Historia Wielkiej Brytanii – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Historia Wielkiej Brytanii – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Polacy uratowali brytyjskie miasto przed zagładą. Teraz Brytyjczycy podziękowali im w szczególny sposób – zobacz świetny klip! [WIDEO] https://niezlomni.com/polacy-uratowali-brytyjskie-miasto-zaglada-teraz-brytyjczycy-podziekowali-im-szczegolny-sposob-zobacz-swietny-klip-wideo/ https://niezlomni.com/polacy-uratowali-brytyjskie-miasto-zaglada-teraz-brytyjczycy-podziekowali-im-szczegolny-sposob-zobacz-swietny-klip-wideo/#respond Thu, 23 Nov 2017 13:48:51 +0000 https://niezlomni.com/?p=44847

Oto świetny film nagrany podczas polskiego dnia w Exeter. Nad ratuszem zawisła polska flaga, a bohaterowie z Dywizjonu 307 zostali upamiętnieni w szczególny sposób.

Polacy mieli do dyspozycji zaledwie cztery samoloty przeciwko 40 niemieckim junkersom. Mimo takiej przewagi przeciwnika zdołali zestrzelić cztery samoloty pełne ładunków wybuchowych. To ocaliło miasto, które po ataku Niemców prawdopodobnie przestałoby istnieć.

https://www.youtube.com/watch?v=-NgJLxvyn20&feature=youtu.be

Piękna historia łączy obecne pokolenia, na co zwrócił uwagę burmistrz miasta Lesley Robson.

Dziś w mieście jest tak wiele dzieci o korzeniach polsko-angielskich. (...) W moim okręgu jest mnóstwo Polaków - niektórzy przybyli tu po rozszerzeniu Wspólnoty, ale wielu to ciągle dzieci i wnuki ludzi, którzy żyli tu podczas wojny

- powiedział. Przyszłe pokolenia o bohaterach będą pamiętać dzięki tablicy wewnątrz XI-wiecznej miejskiej katedry.

Od 1941 do 1943 r. Exeter było bronione nocą przez polski dywizjon 307 pod dowództwem Królewskich Sił Powietrznych. 4 maja 1942 r. dywizjon odegrał kluczową rolę w ocaleniu miasta przed zniszczeniem i większą liczbą ofiar

- czytamy na niej.

Artykuł Polacy uratowali brytyjskie miasto przed zagładą. Teraz Brytyjczycy podziękowali im w szczególny sposób – zobacz świetny klip! [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/polacy-uratowali-brytyjskie-miasto-zaglada-teraz-brytyjczycy-podziekowali-im-szczegolny-sposob-zobacz-swietny-klip-wideo/feed/ 0
,,I ja jej wtedy mówię…”. Lech Wałęsa zdradził, że przewidział tragedię, którą żyły miliony Anglików. Nawet przeprowadzający wywiad nie wytrzymali https://niezlomni.com/ja-wtedy-mowie-lech-walesa-zdradzil-ze-przewidzial-tragedie-ktora-zyly-miliony-anglikow-nawet-przeprowadzajacy-wywiad-wytrzymali/ https://niezlomni.com/ja-wtedy-mowie-lech-walesa-zdradzil-ze-przewidzial-tragedie-ktora-zyly-miliony-anglikow-nawet-przeprowadzajacy-wywiad-wytrzymali/#comments Fri, 20 Oct 2017 11:39:14 +0000 http://niezlomni.com/?p=44023

,,I ja mu wtedy mówię..." to seria memów, które kilka miesięcy temu temu podbijały internet. W książce "Ja. Rozmowa z Lechem Wałęsą" autorstwa Andrzeja Bobera i Cezarego Łazarewicza znajduje się podobna historia, niczym skopiowana z memów, tyle, że jest prawdziwa.

Po wyborach prezydenckich w USA Lech Wałęsa zdradził, że to on zainspirował Donalda Trumpa do startu. Wywołał tym prawdziwą lawinę memów, detronizując na pewien czas dotychczasowego króla - Aleksandra Kwaśniewskiego.

Tymczasem teraz Wałęsa twierdzi, że przewidział pożar, którym żyła cała Wielka Brytania. Po prostu fachowym okiem elektryka przewidział, że instalacja w pałacu Windsor, w którym gościł, może doprowadzić do tragedii. Jego gaszenie trwało aż osiem godzin, a smugi ognia można było dostrzec aż z odległości 10 km. Dla Anglików było to niezwykle smutne wydarzenie.

Wałęsa twierdzi, że to przewidział i ostrzegał królową. W książce czytamy:

- Widziałem w pałacu, jak królowa ochrzania swojego męża - króla Filipa. Kłóciła się z nim zupełnie normalnie. Głupio mi się zrobiło, gdy przez przypadek wszedłem w trakcie awantury. - Proszę pani - powiedziałem jej kiedyś - ten pałac zaraz się pani spali. I przewidziałem, bo wybuchł tam pożar

- relacjonuje Wałęsa na łamach książki. Nawet autorzy mu nie dowierzali:

Panie prezydencie, niech pan nie przesadza.

Wałęsa odpowiadał:

Nic nie przesadzam. Chodziłem po tych pokojach, korytarzach. Gniazdka niezabezpieczone, powyrywane, druty niezaizolowane. To się musiało spalić

Przypomnijmy, że pożar, który strawił ponad 100 pomieszczeń, wybuchł 20 listopada 1992.

Na reakcję internautów nie trzeba było długo czekać:

Ale Brytyjczykom nie było do śmiechu. Rachunek za renowację pałacu był ogromny. Dlatego Królowa zdecydowała się, że to nie podatnicy zapłacą, ale ona - otworzyła Buckingham Palace dla zwiedzających i z zysków sfinansowała straty:

https://www.youtube.com/watch?v=OMqvamzP8dw

Artykuł ,,I ja jej wtedy mówię…”. Lech Wałęsa zdradził, że przewidział tragedię, którą żyły miliony Anglików. Nawet przeprowadzający wywiad nie wytrzymali pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/ja-wtedy-mowie-lech-walesa-zdradzil-ze-przewidzial-tragedie-ktora-zyly-miliony-anglikow-nawet-przeprowadzajacy-wywiad-wytrzymali/feed/ 1
Brytyjczycy brali udział w kłamstwie katyńskim. Jeszcze w 1976 r. brytyjskie władze wydały zdumiewającą decyzję… https://niezlomni.com/brytyjczycy-brali-udzial-klamstwie-katynskim-jeszcze-1976-r-brytyjskie-wladze-wydaly-zdumiewajaca-decyzje/ https://niezlomni.com/brytyjczycy-brali-udzial-klamstwie-katynskim-jeszcze-1976-r-brytyjskie-wladze-wydaly-zdumiewajaca-decyzje/#respond Fri, 14 Apr 2017 06:53:38 +0000 http://niezlomni.com/?p=37303

18 września 1976 r. na londyńskim cmentarzu Gunnersbury odsłonięto pomnik poświęcony polskim oficerom zamordowanym w Katyniu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że przeciwko jego budowie protestowała nie tylko ambasada Związku Sowieckiego i PRL, ale także pewna część angielskiej opinii publicznej. Co było tego powodem i dlaczego brytyjskie władze zabroniły swym przedstawicielom udziału w uroczystościach? - pisze Mateusz Szpytma, wiceprezes IPN.

„Sojusznicy naszych sojuszników”

[caption id="attachment_37304" align="alignright" width="464"] Pomnik Katyński w Londynie – pierwszy w Europie Zachodniej pomnik upamiętniający polskich jeńców wojennych zamordowanych przez NKWD[/caption]

Gdy latem 1941 r. Rząd RP na Uchodźstwie za namową aliantów podpisał porozumienie o współpracy z władzami sowieckimi, jednym z najważniejszych zadań dla osób odpowiedzialnych za organizowanie polskiej armii było poszukiwanie polskich oficerów wziętych do niewoli przez Armię Czerwoną podczas kampanii wrześniowej w 1939 r. Wiedziano, że na wiosnę 1940 r. ustała korespondencja pomiędzy nimi a ich rodzinami. Łudzono się jednak, że żyją, a w tym przekonaniu poszukujących utwierdzali Sowieci na czele z samym Stalinem. Nadzieje te zostały jednak rozwiane, gdy 13 kwietnia 1943 r. berlińskie radio poinformowało o odkryciu masowych grobów polskich oficerów w Katyniu. Dowody jednoznacznie wskazywały, że zbrodni tej dokonali Sowieci. W odpowiedzi Stalin obciążył jednak Niemców winą za ludobójstwo. W tej sytuacji można było liczyć, że Anglicy, pośredniczący w ułożeniu stosunków między Rządem RP a ZSRS, tym razem pomogą wyjaśnić okoliczności tej potwornej i zagadkowej zarazem zbrodni.

Stało się inaczej, bowiem odkrycie Zbrodni Katyńskiej było bardzo niewygodne nie tylko dla władz ZSRS, ale także dla współpracujących z nim aliantów. Niezwykle sprawnie prowadzona przez Goebbelsa gra propagandowa tą sprawą była groźna dla spoistości antyniemieckiej koalicji. Społeczeństwa zachodnie mogły bowiem zacząć pytać o to, czy warto sprzymierzać się z jednym zbrodniarzem przeciw innemu. Stalin wybrał opcję zaprzeczania jakiemukolwiek udziałowi ZSRS w tej zbrodni i 25 kwietnia 1943 r. zerwał stosunki dyplomatyczne z Polską, co uwalniało go od kłopotliwych pytań stawianych mu od szeregu miesięcy przez przedstawicieli polskich władz. Uruchomił jednocześnie polskich komunistów, m.in. Wandę Wasilewską i Zygmunta Berlinga, aby oskarżali Niemców o dokonanie tej zbrodni. Inną taktykę przyjęły Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. Znając prawdę o zbrodni, nie były zainteresowane jej potwierdzeniem, próbowano nawet wpływać na niezależne media, aby osłabić negatywny obraz ZSRS, jaki powstał w związku z jej nagłośnieniem.

„Ogłupienie bliźnich”

Nie wszyscy przedstawiciele alianckich władz myśleli tak „pragmatycznie”. Kilka tygodni po ujawnieniu przez Niemców zbrodni tajny raport na ten temat dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych Wielkiej Brytanii przygotował Owen O’Malley – angielski ambasador przy Rządzie RP na uchodźstwie. Stwierdził w nim, że wszystko wskazuje na to, że zbrodni dokonali Sowieci. Wiedząc, jak niewygodny może być dokument dla jego przełożonych, napisał w podsumowaniu: „Jeśli nie ma polityki międzynarodowej bez kwestii moralnych, jeśli mamy do czynienia z potworną zbrodnią popełnioną przez inny rząd – choćby i zaprzyjaźniony – i dla jakichkolwiek ważnych powodów jesteśmy zmuszeni zaprzeczać prawdzie, to czy nie grozi nam ogłupienie nie tylko bliźnich, ale i nas samych?” Jak się można było spodziewać, raport ten wywołał niezadowolenie w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Sir William Denis Allen z Foreign Office choć przyznał, że „nie jest trudno zgodzić się z wnioskiem, że istnieje przynajmniej silne domniemanie, że to Rosjanie byli odpowiedzialni”, to uznał, że wymowa raportu jest niepotrzebnie antyradziecka oraz może mieć zły wpływ na stosunki między aliantami. Podkreślał: „O’Malley nakłania nas do postępowania zgodnie z przykładem, który Polacy są, niestety skłonni nam dawać, byśmy w naszej dyplomacji pozwolili sercu rządzić głową [...] jest to rzecz, której wszelką miarą musimy unikać, a szczególnie w naszych stosunkach z Rosją Radziecką”. Wygrała opcja Allena…

Gdy jesienią 1943 r. Niemcy zostali wyparci z okolic Smoleńska, do Katynia natychmiast skierowano zaufaną grupę enkawudzistów, którzy do grobów zamordowanych Polaków podrzucili m.in. gazety z drugiej połowy 1941 r., mające dowodzić, że jeńcy zostali zamordowani przez Niemców. Tak sfabrykowane dowody pomogły w styczniu 1944 r. komisji sowieckiej pod przewodnictwem Nikołaja Burdenki „potwierdzić” kłamstwo o Niemcach jako sprawcach zbrodni. Alianci nie zamierzali protestować przeciwko „ustaleniom” komisji. Ich postawa na tyle rozzuchwaliła Sowietów, że sprawę katyńskiego mordu usiłowali w 1946 r. włączyć do aktu oskarżenia podczas procesu zbrodniarzy niemieckich w Norymberdze. Zbierane wówczas informacje zaczęły jednak wskazywać na winę Sowietów, więc sprawę tę wycofano z wokandy. Mimo że nikt nie kwestionował faktu samej zbrodni, a w składzie trybunału znaleźli się wybitni prawnicy reprezentujących zachodnie demokracje, nie podjęto wówczas próby wyjaśnienia kto jej dokonał, nie dążono też do jej zbadania w innym procesie sądowym.

Zbrodnia chwilowo potrzebna

O sprawie katyńskiej zaczęto ponownie mówić na Zachodzie, gdy nastąpiła zmiana w sytuacji międzynarodowej. Gdy nadszedł czas „zimnej wojny”, a byli sojusznicy zaangażowali się w wojnę w Korei. Władze USA zaczęły się wówczas obawiać, że ich żołnierzy, dostających się do komunistycznej niewoli, może spotkać los polskich oficerów. W 1951 r. Kongres USA powołał więc Komisję pod kierownictwem Roya Maddena, która rozpoczęła śledztwo w sprawie zbrodni w Katyniu. Jej działania spotkały się z ostrym sprzeciwem ZSRS. Sprzeciw ten poparły władze komunistycznej Polski. Komisja przesłuchała wielu świadków – m.in. Polaków, Rosjan, Niemców. Ogłoszony w grudniu 1952 r. raport stwierdzał jednoznacznie, że zbrodni dokonali Sowieci w 1940 r. Komisja zaleciła także, aby sprawę poruszono na forum ONZ oraz by została rozpatrzona przez Międzynarodowy Trybunału Sprawiedliwości w Hadze. Zalecenia te nie zostały jednak zrealizowane.

Równolegle z ukrywaniem zbrodni władze ZSRS prowadziły działania propagandowe mające na celu wprowadzenie w błąd międzynarodowej opinii publicznej. W latach 70. nadano niezwykły rozgłos masakrze ludności białoruskiej, dokonanej przez Niemców w 1941 r. w Chatyniu. Podobieństwo dwóch nazw i bliskie położenie obu miejsc wykorzystano do zmylenia zachodniej opinii publicznej. Pod zbudowanym w Chatyniu pomnikiem składało kwiaty wielu polityków przebywających z oficjalnymi wizytami w ZSRS, zaś na pomniku postawionym wówczas w miejscu masakry umieszczono napis informujący, że spoczywają tam „ofiary hitlerowców z 1941 r.”

Polski pomnik – polska sprawa

Ta działalność przyczyniała się do zwiększenia determinacji Polaków przebywających na uchodźstwie, starających się o upamiętnienie zamordowanych. Okazywało się wówczas, że spotykało się to nie tylko z przeciwdziałaniem sowieckich i polskich placówek dyplomatycznych, ale często z obojętnością miejscowych władz, dla których w latach 70. ZSRS nie był już tak groźny jak dwadzieścia lat wcześniej.

Z jedną z takich inicjatyw wystąpiono w 1971 r. w Londynie. W skład komitetu budowy pomnika ku czci pomordowanych w Katyniu oraz w innych miejscach wszedł m.in. August Zaleski, Prezydent RP na Uchodźstwie. Pierwotnie pomnik miał stanąć na placu przed kościołem pw. św. Łukasza, na co wyraziły już zgodę odpowiednie władze. Szybko jednak pojawiły się, prawdopodobnie inspirowane przez Sowietów, protesty. Spowodowały one nie tylko przesunięcie czasu budowy, ale również i zmianę miejsca. Ostatecznie angielska Polonia wykupiła miejsce na cmentarzu Gunnersbury w Londynie. Tam nie można było zabronić postawienia monumentu. Uroczystość odsłonięcia odbyła się dopiero 18 września 1976 r. Zdystansowało się od niej brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, zabraniając udziału w nich oficerom armii brytyjskiej, a sprawę omawiano nawet w parlamencie brytyjskim.

W 1989 r. władze ZSRS przyznały, że Zbrodnia Katyńska była dziełem Stalina i NKWD. Dzisiaj, po ponad 70 latach już nie zabrania się stawiania pomników zamordowanym w Katyniu, Charkowie, Miednoje. Ciągle jednak nie znamy wszystkich miejsc, gdzie ukryto ciała straconych w wyniku decyzji z 5 marca 1940 r. W tych miejscach nie tylko nie ma pomników nagrobnych, ale nawet nie można zapalić znicza.

Na pomniku w Gunnersbury napisano „Sumienie świata woła o świadectwo prawdzie” – choć od odsłonięcia pomnika minęło ponad 40 lat, wezwanie jest wciąż aktualne.

Mateusz Szpytma, IPN

Artykuł Brytyjczycy brali udział w kłamstwie katyńskim. Jeszcze w 1976 r. brytyjskie władze wydały zdumiewającą decyzję… pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/brytyjczycy-brali-udzial-klamstwie-katynskim-jeszcze-1976-r-brytyjskie-wladze-wydaly-zdumiewajaca-decyzje/feed/ 0
Wielka Brytania miała szokujące tajne plany wysadzenia tunelu pod kanałem La Manche. Była gotowa na ofiary wśród swoich obywateli https://niezlomni.com/wielka-brytania-miala-szokujace-tajne-plany-wysadzenia-tunelu-kanalem-la-manche-byla-gotowa-ofiary-wsrod-swoich-obywateli/ https://niezlomni.com/wielka-brytania-miala-szokujace-tajne-plany-wysadzenia-tunelu-kanalem-la-manche-byla-gotowa-ofiary-wsrod-swoich-obywateli/#respond Wed, 05 Apr 2017 11:59:51 +0000 http://niezlomni.com/?p=36919

Tunel pod kanałem La Manche stanowi wielkie udogodnienie w drodze do Wielkiej Brytanii. W Londynie jeszcze przed jego powstaniem widziano w nim także spore zagrożenie, a pojawiły się nawet plany wysadzenia przeprawy.

Władze Wielkiej Brytanii w 1969 roku, gdy budowana tunelu była zatwierdzona i powstały pierwsze projekty, przygotowała plan na wypadek inwazji, której obawiano się ze strony ZSRR. W tajnej depeszy z Ministerstwa Obrony do Ministerstwa Transportu napisano m.in., że do zniszczenia tunelu może być użyta bomba atomowa. Obawiano się bowiem, że betonowa konstrukcja wytrzyma konwencjonalne środki. Co więcej w swoich planach Brytyjczycy przewidywali nawet, że mogą zdarzyć się ofiary wśród ludności cywilnej. Wszystko w imię ratowania ojczyzny przez najeźdźcą.

O tych planach Wielkiej Brytanii nic nie wiedzieli ich partnerzy w budowie tunelu, czyli Francuzi. Im wysadzenie przeprawy i tak nie pomogłoby w obronie przed wrogiem, który miał nadejść ze wschodu.

Ostatecznie tunel pod kanałem La Manche oddano do użytku w 1994 roku po prawie siedmiu latach budowy. Pociągi przemierzają nim 50 km z Calais we Francji do Folkestone w Wielkiej Brytanii.

[caption id="attachment_36926" align="alignright" width="440"] Brytyjczycy rozważali użycie specjalnego rodzaju broni atomowej podobnej do tej testowanej przez USA w 1958 r.[/caption]

źródło: Independent

Artykuł Wielka Brytania miała szokujące tajne plany wysadzenia tunelu pod kanałem La Manche. Była gotowa na ofiary wśród swoich obywateli pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/wielka-brytania-miala-szokujace-tajne-plany-wysadzenia-tunelu-kanalem-la-manche-byla-gotowa-ofiary-wsrod-swoich-obywateli/feed/ 0
Autor ,,Władcy Pierścieni” pochodził z Gdańska? Sensacyjne informacje na temat korzeni pisarza https://niezlomni.com/autor-wladcy-pierscieni-pochodzil-gdanska-sensacyjne-informacje-temat-korzeni-pisarza/ https://niezlomni.com/autor-wladcy-pierscieni-pochodzil-gdanska-sensacyjne-informacje-temat-korzeni-pisarza/#respond Fri, 30 Dec 2016 08:57:18 +0000 http://niezlomni.com/?p=35107

J.R.R. Tolkien znany jest jako autor ,,Władcy Pierścieni", najbardziej znanej powieści fantasy. Okazuje się, że przodkowie pisarza prawdopodobnie pochodzili z Gdańska.

Dotarłem do dokumentów, które mogą o tym świadczyć

- mówi Onetowi Ryszard "Galadhorn" Derdziński, redaktor tolkienowskiego serwisu Elendilion.

Sam Tolkien urodził się w Wolnym Państwie Oranii (obecnie w RPA), w 1895 roku trafił wraz z rodziną do Anglii. Jednak skąd dokładnie pochodzili jego przodkowie? Dotąd było wiadomo, że z Prus Wschodnich. Tymczasem z ustaleń Derdzińskiego wynika, że:

Krewnym J.R.R. Tolkiena, który urodził się jeszcze w Gdańsku, był Daniel Gottlieb Tolkien (1747, Gdańsk – 1813, Londyn), brat Johna Benjamina Tolkiena (1753-1819), który był prapradziadkiem Profesora (być może i on urodził się w Gdańsku)

- czytamy w serwisie poświęconym twórczości Tolkiena.

Tolkienowie mieli mieszkać w Gdańsku przez pięć pokoleń.

W rozmowie z Onet.pl Derdziński mówił:

Okazało się, że w XVII i XVIII wieku w Gdańsku żyli Tolkienowie, wśród nich był starszy cechu tutejszych kuśnierzy. Ojciec Gottlieba albo jego brat prowadził antykwariat na Głównym Mieście, przy ulicy Tandeta. Tutaj też mieli mieszkać Tolkienowie.  W 1815 roku rodzina przeprowadziła się w okolice ulicy Teatralnej

Zwraca się również uwagę na nazwisko Tolkien i jego podobieństwo do niemieckiego słowa tollkühn, czyli śmiały. Inni zwracają uwagę na zbieżność z nazwą miejscowości Tolkynen, czyli dzisiejszej wsi na Mazurach-Tołkiny.

Warto dodać, że Tolkien podczas wojny uczył się języka polskiego. Pisarz uważał, że języki słowiańskie są najbardziej wyrafinowane i najtrudniejsze do nauczenia. W jednym z listów pisał:

Nie potrafię pisać po rosyjsku, a w polskim czuję się jeszcze dość niepewnie

Jeśli informacje o pochodzeniu Tolkiena się potwierdzą, będzie stanowiło to magnes dla wielu turystów.

Będziemy myśleć o odpowiednim uhonorowaniu pisarza

- powiedział Onetowi Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Gdańska.

Artykuł Autor ,,Władcy Pierścieni” pochodził z Gdańska? Sensacyjne informacje na temat korzeni pisarza pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/autor-wladcy-pierscieni-pochodzil-gdanska-sensacyjne-informacje-temat-korzeni-pisarza/feed/ 0
Przeciw zapomnieniu. Pamięci poległych w służbie Ojczyzny oraz Obrońców polskich granic, którzy złożyli swe kości na obczyźnie https://niezlomni.com/przeciw-zapomnieniu-pamieci-poleglych-sluzbie-ojczyzny-oraz-obroncow-polskich-granic-ktorzy-zlozyli-swe-kosci-obczyznie/ https://niezlomni.com/przeciw-zapomnieniu-pamieci-poleglych-sluzbie-ojczyzny-oraz-obroncow-polskich-granic-ktorzy-zlozyli-swe-kosci-obczyznie/#respond Thu, 24 Nov 2016 23:16:53 +0000 http://niezlomni.com/?p=33846

Tym, Którzy oddali dusze Bogu, serca Polsce a ciała angielskiej ziemi. We gave our souls to God, our hearts to Poland and our bodies to English soil, Inskrypcja z cmentarza Pleasington w Blackburn

CZĘŚĆ I.

Może lepiej dla wszystkich, gdy usłyszą tę historię… choć nie jest to opowieść dla każdego. Wielu nie wytrwa do jej końca, poganiani czasem, niecierpliwością. Opowiem ją za Tych, których już nie ma i w swoim imieniu. Tą opowieść zaczynam dzisiaj ale tam, gdzie się zaczyna - istnieje już od wczoraj i będzie jutro.

Pragnę opowiedzieć epizody z czasu mych prac na cmentarzu i podzielić się swoją wiedzą. Spróbuję nieco odczarować to, co niejasne i niezrozumiałe w mojej opowieści. Tudzież cofnę się do przeszłości i wspomnę taki okres, o którym narody świata wolały zapomnieć. Jest to historia w trzech epizodach:

„Przeciw zapomnieniu” w częściach,
„Miłość aż po grób i przemilczany Holocaust” w częściach,
„Inferno Polonico - Hejt nad grobami.”

Opowieść ta dotyczy angielskiej nekropolii po starej stronie polskiej działki Cmentarza św. Józefa na Mostonie w Manchester. Diecezja Salford po wojnie przydzieliła Polakom tę część cmentarza na pochówki dla naszych żołnierzy, duchownych i cywilów. Na kwaterę ostatniego spoczynku dla Najlepszych Polaków wyznaczono miejsce podmokłe i mocno wycofane na uboczu. Polskie groby rozstrzelone są tuż pod mocarnym betonowym ogrodzeniem. (podobnie na boku pochowano polskich żołnierzy z 1SBS Gen. Sosabowskiego na Cmentarzu Wojennym w Arnhem Oosterbeek w Holandii)

Historia angielskiego cmentarza katolickiego, na którym leżą Polacy – sięga czasów kiedy w lipcu 1872r. Manchester nawiedziła najbardziej katastrofalna powódź w dziejach tego miasta. Wtedy to woda wymyła trumny wraz ze szczątkami z dołów grobowych jednego z cmentarza, a jako porozrywane - pływały po okolicy.

Biskup zarządził kupno ziemi pod nowy rzymsko-katolicki cmentarz. W konsekwencji 20VII1874r. Diecezja Salford kupiła ziemię w Moston i nekropolia została poświęcona św. Józefowi – patronowi dobrej śmierci w dn. 1VIII1875r. Już 12X1875r. wykopano pierwszą mogiłę w której złożono śp. Sarah Greensmith.

Przy najstarszym grobie nekropoli znajduje się biuro i kaplica cmentarna. Kiedyś na miejscu kaplicy był kościół katolicki pw. św. Józefa. Pod koniec XVIII w. uległ poważnemu zniszczeniu - rozpadł się i na jego miejscu stoi dziś mała cmentarna kaplica.

Nieopodal kaplicy spoczywa legenda manchesterskiego footballu - Louis Rocca. Legendarny Włoch na spotkaniu w 1902 r. zaproponował nazwę Manchester United piłkarskiemu klubowi sportowemu i tym pomysłem wstrzelił się w życie klubu.

Na bardzo starych kwaterach tego cmentarza grzebano ofiary różnych plag. Jedną z nich była pandemia hiszpańskiej grypy przełomu 1918-1919r. Stąd masa grobów zbiorowych. Na jednym kamieniu nagrobnym ryto po kilkanaście nazwisk zmarłych osób z danego dnia. Śmierć nie przebierała w swych ofiarach i wszystkich bez wyjątku kosiła niby łan. Tutaj żyjący spotyka się ze światem, który co krok bratał się i obcował ze śmiercią.

Wrośnięte w ziemię stare i zzieleniałe kamienie nagrobne chwieją się i kłaniają na boki, jak proszący pielgrzymi o duchową strawę. Pod pomnikami zadomowiły się cmentarne myszy, robiąc sobie norki w mogiłach. W słoneczny dzień panuje tu baśniowy, zaczarowany świat. Jednak kiedy zaczyna się ściemniać, mimo że nie słychać stad kraczących wron, widok pochylonych kamieni może przejmować dreszczem a nawet grozą, niczym z baśni Braci Grimm lub z angielskiego horroru. Czuć tu silny zapach butwiejącej ziemi a liście z drzew spadają z podejrzanym szelestem.

W innej części dawnego cmentarza są piękne stare kamienie nagrobne w postaci kapliczek, anglosaskie krzyże w formie celtyckiej, posągi skrzydlatych aniołów, Piety, postacie Chrystusa z otwartymi ramionami, figurki Maryi i różnych świętych. W zastygłym sercu starej części nekropoli mieści się War Memorial – Ściana Pamięci uwieczniająca brytyjskich żołnierzy poległych w I i II wś. z napisem: Their name liveth for evermore - Ich imiona będą żyć na wieki. Jest także Mauzoleum – ostatnia klauzura księży i sióstr zakonnych jako miejsce ich wiekuistego snu.

Cmentarz podzielony jest na dwie sekcje – starą i nową, gdzie nowa jego część stanowi duży czyściutki teren z poprawnie wypielęgnowanymi i zadbanymi kwaterami. Teren porośnięty jest idealnie przystrzyżoną soczystą trawą. Tutaj wymuskane samotne groby polskich i brytyjskich żołnierzy z dumą reprezentują barwy obu narodów. Przy każdej białej płycie nagrobnej rosną bukieciki róż i polnych kwiatów. Inne groby to zazwyczaj mogiły, które kryją doczesne szczątki polskich żołnierzy wraz z ich rodzinami. Wypolerowane nagrobne kamienie z marmuru świecą idealnym stanem.

Każdego roku ostatniej soboty października o godz. 15:00 odbywają się tu Msze Zaduszkowe. Od kilku lat Proboszcz parafii Miłosierdzia Bożego z Manchester ks. Ryszard Sadecki prowadzi w koncelebrze z proboszczem polskiej parafii Oldham - Rochdale ks. Markiem Zygadło liturgię mszalną za zmarłych w kaplicy cmentarza. Tutejszym zwyczajem od lat 60-tych wspólnota wiernych rozdziela się na dwie procesje. Jedna z nich wraz z ks. proboszczem z M’cr wędruje alejkami wśród grobów z nabożnym śpiewem i modląc się na różańcu zmierza na polską kwaterę. Dzisiaj w procesji idzie już nieliczna mała trzódka zanosząc pamięć i światło modlitwy na groby. Druga liczniejsza procesja z innym pasterzem przemierza dłuższą drogę z modłami na nową działkę, gdzie spoczywają polscy żołnierze – dawni parafianie.

Powracając na starą polską kwaterę – charakterystyczną dla niej cechą jest surowa monotonia. Tutaj groby stoją w dwóch długich kolumnach jak żołnierze do apelu. Na kamienie nagrobne nie naniesiono patetycznych epitafiów. Zamiast tego krótkie napisy czasem zapisane z błędami, mówią o życiu i śmierci tych, co odeszli. Niektóre inskrypcje zlizał czas z nagrobków, a wiele innych nie informuje, że zmarły był w armii. Niekiedy dopisano zasługi żołnierza i religijne sentencje na nagrobku. Skromne inskrypcje przybliżają czytającego do Boga i dowodzą, iż polscy żołnierze Odchodzili z żalem, że spoczną na obcej ziemi.

Nie ma tu pięknej roślinnej scenerii i arcydzieł sztuki sepulkralnej. Stare rozłożyste jesiony, wiązy, olsze, jawory, klony, topole zasypują groby – ścieląc dywany z liści i gałęzi starych drzew.

Mimo to urodę mogilnika stanowi inny czynnik: w grobach tej nekropolii tkwi kawałek zatrzymanej w czasie polskiej historii. Spoczywający w mogiłach - na zawsze oderwani od życia, pozostali tylko prochem - bez ambicji, uczuć i przeżyć. Prochy Ich nie są już członkiem naszego Narodu, choć przynależą do naszej historii. Oto mogiły - a w nich śpiący snem wiecznym Polacy, których obdarzam swoją sympatią i uwagą. Odpoczywają tu towarzysze wspólnego losu - wolności najgorętsi miłośnicy. Dołączyli do większości - Abit ad plures. Zmorzeni snem wiecznym leżą w ostatniej przystani swego życiorysu - w obcej ziemi – w Anglii.
Niech śpią w pokoju… Requiescat In Pace.

Ciąg dalszy nastąpi 

Tekst i zdjęcia Xenia Jacoby, 19.09.2016

1-25-x-14 2-21-x-14n 3 4 5 6 7-22-x-16 8-5-xi-16 9 10 11 12 13 14 15 16-5-ix-15 17-1 17 18-1 18 19-5-ix-15-1 19-5-ix-15 20-1 20 21 22 23-viii-16 24-viii-16 25 26 27-25-ix-16 28-25-ix-16 29-25-ix-16 30-25-ix-16 31 32 33 34 35-5-xi-16 36-5-xi-16 37-5-xi-16 38-5-xi-16 39 40 41 42

Artykuł Przeciw zapomnieniu. Pamięci poległych w służbie Ojczyzny oraz Obrońców polskich granic, którzy złożyli swe kości na obczyźnie pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/przeciw-zapomnieniu-pamieci-poleglych-sluzbie-ojczyzny-oraz-obroncow-polskich-granic-ktorzy-zlozyli-swe-kosci-obczyznie/feed/ 0
Kundel Bing. Niezwykła historia psa spadochroniarza, który dosłużył się stopnia starszego sierżanta sztabowego https://niezlomni.com/kundel-bing-niezwykla-historia-psa-spadochroniarza/ https://niezlomni.com/kundel-bing-niezwykla-historia-psa-spadochroniarza/#respond Wed, 23 Nov 2016 08:20:56 +0000 http://niezlomni.com/?p=33786

Kundel Bing w czasie II wojny światowej w pułku powietrznodesantowym wykonywał najbardziej niebezpieczne zadania, wykonywał skoki bojowe, wspierał pluton zwiadowczy snajperów,

Bing musiał przyswoić sobie bardzo specjalistyczne umiejętności wyszukiwania wroga i ochrony ludzi, których kochał i którym służył przy pomocy swych wyostrzonych zmysłów słuchu i węchu. Wraz z przyjacielem rasy border collie, Robem, Bing otrzymał najwyższe odznaczenie za odwagę przyznawane zwierzętom, czyli Medal Dickin, za ofiarną, bohaterską i odważną służbę podczas D-Day i operacji przekraczania Renu.

Gil Boyd do 1974 roku służył w 2 Batalionie Pułku Powietrznodesantowego. Po odejściu z armii regularnej przeszedł do Royal Military Police (rezerwowa Armia Terytorialna), gdzie dosłużył się stopnia starszego sierżanta sztabowego. Jednocześnie przez trzydzieści lat służył w siłach policyjnych.

Będąc przez piętnaście lat głównym oficerem technicznym w oddziale poszukiwań i ratownictwa podwodnego, wprowadził wiele innowacyjnych rozwiązań, za które uhonorowano go licznymi nagrodami, m.in. prestiżową „Inventor of the Year” przyznawaną przez telewizję BBC.

FRAGMENT KSIĄŻKI:

– Dwadzieścia cztery! Wszyscy gotowi!
Wszyscy w tym czasie wstają. Ludzie trzymają się tasiemek biegnących do ich klamr zapiętych na linie. Wszyscy odwróceni są w stronę mnie i Kena. Ja oczywiście to dostrzegam, lecz Ken, spoglądając przed siebie, jest bardzo skupiony na widoku za otwartym włazem.

Ziemia przesuwa się pod nami bardzo szybko, ale w dole widzę wyraźnie domy i pojedyncze osoby na polach. Wyglądają na takie maleńkie. Chmury przemykają obok, podobne do bawełnianej włóczki – białe i puszyste. Umykają niemal natychmiast.

Ten samolot jest inny od tego, do którego przywykłem. W samolocie pełnym żołnierzy i psów, z bocznym włazem gotowym do tego, żeby przezeń wyskoczyć, rozkazy padają jakoś bardziej oficjalnie. Rozbrzmiewa krzyk:
– Przygotować się do skoku!

Wszyscy napierają na nas przy drzwiach, szurając po podłodze ciężkimi torbami przy nogach.
Natężenie hałasu zmienia się wraz z zapaleniem się czerwonej lampki ponad głową Kena. Dyspozytor znów woła:

kundel_bing_72– Czerwone światło! – A ono zmienia się następnie na zielone. – Zielone światło!… Skok! – rozlega się jego okrzyk.
Silnik zostaje zdławiony. Niespodziewanie Ken przesuwa mnie w kierunku drzwi za nim i ciągnie za taśmę od pokrowca na moim grzbiecie. Mężczyzna w szarym mundurze błyskawicznie odsuwa się na drugą stronę naprzeciw włazu.
Nie wiem, czego chce ode mnie Ken, więc gdy samolot się przechyla, zapieram się, co nie pozwala mu ciągnąć mnie na taśmie. Przednie łapy służą mi za hamulce. Podnoszę wzrok na Kena, ale wszystko co widzę, to tyle, że próbuje przesunąć mnie naprzód.

Nie zamierzam nigdzie wyskakiwać. Za wyjątkiem ćwiczeń przy niskiej prędkości na ziemi, nigdy wcześniej nie robiłem tego z takiego samolotu. A tym bardziej na tej wysokości!
Owszem, mogę wyskoczyć przez próg włazu jakieś dwa metry nad ziemią albo z samolotu przez otwór w podłodze. Ale to zupełnie co innego! Odwracam łeb w stronę Monty’ego i widzę jęzor wiszący mu z otwartego pyska. Dyszy z przejęcia. Najprawdopodobniej śmieje się właśnie ze mnie, ale wkrótce sam się przekona, przez co przechodzę jako numer dwa przy włazie.

Ostatecznie Ken pochyla się i przyciąga mnie blisko krawędzi drzwi. Wszystko dzieje się tak szybko! W zaledwie kilka chwil. Ken przestępuje próg otwartego włazu, a ja podążam za nim. Zupełnie jak na ćwiczeniach. Jeszcze słyszę, jak Amerykanin woła:
– Jeden, dwa...

[caption id="attachment_33792" align="alignright" width="468"]Bing, fot. dailymail.co.uk Bing, fot. dailymail.co.uk[/caption]

Po przekroczeniu drzwi omiata mnie zimne powietrze południa. Miota mną na wszystkie strony. Wraz z oddalającym się hukiem samolotu, czuję na grzbiecie mocne szarpnięcie. Wtem rozlega się dźwięk, coś jakby wielkie „szuuuuch!”. I nagle zaczynam opadać wolniej. Podnoszę łeb i widzę nad sobą wielką białą chustkę przymocowaną do mojego grzbietu linkami. Jest przepiękna! Nazywam czaszę spadochronu chustką, gdyż z nią właśnie mi się kojarzy.
Odlatujący samolot staje się coraz mniejszy i mniejszy. Wykonałem udany skok z nowej maszyny, Dakoty, i zarazem nie uderzyłem o jej ogon.

Opadam ku ziemi z niewielką prędkością, kołysząc się z boku na bok. Nogi mam rozpostarte i unieruchomione. Chyba nie jestem w stanie zamknąć pyska, więc mój jęzor trzepoce na wietrze.
Wówczas słyszę Kena, który wykrzykuje do mnie:
– Bing, dobry chłopak! Do zobaczenia za chwilkę!
Jego głos uspokaja mnie natychmiast, gdy zbliżam się coraz bardziej do trawiastej połaci poniżej.
Wtem nagły podmuch wiatru wypełnia mój spadochron i sprowadza mnie delikatnie wprost na murawę.
Przez chwilę stoję prosto. Czuję ulgę, że wylądowałem tak blisko Kena. Wtedy jednak coś mnie wywraca i ciągnie po trawie, obijając mnie z każdej strony. Zupełnie nic nie mogę na to poradzić. Jakby ktoś wlókł mnie za grzbiet.
Wtem mój wybawiciel, Ken, chwyta za skraj białego spadochronu i ściąga go z linii wiatru. Teraz nie może wydymać się już więcej. To świetna zabawa! Od razu chcę skoczyć ponownie z tego nowego samolotu! Nie wiem jeszcze, że w przyszłości zrobię to znacznie więcej razy, także z samolotu tego samego typu.

Słyszę szczekanie Monty’ego, więc wiem, że on także wylądował bezpiecznie. Ken i opiekun Monty’ego są bardzo zadowoleni z nas obu. Ściskają i głaszczą nas całych.
Trącam nosem kieszeń Kena. Z miejsca wie, czego chcę...
– Masz, Bing! Dobry chłopak! Dobra robota! Zasłużyłeś sobie!
Monty wygląda na urażonego tym, że Ken nagrodził tylko mnie. Szczeka więc głośno na swojego opiekuna, który właśnie zdejmuje mu spadochron i przyczepia smycz do obroży. W końcu, kiedy podnosi się podekscytowany,też wydobywa z kieszeni bluzy połamanego herbatnika.

Gil Boyd, Kundel Bing. O psie, który skakał na spadochronie, Replika, Poznań 2016. Książkę można nabyć TUTAJ.

[caption id="attachment_33791" align="alignleft" width="490"]fot. fallenheroesofnormandy.wordpress.com/animals-at-war-in-normandy/ fot. fallenheroesofnormandy.wordpress.com/animals-at-war-in-normandy/[/caption]

Kundel Bing to przedstawiona po raz pierwszy prawdziwa opowieść o heroizmie i poświęceniu psów należących do pułku powietrznodesantowego podczas II wojny światowej. Książka ta, przeznaczona dla młodszego czytelnika, napisana została z perspektywy jednego z takich psów, mieszańca dwóch ras owczarków ‒ niemieckiego i szkockiego ‒ o imieniu Bing. Wraz z nim odbywamy służbę w 13 Batalionie Powietrznodesantowym, przechodząc szkolenie podstawowe, wraz z odpowiednią liczbą przewidzianych skoków, a potem wykonując skok bojowy w roli psa wspierającego działania plutonu zwiadowczego snajperów.

 

Artykuł Kundel Bing. Niezwykła historia psa spadochroniarza, który dosłużył się stopnia starszego sierżanta sztabowego pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/kundel-bing-niezwykla-historia-psa-spadochroniarza/feed/ 0
Lady Ryder of Warsaw – wielka przyjaciółka Polski i Polaków. Okazała im ogromne serce… https://niezlomni.com/lady-ryder-of-warsaw-wielka-przyjaciolka-polski-polakow-okazala-im-ogromne-serce/ https://niezlomni.com/lady-ryder-of-warsaw-wielka-przyjaciolka-polski-polakow-okazala-im-ogromne-serce/#respond Wed, 02 Nov 2016 10:04:35 +0000 http://niezlomni.com/?p=33126

Margaret Susan Ryder, znana jako Sue Ryder, urodziła się 3 lipca 1923 roku w szpitalu miejskim w Leeds, w ziemiańskiej rodzinie osiadłej w hrabstwie Suffolk. Z domu rodzinnego wyniosła potrzebę niesienia pomocy biednym i pokrzywdzonym przez los.

Sue Ryder, brytyjska działaczka charytatywna prowadząca szeroko zakrojoną działalność charytatywną na świecie. Założyła międzynarodową fundację w hołdzie ofiarom II wojny światowej. Jako Lady Ryder of Warsaw zasiadała w brytyjskiej Izbie Lordów. Była wielką przyjaciółką Polski i Polaków. W Polsce ufundowała w 30 miejscowościach domy opieki, szpitale i hospicja.

Po wybuchu II wojny światowej, mając zaledwie 16 lat, wstąpiła ochotniczo do Formacji Pielęgniarek Pierwszej Pomocy. W czasie II wojny światowej Susan Ryder służyła w polskiej sekcji brytyjskiego Zarządu Operacji Specjalnych (S.O.E.), zajmującej się dywersją w okupowanej Europie. W sierpniu 1944 roku ekspediowała zrzuty broni dla walczącej Warszawy. Współpracowała z Cichociemnymi, których odwaga, determinacja i poświęcenie wywarły ogromny wpływ na jej przyszłość.

W trakcie swej służby zetknęła się bezpośrednio z ogromem ludzkiego cierpienia. Po zakończeniu wojny niosła pomoc byłym więźniom niemieckich obozów. Jednocześnie odwiedzała alianckie więzienia, ratując życie wielu skazanym na śmierć. Doświadczenia te spowodowały, że bez reszty zaangażowała się w pracę charytatywną na rzecz chorych, bezdomnych i pozbawionych środków do życia ludzi. Wkrótce jej pomoc dotarła na inne kontynenty.

W 1953 roku powołała do życia fundację swojego imienia. „There’s rosemary, that’s for remembrance, pray, love, remember” – cytat z Hamleta i gałązka rozmarynu stały się symbolem Fundacji, będącej żywym pomnikiem dla milionów ludzi, którzy w obronie ludzkich wartości, oddali swoje życie podczas wojny. The Sue Ryder Foundation wybudowała w piętnastu krajach świata ponad osiemdziesiąt domów, które po dziś służą chorym i cierpiącym.

Do 1978 roku organizowała wyjazdy wypoczynkowo-rehabilitacyjne do Wielkiej Brytanii dla byłych więźniów obozów koncentracyjnych. Z tej formy pomocy skorzystało ok. 8000 osób, głównie Polaków. Wraz ze swoim mężem Leonardem Cheshire (1917-1992), słynnym bohaterem II Wojny Światowej i wielce zasłużonym działaczem charytatywnym, inicjowała wspólne akcje humanitarne w różnych krajach świata, dotkniętych tragedią ludzką.

Dla finansowania działalności fundacji, Sue Ryder założyła ponad 600 sklepów charytatywnych. Polska zawsze była dla Sue Ryder miejscem szczególnym. Bezpośrednio po wojnie, wraz z międzynarodową grupą wolontariuszy, pospieszyła z pomocą stolicy, by później stale pomagać Polsce i Polakom. Tutaj wybudowała ponad 30 Domów Sue Ryder, które przyjęły pod swój dach chorych, samotnych i bezdomnych.

źródło: Fundacja Sue Ryder

Artykuł Lady Ryder of Warsaw – wielka przyjaciółka Polski i Polaków. Okazała im ogromne serce… pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/lady-ryder-of-warsaw-wielka-przyjaciolka-polski-polakow-okazala-im-ogromne-serce/feed/ 0
O różnicach między Polakami i Anglikami – zabawny tekst sprzed lat. Wciąż aktualny? https://niezlomni.com/o-roznicach-miedzy-polakami-anglikami-zabawny-tekst-sprzed-wciaz-aktualny/ https://niezlomni.com/o-roznicach-miedzy-polakami-anglikami-zabawny-tekst-sprzed-wciaz-aktualny/#respond Tue, 11 Oct 2016 18:42:09 +0000 http://niezlomni.com/?p=32413

– Eee, to łatek, – mówią lekceważąco Anglicy, – on do niczego nie doszedł, to tylko urzędnik państwowy… – Aaa, to figura, – szepcą z uznaniem Polacy, – on zrobił karjerę, on jest urzędnikiem państwowym. Etatowym !! - pisał Karol Zbyszewski na łamach ,,Wiadomości Polskich" 28 marca 1943 r.

[zachowany oryginalny zapis ortograficzny sprzed zmian  wprowadzonych przez Komisję Kultury Języka Komitetu Językoznawstwa PAN]

Anglik mówi :
– Byłem dziś z Criclewoodem, tym z ministerstwa, na lunchu. Ustaliliśmy, że przyjdę doń jutro do biura i tam wyłożę mu mą sprawę…

Polak się zwierza :
– Byłem dziś u Kryklińskiego w ministerstwie. Zaprosiłem go jutro na kolację do „Bachusa” i tam przedstawię mu mój interes…

*

Anglik lubi policję, nie boi się jej, i gdy mu Bobby powie : „Skacz z urwiska !”, skoczy natychmiast, rozumując : „Widocznie wyniknie z tego dla mnie coś dobrego”.

Polak niecierpi policji, obawia się jej bardzo, lecz gdy mu glina huknie : „Ani kroku dalej, bo wpadniesz w przepaść!”, runie czemprędzej naprzód, kombinując : „Aha, oczywista, że mogę coś na tem skorzystać, a on mi chce przeszkodzić”.

*

Do suchego Anglika, przychodzącego od dwudziestu lat do tej samej restauracji, o którym wszyscy wiedzą, że jest inspektorem ze Scotland Yardu, kelner mówi z najlepszą miną :
– Morning, Sir. Piękny dzień dzisiaj. Dobry dla pana businessu z psami…
– Tak, – odpowiada poważnie pseudopsiarz, – wyprowadzę zaraz me buldogi na spacer, mam nadzieję, że wkrótce je sprzedam…

Nieznany nikomu Polak, wchodząc zamaszyście po raz pierwszy w życiu do jakiejś restauracji, wzywa kelnera, zarządzającego, kucharza i grzmi na cała salę :
– Kapuśniak i sztukamięs! Tylko dawać mi piorunem, bo ja jestem komisarzem z tajnej policji, i bardzo mi się śpieszy !

*

Jeżeli paczka Anglików przyjdzie nad jezioro z zamiarem wykąpania się i nagle w krzakach ujrzą zmurszałą, mosiężną płytę z napisem: „Zabraniam włazić do wody. Król Wilhelm. Rok 1066″, westchną : „Sorry” i przesiedzą cały dzień na brzegu.

Gdy paru Polaków przyjdzie nad staw, by pospać, i zobaczą świeżutką tablicę z napisem : „Kąpiel surowo wzbroniona. Starosta Izydor”, wnet zawołają: „Aha, starosta Izydor ? Przecie on wczoraj został wylany ! Co on tu ma jeszcze do zakazywania?” I rozebrawszy się, czemprędzej wejdą do wody.

*

Obejmując jakieś wysokie stanowisko Anglik oświadcza :
– Będę usiłował dorównać mym znakomitym poprzednikom, a jeśli pewne zmiany okażą się konieczne, wprowadzimy je, dbając jednak pilnie by wszystko było nadal po staremu !

Przy podobnej okazji Polak zapewnia : Dołożę wszelkich starań by zatrzeć ponurą działalność durniów, co mnie tu poprzedzali, i zaręczam, że od dziś wszystko będzie zupełnie inaczej !

*

O notorycznie tępym człowieku, z chwilą gdy został ministrem, Anglicy zaczynają mówić z szacunkiem :
– To nieprzeciętny mąż stanu…

O człowieku, powszechnie uznanym za mądrego, nazajutrz po objęciu przezeń teki ministerjalnej, Polacy niezwłocznie mówią z przekąsem:
– To wyjątkowy bałwan…

*

Według Anglików prawo jest ponad najwyższymi dygnitarzami.

Zdaniem Polaków, dostojnikami są dopiero ci co mogą naginać prawo do swej woli.

*

Anglicy są zawsze przekonani, że ich rząd jest doskonały i złożony z rozumnych ludzi, ale nawet do głowy im nie przychodzi przypisywać złą sytuację polityczną czy wygranie wojny – działalności rządu.

Polacy nie mają nigdy żadnych wątpliwości, że ich rząd składa się z idjotów i że jest okropny, ale święcie wierzą, że obfity urodzaj albo trzęsienie ziemi są zasługą lub winą rządu.

*

Anglicy są optymistami. Wierzą, że bieżących ministrów można zawsze zamienić na zdolniejszych ludzi i że będzie trochę lepiej.
Toteż nie cofają się przed rekonstrukcjami gabinetów.

Polacy będący u władzy są z reguły pesymistami. Są absolutnie pewni, że na ich miejsce przyjdą ludzie o niebo głupsi i że nastąpi katastrofa.
Toteż, dla dobra ojczyzny, bronią się przed ustąpieniem, jak kot przed oderwaniem od miski ze śmietaną.

*

Zostawszy ministrem Anglik ma nadzieję, iż zacznie widywać po gazetach dowcipy na swój temat. Uważa on że to wzmoże jego popularność i że nie kpi się tylko z nicości albo z umarłych.

Polak, który wlazł w ministry, nie znosi gazet dowcipkujących z jego osoby. Jest przeświadczony, że to podrywa jego autorytet, i chętnieby skazał autora tych żartów na karę śmierci.

Karol Zbyszewski, za: Retropress.pl

Artykuł O różnicach między Polakami i Anglikami – zabawny tekst sprzed lat. Wciąż aktualny? pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/o-roznicach-miedzy-polakami-anglikami-zabawny-tekst-sprzed-wciaz-aktualny/feed/ 0
KGB próbowało zwerbować Davida Camerona. „Byłby świetnym agentem” https://niezlomni.com/kgb-probowalo-zwerbowac-davida-camerona-bylby-swietnym-agentem/ https://niezlomni.com/kgb-probowalo-zwerbowac-davida-camerona-bylby-swietnym-agentem/#respond Thu, 30 Jun 2016 12:19:53 +0000 http://niezlomni.com/?p=28729 Kiedy David Cameron był studentem, KGB podjęło próbę werbunku przyszłego premiera Wielkiej Brytanii. Jak utrzymuje polityk, agentem ostatecznie nie został. Polityk żartował, że „nie zdał…

Artykuł KGB próbowało zwerbować Davida Camerona. „Byłby świetnym agentem” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/kgb-probowalo-zwerbowac-davida-camerona-bylby-swietnym-agentem/feed/ 0