Moskwa – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Moskwa – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Wielki hetman, który budził strach wrogów Rzeczypospolitej! „Żółkiewski pogromca Moskwy”. RECENZJA https://niezlomni.com/wielki-hetman-ktory-budzil-strach-wrogow-rzeczypospolitej-zolkiewski-pogromca-moskwy-recenzja/ https://niezlomni.com/wielki-hetman-ktory-budzil-strach-wrogow-rzeczypospolitej-zolkiewski-pogromca-moskwy-recenzja/#comments Fri, 09 Oct 2020 18:06:49 +0000 https://niezlomni.com/?p=51144

Wielki hetman z czasów największej potęgi Rzeczypospolitej co „od morza, aż do morza władła” jest postacią, której czyny i słowa powinny być obowiązkowym elementem nauczania historii, języka polskiego i religii.

Legendarna odwaga i poświęcenie w walce budziły trwogę u wrogów, znajomość tajników dyplomacji budził szacunek, a gorliwa pobożność chrześcijańska stanowiła wzór dla innych. Dobrze się stało, że prof. Wojciech Polak w książce "Żółkiewski pogromca Moskwy – biografia" przypomina postać jednego z naszych najwspanialszych wojowników, wzór chrześcijańskiego rycerza, hetmana Stanisława Żółkiewskiego (1547-1620).

Wielki hetman z czasów mocarstwowej Rzeczypospolitej co „od morza, aż do morza władła” jest postacią, której czyny i słowa powinny być obowiązkowym elementem nauczania historii, języka polskiego i religii.

Historii, bo w jego czasach nasza Ojczyzna doszła do największej potęgi terytorialnej, gospodarczej i kulturalnej w dziejach. Języka polskiego, ponieważ jego „Początek i progres wojny moskiewskiej” jest wspaniałym pomnikiem naszej mowy i świadectwem jedynego dowódcy na świecie (!), który zdobył i utrzymał władzę w stolicy Rosji. Jego zasługą było m.in. wspaniałe zwycięstwo nad Rosjanami i Szwedami pod Kłuszynem, gdzie stosunek sił wynosił 10:1 na naszą niekorzyść. Na lekcjach religii Żółkiewski powinien być przypominany jako człowiek dla którego katolicyzm stanowił wzór postępowania we wszystkich aspektach jego życia, rodzinnym, społecznym i żołnierskim. Z religii wywodził obowiązki wobec Kościoła, Ojczyzny i rodziny.

Dał temu wyraz w testamencie sporządzonym w 1606 r., gdzie pisał: „Naprzód wyznawam, iż wiarę świętą chrześciańską podług wyznania apostolskiego, synodu niceńskiego i św. Atanazyusza wierzyłem i wierzę wedle konfesji Kościoła katolickiego; w tej to wierze do ostatniego skonania żyć mocną intencją mam, dla niej co daj panie Boże umrzeć sobie za największą pociechę pokładam i życzę, ejusdemque fidei merito (tejże wiary zasługą), przez zasługę Męki Pana i Zbawiciela naszego odpuszczenia grzechów i wiecznego żywota oczekawam, a pana Boga proszę, żeby mię w tej wierze świętej do ostatniego punktu żywota potwierdzać i umacniać raczył. Rzeczypospolitej Ojczyźnie swej i Królom Panom swoim, których panowania zasięgały dostalsze lata moje, tak królowi Jegomości Stefanowi, jako i teraz panującemu królowi Jegomości Zygmuntowi zachowałem całą i stateczną wiarę”.

Zwracając się do pierworodnego syna Jana wielki hetman podkreśla, że najważniejszą rzeczą w życiu jest wierność Wierze i gotowość do walki, a jeżeli zajdzie taka potrzeba do przelania krwi w jej obronie: „Przede wszystkiemi rzeczami napierwej wiarę ś. chrześcijańska powszechną mocnie i statecznie trzymaj; dla niej krwie rozlać, żywota położyć, nie żałuj”.

Dla Żółkiewskiego nie były to puste słowa. Wierność deklaracji kierowanej do syna i zdolność do najwyższego poświęcenia potwierdził na polu bitwy pod Cecorą. Tam 400 lat temu (w nocy z 6 na 7 października 1620 r.) poniósł męczeńska śmierć z rąk Turków broniąc Wiary, Rzeczypospolitej i cywilizacji europejskiej przed islamem. W bitwie cecorskiej został ranny również jego syn Jan.

Toruński historyk prof. Wojciech Polak napisał pasjonującą biografię hetmana Stanisława Żółkiewskiego. Jej atrakcyjność zwiększa doskonała edycja, solidna oprawa i ponad 140 ilustracji.

Prof. Wojciech Polak, Żółkiewski pogromca Moskwy – biografia, Wyd. Biały Kruk, Kraków 2020.

Książkę można nabyć na stronie wydawnictwa Biały Kruk.

TP

Artykuł Wielki hetman, który budził strach wrogów Rzeczypospolitej! „Żółkiewski pogromca Moskwy”. RECENZJA pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/wielki-hetman-ktory-budzil-strach-wrogow-rzeczypospolitej-zolkiewski-pogromca-moskwy-recenzja/feed/ 1
Poruszająca opowieść o przetrwaniu w obliczu przeciwności losu. Prawdziwa historia ucieczki polskiego więźnia GUŁagu! https://niezlomni.com/poruszajaca-opowiesc-o-przetrwaniu-w-obliczu-przeciwnosci-losu-prawdziwa-historia-ucieczki-polskiego-wieznia-gulagu/ https://niezlomni.com/poruszajaca-opowiesc-o-przetrwaniu-w-obliczu-przeciwnosci-losu-prawdziwa-historia-ucieczki-polskiego-wieznia-gulagu/#respond Tue, 05 May 2020 06:07:53 +0000 https://niezlomni.com/?p=51049

"Słyszałem wiele historii o ucieczkach i aktach odwagi, ale żadna z nich nie dorównuje tej, którą napisało życie Michała" - ocenia A. J. Thayre, Komandor Orderu Imperium Brytyjskiego, przyjaciel Michała Krupy.

Wspomnienia Michała Krupy to gotowy scenariusz na sensacyjny film.

Z Syberii do Afganistanu ‒ prawdziwa historia ucieczki polskiego więźnia GUŁagu!

W 1939 roku Michał Krupa został aresztowany we wschodniej Polsce, wówczas okupowanej przez ZSRR, i oskarżony o szpiegostwo na rzecz Niemiec. Piekło zaczęło się dla niego od przesłuchań i tortur w osławionym więzieniu śledczym na moskiewskiej Łubiance. Uznany za winnego, został zesłany na Syberię do łagru Peczora.

Tam na co dzień spotykał się z wyrafinowanym okrucieństwem i próbował przetrwać w skrajnie trudnych warunkach, w których więźniowie skazani na katorżniczą pracę na ogół nie przeżywali roku. Niemalże cudem zdołał się wydostać z łagru w ogólnym chaosie, który zapanował po niemieckiej inwazji na Związek Radziecki. Odbył morderczą podróż z Syberii do Afganistanu, gdzie wreszcie znalazł się w bezpiecznym miejscu.

Historia życia Michała Krupy to niezwykła opowieść o woli przetrwania człowieka w obliczu drastycznych przeciwności losu. Autor daje świadectwo sadyzmu Stalina i opresyjności reżimu, który stworzył.

Michał Krupa, "Płytkie groby na Syberii", Wyd. Rebis, Poznań 2020. Książkę można kupić na stronie wydawnictwa Rebis.

 

 

 

 

 

 

 

Artykuł Poruszająca opowieść o przetrwaniu w obliczu przeciwności losu. Prawdziwa historia ucieczki polskiego więźnia GUŁagu! pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/poruszajaca-opowiesc-o-przetrwaniu-w-obliczu-przeciwnosci-losu-prawdziwa-historia-ucieczki-polskiego-wieznia-gulagu/feed/ 0
TYLKO U NAS. Wspomnienia jednego z nielicznych więźniów sowieckich, który zbiegł z Wysp Sołowieckich. [WIDEO] https://niezlomni.com/tylko-u-nas-wspomnienia-jednego-z-nielicznych-wiezniow-sowieckich-ktory-zbiegl-z-wysp-solowieckich-wideo/ https://niezlomni.com/tylko-u-nas-wspomnienia-jednego-z-nielicznych-wiezniow-sowieckich-ktory-zbiegl-z-wysp-solowieckich-wideo/#respond Sat, 30 Mar 2019 22:45:10 +0000 https://niezlomni.com/?p=50744

Pośród tysięcy osadzonych gnijących w więzieniach Czeki na Zakaukaziu równocześnie ze mną było piętnastu oficerów gruzińskich, a między nimi generał Cułukidze, książę Kamczijew i książę Muchrański. Po długich i uciążliwych przesłuchaniach oficerów tych uznano za wplątanych w rewoltę gruzińską w 1923 roku i organizację kontrrewolucyjnego spisku. Skazano ich na rozstrzelanie.

Książę Muchrański postanowił drogo sprzedać skórę. W swojej celi zdołał wyszukać wielki gwóźdź. W noc egzekucji, gdy otwarły się drzwi i z grupą pachołków wszedł komendant Czeki na Zakaukaziu, Szulman zwany „komendantem śmierci”, aby wyprowadzić skazanych oficerów, Muchrański rzucił gwoździem, celując w jego oczy. Szulman zaskowyczał z bólu, bo hufnal złamał mu nos. Zabrzmiały zaraz straszliwe wrzaski i strzały. Cela napełniła się dymem. Piętnastu oficerów, którzy znajdowali się w celi, zginęło na miejscu. Więźniowie z innych cel dostali rozkaz zmycia strug krwi. Oprawca Zlijew, nadzwyczajny delegat GPU Górskiej Republiki w Osetii, uciekał się do następującej tortury: podczas przesłuchań wsuwał lufę swego rewolweru do ust więźnia i obracał nią, raniąc dziąsła i łamiąc zęby ofiary. Starszy Osetyniec, który dzielił zemną celę w więzieniu GPU Republiki Górali tak właśnie był torturowany. Jaką popełnił zbrodnię? Cytuję akt oskarżenia: „Oskarżony o przejście przed wejściem do domu Czełokajewa”.Kilka tygodni później przeniesiono mnie do zamku Metechi w Tyflisie, głównego więzienia Kaukazu. W roku 1923, jak i za naszych dni Metechi zarezerwowane było dla więźniów politycznych. Pospolitych przestępców odsyłano do więzienia państwowego. Dwa tysiące sześciuset białogwardzistów i mienszewików gruzińskich tam trafiło. Nieludzkie represje spotykały systematycznie bezbronnych ludzi. Napotykałem wielu starców, kobiet i dzieci. Raz w tygodniu, w każdy czwartek, specjalna komisja złożona na zmianę z czekistów zakaukaskich i gruzińskich obradowała w biurze dyrektora więzienia, aby sporządzić listę skazanych na śmierć, nie martwiąc się zanadto o stopień ich winy. „Dowody” najmniejszej winy przerastały ludzkie pojęcie. Kadry zakaukaskiej i gruzińskiej Czeki świadomie skomponowano z sadystów. Każdego czwartku w nocy rozstrzeliwano od sześćdziesięciu do stu osób. W te noce cały zamek Metechi stawał się piekłem. Nie wiedzieliśmy, na kogo padnie. Każdy z nas czekał na śmierć. Nikt nie zmrużył oczu aż do rana.

Ten nieprzerwany rozlew krwi był istną udręką nie tylko dla więźniów, lecz również dla ludzi żyjących na wolności poza więzieniem. Przez długi czas ulice sąsiadujące z zamkiem Metechi pozostawały niezamieszkałe. Ludność stopniowo wynosiła się z tej dzielnicy, bo mieszkańcy nie mogli już słuchać strzałów i krzyków ofiar. Czekiści z Metechi ciągle byli pijani. Z rękawami zakasanymi do łokci przechadzali się po korytarzach i celach jak autentyczni rzeźnicy. Czasem padali na posadzkę upojeni winem i ludzką krwią.W noc egzekucji z każdej celi brano pięciu do dziesięciu ludzi. Czekistom zajmowało to przynajmniej kwadrans, bo bardzo powoli czytali listę skazanych na śmierć. Zanim odczytali kolejne nazwisko, robili długą pauzę, a więźniowie drżeli z trwogi. Nawet ci, którzy mieli stalowe nerwy, nie byli w stanie wytrzymać tej tortury. W tamte noce połowa więźniów zamku płakała do rana. Nazajutrz nikt z nas nie tykał posiłku, bo nikt nie mógł przełknąć kęsa pożywienia. I tak powtarzało się to tydzień w tydzień. Więźniowie, którzy trafili z Metechi na Sołówki w roku 1925 opowiadają, że te katusze zadawane są nadal. Wielu jest takich, którzy niezdolni znieść tego koszmaru postradali zmysły lub popełnili samobójstwo. Gdy jeszcze przebywałem w zamku, czekista Zuzula (Kozak z Kubania) został wprowadzony pomiędzy osadzonych jako agent celny, prowokator. W przeszłości ten oprawca osobiście rozstrzelał sześćset osób (Zuzula sam się do tego przyznał). W końcu więźniowie zdemaskowali go i zabili. W Metechi pozostawałem cztery i pół miesiąca. w każdy czwartek gotowałem się na śmierć.

Los kobiet

Największe dobro, jakie przypadło politycznym, polega na tym, że ich żony i dzieci nie muszą mieć kontaktu z kryminalistkami. Kompania tych kobiet jest nieznośna. Obecnie w SŁON przetrzymywanych jest około sześciuset kobiet. W klasztorze osadzono je w „budynku kobiecym”, w kremlu. Na Wyspie Popiej dla przeznaczono całkowicie dla nich barak nr 1 i część innych. Trzy czwarte z nich to żony, kochanki, krewne i po prostu wspólniczki przestępców pospolitych. Oficjalnie kobiety zsyłane są na Sołówki i do kraju narymskiego za „uporczywą prostytucję”. W określonych okresach w dużych miastach Rosji europejskiej organizuje się łapanki w celu odesłania ich do koncłagrów. Prostytutki, które za władzy radzieckiej skupiły się w swego rodzaju oficjalne związki zawodowe, raz na jakiś czas urządzają w Moskwie i Piotrogrodzie protestacyjne marsze uliczne przeciwko łapankom i zsyłkom, ale efekt jest mizerny. Charakter i tryb życia tych kobiet jest do tego stopnia dziki, że za urojenia obłąkanego może uznać opowieść o tym każdy, kto nie zna warunków więziennictwa radzieckiego. Gdy na przykład kryminalistki idą do kąpieli, uprzednio rozbierają się w swoich barakachi zupełnie nagie przechadzają się po obozie wśród wybuchów śmiechu i aplauzu sołowieckiego personelu.

Kryminalistki tak samo jak mężczyźni uwielbiają gry hazardowe. W razie przegranej nie mogą się wypłacić pieniędzmi, porządną odzieżą lub żywnością. Nic nie mają. W rezultacie codziennie można być świadkiem nieludzkich scen. Kobiety grają w karty pod tym warunkiem, że ta, która przegra, ma obowiązek niezwłocznie udać się do męskiego baraku i oddać się dziesięciu mężczyznom z rzędu. Wszystko to ma się odbywać w obecności oficjalnych świadków. Obozowa administracja nigdy nie wtrącała się do tych świństw. Można sobie wyobrazić odrazę, jaką kryminalistki wywołują wśród dobrze wychowanych kobiet z kategorii kontrrewolucyjnej. Najohydniejsze przekleństwa z użyciem imion Boga, Chrystusa, Matki Bożej i wszystkich świętych, nieustanne pijaństwo, nieopisane brewerie, złodziejstwo, brak higieny, syfilis – tego byłoby za dużo nawet dla człowieka z mocnym charakterem. Zesłać uczciwą kobietę na Sołówki – to znaczy w kilka miesięcy zamienić ją w coś gorszego od prostytutki, w kłębek milczącego, brudnego ciała, przedmiot handlu wymiennego w rękach personelu obozowego.

Czerwonoarmiści z ochrony łagru gwałcą kobiety zupełnie bezkarnie. Każdy czekista na Sołówkach ma naraz trzy do pięciu nałożnic. Toropow, którego w 1924 roku mianowano zastępcą komendanta obozu kemskiego do spraw gospodarczych, urządził w łagrze oficjalny harem, ustawicznie uzupełniany wedle jego gustu i dyspozycji.Według obozowych zasad od kontrrewolucjonistów i kryminalistek codziennie pobiera się po dwadzieścia pięć kobiet do obsługi czerwonoarmistów z 95. Dywizji pilnującej Sołówek. Żołnierze są na tyle leniwi, że aresztantki muszą nawet słać im łóżka. Staroście łagru kemskiego Czistiakowowi kobiety nie tylko gotują obiady i czyszczą buty, ale nawet go myją. Do tego celu zwykle wybiera się najmłodsze i najatrakcyjniejsze kobiety. Czekiści robią z nimi, co chcą. Wszystkie kobiety na Sołówkach podzielone są na trzy kategorie. Pierwsze – „za rubla”, druga „za pół rubla”, trzecia – „za piętnaście kopiejek”, czyli „pięć ałtynów”. Jeśli ktokolwiek z obozowej administracji życzy sobie kobiety „pierwszej klasy”, to znaczy młodej kontrrewolucjonistki świeżo przybyłej do obozu, mówi do strażnika: „Sprowadź mi za rubla”. Uczciwa kobiet,a odmówiwszy „wzmocnionej” racji żywnościowej wyznaczanej przez czekistów nałożnicom, bardzo szybko umiera z niedożywienia i na gruźlicę. Na Wyspie Sołowieckiej takie wypadki są szczególnie częste. Chleba na całą zimę nie starcza. Dopóki nie ruszy żegluga i nie dotrą nowe zapasy żywności, oszczędne i tak racje redukowane są do połowy. Czekiści i pospolici zarażają kobiety kiłą i innymi chorobami wenerycznymi.

O tym, jak rozprzestrzeniły się te niedomagania na Sołówkach, można się przekonać za sprawą faktu następującego: Do niedawna chorzy na syfilis rozmieszczani byli na Wyspie Popiej w specjalnym baraku (nr 8). W związku z postępującym przyrostem zachorowań barak nr 8 nie mógł już pomieścić wszystkich pacjentów. Jeszcze przed moją ucieczką administracja„rozwiązała” ten problem, rozmieszczając ich w innych barakach ze zdrowymi. Naturalnie doprowadziło to do szybkiego wzrostu liczby zakażonych. Kiedy nękanie spotyka się ze sprzeciwem, czekiści bez zahamowań mszczą się na ofiarach. W końcu 1924 roku na Sołówki zesłano bardzo atrakcyjną dziewczynę, około siedemnastoletnią Polkę. Skazano ją razem z rodzicami za „szpiegostwo na rzecz Polski”, rodziców rozstrzelano. Dziewczynie z racji niepełnoletniości najwyższy wymiar kary zamieniono na zsyłkę do SŁON na dziesięć lat. Dziewczyna miała pecha i zwróciła uwagę Toropowa. Miała jednak dość odwagi, żeby odmówić jego ohydnym naprzykrzaniom. W odwecie Toropow rozkazał przyprowadzić ją do komendantury i oskarżając ją kłamliwie o „ukrywanie kontrrewolucyjnych dokumentów”, rozebrał ją do naga i w obecności całej obozowej straży skrupulatnie przeszukał ciało w tych miejscach, w których jego zdaniem najłatwiej było schować dokumenty. Któregoś z lutowych dni w kobiecym baraku zjawił się bardzo pijany czekista Popow w asyście kilku jeszcze czekistów (też pijanych). Bez ceregieli wlazł do łóżka madame X, damy z najwyższych sfer społecznych, zesłanej na Sołówki na dziesięć lat po rozstrzelaniu męża. Popow wywlókł ją z łóżka, mówiąc: „Nie zechciałaby się pani przejść z nami za druty?”. Dla kobiet oznaczało to zgwałcenie. Madame X aż do rana była obłąkana. Niewykształcone i słabo wykształcone kobiety ze środowiska kontrrewolucyjnego czekiści wykorzystywali bezlitośnie. Szczególnie opłakany był los kobiet kozackich, które zesłano, rozstrzelawszy ich mężów, ojców i braci.

Fragment wspomnień Sozerki Malsagowa
Piekielna wyspa. Radziecka katorga na dalekiej Północy
Rozdział 5. Poprzednicy

Komendanci tych obozów mianowani przez Moskwę wykonywali rozkazy przychodzące z centrali. Średni i niższy personel natomiast rekrutował się spośród samych czekistów zesłanych w wyniku zbyt rzucających się w oczy dużych nadużyć – rabunków, defraudacji, pijaństwa itd. Indywidua te nie mając jak inaczej zemścić się za utratę intratnych funkcji w aparacie Czeki centralnej Rosji, traktowali osadzonych z nieopisanym okrucieństwem.

Szczególnie bestialski był zastępca komendanta w Chołmogorach, Polak Kwiciński. Potworności „Białego Domu” w okolicach Chołmogor obarczają sumienie tego sadystycznego oprawcy. Cytowaną nazwę nadano majątkowi porzuconemu przez właścicieli. Dwór pomalowany był na biało. Przez dwa lata od 1920 do 1922 roku pod rozkazami Kwicińskiego dokonywano tam codziennych rozstrzeliwań. Reputacja domu przerażała w dwójnasób, bo ciał nie grzebano. Około schyłku 1922 roku wszystkie pomieszczenia Białego Domu pełne były trupów aż po sufity. Dwa tysiące marynarzy z Kronsztadu rozstrzelano w trzy dni. Odór rozkładających się ciał zatruwał powietrze na całe kilometry naokoło. Więźniowie obozu dusili się, a niektórzy tracili przytomność z powodu jadowitego zaduchu za dnia i w nocy. Trzy czwarte mieszkańców Chołmogor nie mogąc tego znieść porzuciło domy. Z całą pewnością rząd radziecki na bieżąco śledził potworności popełniane w Chołmogorach i Pertomińsku. Ponieważ jednak kierownictwo partii komunistycznej miało było zainteresowane bezlitosnym eliminowaniem rzeczywistych lub urojonych przeciwników, umywało ręce. Egzekucje wykonywano nie tylko w Białym Domu, ale i w wielu innych miejscach. Tak więc czekiści wkraczali do baraku i palcem wskazywali ofiary ze słowami: „Odin”, „Dwa”, „Tri”. „Odin” oznaczało, że osadzony będzie rozstrzelany jeszcze tego samego dnia. „Dwa” – że nazajutrz. „Tri” – że jeszcze dzień później. Tak działo się gdy przyjeżdżały nowe konwoje i trzeba było zwolnić miejsce dla nowo przybyłych.

Według miejscowych świadków, w Chołmogorach i Pertominsku zastrzelono dziesięć tysięcy więźniów. Wydaje się to straszne, ale nie ma w tej liczbie nic nadzwyczajnego. Przez trzy lata bowiem, aż do likwidacji, obozy te były głównym więzieniem całej radzieckiej Rosji. Ze wszystkich stron Rosji europejskiej i azjatyckiej zwożono tam konwoje z ofiarami, których czekiści nie chcieli zabić od razu, a mianowicie z tymi, których „amnestionowały” władze lokalne. W Chołmogorach i Pertomińsku oprawcy uciekali się również do innej metody eksterminacji – topienia. Przytoczę kilka przypadków spośród licznych, które znam. W roku 1921 załadowano cztery tysiące oficerów i żołnierzy armii Wrangla na pokład barki i spuszczono ją do ujścia Dźwiny. Tych, którzy umieli pływać, zastrzelono.

 

W 1922 roku kilka kolejnych barek załadowanych więźniami zatopiono w Dźwinie na oczach ludzi. Innych więźniów, w tym wiele kobiet, wysadzono na pewnej wyspie koło Chołmogor i zastrzelono z łodzi, które ich przywiozły. Na tej wyspie masowe mordy trwały długo. Podobnie jak Biały Dom pełna była trupów. Czekiści zabijali tych, którzy przeżyli katorżniczą pracę. Katorżnicy mieli prawo tylko do wzmiankowanej racji żywnościowej, a byli wśród nich starcy i kobiety harujący po dwanaście godzin bez przerwy. Uważali się za szczęściarzy, jeśli na polu znaleźli zgniłego kartofla i pochłaniali go na surowo. Kiedy czekiści zauważyli, że autochtoni – Lapończycy – rzucają chleb więźniom przechodzącym koło ich chat w drodze do pracy, wybierali inny szlak, żeby nieszczęśnicy przemierzali tylko rozległe lasy i mokradła. Jeśli nowo przybyły miał na sobie porządne ubranie, natychmiast go rozstrzeliwano, aby przejąć odzież. Z początkiem lata 1922 roku marynarz z Kronsztadu cudem ocalony od śmierci uciekł z obozu w Chołmogorach. Zdołał przedrzeć się aż do Moskwy, gdzie użył starych kontaktów, aby uzyskać spotkanie z Kalininem we WCIK (Wszechrosyjskim Centalnym Komitecie Wykonawczym).

 

Oznajmił mu: „Zróbcie ze mną, co chcecie, ale zwróćcie uwagę na zbrodnie popełniane w obozach na północy”. Czekiści eksterminowali już 90 proc. katorżników i jaskrawo zamanifestowali swoje „humanitarne nastawienie” . Wtedy WCIK łaskawie zgodził się wysłuchać litanii zbiega. Z końcem lipca komisja pod przewodnictwem niejakiego Feldmana przybyła z Moskwy do Chołmogor na inspekcję78. Rzeczony Feldman nie mógł ukryć przerażenia wobec tego, co ujrzał i usłyszał. Kazał rozstrzelać komendantów obozów i wysłał ich zastępców oraz resztę obsady do Moskwy w celu „dochodzenia”. W końcu wszystkich czekistów ułaskawiono, a następnie mianowano na odpowiedzialne stanowiska w GPU na południu Rosji. Ponieważ Biały Dom z dziesiątkami tysięcy ofiar przeszkadzał Moskwie, Feldman musiał zatrzeć ślady horroru. Kazał wszystko spalić. WCIK upoważnił komisję Feldmana do amnestionowania wszystkich katorżników z obydwu obozów, lecz zwolniono tylko pospolitych kryminalistów. Nie amnestionowano ani jednego kaera. W sierpniu 1922 roku wszyscy kontrrewolucjoniści opuścili Pertomińsk i Chołmogory. Pod solidną eskortą przewieziono ich na Sołówki.

Fragment książki: POCZĄTKI GUŁAGU. Opowieści z Wysp Sołowieckich, Sozerko Malsagow, Nikołaj Kisieliow-Gromow, Wyd. Replika, Poznań 2019. Książkę można nabyć TUTAJ

Dwa wstrząsające świadectwa o źródłach „piekła, jakie bolszewicy zgotowali swoim wrogom”, czyli o powstawaniu „obozu specjalnego przeznaczenia” na Wyspach Sołowieckich.

Pierwsze zredagował w 1925 roku Sozerko Malsagow, jeden z bardzo nielicznych więźniów, którzy zbiegli z „piekielnej wyspy”. Trafił na Wyspy Sołowieckie z trzyletnim wyrokiem. Tam dręczony był przez głód i mróz i zmuszany do ciężkiej, katorżniczej pracy. Ukazuje obóz jako nieludzkie, urągające wszelkim prawom miejsce odosobnienia, z zimą trwającą 260 dni, a latem cuchnącym odorem rozkładających się zwłok.

Świadectwo drugie – zupełnie niepowtarzalne – pochodzi od Nikołaja Kisieliowa-Gromowa, jedynego z wyznaczonych do nadzorowania obozu sołowieckiego czekisty, który zbiegł stamtąd za granicę. Opisuje nieludzki wyzysk i warunki bytowania oraz pracy w łagrze. Relacjonuje bezskuteczne przypadki samookaleczeń, które miały zekom pomóc w unikaniu pracy. Ogrom zbrodni dokonywanej w obozie mającym „przekształcać obywateli” wedle nowej władzy, co oznaczało w rzeczywistości pracę do śmieci, przeraził go.

To na Wyspach Sołowieckich rodził się i wykuwał świat Gułagu, najrozleglejszy system obozów pracy w XX wieku, przez który tylko spośród obywateli radzieckich przeszło od końca lat dwudziestych do połowy lat pięćdziesiątych dwadzieścia milionów ludzi, czyli co szósty dorosły.
Do lektury wspomnień wprowadza obszerny wstęp uznanego historyka i sowietologa Nicolasa Wertha.

Sozerko Artaganowicz Malsagow (1895-1976) – z pochodzenia Ingusz, oficer rosyjski i polski, uczestnik wojny obronnej 1939 roku, pisarz, publicysta i działacz antykomunistyczny.
Nikołaj Kisieliow-Gromow – oficer armii carskiej i Czeki.
Nicolas Werth (ur. 1950) – francuski historyk, sowietolog, badacz komunizmu; współautor Czarnej księgi komunizmu.

Artykuł TYLKO U NAS. Wspomnienia jednego z nielicznych więźniów sowieckich, który zbiegł z Wysp Sołowieckich. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/tylko-u-nas-wspomnienia-jednego-z-nielicznych-wiezniow-sowieckich-ktory-zbiegl-z-wysp-solowieckich-wideo/feed/ 0
Mrożące krew w żyłach zdarzenie w Moskwie. Mężczyzna wjeżdża taksówką w tłum ludzi. Później próbuje uciekać (wideo) https://niezlomni.com/mrozace-krew-w-zylach-zdarzenie-w-moskwie-mezczyzna-wjezdza-taksowka-w-tlum-ludzi-pozniej-probuje-uciekac-wideo/ https://niezlomni.com/mrozace-krew-w-zylach-zdarzenie-w-moskwie-mezczyzna-wjezdza-taksowka-w-tlum-ludzi-pozniej-probuje-uciekac-wideo/#respond Sun, 17 Jun 2018 06:17:00 +0000 https://niezlomni.com/?p=49030

W Moskwie podczas trwających mistrzostw świata doszło do wydarzenia, które popsuło atmosferę piłkarskiego święta. Kierujący taksówką mężczyzna wjechał w tłum: co najmniej siedem osób zostało rannych.

Od razu pojawiły się podejrzenia, że doszło do zamachu. ale policja twierdzi, iż kierowca stracił panowanie nad pojazdem. Mężczyzna wjechał w tłum ludzi, po czym próbował uciekać, ale został szybko schwytany.

Część z osób, w które wjechał mężczyzna, była ubrana w stroje w barwach Meksyku. Ranni, których tożsamość udało się ustalić, to dwie osoby pochodzące właśnie z Meksyku, dwoje Rosjan i jeden Ukrainiec. Jedna osoba jest w stanie krytycznym, stan innych jest stabilny.

Pojawiły się informacje, że mężczyzna posiadał prawo jazdy wydane w Kirgistanie. Zeznał, że nie działał celowo.

https://youtu.be/z4CgLxL3v90

Artykuł Mrożące krew w żyłach zdarzenie w Moskwie. Mężczyzna wjeżdża taksówką w tłum ludzi. Później próbuje uciekać (wideo) pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/mrozace-krew-w-zylach-zdarzenie-w-moskwie-mezczyzna-wjezdza-taksowka-w-tlum-ludzi-pozniej-probuje-uciekac-wideo/feed/ 0
Nie Francja, Niemcy, Belgia, ani Wielka Brytania. 200 tys. muzułmanów na ulicach stolicy tego kraju. A potem? Demograficzny triumf islamu [WIDEO] https://niezlomni.com/francja-niemcy-belgia-ani-wielka-brytania-200-tys-muzulmanow-ulicach-stolicy-tego-kraju-a-potem-demograficzny-triumf-islamu-wideo/ https://niezlomni.com/francja-niemcy-belgia-ani-wielka-brytania-200-tys-muzulmanow-ulicach-stolicy-tego-kraju-a-potem-demograficzny-triumf-islamu-wideo/#respond Mon, 04 Sep 2017 17:02:55 +0000 http://niezlomni.com/?p=43130

Muzułmańskie święto Kurban-Bajram obchodziło w Moskwie 200 tys. ludzi - informuje telewizja Biełsat. Analitycy tymczasem przytaczają smutne prognozy dla przyszłości kraju.

Do muzułmanów, którzy stanowią coraz większą grupę wyborców, swoje słowa skierował Władimir Putin.

Kompletność ummy (wspólnoty islamskiej) zawsze była i także dziś służy jako solidny fundament dla udoskonalania międzyreligijnego i międzyetnicznego dialogu, rozwiązywania palących problemów rozwoju kraju. Raduje, gdy ten ogromny potencjał uosabia się w pożytecznych edukacyjnych i kulturowych projektach, jest wykorzystywany dla dzieła pokoju i zgody w ojczyźnie

- mówił.

Mimo tego doszło do utarczek z policją:

https://www.youtube.com/watch?v=NDHoX2pbTuU

https://www.youtube.com/watch?v=0yno8iqkP3s

Jednak władze niepokoi co innego. Liczby są nieubłagane. Na 20 mln mieszkańców Moskwy już nawet 3 mln stanowią muzułmanie. W Rosji wszystkich mahometan jest ok. 12 procent, choć pojawiaja się szacunki mówiące o 15 procentach (w 2030 r. będzie to 19 procent). Ich liczba szybko rośnie. Rosjanka rodzi średnio 1,4 dziecka (w Moskwie 1,1), a muzułmanka 2,3. Długość życia Rosjanina to około 60 lat., znacznie poniżej europejskiej średniej. Cały czas populację muzułmanów powiększana jest emigracją z Kaukazu. Coraz częstsze są przypadki, że sami Rosjanie przechodzą na islam.

W przeciągu kilku lat muzułmanie będą stanowili połowę poborowych w rosyjskiej armii - obecnie to blisko 40 proc. żołnierzy.

Jak przypominał Marek A. Koprowski na łamach ,,Najwyższego Czasu" z opracowania Narodowej Rady ds. Wywiadu USA zatytułowanego „Globalne tendencje do 2030 roku – światy alternatywne” wynika, że amerykańscy analitycy coraz bardziej niepokoją się wzrostem w Rosji liczby ludności wyznającej islam. Będzie ona, według nich, stanowić główny czynnik napięć i społecznych konfliktów w tym kraju.

Artykuł Nie Francja, Niemcy, Belgia, ani Wielka Brytania. 200 tys. muzułmanów na ulicach stolicy tego kraju. A potem? Demograficzny triumf islamu [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/francja-niemcy-belgia-ani-wielka-brytania-200-tys-muzulmanow-ulicach-stolicy-tego-kraju-a-potem-demograficzny-triumf-islamu-wideo/feed/ 0
Pożar Moskwy, czyli pułapka na Napoleona. Jako pierwsi wkroczyli polscy huzarzy. „Motłoch pospolity wzywał do rabunku…” https://niezlomni.com/pozar-moskwy-czyli-pulapka-napoleona-jako-pierwsi-wkroczyli-polscy-huzarzy-motloch-pospolity-wzywal-rabunku/ https://niezlomni.com/pozar-moskwy-czyli-pulapka-napoleona-jako-pierwsi-wkroczyli-polscy-huzarzy-motloch-pospolity-wzywal-rabunku/#respond Wed, 14 Sep 2016 07:00:34 +0000 http://niezlomni.com/?p=31304

Skoro zawiodły działania militarne, pozostały pozamilitarne, w których Rosjanie mieli długą tradycję i duże doświadczenie. Kutuzow szykował Napoleonowi moskiewską pułapkę.

aleksander

Przechwalał się, że Bonaparte może go pokonać, ale przechytrzyć nie zdoła. Agenci głównodowodzącego dezinformowali Francuzów, że miasto będzie się bronić do upadłego, że wojsko nigdy Moskwy nie opuści. Tymczasem 13 września na tajnej naradzie wojennej w Filach podjęto decyzję o poddaniu miasta. Przekazano ją Aleksandrowi i Rostopczinowi, ale nie była ona dla nich zaskoczeniem, bo wiedziano, że Moskwa ocaleje w inny sposób, że będzie początkiem końca Wielkiej Armii.

W mieście potajemnie gromadzono zapasy materiałów łatwopalnych i wybuchowych, usunięto sprzęt przeciwpożarowy, ogołocono magazyny z żywności i innych środków niezbędnych do życia; wszystko przebiegało zgodnie z planem Aleksandra. Już bowiem w ostatnim dniu swego pobytu w Moskwie polecił on przecież Rostopczinowi przygotowanie ewakuacji miasta i pułapki, skoro nie było nadziei na jego utrzymanie. Sto pięćdziesiąt wozów wywiozło skarby moskiewskie z cerkwi i pałaców. Po tygodniu w wielkiej tajemnicy konwój przybył do Kołomny, a stamtąd udał się do Niżnego Nowogrodu. Całą operację przeprowadzono tak sprawnie, że w odróżnieniu od nieudolnej ewakuacji petersburskiej moskiewskiej nikt nie zauważył. Nie zdołano wszakże wywieźć wszystkich bogactw i część z nich wpadła potem w ręce zdobywców.

moskwaAleksander był więc dobrze poinformowany o przygotowaniach do „samolikwidacji” Moskwy i jego późniejsze wynurzenia, że pożar starej stolicy „prześwietlił jego duszę”, pokrywały prawdziwą intencję — poświęcenia wszystkiego, także „świętego miasta”, dla ratowania Rosji.

Rozpoczął się ostatni akt moskiewskiej rozgrywki. Mimo ostrzeżeń, jakie w tym czasie docierały do Napoleona, nie cofnął się on przed wkroczeniem do Trzeciego Rzymu, być może nawet nie zdawał sobie sprawy z niebezpieczeństwa, jakie zawisło nad jego armią, co więcej — oczekiwał godnego powitania. Europa w napięciu obserwowała zmagania na Wschodzie, u bram miasta, które w zachodniej propagandzie nazywane było Tebami Północy, stolicą Wielkiego Mogoła.

moskwa3W nocy 13 września Kutuzow wydał rozkaz opuszczenia Moskwy przez podległe mu oddziały, co dla głównodowodzącego było koniecznością strategiczną, a dla tych mieszkańców, którzy pozostali w mieście, szokiem. Ekipa przygotowująca latające maszyny do bombardowania przeniosła się do Niżnego Nowogrodu, potem do Oranienbaumu. Tajnej broni wszak nigdy nie zbudowano i projekt upadł. Droga do Moskwy stała otworem. Napoleon przebywał już na obrzeżach miasta. Na żaden opór nie natrafił. Starej stolicy nie trzeba było zdobywać. Ostatnią noc przed wkroczeniem do Moskwy Napoleon spędził przed rogatką dorogomiłowską, w domu tak prymitywnym i brudnym, że rano znaleziono w jego łóżku i na ubraniu robaki.

Rankiem 14 września wódz i jego żołnierze ujrzeli przed sobą drewniane domy i kredowobiałe sobory wielkiego miasta. Cesarz i jego świta stali na Pokłonnej Górze. Żołnierze krzyczeli: „Moskwa, Moskwa!” i klaskali w dłonie. Niejednemu zapewne marzyły się łupy w postaci bajecznych skarbów, ukrytych, jak wieść niosła, w podziemiach Kremla. Napoleon nadaremnie oczekiwał delegacji z kluczami do miasta. Nikt nie przybył. Była to jego pierwsza prestiżowa porażka. W samej Moskwie część zbrojnych z nadzieją czekała na jego przybycie, przekazując informacje wojskom napastnika. Gdy król Neapolu Joachim Murat wkroczył na przedmieścia, konni Kozacy otoczyli go z okrzykami zachwytu i ogłosili swoim hetmanem. Wieść o zdradzie „wiernych Kozaków” była dla Aleksandra nowym ciosem.

moskwa4Wieczorem Napoleon wkroczył do miasta. Jego pokojowe zajęcie natychmiast zamieniło się w ponury dramat: wybuchły gwałtowne zamieszki. Tłum zgromadzony pod domem Rostopczina, uzbrojony w topory, ruszył na obce wojska. Francuzi bez trudu stłumili wrogie wystąpienie. Czaiło się jednak inne niebezpieczeństwo, którego się nie spodziewano i które miało okupantów drogo kosztować. O godzinie drugiej w nocy doniesiono francuskiemu cesarzowi o pożarze w dzielnicy kupieckiej, w centrum miasta. Był to umówiony sygnał do rozpoczęcia większej akcji. Zorganizowane grupy podpalaczy wzniecały ogień. Pożar szalał bez przerwy przez kilka dni. Zginęły tysiące ludzi. Stała się rzecz, której Napoleon nie przewidział. Mimo że przeczytał wiele książek dotyczących historii Rosji, przeoczył znamienny fakt, że w wiekach minionych ruską specjalnością w walce z Tatarami były podpalenia. Moskwa wielokrotnie płonęła.

Teraz Francuzi wyłapywali podpalaczy i rozstrzeliwali ich. Gwardia cesarska rozlokowała się na Kremlu, ale i tam nie była bezpieczna. Sami Rosjanie rozpowszechniali pogłoski, że Kreml jest podminowany. Główny sprawca pożaru, hrabia Rostopczin, podłożył ogień pod własny pałac na Łubiance i zostawił na nim napis: „Francuzi! W Moskwie zostawiłem wam dwa moje domy o wartości pół miliona rubli, ale znajdziecie tylko popiół” [6]. Hrabia nie zamierzał jednak rozstawać się ze swoim wspaniałym pałacem i znał sposób na jego uratowanie oraz ocalenie znajdującej się w nim imponującej biblioteki. Zapalające głownie podłożył pod zabudowania gospodarcze.

moskwa5Pożar Moskwy odbił się szerokim echem w całym kraju. Spierano się o celowość podpalenia miasta i szukano winnych. Rostopczin odsunął od siebie oskarżenia, zrzucając odpowiedzialność a to na francuskich podpalaczy, a to na z góry powzięty plan. Na Aleksandra nie padł nawet cień podejrzenia, ale też pożar ten bynajmniej nie stał się dla niego „przełomem duchowym”, jak chce legenda.

Dramat Moskwy wstrząsnął Rosją i być może o to właśnie chodziło. W wielu miastach magistraty zabroniły organizowania zabaw, występów muzycznych, uczestnictwa kapel podczas ślubów. Kobietom zalecono noszenie skromnych strojów bez biżuterii. Na Zakaukaziu organizowano oddziały zbrojne, do których wstępowano całymi rodzinami. Aleksander zwrócił się do duchowieństwa prawosławnego i ormiańskiego, aby mobilizowało ludność chrześcijańską znajdującą się pod władzą turecką i perską. Ci, którzy pozytywnie odpowiedzieli na apel cara, zostali odznaczeni orderami i medalami. Patriarcha gruziński Jefrem otrzymał Order Aleksandra Newskiego. Na Syberii sformowano dwadzieścia pułków Baszkirów. Aleksander miał na swe usługi potężną organizację cerkiewną, ale ta przy całym swoim autorytecie posługiwała się jedynie orężem duchowym, a na froncie potrzebny był ten prawdziwy. Przewaga militarna wciąż leżała po stronie Napoleona, aczkolwiek nie była to już taka potęga jak na początku kampanii.

fragment książki „Aleksander I. Wielki gracz, car Rosji – król Polski” / książkę można kupić TUTAJ

Dr Radosław Sikora przytacza w swoim artykule na Kresy.pl, jak wyglądało wkroczenie do Moskwy z polskiej perspektywy.

Jako pierwsi wkroczyli do niej polscy huzarzy. Byli to żołnierze 10 Pułku Huzarów Księstwa Warszawskiego. Po dwóch wiekach polski żołnierz ponownie znalazł się w płonącej Moskwie

Józef Matkowski, oficer inżynierów wojsk Księstwa Warszawskiego, tak to opisywał:

„Motłoch pospolity witał nas aklamacjami […] i wzywał do rabunku, mówiąc Zwol'te pohulat [pozwólcie pohulać / zabawić się]. Z obrzydzeniem więcej jak z litością poglądałem na ten motłoch, który sam wynosił wódkę, wina etc. z piwnic panów swoich.”

Z kolei Henryk Brandt, kapitan piechoty Legii Księstwa Warszawskiego, pisał:

„Żołnierze, którzy nie byli pod bronią ani na służbie, pod rozmaitemi pozorami wymykali się i wykradali z obozu. Kotły opuszczone przez kucharzy stały bez ognia; ludzie posłani po drzewo, słomę i wodę – nie powrócili. Taki nieporządek wkradł się do naszego, wzorowo dotąd karnego wojska, że żołnierze wymykali się pojedynczo nawet od patrolów. Przykład dany przez konnicę był tem zaraźliwszy, że obładowani łupami kawalerzyści przeciągali przez nasz obóz zapewniając, że całe miasto zostało wydane na rabunek. […]

Po kilkudniowym rabunku zaspokoiła się większość żołnierzy, i to czego nie zdołałaby dokonać żadna siła – to jest przywrócenie porządku i karności – samo z siebie się zrobiło.”

[caption id="attachment_31307" align="aligncenter" width="2300"]Mapa Moskwy (wydanie 1813) – kolorem czerwonym zaznaczono dzielnice zniszczone przez pożar Mapa Moskwy (wydanie 1813) – kolorem czerwonym zaznaczono dzielnice zniszczone przez pożar[/caption]

Wincenty Płaczkowski, porucznik polskich szwoleżerów gwardii, tak opisał plądrowanie Moskwy:

W tym czasie widziałem Francuzów nader chciwych wzbogacenia się, że dla zdobyczy zdrowie i życie ryzykowali. Nieraz przejeżdżając z patrolem, widziałem ich po domach, sklepach – wszędzie pełno niebacznych na pożar piekielnie się rozszerzający; kupy ich tornistrów na ulicach złożone były.

Chciwość ich była nienasycona; najprzód jeden drugiemu pokazuje zdobycz swoją i rozkłada jakby na targu jakim do sprzedania, wtem widzi, że z innych sklepów piękniejsze i kosztowniejsze rzeczy kamraci wynoszą, śpieszy więc za nimi, zabiera znowu, co może; dawne zdobycze, co przez kilka godzin nosił w tornistrze, wyrzuca, a nowe pakuje i tak idzie dalej.

Tym sposobem w zapamiętałej chciwości kilkakrotnie przez dzień coraz co innego nabiera i wyrzuca, dźwiga i nosi na plecach, rad by wszystko pochłonąć, jak gdyby był pewny i bezpieczny życia i powrotu do swego kraju, i że zdobycze dla swojej rodziny zaniesie. Zdarzyło mi się widzieć we Francji, gdyśmy tam stali na kwaterach, że gdy jednego Francuza syn odstawny z wojska powrócił i witał się z rodzicami, ci go dość mile i radośnie przyjęli, lecz w kilka dni potem wypędzili go z domu, dlatego że bez żadnej zdobyczy powrócił i nic do domu nie przywiózł.

Dla takiej to zapalczywej chciwości w Moskwie bardzo ich wielu poginęło: nie uważając bowiem na to, że pożar coraz bardziej i naglej obejmuje i że już na domach dachy palą się, ci niebaczni na to cisną się tłumem jeden przez drugiego, uniesieni za zdobyczą wpadają na pierwsze, drugie i trzecie piętro, a tu przepalone pułapy padają na nich, uciec niepodobna, bez ratunku więc żywcem się palą i w tychże gruzach zagrzebani zostają.

cały artykuł na Kresy.pl

Artykuł Pożar Moskwy, czyli pułapka na Napoleona. Jako pierwsi wkroczyli polscy huzarzy. „Motłoch pospolity wzywał do rabunku…” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/pozar-moskwy-czyli-pulapka-napoleona-jako-pierwsi-wkroczyli-polscy-huzarzy-motloch-pospolity-wzywal-rabunku/feed/ 0
6 maja 1686 r.: Pokój Grzymułtowskiego, czyli Rzeczpospolita zrzeka się Lewobrzeżnej Ukrainy, Smoleńszczyzny…. https://niezlomni.com/6-maja-1686-r-pokoj-grzymultowskiego-czyli-rzeczpospolita-zrzeka-sie-lewobrzeznej-ukrainy-smolenszczyzny/ https://niezlomni.com/6-maja-1686-r-pokoj-grzymultowskiego-czyli-rzeczpospolita-zrzeka-sie-lewobrzeznej-ukrainy-smolenszczyzny/#respond Fri, 06 May 2016 21:03:46 +0000 http://niezlomni.com/?p=27339 Rzeczpospolita i jej sąsiedzi w 1686 roku

W wyniku walnego zwycięstwa króla Jana III Sobieskiego nad Turkami pod Wiedniem powstała szeroka koalicja pod patronatem papieża Innocentego XI zwana Świętą Ligą.

W jej skład oprócz Stolicy Apostolskiej i Rzeczypospolitej weszły Cesarstwo Niemieckie oraz Wenecja, czyli kraje bezpośrednio zaangażowane w walki z Turkami. Stosowny traktat podpisany został 5 marca 1684 r., a jego sygnatariusze mieli nadzieję na dalsze kontynuowanie wojny aż do wyzwolenia Europy od islamskiego zagrożenia. Koalicjanci potrzebowali jednak dodatkowego wsparcia, dlatego też naciskano na króla Jana III, aby zawarł pokój z Moskwą, co ułatwiłoby jej skłonienie do udziału we froncie antytureckim i wzmocnienia wspólnych sił (dla Rzymu była to również sprawa o wymiarze prestiżowym ), tym bardziej że rozmowy z innymi potencjalnymi sojusznikami - Chanatem Krymskim i Persją - spełzły na niczym.

Strona polska przystąpiła więc do rokowań pokojowych w stolicy carów, opierając się na dotychczas obowiązującym rozejmie andruszowskim z 1667 r. W końcu 6 maja 1686 r. w Moskwie podpisano pokój wieczysty między wysłannikami Rzeczypospolitej, wojewodą poznańskim Krzysztofem Grzymułtowskim i kanclerzem wielkim litewskim Marcjanem Ogińskim, a regentką Zofią Aleksiejewną (w imieniu jej niepełnoletnich braci Iwana V i Piotra I) - przeszedł on do historii jako pokój Grzymułtowskiego. Potwierdzono w nim warunki traktatu z 1667 r., pozostawiając ziemie smoleńską, siewierską, czernihowską oraz lewobrzeżną Ukrainę wraz z Kijowem we władaniu Moskwy. Wzajemnie zagwarantowano również wolność religijną - strona moskiewska katolikom, strona polska prawosławnym. Dzięki temu można było następnie myśleć o koalicji przeciw Turcji.

Król Jan III oficjalnie zaprzysiągł postanowienia moskiewskiego traktatu kilka miesięcy później, we Lwowie 21 grudnia 1686 r. Traktat ten kładł kres polsko-rosyjskim zmaganiom w XVII wieku, stając się podstawą wzajemnych stosunków w następnym stuleciu, i obowiązywał aż do rozbiorów.

[caption id="attachment_27340" align="aligncenter" width="754"]Pokój Grzymułtowskiego Pokój Grzymułtowskiego[/caption]

źródło: Muzeum Historii Polski / opublikowane na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska.

Artykuł 6 maja 1686 r.: Pokój Grzymułtowskiego, czyli Rzeczpospolita zrzeka się Lewobrzeżnej Ukrainy, Smoleńszczyzny…. pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/6-maja-1686-r-pokoj-grzymultowskiego-czyli-rzeczpospolita-zrzeka-sie-lewobrzeznej-ukrainy-smolenszczyzny/feed/ 0
Tuchaczewski: Polacy mogli nas zniszczyć https://niezlomni.com/tuchaczewski-polacy-mogli-nas-zniszczyc/ https://niezlomni.com/tuchaczewski-polacy-mogli-nas-zniszczyc/#comments Wed, 20 May 2015 21:24:19 +0000 http://niezlomni.com/?p=24095

tuch„Gdyby rząd polski umiał porozumieć się z Denikinem przed jego klęską wówczas uderzenie Denikina na Moskwę, posiłkowane przez ofensywę polską z zachodu, mogłoby było skończyć się dla nas znacznie gorzej i trudno nawet zdać sobie sprawę z możliwości ostatecznych wyników.

Złożony splot interesów kapitalistycznych i narodowych nie pozwolił jednak zrodzić się temu sojuszowi i Armii Czerwonej wypadło potykać się z wrogami po kolei, co w znacznej mierze ułatwiło jej zadanie".

Michaił Tuchaczewski

Artykuł Tuchaczewski: Polacy mogli nas zniszczyć pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/tuchaczewski-polacy-mogli-nas-zniszczyc/feed/ 3
W grudniu 2015 r. euro w Moskwie będzie po 5 złotych https://niezlomni.com/w-grudniu-2015-r-euro-w-moskwie-bedzie-po-5-zlotych/ https://niezlomni.com/w-grudniu-2015-r-euro-w-moskwie-bedzie-po-5-zlotych/#respond Sun, 18 Jan 2015 11:19:00 +0000 http://niezlomni.com/?p=22746

10690170_995882603772927_8989852817370722503_n

Artykuł W grudniu 2015 r. euro w Moskwie będzie po 5 złotych pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/w-grudniu-2015-r-euro-w-moskwie-bedzie-po-5-zlotych/feed/ 0
Jak Brytyjczycy, USA, Niemcy i inni hojnie wspierali dynamiczny rozwój Sowietów. Również przeciw Polsce w ważnym dla niej momencie. „Sprzedadzą nam sznurek, na którym ich powiesimy” https://niezlomni.com/15211/ https://niezlomni.com/15211/#respond Tue, 22 Jul 2014 21:50:40 +0000 http://niezlomni.com/?p=15211

hitler

Artykuł Jak Brytyjczycy, USA, Niemcy i inni hojnie wspierali dynamiczny rozwój Sowietów. Również przeciw Polsce w ważnym dla niej momencie. „Sprzedadzą nam sznurek, na którym ich powiesimy” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/15211/feed/ 0