarza KC PZPR Stanisława Kani, w którym proponował, aby jako przeciwwagę dla „Solidarności” utworzyć rząd koalicyjny z „katolikami typu Mazowiecki”. Urban oczywiście nie pełnił jeszcze wtedy żadnych funkcji w rządzie, bo jego rzecznikiem został pół roku później, ale to z pewnością ciekawa ocena.

Po wprowadzeniu stanu wojennego Tadeusz Mazowiecki został internowany, przez następne lata pełnił funkcję doradcy Lecha Wałęsy. W 1989 r. został zaproszony do obrad Okrągłego Stołu, przy którym odgrywał kluczową rolę, a jednocześnie był podobnie jak Bronisław Geremek, Marcin Król czy Stefan Bratkowski zwolennikiem daleko idących ustępstw wobec władzy.

OCHRONIARZ UKŁADU

– W 1990 r. jechałem z Mazowieckim pociągiem do Gdańska i zapytałem go o to, jakie powinny być perspektywy naszych dalszych działań – opowiada Piotr Ł. Andrzejewski, wieloletni senator. – W odpowiedzi usłyszałem: „Panie mecenasie, nie możemy zrobić niczego, co nie byłoby w ich interesie”.

Rzeczywiście interes władz PRL został przez premiera dobrze zabezpieczony. Opozycyjni działacze stanu wojennego z goryczą przyjęli nominację na szefa MSW (i na stanowisko wicepremiera) gen. Czesława Kiszczaka, a na szefa MON gen. Floriana Siwickiego. Pod ich rządami funkcjonariusze dawnego systemu natychmiast przystąpili do czyszczenia archiwów i palenia akt.

Polityka grubej kreski, jaką wprowadzał w życie Mazowiecki, prowadziła do licznych protestów młodzieży, która postrzegała kontraktową, pomagdalenkowską rzeczywistość jako zdradę. W tym przekonaniu utwierdzało ich zachowanie rządu, który nie wahał się w styczniu 1990 r. wysłać ZOMO, przemianowane na Oddziały Prewencji MO, do rozpędzenia demonstracji przed Salą Kongresową w Warszawie, gdzie odbywał się ostatni zjazd PZPR.

Jednak znacznie bardziej haniebnie zachował się premier Mazowiecki, kiedy kazał oddziałom prewencji i brygadzie komandosów rozpędzić młodzież, która zajęła budynek KW PZPR w Gdańsku, aby uniemożliwić rozpoczęte już palenie akt. OMPO rozbiły także demonstrację zawiązaną spontanicznie w pobliżu budynku partii.

W wyniku czyszczenia archiwów, za przyzwoleniem premiera Tadeusza Mazowieckiego, bezpowrotnie zniszczonych zostało setki tysięcy dokumentów – m.in. prawie wszystkie materiały Departamentu IV MSW, który zajmował się walką z Kościołem. Dawni funkcjonariusze aparatu represji po pozytywnej weryfikacji zasilali szeregi UOP, milicjanci przeszli do policji, a komu to nie odpowiadało, szedł na emeryturę lub do biznesu.

ULEGŁOŚĆ WOBEC BERLINA

Rząd Tadeusza Mazowieckiego nie potrafił i nie chciał odciąć pępowiny łączącej Polskę z Rosją, czemu dał wyraz minister Krzysztof Skubiszewski podczas wizyty w Moskwie, deklarując, że „sojusz polsko-radziecki musi być kontynuowany bez względu na zmienione okoliczności”. Przedstawiciele rządu kilkakrotnie zapewniali, że Polska nie wystąpi ani przeciwko RWPG, ani przeciwko Układowi Warszawskiemu. Zresztą pierwszym zagranicznym gościem nowo powołanego premiera był Władimir Kriuczkow, szef KGB.

Zdaniem prof. Tadeusza Marczaka, Tadeusz Mazowiecki polskiej polityce zagranicznej nadał klientystyczny charakter. Doskonale to widać w relacjach z Niemcami.

– Co prawda udało mu się doprowadzić do traktatu granicznego z Niemcami, ale główna zasługa w tym przypada prezydentowi USA – to dzięki stanowczej postawie Amerykanów kanclerz Helmut Kohl uznał granicę na Odrze i Nysie, czemu wcześniej się opierał – przypomina prof. Marczak. – Jako premier Mazowiecki nie odważył się postawić na porządku dnia kwestii odszkodowań wojennych dla Polski, czym otworzył drogę do aroganckiego wysuwania roszczeń materialnych ze strony Niemców wobec Polski.

Z kolei jako doradca Bronisława Komorowskiego ds. zagranicznych Tadeusz Mazowiecki wziął udział w spektaklu w całym tego słowa nikczemnym. 10 lipca 2011 roku w Jedwabnem odczytał list prezydenta, w którym znalazło się sformułowanie o Narodzie Polskim jako „sprawcy” zbrodni na ludności żydowskiej.

– Brak danych, by ustalić, jaki był wkład Mazowieckiego w treść przesłania, ale trudno przypuszczać, żeby doradca prezydencki ograniczył się li tylko do roli lektora. Jeśli zaś weźmiemy pod uwagę, że główną wytyczną polityki historycznej Berlina jest przypisywanie współsprawstwa w zbrodni holokaustu innym narodom europejskim, a ostatnio szczególnie Polakom – rola Mazowieckiego rysuje się w jednoznacznie negatywnym świetle – stwierdza prof. Tadeusz Marczak.

Mazowiecki jest też symbolem tzw. transformacji ustrojowej w Polsce zapoczątkowanej planem Balcerowicza. – Po 24 latach coraz dobitniej widzimy jej efekty: zagłada przemysłu polskiego, stworzenie patologicznego systemu finansowego, obrócenie Polski w kraj kolonialny, a Polaków w lud kolonialny – podkreśla prof. Marczak. A wszystko to za cenę, jak zauważył znany chiński ekonomista Song Hongbing, „bolesnej utraty majątku narodowego”.

Anna Kołakowska, artykuł "Polityk grubej kreski" ("Nasz Dziennik", 2 listopada 2013 r.)

Artykuł „Nie możemy nic zrobić, co nie byłoby w ich interesie”. Cała prawda o Tadeuszu Mazowieckim pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
Katyń, czyli spirala kłamstwa. Jak Sowieci i ich agentura – P(Z)PR prowadziły propagandową grę https://niezlomni.com/katyn-czyli-spirala-klamstwa-jak-sowieci-i-polska-agentura-ppr-prowadzily-propagandowa-gre/ Wed, 23 Oct 2013 22:28:09 +0000 http://niezlomni.com/?p=643

[caption id="attachment_644" align="alignleft" width="300"]Katyń - wielka zbrodnia i wielkie kłamstwa (fot. kresy24.pl) Katyń - wielka zbrodnia i wielkie kłamstwa (fot. kresy24.pl)[/caption]

11 kwietnia 1943 roku Niemcy rozpoczęli zmasowaną akcję propagandową, związaną z odnalezieniem w Katyniu zbiorowych mogił polskich oficerów zamordowanych wiosną 1940 roku przez NKWD. Uliczne megafony w Generalnym Gubernatorstwie oraz polskojęzyczna prasa w rękach okupantów (popularnie nazywana „gadzinową”) podawały kolejne nazwiska rozpoznanych ofiar oraz informacje dotyczące znalezionych przy nich dokumentów i rzeczy osobistych.

Warto pamiętać, że III Rzesza nie była w niczym lepsza od Związku Sowieckiego, bo przecież wcześniej Hitler wspólnie ze Stalinem uderzył na Polskę we wrześniu 1939 roku, planowo mordował przedstawicieli polskich elit i eksterminował Żydów. Ale po wybuchu wojny pomiędzy dotychczasowymi sojusznikami w czerwcu 1941 roku oba państwa prowadziły zmagania na śmierć i życie, a ujawnienie zbrodni katyńskiej, pokazujące prawdziwe oblicze dawnego sojusznika Niemiec, stanowiło groźny cios w wizerunek ZSRS jako członka antyhitlerowskiej koalicji.

Sowieci zaprzeczyli oskarżeniom. Według oficjalnego stanowiska opublikowanego w moskiewskiej gazecie „Prawda”, polscy oficerowie mieli latem 1941 roku pracować pod Smoleńskiem przy robotach drogowych, a wymordowali ich Niemcy po wkroczeniu na te tereny.

[quote]Rząd polski na uchodźstwie, kierowany przez gen. Władysława Sikorskiego, zwrócił się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża z prośbą o przeprowadzenie śledztwa wyjaśniającego, kto jest sprawcą tej zbrodni. Wykorzystując ten fakt, Sowieci zerwali stosunki dyplomatyczne z władzami polskimi, wysuwając pod ich adresem absurdalne zarzuty o „zmowę z Niemcami”. Naturalnie, cała sprawa była tylko pretekstem dla Stalina, który po zwycięstwie w bitwie stalingradzkiej powoli zaczynał myśleć o przyszłych podbojach. [/quote]

Przekreślenie sojuszniczych zobowiązań wobec polskiego rządu umożliwiało mu swobodne kreowanie polityki w sprawach polskich metodą faktów dokonanych: sformowania w pełni podporządkowanego ZSRS polskiego wojska – dywizji, a potem armii gen. Zygmunta Berlinga – a następnie utworzenia Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, co z kolei utorowało drogę do władzy polskim komunistom.

"ŚMIERĆ IM ZGOTOWAŁ MOSKIEWSKI AZJATA"

Po pierwszych komunikatach niemieckiego aparatu propagandowego, kierowanego przez Josepha Goebbelsa, w Podziemnej Polsce nie było wątpliwości, że podawane informacje są zasadniczo prawdziwe. Pasowały one do wiedzy polskich elit o naturze komunistycznego systemu oraz do faktu, że kontakt z tysiącami polskich oficerów wziętych do niewoli przez Armię Czerwoną w 1939 roku urwał się kilka miesięcy później. W Polsce znane też były bezskuteczne poszukiwania zaginionych przez władze polskie po podpisaniu 30 lipca 1941 roku porozumienia polsko-sowieckiego (układ Sikorski–Majski). Nieustannie naciskani przedstawiciele władz sowieckich udzielali w tej kwestii wymijających lub wręcz kłamliwych odpowiedzi. W rozmowie z gen. Sikorskim i gen. Władysławem Andersem Stalin miał na przykład twierdzić, że zaginieni oficerowie mogli... uciec do Mandżurii.

[quote]Prasa polska wydawana w Londynie znajdowała się pod presją Anglików, którzy w imię dobrych stosunków z Moskwą nie pozwalali na swobodne informowanie o sprawie Katynia. Polskie gazety ukazywały się z białymi plamami po tekstach zdjętych przez brytyjską cenzurę. Inaczej było w okupowanym kraju. Tu otwarcie pisano, że ofiary, o których informują Niemcy, to wymordowani przez NKWD oficerowie-jeńcy z Kozielska.[/quote]

Oficjalny organ Armii Krajowej „Biuletyn Informacyjny” 20 kwietnia 1943 roku komentował:

[quote][…] stało się okrutną rzeczywistością to, czego dotąd mogliśmy się tylko domyślać na podstawie głuchych wieści lub odgłosu daremnych usiłowań ambasady polskiej w Kujbyszewie nie mogącej doliczyć się około 8500 naszych oficerów. Wiemy już, jaką to śmierć urągającą wszelkim prawom boskim i ludzkim zgotował im z dala od Ojczyzny moskiewski Azjata.[/quote]

Pisząc o mordzie katyńskim, jednocześnie przypominano zbrodnie hitlerowskie, dokonywane na Polakach, wskazywano na trwającą właśnie akcję eksterminacyjną Żydów. Stawiając znak równości pomiędzy nazizmem i komunizmem, coraz częściej wyrażano obawy o los Polski, gdy na jej ziemiach znów pojawią się tylko formalnie sprzymierzone oddziały Armii Czerwonej.

"DZIEŁO HITLEROWSKIEJ BESTII"

Całkowicie odmienne stanowisko w sprawie zbrodni katyńskiej zajęli wyłącznie komuniści z Polskiej Partii Robotniczej. Był to skutek agenturalnego charakteru tej partii, ściśle podporządkowanej ZSRS i wykonującej polecenia Moskwy.

Początkowo prasa PPR była zdezorientowana, co ma pisać, broniąc „ojczyzny światowego proletariatu” przed bardzo ciężkim oskarżeniem o katyńską zbrodnię. W połowie kwietnia 1943 roku komunistyczny „Głos Warszawy” w artykule pod znamiennym tytułem „Smoleńsk – łajdacka prowokacja niemiecka” przekonywał, że w Katyniu nie znaleziono mogił polskich oficerów, tylko zapewne groby zamordowanych przez Niemców obywateli sowieckich, a cała sprawa to hitlerowska mistyfikacja.

Ale mniej więcej w tym czasie z Moskwy drogą radiową nadeszły instrukcje nakazujące PPR prowadzenie propagandy w duchu oficjalnego stanowiska ZSRS, czyli pisania, że w Katyniu jednak spoczywają polscy oficerowie, tyle że rozstrzelani przez Niemców jesienią 1941 roku. W następnym numerze „Głosu Warszawy”, datowanym na 23 kwietnia 1943 roku, komuniści powtórzyli taką wersję wydarzeń, twierdząc, że lekcja, którą ze sprawy mordu w Katyniu powinni wynieść Polacy, to nawiązanie jeszcze bliższej współpracy z ZSRS.

Także centralny organ PPR „Trybuna Wolności” 1 maja 1943 roku jednoznacznie wskazał winnych zbrodni:

[quote][…] zmasakrowane ciała polskich oficerów pod Smoleńskiem są dziełem bestii hitlerowskiej! [...] Wypróbowanym sposobem bandyckim, okrzykiem »łapaj złodzieja« chce [niemiecka propaganda] święte oburzenie każdego Polaka odwrócić od właściwych zbrodniarzy, by skierować je przeciwko Związkowi Radzieckiemu”.[/quote]

PPR nie tylko prowadziła własną akcję w tej sprawie, ale pomagała Moskwie w jej propagandzie, przesyłając informacje przydatne do wykorzystania w audycjach radiowych i prasie. Na przykład w depeszy z 13 maja 1942 roku sekretarz PPR Pinkus Finder „Paweł” pisał:

[quote][…] w sprawie kapitana Bema, który znajduje się w spisie rozstrzelanych, wiadomo, że w 1940 roku był on wysłany przez Niemców do Oświęcimia.[/quote]

Oczywiście, informacje tego rodzaju, mające potwierdzać, że zbrodni dokonali Niemcy, były nieprawdziwe.

"ZAKAŁA NA FRONCIE ANTYFASZYSTOWSKIM"

Analogiczne stanowisko zajęła prasa PPR w kwestii zwrócenia się władz polskich do Czerwonego Krzyża i przerwania stosunków polsko-sowieckich. „Trybuna Wolności” uznała, że sprawa odpowiedzialności za zbrodnię jest oczywista, a działania polskich władz to uwiarygodnianie „goebbelsowskich kłamstw i fałszerstw”. Niebawem każdy, kto powątpiewał w sowiecką wersję wydarzeń, automatycznie był uznawany przez komunistów za hitlerowskiego kolaboranta. Z charakterystycznym dla PPR uzurpowaniem sobie prawa do wypowiadania się w imieniu Polaków „Trybuna Wolności” pisała:

[quote]Naród polski z najwyższym oburzeniem piętnuje i potępia wszystkich pomocników Goebbelsa, tych w kraju [...] jak i tych z Londynu, którzy dobrowolnie śpieszą na odsiecz chylącemu się do upadku reżymowi hitlerowskiemu.[/quote]

Język „Trybuny Wolności” zaostrzał się wraz z tonem propagandy Moskwy:

[quote]Naród polski ze zgrozą patrzy, że rząd Sikorskiego, zamiast wysiłków, aby zwycięstwo przyspieszyć, wzmocnić sojuszników, pobić Hitlera – przez działalność swoją rozbija sojusz antyfaszystowski, wzmacnia wrogów Polski, jest pośmiewiskiem narodów, zakałą na froncie antyfaszystowskim.[/quote]

W maju 1943 roku w pepeerowskim „Gwardziście” rząd polski opisywano już jako „faszystów” i „hitlerowskich kolaborantów”:

[quote]Dziś [reakcja] próbuje wesprzeć się o Hitlera, by ratować swoje klasowe przywileje. A nie waha się nawet wzniecić waśni między bratnimi narodami słowiańskimi, osłabiać siły sprzymierzonych. [...] Fakty biją w oczy. Rząd Sikorskiego właśnie teraz ponosi klęskę na terenie kraju. Dla faszyzmu miejsca w Polsce nie ma.[/quote]

wladyslaw-gomulkaWładysław Gomułka, jeden z przywódców PPR, który sam w czasie wojny pisał takie teksty do komunistycznej prasy, w pamiętnikach zasłaniał się ważkimi interesami, którymi mieli się wówczas kierować komuniści:

[quote][…] bywają sytuacje, kiedy [...] nawet brudne kłamstwo należy przybierać w szaty prawdy. Tak miała się sprawa z Katyniem”. Podstawowym motywem ówczesnych działań PPR były interesy Związku Sowieckiego, które komuniści zawsze stawiali ponad prawdę i Polskę.[/quote]

"PPR-SOWIECKA AGENTURA"

[caption id="attachment_645" align="alignleft" width="150"]Pinkus Finder Pinkus Finder[/caption]

Ze względu na minimalny zasięg oddziaływania propaganda PPR nie odgrywała w czasie wojny istotnej roli. Stanowisko partii w sprawie zbrodni katyńskiej i przerwania stosunków polsko-sowieckich miało konsekwencje głównie dla niej samej. Wcześniej PPR szukała porozumienia z polskim podziemiem, udając walczącą o niepodległość partię polskiej lewicy i próbując nakłaniać do czynnej walki z Niemcami. Wszystko to rzekomo w interesie Polski, a w rzeczywistości wyłącznie w celu przerwania niemieckich linii zaopatrzeniowych na front wschodni.

Ale wiosną i latem 1943 roku ostry kontrast pomiędzy rzeczywistością a kłamliwością propagandy tej partii wręcz demaskował prawdziwe oblicze PPR. „Biuletyn Informacyjny” w artykule o znamiennym tytule „PPR-sowiecka agentura” napisał:

[quote]Hasła swe i metody PPR zmienia odpowiednio do haseł i metod pracy rządu sowieckiego. Czy to się tyczy polityki międzynarodowej, czy spraw polskich (Katyń, los Polaków w Rosji, [...] stosunek do śp. gen. Sikorskiego, do rządu, wodza naczelnego, do sprawy granic itd.), PPR dosłownie powtarza argumenty propagandy sowieckiej, chociażby rząd sowiecki zajął stanowisko najbardziej wrogie wobec Polski i jeśli nawet są to oczywiste dla każdego kłamstwa.[/quote]

Polskie podziemie, od prawicy do lewicy, wyraźnie zintensyfikowało propagandę wyjaśniającą społeczeństwu, czym w istocie jest PPR i prezentowana przez nią ideologia. Do końca wojny partia ta została na politycznym marginesie, powszechnie traktowana jako agentura ZSRS. Próby rozpętania przez PPR masowych walk w Polsce, które mogłyby zakończyć się dla Polaków biologiczną katastrofą, zupełnie komunistom nie wyszły, co można uznać za jeden z ważniejszych sukcesów polskiego podziemia.

[caption id="attachment_647" align="alignleft" width="248"]Piotr Gontarczyk Piotr Gontarczyk[/caption]

Ale minimalne wpływy w czasie wojny nie mogły zmienić faktu, że po wkroczeniu do Polski Armii Czerwonej przywódcy PPR z nadania Kremla objęli władzę w kraju. PPR, a potem jej następczyni PZPR, przez cały okres istnienia Polski Ludowej stały na straży „kłamstwa katyńskiego”. Ujawnienie prawdy zbyt wiele mówiłoby o genezie władzy komunistów w Polsce i prawdziwym obliczu komunizmu i ZSRS.

Piotr Gontarczyk, artykuł "PPR-owska szkoła kłamstwa" ("Pamięć.pl", nr 4, 2013 r.)

Artykuł Katyń, czyli spirala kłamstwa. Jak Sowieci i ich agentura – P(Z)PR prowadziły propagandową grę pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>