Pogrzeb dziesięciu żołnierzy 201 Pułku Piechoty (ochotniczego) odbędzie się z najwyższymi honorami państwowymi. Udział zapowiedziało wiele delegacji społeczników z całej Polski.
Informujemy, że uroczystości pogrzebowe żołnierzy Wojska Polskiego poległych w boju z bolszewikami pod Paprocią i Pęchratką w 1920 roku, odnalezionych i ekshumowanych pod koniec listopada 2017 r. na terenie Gminy Andrzejewo przez Stowarzyszenie "Wizna 1939", odbędą się 16 marca br. (piątek) w Andrzejewie i Szumowie.
PROGRAM UROCZYSTOŚCI POŻEGNANIA I POCHÓWKU
ŻOŁNIERZY 201 PUŁKU PIECHOTY (OCHOTNICZEGO)
poległych w boju pod Paprocią i Pęchratką 4 sierpnia 1920 roku,
odnalezionych i ekshumowanych z pola walki
przez Stowarzyszenie „Wizna 1939” pod koniec listopada 2017 r.
15.03.2018 (czwartek)
18.00 - Spotkanie z ojcem Konradem Małysem OSB z Opactwa Benedyktynów w Tyńcu (w Krakowie), wnukiem Innocentego Libury, żołnierza-ochotnika z 201 Pułku Piechoty. Innocenty Libura był uczestnikiem walk pod Paprocią i Pęchratką, a swoje wspomnienia m.in. z tego okresu, zawarł w powieści autobiograficznej pt. „Krokiem zdobywców”, która po raz pierwszy ukazała się drukiem… pod koniec lutego br. Spotkanie urozmaicą pieśni patriotyczne, śpiewane w okopach przez harcerzy, obecnie w wykonaniu Hm. Krzysztofa Miki z 1 Drużyny Harcerzy im. Stanisława Staszica ze Skarżyska-Kamiennej. Spotkanie odbędzie się w Bibliotece Publicznej w Andrzejewie.
20.00 – 23.00 Warta honorowa w kościele w Andrzejewie przy trumnach poległych żołnierzy.
Wartę mogą pełnić wszyscy, którzy chcieliby w ten szczególny sposób oddać hołd poległym żołnierzom – uczniowie, strzelcy, rekonstruktorzy, członkowie organizacji społecznych, osoby indywidualne – po uprzednim zgłoszeniu delegacji do organizatora (patrz niżej).
16.03.2018 (piątek)
6.30 – 9.30 Warta honorowa.
8.30 Nadzwyczajna wspólna sesja Rad Gmin Szumowo i Andrzejewo, podczas której zostanie podjęta uchwała o uczczeniu pamięci i oddaniu hołdu żołnierzom 201 Pułku Piechoty (ochotniczego).
9.30 Wstęp do uroczystości – pieśni patriotyczne (śpiewane w kościele).
10.00 Msza św. żałobna w intencji poległych żołnierzy, koncelebrowana, pod przewodnictwem Biskupa Łomżyńskiego J.E. Ks. Bp. Janusza Stepnowskiego. Koncelebranci: o. Konrad Małys OSB, kapelan Stowarzyszenia "Wizna 1939" Ks. Por. Antoni Humeniuk, proboszcz parafii pw. NMP Częstochowskiej w Szumowie Ks. Sławomir Grodecki, proboszcz parafii pw. Wniebowzięcia NMP w Andrzejewie Ks. Jerzy Kruszewski.
11.30 Przejście z kościoła do rogatek Andrzejewa, pożegnanie poległych żołnierzy przez mieszkańców Andrzejewa, a następnie przejazd do Szumowa przez Pęchratkę Małą, Paproć Dużą, Srebrną. W Pęchratce przewidziany jest krótki postój, podczas którego w kierunku pola walki zostanie wystrzelona raca na pożegnanie żołnierzy.
12.30 Przemarsz konduktu pogrzebowego ulicami Szumowa do bram cmentarza.
Po dotarciu do cmentarza, trumny ze szczątkami poległych bohaterów, okryte biało-czerwonymi flagami, w zaszczytnym, honorowym kondukcie przeniosą do miejsca pochówku aleją cmentarną Ich rówieśnicy – delegacje szkół i organizacji społecznych, strzelcy i harcerze.
13.00 Początek uroczystości na cmentarzu w Szumowie.
14.00 Zakończenie uroczystości.
Po zakończeniu uroczystości Wójt Szumowa zaprasza uczestników do Skansenu w Szumowie na poczęstunek - grochówkę wojskową.
Pożegnanie bohaterskich Obrońców – ochotników spod Paproci i Pęchratki, to wyjątkowa, niepowtarzalna uroczystość, to manifestacja naszego patriotyzmu, to wyraz hołdu dla bohaterskich obrońców Ojczyzny. Niech będzie to także okazja, by w Roku Jubileuszu 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości uczcić pamięć wszystkich żołnierzy, poległych z rąk bolszewików w 1920 roku. Okażmy Im naszą wdzięczność za poniesioną ofiarę, a poprzez swoją obecność i czynny udział w uroczystości, uczcijmy Ich pamięć!
KOMITET HONOROWY UROCZYSTOŚCI
Minister Obrony Narodowej
Mariusz Błaszczak
Wojewoda Podlaski
Bohdan Paszkowski
J.E. Ordynariusz Diecezji Polowej Wojska Polskiego
Ks. Bp Gen. Bryg. Józef Guzdek
J. E. Ordynariusz Diecezji Łomżyńskiej
Janusz Stepnowski
ORGANIZATORZY
Wójt Gminy Szumowo
Jarosław Cukierman
Wójt Gminy Andrzejewo
Michał Rutkowski
Fundacja „Honor, Ojczyzna”
im. Majora Władysława Raginisa
Stowarzyszenie „Wizna 1939”
INFORMACJE DODATKOWE
1)
Uroczystość poprowadzi Kamil Smerdel, dziennikarz i aktor, odtwórca roli kpt. Władysława Raginisa w filmie pt. Polskie Termopile.
2)
Podczas trwania uroczystości w kościele w Andrzejewie (przy wejściu do kościoła), w czwartek i piątek, będzie wystawiona gablota z artefaktami odnalezionymi podczas ekshumacji. Tam też uczestnicy będą mogli wpisać się do Księgi Pożegnalnej poległych żołnierzy.
3)
Na uroczystość przybędzie specjalna delegacja harcerzy ze Skarżyska-Kamiennej wraz ze sztandarem z 1919 roku, który odprowadzał na peron w Kamiennej (obecnie Skarżysko-Kamienna) idących na wojnę z bolszewikami harcerzy-ochotników, biorących później udział m.in. w walkach pod Paprocią i Pęchratką. Harcerze przywiozą także urnę z ziemią z Cmentarza Orląt Lwowskich pobraną stamtąd w latach 80-tych, by dziś ziemię tę symbolicznie złożyć w grobie żołnierzy 201 PP. W związku z uroczystością pogrzebową żołnierzy-ochotników 201 PP specjalne pożegnanie przygotowywane jest także w Skarżysku-Kamiennej. Warto podkreślić, że tu pod Paprocią i Pęchratką poległ nie odnaleziony do dzisiaj 15-letni harcerz ze Skarżyska, Druh Franciszek Lech.
Czy najmłodszy zidentyfikowany podczas ekshumacji poległy ochotnik to Druh Franciszek Lech? – nie można tego wykluczyć…; uroczystość w Szumowie będzie Jego symbolicznym pogrzebem.
4)
Uroczystość odbędzie się według ceremoniału wojskowego, a zabezpieczać ją będą:
- Kompania Honorowa Garnizonu Ostrów Mazowiecka wystawiona przez 22 Wojskowy Ośrodek Kartograficzny w Komorowie (w kościele w Andrzejewie);
- Kompania Honorowa Garnizonu Białystok wystawiona przez 18 Pułk Rozpoznawczy w Białymstoku (na cmentarzu w Szumowie);
- Orkiestra Wojskowa Garnizonu Warszawa (z Siedlec), podczas całej uroczystości.
5)
W dniu uroczystości gościom-uczestnikom będą przypinane kokardy narodowe wykonane przez młodzież ze Szkoły Podstawowej w Starej Ruskołęce (gm. Andrzejewo), Szkoły Podstawowej w Szumowie, Zespołu Szkół Nr 1 im rtm. Witolda Pileckiego w Ostrowi Maz. oraz Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego Księży Orionistów w Warszawie. Będzie to znak naszej solidarności z poległymi bohaterami, a także wyraz uznania i hołdu dla wszystkich ochotników z 1920 roku.
6)
W związku z uroczystością zostanie wydana gazetka okolicznościowa (w dniu uroczystości) oraz publikacja podsumowująca te wydarzenia.
7)
Zgłoszenia delegacji do warty honorowej (po 2 osoby) tylko drogą mailową na adres [email protected]
Przyg. Dariusz Szymanowski
Artykuł Uroczystość pożegnania i pochówku żołnierzy 201 pułku piechoty poległych w boju pod Paprocią i Pęchratką 4 sierpnia 1920 r. pochodzi z serwisu Niezłomni.com.
]]>Czy polska armia była przygotowana na II wojnę światową? W powszechnej opinii panuje przekonanie, że Polska nie dysponowała odpowiednią siłą, by obronić się przed agresją ze strony Niemiec. To nagranie rzuca na sprawę nowe światło.
Niedawno w brytyjskich archiwach natrafiono na nieznane dotąd nagranie tuż sprzed wojny. Widać na nim manewry Wojska Polskiego z połowy 1939 roku. Nagranie robi wrażenie, bo pokazuje, jak świetną armią lądową dysponowała wówczas Polska.
Siła polskiego wojska wynikała ze sporych nakładów na nie przeznaczanych. Na potrzeby armii szła bardzo duża część budżetu II Rzeczpospolitej. Nic dziwnego, że we wrześniu Niemcom wcale nie było tak łatwo podbijać Polski i spotkali się z ogromnym oporem, a przez całą wojnę ponieśli ogromne i nieoczekiwane straty.
https://www.youtube.com/watch?v=PBG9FMSOlr0
Tu więcej o tym, jak prezentowałyby się polskie siły wzmocnione pomocą Wielkiej Brytanii i Francji:
http://niezlomni.com/potoczylaby-sie-ii-wojna-swiatowa-gdyby-wielka-brytania-francja-przyszly-polsce-ratunek-wideo/
Artykuł Polska nie była przygotowana do wojny? Odnaleziono brytyjski film, który pokazuje, że dysponowała świetną armią [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.
]]>Oto krótki przegląd dziejów Polski w liczbach. Kiedy byliśmy najmocniejsi militarnie?
https://youtu.be/zl1DgjToc80
Artykuł Kiedy Polska była najsilniejszym państwem. Nikt w Europie nie dysponował tak ogromnym wojskiem [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.
]]>Ośrodek Badań nad Totalitaryzmami im. Witolda Pileckiego przypomniał, że w wojnie obronnej w 1939 r. po stronie Polski walczyły liczne mniejszości. Poniżej infografika.
Artykuł Kto w polskiej armii we wrześniu 1939 roku: ilu polskich obywateli ukraińskiego, żydowskiego i białoruskiego pochodzenia [infografika] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.
]]>2 września 1939 r. w godzinach popołudniowych dowódca I baonu 55. Pułku Piechoty otrzymał rozkaz przeprowadzenia wypadu na terytorium Niemiec w kierunku Wschowy. Polecenie brzmiało: „[…] odrzucić oddziały nieprzyjaciela i ostrzelać tę miejscowość ogniem artyleryjskim”.
[caption id="attachment_30832" align="alignright" width="310"] Gen. Roman Abraham[/caption]
We wrześniu 1939 r. na południowo-zachodnich kresach Rzeczypospolitej nie przewidywano zasadniczej walki. Zakładano działania osłonowe, które miały pozwolić na sprawne przeprowadzenie koncentracji pułków Armii „Poznań” gen. Tadeusza Kutrzeby. Armia ta składała się z doborowych jednostek wielkopolskich (czterech dywizji piechoty i dwóch brygad kawalerii), wzmocnionych dwoma brygadami Obrony Narodowej. Obronę w pasie Rawicz–Leszno–Kościan organizował dowódca Wielkopolskiej Brygady Kawalerii gen. bryg. dr Roman Abraham. Miał pod swymi rozkazami doskonałe wojsko – m.in. 15. Pułk Ułanów Poznańskich, 17. Pułk Ułanów Wielkopolskich, a także 7. Pułk Strzelców Konnych. Jego Wielkopolska Brygada Kawalerii miała też zorganizować obronę linii rzeki Warty od Mosiny do Nowego Miasta.
Generał Abraham podległe mu siły podzielił na: Oddziały Wydzielone i Odcinki Obronne. Tereny południowo-zachodniej Wielkopolski miały być bronione przez trzy oddziały wydzielone: OW „Leszno” (mjr. J. Dymowskiego), OW „Rydzyna” (rtm. S. Czerniawskiego) i OW „Rawicz” (kpt. S. Otworowskiego). Miały one wykonać skuteczne działania osłonowe w pasie nadgranicznym. Jak pisał potem we wspomnieniach:
„W wyznaczonym mi pasie działania znajdowały się dwa potężne węzły komunikacyjne leżące nad samą granicą: Leszno i Rawicz, które jako łatwa zdobycz nęciły przeciwnika. Leszno leżało na północno-zachodnim skrzydle odcinka, Rawicz zaś na skrajnym skrzydle południowo-zachodnim. Nie miałem zamiaru pozwolić nieprzyjacielowi na bezkarne opanowanie tych miast”.
Jak wiadomo, ofensywa wojsk niemieckich w zasadzie ominęła tereny południowo-zachodniej Wielkopolski. Na kierunku tym, zgodnie z wytycznymi dla 8. Armii, której głównym zadaniem miała być osłona nacierających oddziałów 10. Armii przed uderzeniem polskim od północy, tylko oddziały graniczne 13. i 14. Odcinka Granicznego i oddziały pomocnicze Landwehry miały pozorować natarcie na Leszno i Rawicz. Oddziały niemieckie miały wykonać dwa uderzenia: z rejonu Wschowy w kierunku Leszna i z rejonu Żmigrodu na Rawicz i dalej w kierunku Poznania.
W kierunku na Fraustadt
1 września 1939 r. około godz. 5 rano na Leszno spadły pierwsze niemieckie pociski artyleryjskie. Ogień niemiecki, z pozycji usytuowanych w rejonie Wschowy i Góry, miał zniszczyć leszczyński węzeł PKP i kompleks koszarowy. Bomby spadły także na domy mieszkalne w centrum miasta. Do ataku przystąpili również niemieccy dywersanci
w Lesznie, którzy ostrzelali znajdujących się w okolicach komendy garnizonu polskich żołnierzy. Dość szybko jednak żołnierze 55. Pułku Piechoty i baonu Obrony Narodowej poradzili sobie z ujawnionymi punktami rozlokowania niemieckiej V kolumny. Po południu dywersja niemiecka została zgnieciona – zginęło 16 Niemców, a 19 wzięto do niewoli z bronią w ręku. Aresztowano także prewencyjnie, na terenie miasta, około 400 Niemców. Później sąd polowy WBK skazał pięciu dywersantów na karę śmierci. Następnego dnia, na tym odcinku frontu, Niemcy, którzy zostali wcześniej dwukrotnie powstrzymani, zachowywali się biernie. Po stronie polskiej natomiast trwały
przygotowania do wypadu na terytorium III Rzeszy – w kierunku na Fraustadt (Wschowę).
O świcie wystartowały polskie samoloty zwiadowcze, z zadaniem rozpoznania sił niemieckich w okolicach Wschowy. Już w nocy ściągnięto, z odwodów Wielkopolskiej Brygady Kawalerii, pluton kolarzy por. Zbigniewa Barańskiego. Natomiast od samego początku działań w lesie na przedpolu Wschowy znajdował się pluton zwiadowców z 2. szwadronu 17. Pułku Ułanów, dowodzony przez ppor. Tadeusza Stryję, który przekazywał informacje do gen. Abrahama drogą radiową. W godzinach popołudniowych dowódca I baonu 55. Pułku Piechoty otrzymał rozkaz przeprowadzenia wypadu na terytorium Niemiec w kierunku Wschowy. Rozkaz brzmiał: „[…] odrzucić oddziały nieprzyjaciela i ostrzelać tę miejscowość ogniem artyleryjskim”. Do akcji tej przeznaczono 2. Kompanię Leszczyńskiego Pułku Piechoty dowodzoną przez kpt. Edmunda Lesisza, wzmocnioną plutonem artylerii piechoty kpt. Ludwika Snitko, plutonem ciężkich karabinów maszynowych oraz plutonem samochodów pancernych. Osłaniać ich miał: od północy – pluton ułanów ppor. Tadeusza Stryi, zaś od południa – szwadron czołgów rozpoznawczych TKS wzmocniony plutonem kolarzy. Tym zgrupowaniem osłonowym dowodził osobiście dowódca Wielkopolskiej Brygady Kawalerii.
Zamęt w szeregach wroga
Działania obu grup wypadowych rozpoczęły się około godz. 16. Najpierw na teren Rzeszy wkroczyli piechurzy kpt. Lesisza, którzy zlikwidowali strażnicę Grenzschutzu w miejscowości Geyersdorf. W tym samym czasie pozycje zajęła polska artyleria, której przygotowane niemieckie rowy przeciwczołgowe nie pozwoliły przenieść się na niemiecką stronę. Artyleria strzelała więc z terenu Polski. Jej ogień, który spadł najpierw na wieś Geyersdorf, wywołał popłoch wśród znajdujących się tam żołnierzy niemieckich, a wzmógł się jeszcze bardziej, gdy na przedpolu wsi znalazły się polskie czołgi rozpoznawcze por. Wacława Chłopika. Gdy piechota polska przeczesywała wieś, przybył
do niej płk Władysław Wiecierzyński – dowódca 55. Pułku Piechoty. Polska piechota po zajęciu wsi poszła dalej w kierunku Wschowy. Jeszcze przed wieczorem artyleria polska, wydłużając ogień, rozpoczęła ostrzeliwanie niemieckiego miasteczka. Polskie pociski spadły na znajdujące się w mieście koszary. Czołówka polskiego zwiadu dotarła do rogatek Wschowy (na skrzyżowanie dróg Leszno–Głogów i Zbarzewo–Góra Śl.). W czasie tego natarcia Polacy wzięli do niewoli siedmiu żołnierzy niemieckich.
Po zapadnięciu zmroku dowódca WBK gen. Abraham nakazał wycofanie się sił polskich w kierunku Leszna. Wycofał się też pluton ułanów ppor. Stryi, który na terytorium wroga operował ponad 30 godzin. Kompania piechoty kpt. Lesisza wracała przez miejscowość Święciechowa, gdzie miejscowi Niemcy, sądząc, że to oddziały Wehrmachtu wkraczają na terytorium Polski, wylegli z hitlerowskimi transparentami. Spośród zaskoczonych Niemców aresztowano co aktywniejszych „demonstrantów”.
Wypad polskich sił gen. Abrahama w kierunku Wschowy, z przejściowym zajęciem miejscowości Geyersdorf, pokazywał możliwości operacyjne działań zaczepnych. Niestety, już 3 września, czyli nazajutrz po akcji na Wschowę, oddziały polskie zgodnie z ogólnym planem opuściły garnizony w Lesznie i w Rawiczu. Jednakże działania na Wschowę miały nieoceniony walor emocjonalny i moralny – zwłaszcza dla oddziałów Wielkopolskiej Brygady Kawalerii gen. Romana Abrahama. Pokazały one, że wroga można bić skutecznie i to również na jego terytorium.
Samobójstwo na papierze
Warto poświęcić kilka słów uczestnikowi wypadu na Wschowę, dowódcy 2. kompanii 55. Poznańskiego Pułku Piechoty – kpt. Edmundowi Lesiszowi, który zapłacił życiem za swą walkę w obronie Ojczyzny. Losy tego żołnierza i jego rodziny są doskonałym przykładem, jak tamto pokolenie rozumiało obowiązek obrony Ojczyzny. We wrześniu 1939 r. czterech braci Lesiszów poszło walczyć w obronie granic Rzeczypospolitej.
Najstarszy brat – Edward – porucznik saperów, walczył w szeregach Armii „Łódź” i dostał się do sowieckiej niewoli – oddał życie w Katyniu. Feliks Lesisz był lekarzem – absolwentem Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. We wrześniu 1939 r., jako porucznik rezerwy, został zmobilizowany do 3. Szpitala Okręgowego w Grodnie. Podobnie jak starszy brat w końcu września dostał się do sowieckiej niewoli – zginął zamordowany przez NKWD w Charkowie. Obaj oddali życie na wschodnich kresach Rzeczypospolitej, okupowanych przez Sowietów.
Przeżył wojnę najmłodszy z braci – Tadeusz (rocznik 1918), który był absolwentem Korpusu Kadetów nr 3 im. Marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego w Rawiczu i Szkoły Podchorążych Marynarki Wojennej. Latem 1939 r. zaokrętowany na niszczycielu ORP „Burza” odpłynął, w ramach operacji „Pekin”, do Wielkiej Brytanii.
Wracając do losów kpt. Edmunda Lesisza – zawodowego oficera, absolwenta Korpusu Kadetów we Lwowie, służącego w słynnym 55. Poznańskim Pułku Piechoty – wywodzącym swą tradycję bojową z 1. Pułku Strzelców Wielkopolskich, którego sztandar w 1920 r. pod Zelwą dekorował błękitno-czarną wstążką orderu Virtuti Militari
marszałek Józef Piłsudski. Jako oficer zawodowy zbierał kpt. Lesisz doskonałe opinie od swoich przełożonych m.in. – płk. dypl. Stefana Roweckiego i płk. Władysława Wiecierzyńskiego.
Po kampanii wrześniowej 1939 r. kpt. Lesisz dostał się do niewoli niemieckiej i przebywał w oflagu VIIA w Murnau. Tam, jesienią 1941 r. został aresztowany, wbrew konwencjom o traktowaniu jeńców wojennych. Podobny los spotkał także jego przełożonego – mjr. Jana Dymowskiego – we wrześniu 1939 r. dowódcę I batalionu 55. Pułku Piechoty. Do stycznia 1943 r. obaj byli przetrzymywani w więzieniu w Łodzi, gdzie mieli być osądzeni. Mimo że kpt. Lesisz był w czasie śledztwa torturowany, to w listach do matki zakładał optymistycznie, że wkrótce zostanie zwolniony. Pisał do niej o nadziei na rychły powrót do kolegów w oflagu. Został zamordowany dzień przed zakończeniem rozprawy – 21 stycznia 1943 r.
Władze więzienne w trzech oficjalnych pismach informowały zdesperowaną matkę kpt. Lesisza o samobójczej śmierci syna – zmieniając datę lub nie podając jej wcale. I tak w pierwszym piśmie donoszono o samobójstwie – 15 stycznia 1943 r., w drugim potwierdzono fakt śmierci bez podania daty. W ostatnim zaś informowano, że E. Lesisz „zmarł” 21 stycznia 1943 r. O prawdziwym przebiegu wydarzeń związanych ze śmiercią kpt. Edmunda Lesisza poinformował, po powrocie do oflagu, mjr J. Dymowski. Staraniem najmłodszego brata – Tadeusza, który przeżył wojnę i mieszkał na emigracji w Wielkiej Brytanii – w latach 70. kpt. Edmund Lesisz został pośmiertnie odznaczony krzyżem Virtuti Militari przez kapitułę w Londynie.
Ten mało znany epizod działań oddziałów polskich w obronie zachodnich granic Rzeczypospolitej, którego elementem jest również wypad oddziałów 55. Pułku Piechoty i 17. Pułku na przygraniczne, niemieckie wówczas miasteczko Wschowę (Fraustadt), a także losy uczestników tej akcji – na przykładzie kpt. Edmunda Lesisza – pozostają elementem zbiorowej pamięci, którą mamy obowiązek zachować.
Waldemar Handke, artykuł ukazał się w dodatku specjalnym IPN
Artykuł 2 września 1939: polskie wojsko wkracza na terytorium III Rzeszy. „Blitzkrieg” po polsku pochodzi z serwisu Niezłomni.com.
]]>Telewizyjny serial „Czas honoru” przypomniał Polakom o cichociemnych – żołnierzach szkolonych na Zachodzie podczas tajnych kursów, którzy przerzuceni drogą powietrzną zasilali szeregi Armii Krajowej. Jednak mało kto wie, że dzieje tej elitarnej formacji nie zakończyły się w 1945 r. I nie chodzi tu o dalsze losy tych, którzy nie złożyli broni i kontynuowali walkę w konspiracji.
Wybuch wojny w Korei w czerwcu 1950 r. gwałtownie przybliżył możliwość rozpoczęcia konfliktu na pełną skalę między mocarstwami. Przygotowania do niego podjęła także polska emigracja niepodległościowa. W grudniu 1951 r. do monachijskiej siedziby Delegatury Zagranicznej WiN zaczęli z różnych krajów Europy zjeżdżać młodzi mężczyźni. W ciągu kilku tygodni przeszli badania lekarskie, uczyli się alfabetu Morse’a i opanowali posługiwanie się nim w łączności radiowej.
W lutym 1952 r. zostali przeniesieni w okolice Frankfurtu, gdzie rozpoczął się już regularny kurs. Na ważniejszym działem było szkolenie radiowe – budowa, konserwacja, a przede wszystkim obsługa radiostacji, ale oprócz tego kursanci zdobywali podstawową wiedzę w zakresie dywersji, sabotażu, obsługi różnego typu sprzętu bojowego, posługiwania się bronią, terenoznawstwa, minerstwa, obserwacji, wyszkolenia bojowego i pierwszej pomocy. Istotną częścią szkolenia był kurs spadochronowy, a także nauka przetrwania w obcym terenie. Baczną uwagę zwracano na zaprawę fizyczną, w tym naukę dżudo. Wszystkie zdobyte teoretycznie wiadomości sprawdzano natychmiast w praktyce na ćwiczeniach terenowych.
[caption id="attachment_15240" align="aligncenter" width="579"] Stefan Skrzyszowski i Dionizy Sosnowski[/caption]
W oczekiwaniu na nową wojnę
Przeprowadzenie kursu wzorowanego ściśle na programie szkolenia cichociemnych w czasie II wojny światowej było możliwe dzięki umowie Delegatury Zagranicznej WiN z władzami amerykańskimi, zawartej w listopadzie 1950 r. Konflikt w Korei sprawił, że USA zaczęły szukać sojuszników wśród zniewolonych przez komunistów narodów Europy Środkowej i Wschodniej. Tak narodziło
się finansowe, sprzętowe i logistyczne wsparcie dla WiN. Delegatura Zagraniczna WiN ściśle współpracowała w sprawach militarnych z polskimi władzami wojskowymi na uchodźstwie i wspólnie opracowano plan działań dywersyjnych, które przeprowadzone po wybuchu wojny siłami konspiracji, miały zastąpić amerykańskie uderzenia atomowe na cele w Polsce. Właśnie do realizacji tego planu szkolona była pierwsza grupa, która miała zapewnić łączność kraju z sojusznikami na Zachodzie.
31 lipca 1952 r. nastąpiło uroczyste zakończenie kursu. Jego absolwenci otrzymali awanse, niektórzy zaczęli się przygotowywać do przerzutu do Polski, inni zostali zatrudnieni przy organizacji kolejnego kursu czy utrzymaniu bieżącej łączności. Następny turnus rozpoczął się we wrześniu 1952 r.Tym razem wprowadzono specjalizację i np. dawni partyzanci wileńskiej Brygady AK „Juranda” Czesław Pławski i Mieczysław Fijałkowski, którzy rok wcześniej na trzymetrowej łódce uciekli przez Bałtyk do Szwecji, byli
szkoleni na dowódców oddziałów dywersyjnych. Po wybuchu wojny mieli zostać zrzuceni na Wileńszczyznę. Polskim kierownikiem kursów był kpt. Stanisław Kolasiński, cichociemny zrzucony do Polski w marcu 1943 r., kawaler Virtuti Militari.
Ofiary prowokacji
Jednym z wyróżniających się kursantów był Stefan Skrzyszowski „Bolek”, urodzony w 1911 r. w Złoczowie. Na początku lat 30. służył w WP w oddziałach telegraficznych, później pracował jako wiertacz, kierowca i mechanik. Wcielony w 1944 r. do „ludowego” WP, gdy w lutym następnego roku jako byłemu akowcowi groziło mu aresztowanie, zdezerterował. Pod nazwiskiem Janusz Patera zamieszkał na Wybrzeżu, od początku 1949 r. pracował jako mechanik w kapitanacie portu w Elblągu. W maju 1951 r. nawiązał z nim kontakt funkcjonariusz MBP na stopie niejawnej Henryk Wendrowski „Józef”, czołowy agent w prowokacyjnej V Komendzie WiN i wciągnął go do „organizacji”.
W listopadzie 1951 r. szlakiem przez Nysę Łużycką i Berlin został przerzucony do Delegatury Zagranicznej WiN. Od sierpnia 1952 r. kilkakrotnie przymierzano się do zrzucenia „Bolka” w Polsce, jednak operacja nie dochodziła do skutku i zaczął się domagać wysłania go drogą lądową. Wreszcie 6 października lot się odbył, jednak nie dostrzeżono świateł placówki odbiorczej i „Bolek” wrócił do Niemiec.
Zdecydowano wówczas, że podczas kolejnej próby towarzyszyć mu będzie młodszy od niego o 16 lat Dionizy Sosnowski „Józef”. W 1948 r. Sosnowski przyjechał z Goniądza do Warszawy i podjął studia na Akademii Medycznej, jednak wkrótce z przyczyn politycznych musiał je przerwać i podjął pracę jako wychowawca w ośrodku szkoleniowo--wychowawczym. Wiosną 1951 r. został wytypowany na Zlot Młodzieży w Berlinie, co postanowił wykorzystać do ucieczki na Zachód. Gdy informacja ta dotarła do bezpieki, został wciągnięty do operacji „Cezary”. Jego wyjazd do Berlina został zablokowany przez MBP, lecz nocą z 5 na 6 stycznia 1952 r.wraz z kolegą Januszem Borkowskim „Karolem” został przerzucony przez „organizację” do Niemiec. Obaj trafili na kurs radiotelegrafistów.Wieczorem 4 listopada 1952 r. z lotniska w Wiesbaden wystartował nieoznakowany samolot z polską załogą i dwoma skoczkami na pokładzie. Chwilę po godzinie 23 „Józef” i „Bolek” wylądowali szczęśliwie w okolicach Koszalina. Organizacja przejęła przywieziony przez nich sprzęt, wyposażenie i pieniądze. Umieszczeni w Warszawie sporządzali pisemne raporty z przebiegu kursu i konspekty szkoleniowe. Pełni entuzjazmu nie zdawali sobie sprawy, że otoczeni są przez agentów. Gdy zapadła decyzja o zakończeniu operacji „Cezary”, 6 grudnia 1952 r. zostali aresztowani. Po pokazowej rozprawie, jako „szpiedzy amerykańscy”, zostali straceni 15 maja 1953 r.
Ujawnienie V Komendy WiN, które uświadomiło Amerykanom, że w warunkach totalitarnych nie można liczyć na stworzenie masowej organizacji konspiracyjnej, śmierć Stalina oraz zmiana klimatu międzynarodowego sprawiły, że szkolenie cichociemnych zakończono, a jego uczestnicy zamiast trafić do Polski, rozproszyli się po świecie.
Wojciech Frazik, dodatek IPN do Gazety Polskiej
Artykuł Nieznana historia cichociemnych, czyli zawiedzione nadzieje. O tym, jak Amerykanie szkolili Polaków w latach 50. w obliczu eskalacji konfliktu USA – ZSRS pochodzi z serwisu Niezłomni.com.
]]>25 lipca 2014 r. na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie odbędzie się odsłonięcie tablicy upamiętniającej płk. Edmunda Banasikowskiego. Uroczystość będzie poprzedzona mszą św. w Katedrze Polowej Wojska Polskiego o godz. 11.30. Następnie około godz.12.20 nastąpi przejazd na Cmentarz Powązkowski, gdzie o godz.13.00 planowane jest rozpoczęcie uroczystości w Panteonie Żołnierzy Polski Walczącej. Odsłonięcie tablicy poprzedzi wystąpienie Prezesa IPN dr. Łukasza Kamińskiego i przedstawicieli rodziny: Barbary Banasikowski-Smith i Ryszarda Banasikowskiego.
Płk Edmund Jerzy Banasikowski, ps. Mundek, Jeż (ur. 3 kwietnia 1914 w Siedlcach, zm. 3 kwietnia 2010 w DeWitt w stanie Michigan w USA)
Oficer WP, uczestnik kampanii wrześniowej 1939 r. oraz konspiracji i partyzantki ZWZ-AK. Żołnierz „Wachlarza", następnie Okręgu AK Wilno. Zastępca dowódcy Zgrupowania AK nr 3 na Oszmiańszczyźnie, uczestnik operacji „Ostra Brama".
Wiosną 1945 roku aresztowany przez NKWD. Zdołał zbiec z więzienia i przedostać się do Warszawy. Wobec narastającego terroru radzieckiego i represji wobec byłych żołnierzy AK, podjął decyzję o wyjeździe z kraju. Wiosną 1946 roku przedostał się do Szwecji, a w 1951 wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie zamieszkał na stałe w Milwaukee.
Przez wiele lat aktywny działacz polonijny, członek Rady Głównej Kongresu Polonii Amerykańskiej, Rady Naczelnej Koła Byłych Żołnierzy AK w Londynie oraz Rady Naczelnej Stowarzyszenia Polskich Kombatantów. Pisarz i publicysta.
Odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych, Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami oraz w 1993 roku Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (przez prezydenta Lecha Wałęsę; wcześniej również Krzyżem Kawalerskim tego orderu przez Rząd RP na uchodźstwie w 1989).
[caption id="attachment_14914" align="aligncenter" width="621"] Edmund Banasikowski w 1939[/caption]
Artykuł Niezłomny Bojownik o wolność Rzeczypospolitej Polskiej. Szczęśliwie zdołał zbiec z więzienia NKWD. Po latach zostanie upamiętniony pochodzi z serwisu Niezłomni.com.
]]>[caption id="attachment_14648" align="alignright" width="640"] Tadeusz Bór-Komorowski[/caption]
Artykuł „Gdybyśmy zachowali się biernie, Warszawa nie uniknęłaby zniszczeń i strat”. Tak „Bór” tłumaczył decyzję o wywołaniu Powstania. Miał rację? pochodzi z serwisu Niezłomni.com.
]]>Pociąg Pancerny nr. 15 "Śmierć"
Tabor pancerny został zbudowany w Zakładach Zieleniewskiego w Krakowie. Pociąg budowany był pod nazwą "Śmierć komunie" jednakże Naczelne Dowództwo Wojska Polskiego zatwierdziło tylko nazwę "Śmierć" i nadało pociągowi numer 23.
W 1939 r. wszedł w skład armii "Modlin", otrzymując wcześniej nr 15. Miał operować na linii Nasielsk-Ciechanów, lecz dotarł jedynie do Nasielska z powodu zniszczeń torów. 8 września został oddany pod dowództwo twierdzy Modlin. Kiedy rozpoczęło się oblężenie Modlina przez Niemców, od około 15 września pociąg był używany jako mobilna artyleria na terenie twierdzy, manewrując na kilkukilometrowym torze między Modlinem a Pomiechówkiem.
[caption id="attachment_14286" align="aligncenter" width="900"] Na zdjęciu: "Śmierć" podczas ceremonii poświęcenia 18 sierpnia 1920 r. na stacji Grzegórzki[/caption]
Pociąg okazał się efektywny we wspieraniu ogniem polskich obrońców, ostrzeliwując wskazane cele i pomagając odpierać niemieckie ataki. 19 września odpierał atak na pozycje I batalionu 36 pułku piechoty i stoczył nawet nierozstrzygnięty pojedynek artyleryjski ze swoim niemieckim odpowiednikiem - pociągiem pancernym Panzerzug 7, działającym na odcinku Nasielsk-Pomiechówek. 22 września pociąg nr 15 skutecznie wspierał II batalion 36 pp w nocnym kontrataku koło Pomiechówka, który doprowadził do zlikwidowania włamania w polskie pozycje na prawym brzegu Wkry.
25 września na skutek ostrzału niemieckiego został zniszczony (spalony) wagon szturmowy i uszkodzona lokomotywa pancerna, którą następnie zastąpiono zwykłym parowozem (zdjęcia zdobytego pociągu sugerują, że parowóz pancerny - ze śladami pożaru - wciąż znajdował się w składzie pociągu, który być może przetaczany był przez lokomotywę zewnętrzną). Po kapitulacji twierdzy Modlin 29 września, załoga pociągu uszkodziła działa i przyrządy celownicze. Pociąg nr 15 był najdłużej walczącą jednostką tego typu we wrześniu 1939.
Dane techniczne:
prędkość maks.: do 60km/h
opancerzenie: 8-12mm
Skład złożony był z 3 wagonów artyleryjskich, 1 wagonu szturmowego, lokomotywy pancernej typu Ti3-5 i dwóch platform.
Na uzbrojenie składały się:
1x Haubica kal. 100mm wz. 14/19A
2x armata kal. 75mm wz. 02/26
10x KM Maxim kal 7.62 wz.08
Artykuł Pociąg, który miał nazywać się „Śmierć komunie”. Najdłużej walcząca jednostka tego typu we wrześniu 1939 pochodzi z serwisu Niezłomni.com.
]]>Był pierwszym oficerem Polakiem z armii niemieckiej, który zgłosił się w Warszawie do dyspozycji Ministerstwa Spraw Wojskowych zaraz po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Przyszedł z polskim orzełkiem przypiętym do niemieckiej oficerskiej czapki.
Jak sam wspominał:
„Rozbrajano wtedy Niemców na ulicach Warszawy, (…) kiedy grupka młodych i ze mną chciała to uczynić, ofuknąłem chłopców ostro po polsku. Stanęli jak wryci. Powiedziałem im, że jestem Polakiem i niezwłocznie wstąpię do Wojska Polskiego, co też niebawem uczyniłem”.
Już 17 listopada 1918 roku poprowadził ulicami Warszawy pochód Polaków z byłej armii niemieckiej. A wkrótce kapitan Stanisław Taczak został głównodowodzącym powstania w Wielkopolsce, zakończonego naszym zwycięstwem.
Homer i Wergiliusz w oryginale
Taczakowie na początku XIX wieku sprowadzili się do Mieszkowa, małej osady leżącej niedaleko Jarocina, przy dawnym szlaku handlowym z Poznania do Kalisza. Rodzina była tradycyjnie polska, patriotyczna i katolicka, w takim duchu wychowywała też kolejne pokolenia. Rodzice Stanisława, Andrzej, który walczył w Powstaniu Styczniowym, oraz Balbina pochodząca z Litwy, skąd w obawie przed popowstaniowymi represjami przeniosła się do zaboru pruskiego, mieli oberżę przy placu targowym. Poza sklepem kolonialnym i restauracją urządzili w niej także salę bilardową z grającą szafą, gdzie odbywały się chrzty, wesela i stypy oraz wszelkie zebrania polskich organizacji i towarzystw.
Stanisław, urodzony 8 kwietnia 1874 roku, miał pięciu braci (jeden zmarł niedługo po urodzeniu) oraz siostrę Marię. Wszystkim dzieciom rodzice zapewnili wykształcenie. Ignacy został nauczycielem, Michał – lekarzem, a Teodor i Leon obrali stan duchowny. Początkowo teologię chciał też studiować Stanisław, ale ostatecznie wybrał Akademię Górniczą we Freibergu w Saksonii. Wcześniej ukończył gimnazjum klasyczne w Ostrowie Wielkopolskim, w którym jedynym nauczycielem Polakiem był ksiądz od religii.
Stanisław jednak, należąc do kółka samokształceniowego Towarzystwa Tomasza Zana, umacniał swój charakter narodowy i doskonale nauczył się języka polskiego oraz poznał historię Polski. Z niemieckiego gimnazjum wyniósł zaś biegłą znajomość greki i łaciny, tak że jeszcze mając 85 lat, recytował Homera i Wergiliusza w oryginale, tłumaczył klasycznych autorów i udzielał wnukom korepetycji z łaciny.
[caption id="attachment_4766" align="alignleft" width="300"] Prezydent RP Ignacy Mościcki po zwiedzaniu kościoła ewangelickiego. Widoczni m.in. generał Stanisław Taczak, minister komunikacji Alfons Kuhn, minister reform rolnych Witold Staniewicz.[/caption]
Na studiach nie tylko objawił talent przyszłego uczonego, ale nie zaniedbał też polskich obowiązków. Należał do Związku Młodzieży Polskiej oraz przez kilka lat do Polskiej Partii Socjalistycznej, w której – jak wspominał – był gorącym sympatykiem wydawanego w Londynie czasopisma „Przedświt”. Jako inżynier dyplomowany został asystentem na Politechnice Berlińskiej, w Instytucie Doświadczalnym w Dahlem na przedmieściach Berlina. Razem ze znanym uczonym prof. Friedrichem W. Hinrichsenem napisał jedno z najważniejszych dzieł w dziedzinie chemii węgla. Od 1904 roku Stanisław był żonaty z Ewą Wichmann, córką bogatego rentiera z Kołobrzegu, z którą stworzył prawdziwie polski dom. Mieli dwoje dzieci – Stanisława i Aleksandrę.
Przez cały czas, kiedy Taczakowie mieszkali w Berlinie, Stanisław „utrzymywał żywe kontakty z młodzieżą polskiego pochodzenia i organizacjami krzewiącymi umiłowanie Ojczyzny”. Jego dom był zawsze otwarty dla Polaków, bywał w nim m.in. poseł Władysław Seyda. Na święta i letnie wakacje rodzina wyjeżdżała najczęściej do Poznania.
A Ojczyzna nasza wolna
Stanisław po odbyciu jednorocznej służby wojskowej w armii pruskiej, po studiach oraz późniejszych okresowych ćwiczeniach, od 1913 roku był porucznikiem i chociaż w chwili wybuchu pierwszej wojny światowej miał już 40 lat, został zmobilizowany do armii cesarskiej. Wkrótce awansował na kapitana i dowodził batalionem na froncie rosyjskim. W grudniu 1916 roku, gdy Legiony Polskie po aresztowaniu Piłsudskiego miały być reorganizowane na wzór armii niemieckiej, kapitan Taczak poprosił o przeniesienie jako instruktor do 2. Batalionu 6. Pułku Piechoty Legionów do Nałęczowa, a potem Dęblina. Pozostawił tam po sobie „pamięć dobrego patrioty, gdyż mimo że był oficerem armii niemieckiej – umiał w szeregach podkomendnych podtrzymać i rozbudzić ducha patriotyzmu i myśl o niepodległej”.
Po zgłoszeniu się do Wojska Polskiego, w połowie grudnia 1918 roku, Taczak, zaniepokojony wiadomościami z Berlina, poprosił generała Stanisława Szeptyckiego o urlop, aby spotkać się z rodziną. W drodze powrotnej zajechał do Poznania do swoich braci. Teodor był w Poznańskiem bardzo znany, najpierw jako wikary w kościele św. Wojciecha, a potem profesor prawa kanonicznego, teologii moralnej i nauk społecznych w seminarium gnieźnieńskim oraz kanonik przy kolegiacie św. Jerzego w Gnieźnie. Był autorem czterech podręczników prawa kościelnego i redaktorem „Wiadomości Apologetycznych”, znał poza tym wszystkich najważniejszych polskich działaczy społecznych w Poznańskiem, w tym ks. Stanisława Adamskiego i Wojciecha Korfantego.
Właśnie ks. Teodor opowiedział bratu o wydarzeniach, jakie zaszły w Poznaniu w czasie wizyty światowej sławy pianisty Ignacego Jana Paderewskiego, który swoje przemówienie do tłumnie zgromadzonych przed hotelem Bazar rodaków zakończył słowami:
[quote]Niech żyje Polska, zgoda, jedność, a ojczyzna nasza wolna, zjednoczona z naszym polskim Wybrzeżem żyć będzie po wsze czasy[/quote]
Następnego dnia, 27 grudnia, podczas kolejnych wielotysięcznych, patriotycznych manifestacji doszło do pierwszych starć z grupami Niemców prowokująco znieważających biało-czerwone flagi oraz demolujących polskie lokale. Oddziały Straży Bojowej i Polskiej Organizacji Wojskowej rozpoczęły przejmowanie głównych budynków w mieście (zginął wtedy Franciszek Ratajczak, członek „Sokoła” i Służby Straży i Bezpieczeństwa, pierwszy poległy w powstaniu). Wieczorem znaczna część Poznania była w polskich rękach. Tak rozpoczęło się Powstanie Wielkopolskie. Jego celem było uwolnienie Wielkopolski spod niemieckich rządów i zjednoczenie z Polską. Wkrótce walki objęły cały region.
65-letni ochotnik
Powstania, które było przygotowywane na wiosnę, nie dało się już powstrzymać. Wobec takiego rozwoju sytuacji Naczelna Rada Ludowa potrzebowała natychmiast dowódcy dla walczących oddziałów. Wojciech Korfanty, jeden z przywódców NRL, powiadomiony przez ks. Teodora o przybyciu do Poznania jego brata – oficera Sztabu Generalnego, spotkał się z kpt. Stanisławem Taczakiem 28 grudnia około godziny 20.00 i zaproponował mu objęcie stanowiska tymczasowego głównodowodzącego powstania. Następnego dnia, po porozumieniu się z Warszawą, kpt. Taczak, za zgodą Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego, przyjął propozycję Korfantego. Zakwaterowany ze swoim sztabem w hotelu Royal, awansowany do stopnia majora, od razu przystąpił do energicznych działań. Pracowali od świtu, z krótką przerwą na obiad, do wieczora, także w niedziele.
[quote]Efekty działalności pierwszego głównodowodzącego były zadziwiające. Udało mu się utrzymać wszystkie osiągnięcia powstania. Razem ze swoim szefem sztabu płk. Julianem Stachiewiczem opracował cele operacyjne powstania. Podjął decyzję o ataku na niemiecką stację lotniczą na Ławicy – ostatni niemiecki punkt oporu w Poznaniu, który powstańcy opanowali nocą z 5 na 6 stycznia 1919 roku. Generałowi Józefowi Dowbór-Muśnickiemu, nowemu dowódcy powstania, „przekazał zorganizowany sztab Dowództwa Głównego, kadry przyszłego Szefostwa Aprowizacji, dowództwa frontowe, kadry przyszłej armii regularnej” – podsumował prof. Bogusław Polak, autor biografii Stanisława Taczaka.[/quote]
W 1923 roku Taczak został generałem brygady, pozostając w służbie czynnej do 1930 roku. Po wybuchu drugiej wojny światowej jako 65-latek zgłosił się na ochotnika do Armii „Poznań” i po kapitulacji trafił do niemieckiej niewoli, w której pozostał do końca wojny. Do Polski wrócił w 1946 roku, mieszkał w Janikowie i potem w Malborku. Na uroczyste obchody 40. rocznicy wybuchu Powstania Wielkopolskiego nie został zaproszony, co sprawiło mu wielką przykrość. Wynagrodzili mu to jego dawni podkomendni, zapraszając na obchody lokalne, m.in. w Gostyniu. Generał zmarł w 1960 roku i spoczął na cmentarzu w Malborku, skąd po wielu latach starań rodziny i weteranów został w 1988 roku przeniesiony do Poznania, na cmentarz Zasłużonych Wielkopolan na wzgórzu św. Wojciecha. Jego ostatnim życzeniem było bowiem spocząć w ukochanym Poznaniu.
Joanna Wieliczko-Szarkowa, artykuł ukazał się w "Naszym Dzienniku" (27 grudnia 2013 r.)
Artykuł Pierwszy oficer z armii niemieckiej, który chciał walczyć dla Polski po odzyskaniu niepodległości. I wywalczył dla niej Wielkopolskę pochodzi z serwisu Niezłomni.com.
]]>