Polska – Anglia – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Polska – Anglia – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Tak zachodni intelektualiści postrzegali Polskę. ,,Gospodarka karłowata oznacza biedę i ciemnotę, dzikość, brud i wszy. A teraz Stalin zamieni to w kolektywne farmy i Polak przestanie być dzikusem…” https://niezlomni.com/george-bernard-shaw-o-polsce/ https://niezlomni.com/george-bernard-shaw-o-polsce/#comments Fri, 02 Mar 2018 17:49:09 +0000 http://niezlomni.com/?p=27962 Józef Stalin i Wiaczesław Mołotow

Wiadomości Polskie, 24.01.1943: w książce Hesketha Pearsona „Bernard Shaw” (Collins) znalazły się dwa listy Shawa do Lady Astor, w których czytamy:

28 września 1939.

…Bezmyślność naszej gwarancji dla Polski pozostawiła nas bez żadnego wyjścia (without a leg to stand on). Jak najbardziej niefortunnie zobowiązaliśmy się do przyjścia jej z pomocą wszystkiemi środkami: a gdy przyszła chwila wywiązania się z obietnic, nie śmieliśmy użyć jedynego środka, który mógł jej pomóc (naszych bombowców); albowiem nie mieliśmy ani jednego żołnierza w promieniu kilkuset mil od jej granic i ani jednego marynarza na Bałtyku, a jedna nasza bomba na miasta Nadrenji lub na Berlin byłaby hasłem do meczu represyj i odwetów, w którego wyniku wszystkie miasta na Zachodzie znalazłyby się w tym samym stanie, co Madryt i Warszawa. Powinniśmy byli ostrzec Polaków, że nic nie możemy zrobić by wstrzymać nawałę niemiecką i że powinni przyjąć ją w pozycji leżącej, tak jak musiała to zrobić Czechosłowacja, dopóki Hitlera nie doprowadzimy do oprzytomnienia.

Na szczęście, nasz stary przyjaciel Stalin wystąpił we właściwej chwili i wziął Hitlera za kołnierz, prawdziwy majstersztyk polityki zagranicznej, popartej 6 miljonami żołnierzy.

Teraz powinniśmy natychmiast wydać rozkaz zaprzestania ognia i z powrotem oświetlić ulice: w dwóch słowach, odwołać wojnę i tłumaczyć Hitlerowi, że Polska sprawi mu więcej kłopotów od pół tuzina Irlandyj, o ile będzie ją zanadto uciskał. Ale musimy pamiętać, że sprawa polska będąc sprawą wszystkich, tylko nie Polski, jest raczej sprawą Rosji i Niemiec niż naszą…

5 października 1939.

… Ku naszej hańbie zdradziliśmy i zrujnowaliśmy Polskę z czystej bezmyślności; lecz jest naszą zasługą, a również Francji i Niemiec, że gdy sprawa doszła do punktu, kiedy trzeba było zdecydować czy rozpocząć mecz bombardowania w Europie czy nie, wymigaliśmy się i pozostawiliśmy Polskę jej losowi.

Stalin ją ocalił. Czy pamiętasz naszą podróż po Polsce wśród dojrzewających zbóż, wśród wąskich poletek karłowatych gospodarstw? Wyglądało to prześlicznie; ale czy wiedziałaś, jak ja wiedziałem, że gospodarka karłowata oznacza biedę i ciemnotę, dzikość, brud i wszy? Nie mówiąc już o obszarnictwie. No, a teraz Stalin zamieni to poletka w kolektywne farmy i Polak przestanie być dzikusem (savage).

Polak utrzyma swój język, swoje prawa i swój charakter, jako obywatel federacji republik, podobnej do Stanów Zjednoczonych, tylko znacznie bardziej cywilizowanej. I wobec takiej przykładowej lekcji Hitler będzie zmuszony starać się by jego narodowy socjalizm dorównał (emulate) rosyjskiemu komunizmowi, a jeśli nie, to przekona się, że Polska jest dla niego gorsza od dziesięciu Irlandyj. A więc pociesz się; i razem ze mną wznieś „three cheers” na cześć czerwonej flagi, z młotem i sierpem, tej młodej chwały (Young glory; Amerykanie nazywają sztandar swój „old glory” „starą chwałą” przyp. – tłum.)…

Shaw pisał te listy, mając lat 83, starość zaś ma, także swoje prawa i musi się wyszumieć. Shaw nie zna Polski i nigdy po niej nie „podróżował”. W przejeździe do Rosji wystarczyło mu patrzeć przez okno wagonu, z którego nie wysiadł na chwilę najkrótszą, nawet gdy zatrzymał się przez godzinę w Warszawie. Taką samą „terra ignota” jest dla niego Rosja, gdzie, nie znając języka, bez żadnych prywatnych kontaktów, był kołowany przez kilka krótkich dni jako oficjalny gość.

Gdyby mu wymienić ilość Polaków, którzy zmarli na tyfus w zawszonych łagrach rosyjskich, napisałby na ten temat mniej lub więcej zabawną komedję. Gdyby mu wyliczyć ilość jego własnych sztuk, których nie wolno grać w Rosji, a równocześnie stwierdzić, ze wszystkie jego sztuki były grane w kraju „dzikusów”, w Polsce, przyczem niekiedy premjery nad Wisłą wyprzedzały premjery nad Tamizą, Shaw bez zastanowienia powiedziałby, iż to właśnie stanowi dowód zacofania Polski. Shaw jest autorem… dowcipnym.

George Bernard ShawTrzeba mu jednak przyznać słuszność, gdy mówi że Wielka Brytanja nie dała Polsce żadnej pomocy. Natomiast nie ma słuszności, przypuszczając, iż Polska prowadziła wojnę z Hitlerem tylko dlatego, że otrzymała gwarancję brytyjską. Nie, Polska nie dałaby się w żadnym wypadku „przestrzec”, i w żadnym wypadku nie przyjęlibyśmy nawały niemieckiej „w pozycji leżącej, tak jak musiała to zrobić Czechosłowacja”. Dzikus polski tego nie umie. Tak samo dzikus polski nie umie żyć w kołchozach. Taki już jest. Pod tym względem pozostanie „dzikusem”. Bo on, w przeciwieństwie do Shawa, wie, co to są kołchozy, co się dzieje z językiem, z prawami i charakterem obywateli „federacji republik, podobnej do Stanów Zjednoczonych, tylko znacznie bardziej cywilizowanej”. Kołchozy? Thank you. Thank you so much. Thank you very much indeed.

Wiadomości Polskie, 24.01.1943

Artykuł Tak zachodni intelektualiści postrzegali Polskę. ,,Gospodarka karłowata oznacza biedę i ciemnotę, dzikość, brud i wszy. A teraz Stalin zamieni to w kolektywne farmy i Polak przestanie być dzikusem…” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/george-bernard-shaw-o-polsce/feed/ 6
Prus: Gdyby nas nawet setkami tysięcy topiono, wbijano na pale, obdzierano ze skóry, pieczono na wolnym ogniu – w całej „sympatycznej” Europie nikt palcem nie ruszy https://niezlomni.com/boleslaw-prus-o-europie-i-polsce-gdyby-nas-setkami-tysiecy-topiono/ https://niezlomni.com/boleslaw-prus-o-europie-i-polsce-gdyby-nas-setkami-tysiecy-topiono/#comments Thu, 01 Mar 2018 21:40:57 +0000 http://niezlomni.com/?p=30397 Bolesław Prus o Europie i Polsce / Bolesław Prus (domena publiczna)

Dziwny zamęt pojęć! Kongres wiedeński przypieczętował, uświęcił rozbiory Polski; od Królestwa Polskiego oderżnął Galicję i Poznańskie, zamiast wszystko razem oddać Aleksandrowi I.

Czyli – kongres wiedeński był dla nas zasadniczą klęskę, źródłem innych nieszczęść. Lecz – pomimo to – odwołujemy się do jego postanowień jak niewolnik, który nie chce odrzucić kruszącego się łańcucha, owszem, rad by go odnowił wedle tej samej miary i kształtu!... A zapomnijmyż raz o kongresie wiedeńskim, o którym już nikt nie pamięta i – niech odpocznie w spokoju!

Niemniej mądrze, niemniej praktycznie postąpimy, wyrzekłszy się jakichkolwiek rachunków czy nadziei na „sympatie Europy”. Oto zbieg wypadków pełen symbolicznego znaczenia. W chwili kiedy nacjonalistyczna duma wymierza nam coraz to nowe ciosy, kiedy nad setkami tysięcy Polaków zawiesza nowe obostrzenia, a nad dziesiątkami tysięcy pracowników Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej groźbę dymisji czy przenosin [obsługa kolei po upaństwowieniu miała być rosyjska, tak że około 70 000 pracownikom Polakom zagrażało usunięcie ze stanowisk i pozbawienie pracy, nawet tragarze Polacy (około 1500 osób) mieli być zamienieni przez Rosjan], w takiej chwili do Petersburga i Moskwy wybierają się z wizytą przedstawiciele „najsympatyczniejszych” nam narodów, bo Francuzów i Anglików.

Jest to przypadek, ale jakże wielką mieści w sobie naukę. Mówi on, może niezbyt głośno, lecz bardzo wyraźnie, że – gdyby nas nawet setkami tysięcy topiono, wbijano na pale, obdzierano ze skóry, pieczono na wolnym ogniu – w całej „sympatycznej” Europie nikt palcem nie ruszy, nikt nie otrząśnie popiołu z cygara. Zrozumienie tej prawdy może na razie być przykre, ale jakże będzie zdrowe, z ilu bezzasadnych uleczyłoby nas nadziei, od ilu bezcelowych powstrzymałoby demonstracji!

W każdym razie z kongresem wiedeńskim czy bez niego powodu do rozpaczy nie mamy; takie zaś gadaniny, jak: „wszystko zginęło! wybija ostatnia godzina!... nigdy się nie podźwigniemy!” – są objawami histerii, hipochondrii, ciemnoty, a nade wszystko – umysłowego lenistwa. Narody nie giną, to jest fakt.

Bolesław Prus, "Wczoraj - dziś - jutro. Wybór felietonów"

Artykuł Prus: Gdyby nas nawet setkami tysięcy topiono, wbijano na pale, obdzierano ze skóry, pieczono na wolnym ogniu – w całej „sympatycznej” Europie nikt palcem nie ruszy pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/boleslaw-prus-o-europie-i-polsce-gdyby-nas-setkami-tysiecy-topiono/feed/ 1
Jak wyglądało codzienne życie w oddziale legendarnego „Zapory”, czyli śmierć prześladowcom Polaków https://niezlomni.com/jak-wygladalo-codzienne-zycie-w-oddziale-legendarnego-zapory-czyli-smierc-przesladowcom-polakow/ Tue, 07 Mar 2017 07:44:45 +0000 http://niezlomni.com/?p=984

- Mówiąc o „Zaporze” trzeba wspomnieć, że był to dowódca z jednej strony bardzo odważny, działający w sposób wręcz brawurowy, a z drugiej strony niezwykle ostrożny i rozważny – wspomina Wacław Gąsiorowski. – W czasie akcji najczęściej szedł w pierwszym szeregu, ale każdą poprzedzało staranne rozpoznanie i obserwacja. Po jej zakończeniu „Zapora” natychmiast zarządzał odskok i przemarsz do innej gminy. Najczęściej po akcji maszerowaliśmy całą noc.

Gdy NKWD i „bezpieczeństwo” robiło obławę blokując jakiś teren, na którym np. dokonaliśmy rozbicia posterunku milicji, to nas już tam dawno nie było. Uderzaliśmy w drugim miejscu i znów odskakiwaliśmy. Nawet jeżeli nie robiliśmy akcji to „Zapora” konsekwentnie przestrzegał zasady żeby nigdzie nie przebywać dłużej niż jeden dzień. Zakładał, że zawsze w każdej wsi może znaleźć się kapuś, który da znać UB. Nie chciał też narażać na represje ludności, która go wspomagała. „Zapora” co trzeba podkreślić starał się przede wszystkim walczyć z bolszewikami, jak wtedy określaliśmy Sowietów. Bezwzględnie tępiliśmy enkawudzistów.

NIE MÓGŁ LICZYĆ NA LITOŚĆ

- Jeżeli, któryś z nich wpadł w nasze ręce nie mógł liczyć na litość. „Zapora” za prześladowanie polskiego podziemia wszystkich z nich kazał rozstrzeliwać na miejscu. Dlatego też był tak znienawidzony przez komunistów.

Pamiętam, że jak się nam udało nałapać enkawudzistów i przejąć ich samochody, to wcześniej zanim dostali kulę w łeb musieli się rozebrać z mundurów, w które my następnie się ubieraliśmy. Udając enkawudzistów robiliśmy w nich potem jakąś akcję. Później gdy ją wykonaliśmy „Zapora” kazał auta spalić, a my ruszaliśmy w co najmniej w pięćdziesięciokilometrowy marsz. Sowieci którzy wysyłali za nami pułk NKWD, trafiali w próżnię.

Krążąc po terenie, „Zapora” starał się nie tylko zwalczać NKWD, ale umacniać opór w narodzie przeciwko komunie.

[quote]W każdej miejscowości której kwaterowaliśmy, tłumaczył ludziom, że Polska trwa, że komunistom trzeba stawić opór a chłopi przede wszystkim nie powinni wstępować do kołchozów i bronić swojej własności. Wzywał wieś by się trzymała i tępiła wszystkich donosicieli.[/quote]

Dlatego też bezwzględnie tępił ORMO-wców. Jeżeli któryś z nich wpadł w nasze ręce to już miał bidę. „Zapora” każdego z nich traktował jako najgorszego zdrajcę i bezwzględnie kazał likwidować. Nie pamiętam żadnego ORMO-wca, który wpadł w nasze ręce i pozostał żywy.

PUSZCZAŁ MILICJANTÓW

Milicjantów, jeżeli tylko nie dawali się we znaki ludności, puszczał wolno, ale ORMO-wców nigdy. Ja się ich likwidowaniem nie zajmowałem, ale chętnych do tego nie brakowało. Działalność ta znacznie ograniczała infiltrację wsi przez komunistów. Niemniej bywało i tak, że gdy kwaterowaliśmy w jakiejś wiosce, to zdarzał się jakiś kapuś, który powiadamiał UB.

Raz pamiętam, było to zimą. Zanocowaliśmy w jakiejś wsi i obława NKWD omal nas nie dopadła. Sprzątnęli wartownika i „Zapora” w ostatnim momencie zorientował się, że coś nie jest tak. Wyskoczyliśmy z chałup w większości na bosaka, bo przecież po marszu buty trzeba było z nóg zdjąć. „Zapora” pozostawił część żołnierzy we wsi, którzy otworzyli ogień do napastników z NKWD, a z resztą przebił się z okrążenia i uderzył na nich z tyłu. Wytłukliśmy ich do cholery.

Sama świadomość, że walczą z „Zaporą”, budziła u nich strach. Pamiętam taką akcję na więzienie w Kraśniku. Podjechaliśmy do niego w siedmiu w mundurach żołnierzy armii Berlinga. Pamiętam, że oprócz „Zapory” był też z nami „Jur”, „Cygan”, „Opal” i „Duch”. „Zapora” zadzwonił do bramy, wartownik ją otworzył i wpuścił nas do środka. Przyszedł jakiś oficer i pod dyktando „Zapory” otwierał cele i wypuszczał z nich chłopaków związanych z konspiracją.”

ODDZIAŁ "RUSKICH"

- Dopiero jak odjechaliśmy od Kraśnika jakieś 20 km, wtedy w miasteczku ogłoszono alarm. Ściągnęli nie tylko „bezpiekę”, ale cały ogromny oddział „ruskich”. Ruszyli za nami z obławą, ale trafili w próżnię. „Zapora”, przewidując pościg, wystawił kilka niewielkich oddziałów, które zaatakowały pościg, wyciągając go w las. My zaś odskoczyliśmy dalej w zupełnie innym kierunku.

Często UB wyładowywało swoją złość na chłopach we wsiach, których mieszkańcy nam sprzyjali. Zawsze znalazł się jakiś ormowiec, który wskazał UB życzliwych nam ludzi. „Zapora” nie pozostawiał oczywiście takich spraw bez reakcji. Zaraz do takiej wsi jechał z kilkoma ludźmi „Cygan”, który dla kolaborujących z komunizmem nie miał żadnej litości. Zastrzelił własną siostrę w Kraśniku, która romansowała z oficerem UB. Zrobił to na własną rękę, bez zgody „Zapory”.

W Bełżycach rozbiliśmy dwa posterunki milicji. Ich załogom nic nie zrobiliśmy. Rozbroiliśmy ich tylko i kazaliśmy maszerować ulicami miasteczka i wznosić okrzyki – niech żyje oddział „Zapory”. Później, o ile mnie pamięć nie myli, wszyscy zostali aresztowani przez UB. Raz omal nie wpadliśmy z dowództwem całego oddziału. Jechaliśmy na furze: ja, z chłopem do którego należała, a za nami siedzieli; „Zapora”, „Opal”, „Duch” i „Cygan”. Nagle jak spod ziemi wyrośli ubowcy.

Ręce do góry!

Padał deszcz, wszyscy jechali skuleni i nie zachowali ostrożności. Jak usłyszeli rozkaz – ręce do góry! – to nawet „Zapora” podniósł ręce. Ja miałem wtedy granat siekany i parabellum. Wyszarpnąłem zawleczkę z tego granatu pod marynarką wyrwałem zawleczkę i rzuciłem między konie. Powstało straszne zamieszanie. Jeden z koni padł martwy, a kilku ubowców stojących obok zostało rannych. Siedzący na wozie za mną się opamiętali, dali ognia i ubowców już nie było. W rozpacz wpadł tylko furman, któremu żal było konia. „Zapora” oświadczył mu jednak, żeby się nie martwił, bo za konia zapłacimy. Nigdy nikomu o tym zdarzeniu nie mówiłem. Miało ono miejsce między Chodlem a Bełżycami. Pamiętam, że temu chłopu na furmankę dosiedliśmy się we wsi, w której był młyn. Wracał on z niego z workami z mąką i śrutą. „Zapora” celowo wybrał go dla większego kamuflażu. Ocenił, że bardziej podejrzanie będziemy wyglądać, jadąc na pustym wozie. Byle patrol mógł się domyślać, że to partyzanci jadę na chłopskiej podwodzie.


Wyświetl większą mapę

Jeżdżąc po bardziej uczęszczanych drogach staraliśmy poruszać się w ubowskim kamuflażu. Pewnego razu jechaliśmy Willisem w ubowskich mundurach, gdzieś koło Bełżyc : „Zapora”, „Cygan”, ja i jeszcze jeden żołnierz, którego pseudonimu nie pamiętam.

"CYGAN W AKCJI"

[caption id="attachment_987" align="alignleft" width="762"]"Zapora" z oddziałem "Zapora" z oddziałem[/caption]

Polowaliśmy na jeszcze jednego Willisa, który był nam potrzebny do przeprowadzenia po okolicy rajdu. Patrzymy: jedzie od Lublina Willis z enkawudzistami Przystanęli. – Zdrastwujtie! – Zdrastwujtie! Odpowiadamy! Pytają się, gdzie jedziemy i jednocześnie mówią, że koło Bełżyc pokazała się polska banda. „Zapora” mrugnął okiem do „Cygana”, co było znakiem, że ma się nimi zająć. Ten puścił długą serię i mieliśmy już drugiego Willisa.

„Zapora” bezlitośnie tępił też wszystkie przejawy złodziejstwa i bandytyzmu wobec ludności cywilnej. Jeżeli przyszedł do niego jakiś chłop i poskarżył się, że okradli go jacyś złodzieje udający partyzantów, to ich los był przesądzony. Była dla nich tylko jedna kara - kula w łeb. Pamiętam taką sytuację, gdy kwaterowaliśmy w lesie koło Chodla, przyszedł do nas chłop z pobliskiej wsi. Warta przyprowadziła go do „Zapory”. Ten poskarżył się, że został okradziony przez bandziorów podających się za „zaporczyków”. Zrabowali mu pierzynę i dwie świnie. Powiedział też, że jednego z nich zna.

TĘPIŁ ZŁODZIEI

- „Zapora” powiedział do mnie, bo nie odstępowałem go na krok: - Zawołaj „Cygana”. Gdy ten się zameldował, „Zapora” nakazał mu pojechać i przywieźć tego złodzieja. „Cygan” jak zwykle wziął trzech ludzi i po kilku godzinach przywiózł przerażonego bandziora. „Zapora” zapytał go tylko: - No to jak, proszę pana, kradło się te świnie i pierzynę? – Tamten zapomniał języka w gębie. „Zapora” nie oczekiwał nawet od niego odpowiedzi. „Cygan” nie pytał się nawet, jaka jest decyzja „Zapory”. Wziął go za kołnierz i wręczył szpadel, by wykopał sobie grób.

Raz byłem też z „Cyganem” u takiego złodzieja, który okradł jakąś kobietę. Zabrał tej biedaczce pierścionek, obrączkę i jakieś pamiątki po babci. Wpadliśmy do niego nocą. Nie przyznawał się, twierdził, że jest niewinny. Przeprowadziliśmy w domu rewizję i w popielniku znaleźliśmy zawiniątko, w którym były zagrabione przez niego przedmioty. „Cygan” powiedział do niego tylko: – Ty skurwysynu! – Były to ostatnie słowo, które w życiu usłyszał!

WOLNI TYLKO NIEWINNI

Niektórzy złodzieje, jak nie mieli, co kraść, to zabierali biedakom kury i kaczki. Też dostawali kulę w łeb! Jak robiliśmy jakieś akcje na posterunki czy więzienia, to też nigdy nie uwalnialiśmy kryminalistów. W Bełżycach jak rozbiliśmy nieistniejącą już dzisiaj Komendę Powiatową MO, która poddała się prawie bez walki, to „Zapora” kazał wszystkim więźniom ustawić się w dwuszeregu na dziedzińcu.

- Następnie wyjął listę z kieszeni i kazał mi odczytać. Tym, którzy byli na liście, „Zapora” kazał wystąpić i oświadczył im, że są wolni. Pozostałych kazał strażnikom odprowadzić do cel. Ci na kolanach błagali go, by ich wypuścił, ale ten pozostał nieugięty. Gdy wyszliśmy na ulicę nagle zaatakował nas oddział UB. Liczył ze dwudziestu ludzi. Ja miałem dwa granaty i rzuciłem je ubowcom pod nogi to ich zatrzymało. Daliśmy ognia i odskoczyliśmy. UB ściągnęło posiłki z całego województwa i przez kilka dni deptali nam po piętach.


Wyświetl większą mapę

Bywało, że my też ponosiliśmy straty. Pod wsią Wólka Kęska „Zapora” został ranny w piętę. Ścigał nas wtedy duży oddział sowiecki. Dzień wcześniej rozbiliśmy w Chodlu siedzibę UB. Był to z naszej strony odwet za zabicie w niej czterech partyzantów. Po akcji tej „Zapora” musiał na melinie się leczyć przez wiele tygodni i ja mu wtedy towarzyszyłem. Odbyliśmy wtedy wiele rozmów na najróżniejsze tematy, dzięki czemu poznałem jego poglądy. Zaczął on też traktować mnie bardziej jak syna niż podwładnego.

Kiedyś, jak mógł już chodzić, pojechaliśmy pod Tarnobrzeg do domu matki. Podkradliśmy się do niego nocą, sprawdzając czy nie jest on obstawiony przez UB. „Zapora” przedstawił mnie swojej mamie, mówiąc: – To jest mój najlepszy żołnierz, chociaż z Wołynia.

Dzielił się on ze mną swoimi uwagami na temat sytuacji, w której się znaleźliśmy. Gardził Anglikami. Twierdził, że to oni zamordowali generała Władysława Sikorskiego, który stał się dla nich niewygodny.

MIELI SPOTKAĆ SIĘ Z "OGNIEM"

Mówił:

[quote]– Te skurwysyny mnie zrzuciły, ale teraz jesteśmy im niepotrzebni. Amunicji już nam nie zrzucają. Dostarczają ją banderowcom w Bieszczadach, uważają, że są oni im bardziej potrzebni.[/quote]

Pod Bieszczadami też zresztą z „Zaporą” byliśmy. Któregoś dnia wyruszyliśmy w długi marsz w kierunku Jasła a później Krosna. Uwieczniliśmy to nawet na zdjęciu. Mieliśmy tam spotkać się z „Ogniem”, ale niestety nie dotarł on na umówione miejsce i wróciliśmy z powrotem na Lubelszczyznę. „Zapora” zdawał sobie sprawę, że prowadzi walkę nie mającą szans powodzenia. UB coraz lepiej penetrowało teren rozbudowywało sieć konfidentów. Na ludzi, którzy nam pomagali, spadały straszne represje.

Nie chcąc narażać chłopaków, w 1946 r. „Zapora” zaczął rozpuszczać oddział. W pierwszym rządzie kazał wracać do domów żołnierzom, których UB jeszcze nie rozpracowało. Ja byłem jednym z pierwszych. „Zapora” zawołał mnie i mówi:

[caption id="attachment_988" align="alignleft" width="720"]Pogrzeb żołnierzy z oddziału "Zapory" Pogrzeb żołnierzy z oddziału "Zapory"[/caption]

– Zabieram ci broń, bo wiem, że się nie poddasz, a nie chcę żebyś zginął. Może przeżyjesz. Udawaj się na wschód, tam wasi ludzie z Wołynia poprzyjeżdżali. Jak będziesz miał szczęście to spotkasz jakiegoś znajomego, który ci pomoże. Dał mi pieniądze na drogę i pożegnaliśmy się. Więcej już go nie widziałem. Jakiś czas działał on jeszcze na Lubelszczyźnie.

SPRZEDAŁ GO TOWARZYSZ

Później oddział, korzystając z amnestii, ujawnił się. Część kadry pozostała w podziemiu. „Zapora” z siedmioma ludźmi postanowił wyjechać na Zachód. Liczył, że przez Czechosłowację uda mu się przedostać do Niemiec. Na granicy w punkcie przerzutowym w Nysie, wpadł w pułapkę zastawioną przez UB. Został sprzedany przez jednego z towarzyszy broni. Do dziś nie mogę zrozumieć, jak taki dowódca dał się podejść. Przywieźli go do Warszawy, gdzie po śledztwie został skazany na śmierć i stracony. Musieli go strasznie katować, bo w więzieniu osiwiał.

[caption id="attachment_989" align="alignright" width="393"]"Zapora", lipiec 1944 r. "Zapora", lipiec 1944 r.[/caption]

Ja, po opuszczeniu oddziału, najpierw piechotą udałem się do Lublina. Tu na ulicy spotkałem znajomego z naszych stron, który nazywał się Podgórski. Spytał mnie: Skąd ty się tu wziąłeś? – Nie powiedziałem mu oczywiście, że byłem u „Zapory”, tylko że tułam się po świecie, szukając dla sobie miejsca. On zaś na to: – Jedź chłopie w chełmskie, tam wszystkie ludzie nasze są.

Dał mi adres Stefana Matyszczuka, który w Rymaczach był komendantem placówki konspiracyjnej. Mieszkał on na Kępie Brzezińskiej koło Chełma. Znał mnie, bo jak byłem chory w oddziale, to przez kilka dni leżałem w jego chałupie. Zrobił wielkie oczy i zapytał się: – Skąd ty się wziąłeś dzieciaku? – Powiedziałem mu, że byłem w partyzantce a teraz szukam dla siebie jakiegoś miejsca. O tym, że należałem do oddziału „Zapory”, nie wspomniałem mu oczywiście ani słowa.


Wyświetl większą mapę

"TY WIESZ, CO UB ROBI Z ZAPORCZYKAMI?"

[caption id="attachment_986" align="alignleft" width="1600"]Wacław Gąsiorowski Wacław Gąsiorowski[/caption]

Wiedziałem, że UB na „zaporczyków” poluje bez litości. On mnie zresztą nie pytał. Wprost przeciwnie! Doradził mi, żeby nikomu nie mówić nawet, że walczyłem w szeregach 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. – Jesteś młody nikt cię nie będzie podejrzewał. – oświadczył. Nadmienił też, że tu mieszkają różni ludzie. Naszych wołyńskich rodzin jest tylko kilka, większość zaś to miejscowi. Są wśród nich także Ukraińcy. On przyjął mnie pod swój dach i zamieszkaliśmy razem. Po jakimś czasie przyznałem mu się, że byłem u „Zapory”. Zrobił wielkie oczy i autentycznie się przestraszył. Kategorycznie zabronił mi o tym komukolwiek mówić. Tłumaczyłem mu, że absolutnie nikomu nie powiem, ale on nie bardzo mi uwierzył. – Ty wiesz, co UB robi z „zaporczykami”? Nie mów o tym nikomu, bo zginiesz.

Odniosłem wrażenie, że chciałby żebym wyniósł się z jego domu. Ostatecznie mnie jednak nie wygonił. Zapoznał mnie z dziewczyną z Pławanic, z którą się ożeniłem. Nazywała się Helena Petruk. Była Wołynianką pochodzącą z Rymacz.

Wacław Gąsiorowski, źródło: Kresy.pl

Artykuł Jak wyglądało codzienne życie w oddziale legendarnego „Zapory”, czyli śmierć prześladowcom Polaków pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
W centrum Londynu stanie pomnik ku czci polskich pilotów! Anglicy przyznają: Gdyby nie oni, przegralibyśmy z Niemcami https://niezlomni.com/centrum-londynu-stanie-pomnik-ku-czci-polskich-pilotow-anglicy-przyznaja-gdyby-przegralibysmy-niemcami/ https://niezlomni.com/centrum-londynu-stanie-pomnik-ku-czci-polskich-pilotow-anglicy-przyznaja-gdyby-przegralibysmy-niemcami/#respond Sun, 02 Oct 2016 11:43:34 +0000 http://niezlomni.com/?p=32007

W 80. rocznicę Bitwy o Anglię w londyńskim Hyde Parku stanie pomnik ku czci 145 polskich lotników. Koszt budowy to 1 mln funtów.

[caption id="attachment_32008" align="alignright" width="245"]Lord Tebbit Lord Tebbit[/caption]na zdjęciu powyżej: od lewej Ferić, Kent, Grzeszczak, Radomski, Zumbach, Łukuciewski, Henneberg, Rogowski, Szaposznikow. Fotografia została pokolorowana.

Starania o budowę monumentu czynią przedstawiciele Partii Konserwatywnej: Lord Tebbit i Lord Ashcroft. Chcą w ten sposób uczci pamięć Polaków, którzy odegrali tak ważną rolę w walce z Luftwaffe.

Lord Tebbit, który w przeszłości był pilotem RAF-u, powiedział, że ,,Bitwa o Anglię zostałaby wygrana przez Niemców, gdyby nie Polacy".

- Brakowało nam pilotów. W odpowiednim momencie pojawili się Polacy, zaprawieni w boju z Niemcami, którzy byli chętni by walczyć o swój kraj i nasz. Odwrócili losy bitwy. Luftwaffe wycofało się. Nastąpił koniec inwazji na Wielką Brytanię

- powiedział.

Pomysłodawcy chcieliby, aby polscy lotnicy mieli swoje święto, dzięki czemu ,,historyczny sojusz między obydwoma krajami zostanie podkreślony", szczególnie po serii ksenofobicznych ataków.

Wciąż rozważane są różne koncepcje budowy pomnika, ale najwyżej stoją szansę statuy Spitfire'a.

[caption id="attachment_32009" align="alignleft" width="198"]Lord Ashcroft Lord Ashcroft[/caption]

Pomysłodawcy liczą, że pomnik zostanie odsłonięty na 80. rocznicę Bitwy o Anglię w 2020 r.

Angielski ,,Daily Mail" przypomina także Polacy nie wzięli udział w paradzie zwycięstwa - to była decyzja aliantów, aby "nie drażnić Stalina".

W bitwie o Anglię najpierw w składzie, a potem u boku RAF, walczyły 4 polskie dywizjony: 2 bombowe (300 i 301), 2 myśliwskie (302 i 303) oraz 81 polskich pilotów w dywizjonach brytyjskich, w sumie 145 polskich pilotów (poległo 28 nie licząc Josefa Františka), co stanowiło 5% ogółu pilotów RAF biorących udział w bitwie. Polacy zestrzelili około 170 samolotów niemieckich, uszkodzili 36, co stanowiło około 12% strat Luftwaffe. Dywizjon 303 był najlepszą jednostką lotniczą, biorącą udział w bitwie o Anglię – zgłosił zestrzelenie 126 maszyn Luftwaffe.

źródło: Daily Mail

Artykuł W centrum Londynu stanie pomnik ku czci polskich pilotów! Anglicy przyznają: Gdyby nie oni, przegralibyśmy z Niemcami pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/centrum-londynu-stanie-pomnik-ku-czci-polskich-pilotow-anglicy-przyznaja-gdyby-przegralibysmy-niemcami/feed/ 0
„Ci cholerni cudzoziemcy. Polacy w bitwie o Anglię”. Historia polskich bohaterów i „wdzięczności”, która ich spotkała [film] https://niezlomni.com/ci-cholerni-cudzoziemcy-polacy-w-bitwie-o-anglie-historia-polskich-bohaterow-i-wdziecznosci-ktora-ich-spotkala-film/ https://niezlomni.com/ci-cholerni-cudzoziemcy-polacy-w-bitwie-o-anglie-historia-polskich-bohaterow-i-wdziecznosci-ktora-ich-spotkala-film/#respond Thu, 15 Sep 2016 17:30:01 +0000 http://niezlomni.com/?p=4770

15 września 1940 roku był przełomowym dniem trwającej od 10 lipca powietrznej Bitwy o Anglię. Zmasowany niemiecki atak został odparty, do czego przyczynili się polscy piloci walczący w dywizjonach myśliwskich 302 i 303 oraz w dywizjonach brytyjskich. 15 września do dziś świętowany jest jako The Battle of Britain Day.

Pierwszy brytyjski dokument poświęcony dokonaniom polskich pilotów z 303 Dywizjonu Myśliwskiego Warszawskiego im Tadeusza Kościuszki.

Krótkie podsumowanie filmu:


Przemilczana historia bitwy o Anglię_(360p) przez f100000112302292

Cały dokument:

Artykuł „Ci cholerni cudzoziemcy. Polacy w bitwie o Anglię”. Historia polskich bohaterów i „wdzięczności”, która ich spotkała [film] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/ci-cholerni-cudzoziemcy-polacy-w-bitwie-o-anglie-historia-polskich-bohaterow-i-wdziecznosci-ktora-ich-spotkala-film/feed/ 0
„Byliście jedynym narodem, który naprawdę chciał nam pomóc” https://niezlomni.com/wegry-w-wojnie-polsko-bolszewickiej-byliscie-jedynym-narodem-ktory/ https://niezlomni.com/wegry-w-wojnie-polsko-bolszewickiej-byliscie-jedynym-narodem-ktory/#comments Tue, 17 May 2016 14:31:14 +0000 http://niezlomni.com/?p=27629 Węgry w wojnie polsko-bolszewickiej

Przyjaźń polsko-węgierska jest przysłowiowa. A jak wyglądała współpraca podczas wojny polsko-bolszewickiej?

8 lipca 1920 r. węgierski minister obrony narodowej generał dywizji István Sréter zarządził przekazanie Polsce w trybie natychmiastowym cały zapas amunicji węgierskiej. Zgodnie z rozporządzeniem fabryka amunicji Manfreda Weissa miała pracować wyłącznie na potrzeby Polski.

Tymczasem Polacy potrzebowali amunicji do dalszej walki - jej wyczerpanie gen. Kazimierz Sosnkowski szacował na 14 sierpnia.

Węgrzy uratowali Polaków - 12 sierpnia, tuż przed Bitwą Warszawską, do Polski dotarło 20 milionów sztuk amunicji.

Węgrzy przyczynili się do polskich sukcesów jeszcze w inny sposób. Nie zważając na dyktat bolszewików, dalej pomagała Polsce, będąc jedynym krajem (obok Francji), który takiego wsparcia Polsce udzielił. Tymczasem Czesi i Austriacy ulegli presji. Co warte podkreślenia, Sowieci uzależniali  los więźniów węgierskich, których przetrzymywali, ewentualną pomocą dla Polski.

Polacy nie kryli wdzięczności za pomoc, jaką otrzymali. Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Tadeusz Rozwadowski powiedział przedstawicielowi węgierskiego Sztabu Generalnego:

„Zapamiętaj sobie, że my nigdy nie zapomnimy Węgrom tego szlachetnego zamiaru, z jakim chcieli służyć nam szczerą pomocą w najcięższych dla nas chwilach. [...] Może przyjść czas kiedy się wam zrewanżujemy. [...] Byliście jedynym narodem, który naprawdę chciał nam pomóc, wsparcie Francuzów nadeszło dopiero po wielkich naciskach, a nawet wtedy, jakież to było wsparcie? Anglicy układali się przeciwko Polsce z Litwinami i Niemcami, ci ostatni z kolei zmawiali się z Czechami.”

Artykuł „Byliście jedynym narodem, który naprawdę chciał nam pomóc” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/wegry-w-wojnie-polsko-bolszewickiej-byliscie-jedynym-narodem-ktory/feed/ 1
17 lipca, niespełna półtora miesiąca przed wybuchem II wojny światowej Brytyjczycy jeszcze raz deklarują gotowość pomocy Polsce [foto+wideo] https://niezlomni.com/17-lipca-niespelna-poltora-miesiaca-przed-wybuchem-ii-wojny-swiatowej-brytyjczycy-jeszcze-raz-deklaruja-swoja-gotowosc-pomocy-polsce-na-wypadek-wojny-fotowideo/ https://niezlomni.com/17-lipca-niespelna-poltora-miesiaca-przed-wybuchem-ii-wojny-swiatowej-brytyjczycy-jeszcze-raz-deklaruja-swoja-gotowosc-pomocy-polsce-na-wypadek-wojny-fotowideo/#respond Thu, 17 Jul 2014 10:18:11 +0000 http://niezlomni.com/?p=14562

17 lipca - początek wizyty gen. Williama Edmunda Ironside'a – szefa brytyjskiego Imperialnego Sztabu Generalnego w Warszawie. Polsko-brytyjskie rozmowy sztabowe trwały do 21 lipca. Brytyjski generał zapewnił w nich o lotniczym wsparciu dla Polski na wypadek wojny.

Na zdjęciu: polsko-brytyjskie rozmowy sztabowe, Warszawa 17–21 lipca 1939; od lewej generałowie: Wacław Stachiewicz, Edmund Ironside (w ubraniu cywilnym) i Mieczysław Norwid-Neugebauer.

izyta

Artykuł 17 lipca, niespełna półtora miesiąca przed wybuchem II wojny światowej Brytyjczycy jeszcze raz deklarują gotowość pomocy Polsce [foto+wideo] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/17-lipca-niespelna-poltora-miesiaca-przed-wybuchem-ii-wojny-swiatowej-brytyjczycy-jeszcze-raz-deklaruja-swoja-gotowosc-pomocy-polsce-na-wypadek-wojny-fotowideo/feed/ 0
Gorzkie podsumowanie polskiego wysiłku podczas II wojny światowej. Czy słuszne? https://niezlomni.com/gorzkie-podsumowanie-polskiego-wysilku-podczas-ii-wojny-swiatowej-czy-sluszne/ https://niezlomni.com/gorzkie-podsumowanie-polskiego-wysilku-podczas-ii-wojny-swiatowej-czy-sluszne/#respond Tue, 01 Jul 2014 07:05:02 +0000 http://niezlomni.com/?p=186

Ignacy_MatuszewskiPoniżaliśmy się w oczach Francuzów, a następnie pozwoliliśmy się zepchnąć do roli narzędzia polityki angielskiej. W umowach i deklaracjach polsko-rosyjskich nie mieliśmy siły i odwagi na zdecydowaną obronę całości naszego terytorium i samodzielnego bytu państwowego. Bezmyślnie czy lekkomyślnie pozwoliliśmy kwestionować nasz stan posiadania od wschodu.

Ignacy Matuszewski (1945 r.)

Artykuł Gorzkie podsumowanie polskiego wysiłku podczas II wojny światowej. Czy słuszne? pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/gorzkie-podsumowanie-polskiego-wysilku-podczas-ii-wojny-swiatowej-czy-sluszne/feed/ 0
Katyń, czyli spirala kłamstwa. Jak Sowieci i ich agentura – P(Z)PR prowadziły propagandową grę https://niezlomni.com/katyn-czyli-spirala-klamstwa-jak-sowieci-i-polska-agentura-ppr-prowadzily-propagandowa-gre/ Wed, 23 Oct 2013 22:28:09 +0000 http://niezlomni.com/?p=643

[caption id="attachment_644" align="alignleft" width="300"]Katyń - wielka zbrodnia i wielkie kłamstwa (fot. kresy24.pl) Katyń - wielka zbrodnia i wielkie kłamstwa (fot. kresy24.pl)[/caption]

11 kwietnia 1943 roku Niemcy rozpoczęli zmasowaną akcję propagandową, związaną z odnalezieniem w Katyniu zbiorowych mogił polskich oficerów zamordowanych wiosną 1940 roku przez NKWD. Uliczne megafony w Generalnym Gubernatorstwie oraz polskojęzyczna prasa w rękach okupantów (popularnie nazywana „gadzinową”) podawały kolejne nazwiska rozpoznanych ofiar oraz informacje dotyczące znalezionych przy nich dokumentów i rzeczy osobistych.

Warto pamiętać, że III Rzesza nie była w niczym lepsza od Związku Sowieckiego, bo przecież wcześniej Hitler wspólnie ze Stalinem uderzył na Polskę we wrześniu 1939 roku, planowo mordował przedstawicieli polskich elit i eksterminował Żydów. Ale po wybuchu wojny pomiędzy dotychczasowymi sojusznikami w czerwcu 1941 roku oba państwa prowadziły zmagania na śmierć i życie, a ujawnienie zbrodni katyńskiej, pokazujące prawdziwe oblicze dawnego sojusznika Niemiec, stanowiło groźny cios w wizerunek ZSRS jako członka antyhitlerowskiej koalicji.

Sowieci zaprzeczyli oskarżeniom. Według oficjalnego stanowiska opublikowanego w moskiewskiej gazecie „Prawda”, polscy oficerowie mieli latem 1941 roku pracować pod Smoleńskiem przy robotach drogowych, a wymordowali ich Niemcy po wkroczeniu na te tereny.

[quote]Rząd polski na uchodźstwie, kierowany przez gen. Władysława Sikorskiego, zwrócił się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża z prośbą o przeprowadzenie śledztwa wyjaśniającego, kto jest sprawcą tej zbrodni. Wykorzystując ten fakt, Sowieci zerwali stosunki dyplomatyczne z władzami polskimi, wysuwając pod ich adresem absurdalne zarzuty o „zmowę z Niemcami”. Naturalnie, cała sprawa była tylko pretekstem dla Stalina, który po zwycięstwie w bitwie stalingradzkiej powoli zaczynał myśleć o przyszłych podbojach. [/quote]

Przekreślenie sojuszniczych zobowiązań wobec polskiego rządu umożliwiało mu swobodne kreowanie polityki w sprawach polskich metodą faktów dokonanych: sformowania w pełni podporządkowanego ZSRS polskiego wojska – dywizji, a potem armii gen. Zygmunta Berlinga – a następnie utworzenia Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, co z kolei utorowało drogę do władzy polskim komunistom.

"ŚMIERĆ IM ZGOTOWAŁ MOSKIEWSKI AZJATA"

Po pierwszych komunikatach niemieckiego aparatu propagandowego, kierowanego przez Josepha Goebbelsa, w Podziemnej Polsce nie było wątpliwości, że podawane informacje są zasadniczo prawdziwe. Pasowały one do wiedzy polskich elit o naturze komunistycznego systemu oraz do faktu, że kontakt z tysiącami polskich oficerów wziętych do niewoli przez Armię Czerwoną w 1939 roku urwał się kilka miesięcy później. W Polsce znane też były bezskuteczne poszukiwania zaginionych przez władze polskie po podpisaniu 30 lipca 1941 roku porozumienia polsko-sowieckiego (układ Sikorski–Majski). Nieustannie naciskani przedstawiciele władz sowieckich udzielali w tej kwestii wymijających lub wręcz kłamliwych odpowiedzi. W rozmowie z gen. Sikorskim i gen. Władysławem Andersem Stalin miał na przykład twierdzić, że zaginieni oficerowie mogli... uciec do Mandżurii.

[quote]Prasa polska wydawana w Londynie znajdowała się pod presją Anglików, którzy w imię dobrych stosunków z Moskwą nie pozwalali na swobodne informowanie o sprawie Katynia. Polskie gazety ukazywały się z białymi plamami po tekstach zdjętych przez brytyjską cenzurę. Inaczej było w okupowanym kraju. Tu otwarcie pisano, że ofiary, o których informują Niemcy, to wymordowani przez NKWD oficerowie-jeńcy z Kozielska.[/quote]

Oficjalny organ Armii Krajowej „Biuletyn Informacyjny” 20 kwietnia 1943 roku komentował:

[quote][…] stało się okrutną rzeczywistością to, czego dotąd mogliśmy się tylko domyślać na podstawie głuchych wieści lub odgłosu daremnych usiłowań ambasady polskiej w Kujbyszewie nie mogącej doliczyć się około 8500 naszych oficerów. Wiemy już, jaką to śmierć urągającą wszelkim prawom boskim i ludzkim zgotował im z dala od Ojczyzny moskiewski Azjata.[/quote]

Pisząc o mordzie katyńskim, jednocześnie przypominano zbrodnie hitlerowskie, dokonywane na Polakach, wskazywano na trwającą właśnie akcję eksterminacyjną Żydów. Stawiając znak równości pomiędzy nazizmem i komunizmem, coraz częściej wyrażano obawy o los Polski, gdy na jej ziemiach znów pojawią się tylko formalnie sprzymierzone oddziały Armii Czerwonej.

"DZIEŁO HITLEROWSKIEJ BESTII"

Całkowicie odmienne stanowisko w sprawie zbrodni katyńskiej zajęli wyłącznie komuniści z Polskiej Partii Robotniczej. Był to skutek agenturalnego charakteru tej partii, ściśle podporządkowanej ZSRS i wykonującej polecenia Moskwy.

Początkowo prasa PPR była zdezorientowana, co ma pisać, broniąc „ojczyzny światowego proletariatu” przed bardzo ciężkim oskarżeniem o katyńską zbrodnię. W połowie kwietnia 1943 roku komunistyczny „Głos Warszawy” w artykule pod znamiennym tytułem „Smoleńsk – łajdacka prowokacja niemiecka” przekonywał, że w Katyniu nie znaleziono mogił polskich oficerów, tylko zapewne groby zamordowanych przez Niemców obywateli sowieckich, a cała sprawa to hitlerowska mistyfikacja.

Ale mniej więcej w tym czasie z Moskwy drogą radiową nadeszły instrukcje nakazujące PPR prowadzenie propagandy w duchu oficjalnego stanowiska ZSRS, czyli pisania, że w Katyniu jednak spoczywają polscy oficerowie, tyle że rozstrzelani przez Niemców jesienią 1941 roku. W następnym numerze „Głosu Warszawy”, datowanym na 23 kwietnia 1943 roku, komuniści powtórzyli taką wersję wydarzeń, twierdząc, że lekcja, którą ze sprawy mordu w Katyniu powinni wynieść Polacy, to nawiązanie jeszcze bliższej współpracy z ZSRS.

Także centralny organ PPR „Trybuna Wolności” 1 maja 1943 roku jednoznacznie wskazał winnych zbrodni:

[quote][…] zmasakrowane ciała polskich oficerów pod Smoleńskiem są dziełem bestii hitlerowskiej! [...] Wypróbowanym sposobem bandyckim, okrzykiem »łapaj złodzieja« chce [niemiecka propaganda] święte oburzenie każdego Polaka odwrócić od właściwych zbrodniarzy, by skierować je przeciwko Związkowi Radzieckiemu”.[/quote]

PPR nie tylko prowadziła własną akcję w tej sprawie, ale pomagała Moskwie w jej propagandzie, przesyłając informacje przydatne do wykorzystania w audycjach radiowych i prasie. Na przykład w depeszy z 13 maja 1942 roku sekretarz PPR Pinkus Finder „Paweł” pisał:

[quote][…] w sprawie kapitana Bema, który znajduje się w spisie rozstrzelanych, wiadomo, że w 1940 roku był on wysłany przez Niemców do Oświęcimia.[/quote]

Oczywiście, informacje tego rodzaju, mające potwierdzać, że zbrodni dokonali Niemcy, były nieprawdziwe.

"ZAKAŁA NA FRONCIE ANTYFASZYSTOWSKIM"

Analogiczne stanowisko zajęła prasa PPR w kwestii zwrócenia się władz polskich do Czerwonego Krzyża i przerwania stosunków polsko-sowieckich. „Trybuna Wolności” uznała, że sprawa odpowiedzialności za zbrodnię jest oczywista, a działania polskich władz to uwiarygodnianie „goebbelsowskich kłamstw i fałszerstw”. Niebawem każdy, kto powątpiewał w sowiecką wersję wydarzeń, automatycznie był uznawany przez komunistów za hitlerowskiego kolaboranta. Z charakterystycznym dla PPR uzurpowaniem sobie prawa do wypowiadania się w imieniu Polaków „Trybuna Wolności” pisała:

[quote]Naród polski z najwyższym oburzeniem piętnuje i potępia wszystkich pomocników Goebbelsa, tych w kraju [...] jak i tych z Londynu, którzy dobrowolnie śpieszą na odsiecz chylącemu się do upadku reżymowi hitlerowskiemu.[/quote]

Język „Trybuny Wolności” zaostrzał się wraz z tonem propagandy Moskwy:

[quote]Naród polski ze zgrozą patrzy, że rząd Sikorskiego, zamiast wysiłków, aby zwycięstwo przyspieszyć, wzmocnić sojuszników, pobić Hitlera – przez działalność swoją rozbija sojusz antyfaszystowski, wzmacnia wrogów Polski, jest pośmiewiskiem narodów, zakałą na froncie antyfaszystowskim.[/quote]

W maju 1943 roku w pepeerowskim „Gwardziście” rząd polski opisywano już jako „faszystów” i „hitlerowskich kolaborantów”:

[quote]Dziś [reakcja] próbuje wesprzeć się o Hitlera, by ratować swoje klasowe przywileje. A nie waha się nawet wzniecić waśni między bratnimi narodami słowiańskimi, osłabiać siły sprzymierzonych. [...] Fakty biją w oczy. Rząd Sikorskiego właśnie teraz ponosi klęskę na terenie kraju. Dla faszyzmu miejsca w Polsce nie ma.[/quote]

wladyslaw-gomulkaWładysław Gomułka, jeden z przywódców PPR, który sam w czasie wojny pisał takie teksty do komunistycznej prasy, w pamiętnikach zasłaniał się ważkimi interesami, którymi mieli się wówczas kierować komuniści:

[quote][…] bywają sytuacje, kiedy [...] nawet brudne kłamstwo należy przybierać w szaty prawdy. Tak miała się sprawa z Katyniem”. Podstawowym motywem ówczesnych działań PPR były interesy Związku Sowieckiego, które komuniści zawsze stawiali ponad prawdę i Polskę.[/quote]

"PPR-SOWIECKA AGENTURA"

[caption id="attachment_645" align="alignleft" width="150"]Pinkus Finder Pinkus Finder[/caption]

Ze względu na minimalny zasięg oddziaływania propaganda PPR nie odgrywała w czasie wojny istotnej roli. Stanowisko partii w sprawie zbrodni katyńskiej i przerwania stosunków polsko-sowieckich miało konsekwencje głównie dla niej samej. Wcześniej PPR szukała porozumienia z polskim podziemiem, udając walczącą o niepodległość partię polskiej lewicy i próbując nakłaniać do czynnej walki z Niemcami. Wszystko to rzekomo w interesie Polski, a w rzeczywistości wyłącznie w celu przerwania niemieckich linii zaopatrzeniowych na front wschodni.

Ale wiosną i latem 1943 roku ostry kontrast pomiędzy rzeczywistością a kłamliwością propagandy tej partii wręcz demaskował prawdziwe oblicze PPR. „Biuletyn Informacyjny” w artykule o znamiennym tytule „PPR-sowiecka agentura” napisał:

[quote]Hasła swe i metody PPR zmienia odpowiednio do haseł i metod pracy rządu sowieckiego. Czy to się tyczy polityki międzynarodowej, czy spraw polskich (Katyń, los Polaków w Rosji, [...] stosunek do śp. gen. Sikorskiego, do rządu, wodza naczelnego, do sprawy granic itd.), PPR dosłownie powtarza argumenty propagandy sowieckiej, chociażby rząd sowiecki zajął stanowisko najbardziej wrogie wobec Polski i jeśli nawet są to oczywiste dla każdego kłamstwa.[/quote]

Polskie podziemie, od prawicy do lewicy, wyraźnie zintensyfikowało propagandę wyjaśniającą społeczeństwu, czym w istocie jest PPR i prezentowana przez nią ideologia. Do końca wojny partia ta została na politycznym marginesie, powszechnie traktowana jako agentura ZSRS. Próby rozpętania przez PPR masowych walk w Polsce, które mogłyby zakończyć się dla Polaków biologiczną katastrofą, zupełnie komunistom nie wyszły, co można uznać za jeden z ważniejszych sukcesów polskiego podziemia.

[caption id="attachment_647" align="alignleft" width="248"]Piotr Gontarczyk Piotr Gontarczyk[/caption]

Ale minimalne wpływy w czasie wojny nie mogły zmienić faktu, że po wkroczeniu do Polski Armii Czerwonej przywódcy PPR z nadania Kremla objęli władzę w kraju. PPR, a potem jej następczyni PZPR, przez cały okres istnienia Polski Ludowej stały na straży „kłamstwa katyńskiego”. Ujawnienie prawdy zbyt wiele mówiłoby o genezie władzy komunistów w Polsce i prawdziwym obliczu komunizmu i ZSRS.

Piotr Gontarczyk, artykuł "PPR-owska szkoła kłamstwa" ("Pamięć.pl", nr 4, 2013 r.)

Artykuł Katyń, czyli spirala kłamstwa. Jak Sowieci i ich agentura – P(Z)PR prowadziły propagandową grę pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>